logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Grzegorz Strzelczyk
Co się z nami dzieje po śmierci
List
 


Śmierć dotyczy ciała człowieka, jego materialnej części. Duchowe centrum samoświadomości i pamięci (dusza) żyje dalej. „Umieramy w Bogu", wobec Niego stajemy w momencie śmierci.

Pierwsze pokolenia chrześcijan żyły w przekonaniu, że Pan przyjdzie wkrótce, najprawdopodobniej jeszcze za ich życia (por. 1 Tes 4,15-17), a nawet jeśli ktoś umrze wcześniej, to jego czas oczekiwania na zmartwychwstanie będzie bardzo krótki. Z tego też powodu najwcześniejsza teologia chrześcijańska prawie zupełnie nie zajmowała się poszukiwaniem odpowiedzi na pytania o to, co właściwie dzieje się ze zmarłymi po śmierci, a przed zmartwychwstaniem

Chrześcijaństwo narodziło się ze zmartwychwstania Chrystusa, a więc z wydarzenia,  którym ludzka śmierć została przezwyciężona mocą Bożą. Znaczenie tego wydarzenia stanowi rdzeń chrześcijańskiej nadziei: kresem życia nie jest śmierć, bo w Chrystusie wszyscy będą ożywieni (1 Kor 15, 23). Zgodnie z zapowiedzią samego Jezusa (por. J 14, 3), dokona się to przy Jego powtórnym, pełnym chwały przyjściu (paruzja), które zaowocuje także odnowieniem całej stworzonej rzeczywistości; 2 List św. Piotra mówi o nowym niebie i nowej ziemi, w których będzie mieszkała sprawiedliwość (3,13).

Trzy intuicje

Lata mijały i wyglądane z niecierpliwością powtórne przyjście Chrystusa nie następowało. Dla wielu musiał to być powód do sporego niepokoju, to z kolei prowokowało reakcje ze strony odpowiedzialnych za wspólnoty. Nowy Testament zarejestrował pierwsze próby wyjaśniania przyczyn „opóźnienia": Nie zwleka Pan z wypełnieniem obietnicy – bo niektórzy są przekonani, że Pan zwleka – ale On jest cierpliwy w stosunku do was. Nie chce bowiem niektórych zgubić, ale wszystkich doprowadzić do nawrócenia (2 P 3, 9). Pytania o los zmarłych nie można było jednak ignorować, dlatego w kolejnych wiekach zaczęły się pojawiać pierwsze próby odpowiedzi. Jako fundament teologiczny służyły przede wszystkim trzy intuicje obecne w tradycji Starego Testamentu.

Pierwsza dotyczyła pytania analogicznego do tego, przed jakim stanęli chrześcijanie: co się dzieje ze zmarłymi przed Dniem Sądu? Żydzi posługiwali się koncepcją szeolu - otchłani, która była czymś w rodzaju magazynu zmarłych. Udawał się do niego każdy, bez względu na to, jak żył, by oczekiwać na sąd. W szeolu przebywały niejako „cienie" ludzi – nie była to kraina życia, ale też nie piekło w rozumieniu „miejsca" kary. Egzystencja trwała, ale jakby w stanie uśpienia (nawet nie wychwala się tam Boga – por. np. Ps 6, 6, Ba 2,17).

Druga intuicja nie jest oryginalnie żydowska, stanowi zapożyczenie ze świata greckiego; chodzi o ideę nieśmiertelności duszy. Dzięki niej można było wskazać na rację ciągłości ludzkiej egzystencji pomiędzy śmiercią a oczekiwanym w dniu Pańskim zmartwychwstaniem ciała.

Intuicja trzecia pochodziła natomiast z praktyki pobożności: Żydzi modlili się i składali ofiary za zmarłych, a więc wierzyli, że możliwe jest przekazywanie dobra także tym, którzy nie żyją, oraz że można w jakiś sposób wpłynąć na ich pośmiertny los, wszystko bowiem zależy od miłosiernego Boga, który nie jest głuchy na modlitwę swego ludu.

Chrześcijanie w naturalny sposób odziedziczyli te trzy intuicje, przy czym poważnej modyfikacji ulec musiała idea szeolu. Już z bardzo wczesnymi interpretacjami zmartwychwstania Chrystusa wiązało się przekonanie, że wyprowadził On stamtąd sprawiedliwych, którzy już od momentu powstania z martwych Syna Bożego cieszą się owocami zbawienia. Nie jest to jeszcze absolutna pełnia, która przyjdzie wyłącznie ze zmartwychwstaniem ciała w dniu powtórnego przyjścia Chrystusa, ale jest to już stan jasno i definitywnie określony (do „dobrego łotra" Jezus mówi: dziś ze mną będziesz w raju – Łk 23, 43).

Zbawieni po śmierci przebywają tam, gdzie Chrystus przygotował im miejsce – u Ojca. Oczywiście takie przekonanie miało też swą „ciemną" stronę – dla nieprawych nie ma miejsca w domu Ojca, muszą oni zatem iść „na zewnątrz – w ciemności", gdzie jest „płacz i zgrzytanie zębów" (por. Mt 25, 30).

 
1 2 3  następna
Zobacz także
o. Remigiusz Recław SJ, Anna Lasoń-Zygadlewicz
Czy każdy będzie zbawiony, czy piekło ma jednak swoich mieszkańców? I kto idzie do nieba, a kto zostaje? W tej kwestii Pan Bóg nie odkrywa przed nami wszystkich swoich tajemnic, ale o tych, które odkrywa – opowiada o. Remigiusz Recław SJ w rozmowie z Anną Lasoń-Zygadlewicz...
 
Wincenty Łaszewski
Matka Boża to jeden z ulubionych tematów ikonograficznych. Przedstawia się Ją na różne sposoby: jako modlącą się Orantkę, jako tulącą do policzka Dziecię, najczęściej jednak jako trzymającą na kolanach nauczającego Jezusa. Ten typ ikony nazywamy Hodegetrią – „Wskazującą drogę”...
 
Bartłomiej Dobroczyński
Dziecko – można powiedzieć – jest stosunkowo późnym "wytworem cywilizacji". Do końca XIX w. mało kto traktował dzieci w sposób, w jaki traktujemy je współcześnie. W pewnym sensie dziecka nie było, był jedynie niedokończony, niedojrzały jeszcze dorosły. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS