logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Kasper Kaproń OFM
Co przynosi papież z końca świata?
Więź
 


Również pod względem religijnym można wskazać zarówno elementy wspólne, jak i charakterystyczne dla poszczególnych krajów. Nie ulega wątpliwości, że dominującym wyznaniem jest tutaj katolicyzm. W krajach o przewadze rdzennej ludności tubylczej istnieje jednak silne zjawisko synkretyzmu religijnego, w którym elementy religii pierwotnych zostały wymieszane z elementami religii chrześcijańskiej. Zjawisko to związane jest z silnym zakorzenieniem religii przedkolumbijskich, ale także z brakami w religijnej formacji i niewystarczającą liczbą kleru.

Na obszarze Boliwii wschodniej, gdzie aktualnie pracuję, zjawisko synkretyzmu jest nieobecne, ale i tutaj łatwo można zauważyć skutki niedostatecznej formacji religijnej i braku stałej posługi kapłana. W sytuacji, gdy do niektórych wiosek kapłan przybywa czasem tylko raz w roku, głoszenie Ewangelii z konieczności ogranicza się jedynie do podstawowej katechezy. Stała odpowiedzialność za stan religijny wiosek spoczywa na barkach świeckich liderów, którzy gromadzą społeczność na cotygodniowej celebracji liturgii Słowa i głoszą katechezy w oparciu o proste pomoce duszpasterskie. Sami liderzy rekrutują się spośród mieszkańców wiosek: są to osoby, które posiadają bardzo dużo dobrej woli, lecz przygotowaniem intelektualnym w niczym nie odbiegają od innych mieszkańców ­społeczności. Biorąc pod uwagę bardzo wysoki poziom analfabetyzmu, nietrudno uświadomić sobie problemy i wyzwania, z jakimi boryka się tutejszy Kościół.

Ziemia krzyczy o sprawiedliwość

Dlaczego na obszarze tak silnie zdominowanym przez religię katolicką jak Ameryka Łacińska brakuje duchowieństwa i lokalny Kościół nadal musi liczyć na pomoc misjonarzy z zewnątrz? I pod tym względem sytuacja jest zróżnicowana w poszczególnych krajach. Kościół w Meksyku i w Kolumbii nie może narzekać na brak lokalnych powołań, natomiast poważny deficyt istnieje w takich krajach jak Boliwia, Peru czy Brazylia. Na ten stan rzeczy bez wątpienia ma wpływ wielkość terytorialna Ameryki, gdzie częstym zjawiskiem są parafie o obszarze porównywalnym z wielkością polskich województw, obsługiwane przez jednego kapłana. Bardzo trudny do przyjęcia i zaakceptowania jest także dla miejscowej ludności wymóg celibatu.

Wydaje mi się, że pomimo ponad 500-letniej obecności chrześcijaństwa na tych ziemiach Kościół rzymskokatolicki w Ameryce Łacińskiej wciąż jest niedostatecznie (a często także niewłaściwie) zinkulturowany i chyba także zbytnio zeuropeizowany. Formy życia liturgicznego i normy prawa są przecież bezpośrednio przejęte z Europy, gdzie bez wątpienia doskonale się sprawdzają, ale już niekoniecznie odpowiadają one mentalności, kulturze i sposobom przeżywania religijności przez Latynosów.

Jednym z kluczowych wewnętrznych problemów Kościoła jest nadmierny sakramentalizm. Tak określa się tu praktykę „ilościowego” sprawowania sakramentów bez odpowiedniego przygotowania katechetycznego i mistagogicznego. Przykładowo: kapłan przyjeżdża raz na rok do wioski. W ciągu jednego dnia chrzci, udziela Komunii, spowiada, namaszcza itp. Bardzo często jest to czysty rytualizm, gdyż ludzie w istocie nie zdają sobie sprawy, w czym uczestniczą (i nie jest to ich wina). Niestety, w tej sytuacji bardzo często posługa duszpasterska zawężona zostaje do sprawowania sakramentów, niekiedy rozumianego magicznie, bez odniesienia do faktycznego stanu wiary osoby proszącej o sakrament. Ważna staje się liczba Mszy, chrztów, dzieci, które przystąpiły do Pierwszej Komunii lub osób, które zawarły sakrament małżeństwa.

Głównym problemem zewnętrznym jest natomiast silna ekspansja sekt, najczęściej o rodowodzie protestanckim. Ich popularność związana jest z uproszczoną formą przekazu religijnego: „zrobisz to – pójdziesz do nieba; jeżeli nie, czeka cię wieczne potępienie”. Kościół katolicki próbuje wychowywać do dojrzałości w wierze i uczy, abyśmy świadomie i w wolności dziecka Bożego potrafili wybrać prawdziwe Dobro. Sekty udzielają natomiast łatwych i gotowych odpowiedzi, dając swym wyznawcom jednoznaczną pewność w kwestiach wiary i zbawienia.

Ekspansja sekt na terenie Ameryki Południowej ma także źródła polityczne. Ich działalność i rozwój w początkowym okresie finansowany był przez rządy Stanów Zjednoczonych, przede wszystkim przez gabinet Ronalda Reagana, który w ten sposób chciał rozbić jedność tutejszej ludności. Lata 80. XX wieku były czasem zimnej wojny i Ameryka Łacińska stała się areną krwawych konfliktów zbrojnych, w których prawicowe dyktatury wspierane przez USA walczyły z bojówkami i partyzantkami wspieranymi przez Związek Radziecki. Rażąca niesprawiedliwość społeczna, której nie można kwestionować, stawała się narzędziem ideologicznej propagandy grup lewicowych. Społeczeństwo było zjednoczone, a elementem unifikującym była wspólna religia i przywiązanie do Kościoła katolickiego. Aby rozbić tę jedność, Stany Zjednoczone posłużyły się starożytną zasadą divide et impera, finansując działalność nowych ruchów religijnych.

 Przy tematach politycznych – patrząc z perspektywy kraju doświadczonego ideologią komunistyczną – łatwo popaść w stereotypowe surowe oceny, zarzucające Latynosom uleganie marksizmowi lub (jakoby bliskiej marksizmowi) teologii wyzwolenia. Z miejscowej perspektywy sprawy jednak się komplikują. Tutejsza ziemia krzyczy bowiem o sprawiedliwość i domaga się rozwiązania skomplikowanych kwestii społecznych. Ameryka Łacińska jest kontynentem boleśnie dotkniętym problemem wyzysku najuboższych i niewolniczej pracy, w tym także nieletnich. Dramatycznym zjawiskiem jest działalność organizacji zajmujących się produkcją, przemytem i sprzedażą narkotyków. Kwitnie prostytucja, w tym wykorzystywanie seksualne dzieci. Ideologia komunistyczna oczywiście nigdy nie będzie rozwiązaniem problemów, podsuwała jednak narzędzia do analizy niesprawiedliwej sytuacji.
 
Zobacz także
Stanisław Łucarz SJ

Betlejem to jedno z najważniejszych miejsc pielgrzymkowych dla każdego chrześcijanina, a jednocześnie miejsce, które bardzo wiele znaczy i dla Żydów. Zacznijmy jednak od samej nazwy, która niesie ważne przesłanie. Otóż, Betlejem – po hebrajsku Beit Lehem oznacza "dom chleba", a jeśli wiemy, że chleb jest symbolem życia – Pan Jezus sam nazwie siebie "chlebem życia", to będzie to zarazem "dom życia".

 
Ks. Mariusz Berko
Już o siódmej rano czuło się w powietrzu żar, nadchodzącego dnia. Na mojej faveli ludzie powoli wychodzili ze swoich domów, baraków, nor... Murzyńskie kobiety, z rozczochranymi włosami, stały na wąskiej drodze faveli. Kilkoro „moich dzieciaków” siedziało na betonie, przed wielką metalową bramą naszej szkoły przyparafialnej, czekając na otwarcie. Już z rana zmęczone, pomachały mi tylko rękami, z zawsze obecnym uśmiechem na ustach...
 

Dziś wielu ludzi ma ogromne problemy, by myśleć o Panu Bogu w sposób osobowy i bezpośredni. Ikona pomaga zbliżyć się do Jezusa Chrystusa i chrześcijaństwa, w czasach, kiedy wielu kwestionuje objawienie chrześcijańskie, chrześcijańską antropologię, antropologię biblijną – i z tego powodu mamy ogromne zamieszanie, również w Kościele. Myślę, że ikona jest formą, która to porządkuje. 

 

Z Marcinem Świądrem OFMCap, ikonografem, rozmawia Jacek Siepsiak SJ

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS