logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Marek Dziewiecki
Człowiek – poszukiwacz radości
Idziemy
 


Każdy człowiek pragnie być szczęśliwy, lecz nie każdy znajduje drogę do szczęścia. Najpewniejszą z tych dróg jest przyjaźń z Bogiem i zachowywanie Jego przykazań.
 
Pragnienie szczęścia jest tak intensywne, że człowiek nie musi być nieszczęśliwy, żeby czuł się nieszczęśliwy; wystarczy, że nie jest szczęśliwy. Radość to jedyny sposób istnienia, który sprawia, że człowiek ma ochotę żyć. Nie jest jednak łatwo być szczęśliwym, gdyż człowiek potrafi czynić to, co go od szczęścia oddala. Sporo jest nastolatków, którzy marzą o wolności, a postępują w sposób, który prowadzi ich do uzależnień. Wiele jest kobiet, które marzą o szczęśliwym małżeństwie i trwałej rodzinie, a mimo to wiążą się z mężczyznami, którzy nie potrafią kochać.

Oddalanie się człowieka od szczęścia zaczęło się od grzechu pierworodnego. Grzech ten polegał na wymyśleniu sobie innej drogi do szczęścia niż ta, którą proponował Bóg. Warunkami osiągnięcia szczęścia, które wskazywał Stwórca, były: małżeństwo i rodzina, pracowitość, świętowanie siódmego dnia tygodnia po sześciu dniach pracy, a także uznawanie najwyższego autorytetu Bogu w sprawie odróżniania dobra od zła (por. Rdz 1, 22; 2, 17). Tymczasem Adam i Ewa ulegli przekonaniu, że Bóg przeszkadza im w byciu szczęśliwymi i że drogą do szczęścia jest nieposłuszeństwo wobec Boga. Odtąd kolejne pokolenia ludzi stają w obliczu wyboru między drogą błogosławieństwa i życia a drogą przekleństwa i śmierci (por. Pwt 30, 19). Bóg proponuje człowiekowi szczęście prawdziwe, które po grzechu pierworodnym stało się trudne. Tymczasem w każdym pokoleniu są ludzie, którzy łudzą się, że można osiągnąć szczęście na skróty, czyli szybko i bez wysiłku.
 
Szczęśliwy, kto od Boga uczy się człowieka

Kto nie wie, kim jest i jaki jest sens jego istnienia, ten nie wie, jakie sposoby postępowania prowadzą go do szczęścia, a jakie go od szczęścia oddalają. Jeśli ktoś myśli, że jest jedynie ciałem, to będzie przekonany, że do szczęścia wystarczy mu zaspokojenie popędów. Kto z kolei myśli, że człowiek to duch uwięziony w ciele, będzie przekonany, że musi walczyć z własną cielesnością, jeśli chce być szczęśliwy. 
 
Stwórca objawia nam nie tylko swoją miłość do nas, ale też prawdę o nas. Bóg nas stworzył i On nas najlepiej rozumie. To właśnie dlatego najbardziej całościową i realistyczną ze wszystkich koncepcji antropologicznych, jakie pojawiły się w dziejach ludzkości, jest biblijna wizja człowieka. Pismo Święte stwierdza, że człowiek to ktoś nieodwołalnie kochany przez Boga i podobny do Boga, czyli zdolny do tego, by odpowiadać miłością na miłość. To ktoś bezcenny w oczach Boga, kto nie ma granic w rozwoju, gdyż nigdy nie będzie aż tak podobny do Boga w mądrości, miłości i świętości, by nie mógł stać się do Niego jeszcze bardziej podobnym. Człowiek jest w stanie kierować swoim postępowaniem w sposób rozumny i wolny, ale jest osłabiony duchowo na skutek grzechów i słabości – swoich i innych ludzi. 
 
Trwałe szczęście jest możliwe wtedy, gdy człowiek respektuje prawdę o sobie i swoim powołaniu do świętości. Staje się tym bardziej szczęśliwy, im bardziej doświadcza miłości Boga, im bardziej uczy się kochać na podobieństwo Jezusa, im bardziej chroni swoją godność i bezcenność, im bardziej pracuje nad swoim rozwojem, im bardziej korzysta z rozumności i wolności po to, by kochać, im większą zachowuje czujność w obliczu własnych słabości i zewnętrznych zagrożeń, a także w im bardziej radykalny sposób dąży do świętości, czyli do stawania się coraz bardziej podobnym do Boga.
 
Szczęśliwy, kto od Boga uczy się miłości

Kto poznaje Boga, ten coraz lepiej rozumie sposób, w jaki Stwórca kocha człowieka. Być człowiekiem szczęśliwym to kochać jak Jezus, czyli według tych zasad, których On nas uczy. Trwałe szczęście pojawia się tam, gdzie człowiek przyjmuje prawdziwą miłość od Boga i gdzie z podobną miłością odnosi się do siebie i bliźnich. Miłość, którą Jezus nas pierwszy pokochał i której nas uczy, nie jest uczuciem, zakochaniem, tolerancją, akceptacją, „wolnym związkiem” czy naiwnością. Miłość Jezusa to szczyt dobroci i mądrości. Ta Jego miłość jest bezwarunkowa, wierna i ofiarna, a jednocześnie mądra, roztropna i czasem twarda. Wyjaśnia nam to sam Jezus w przypowieści o synu marnotrawnym (por. Łk 15, 11-32). Mądrze kochający ojciec – który jest symbolem Boga – nie wycofuje miłości wobec błądzącego syna. Nie zsyła na niego kar ani cierpień, ale też nie przeszkadza synowi ponosić bolesnych konsekwencji błędów, które ten syn popełnia. Ojciec wie, że na skutek osobistego cierpienia błądzący syn ma szansę zastanowić się i odnaleźć drogę do szczęścia. 
 
W postawie Jezusa zaskakuje to, że On, który każdego człowieka kocha bezwarunkowo, nieodwołalnie i ofiarnie – aż do oddania życia – każdemu okazuje tę miłość w inny sposób. Jezus uwzględnia fakt, że każdy człowiek znajduje się w niepowtarzalnej sytuacji, ma sobie tylko właściwe możliwości i ograniczenia oraz postępuje w specyficzny dla siebie sposób. Właśnie dlatego nie byłoby drogą do szczęścia okazywanie miłości wszystkim ludziom w taki sam sposób. Taka postawa byłaby raczej przejawem naiwności niż miłości. Inaczej przecież okazuje się miłość dzieciom, a inaczej dorosłym; inaczej ludziom zdrowym, a inaczej chorym; inaczej tym, którzy postępują zgodnie z Dekalogiem, a inaczej tym, którzy krzywdzą siebie i innych.
 
1 2  następna
Zobacz także
Marian Grabowski

Marta. Patronka nie zapobiegliwych gospodyń, ale patronka wszystkich, którzy naprawdę chcą słuchać Jezusa i którzy dają się Mu w tym poprowadzić. Jezus zwracając się do Marty nie wytyka, nie strofuje, nie poucza. W Jego słowach musi być pokój i łagodność. Co pozwala tak myśleć? Każdy, kto wychowywał dzieci, uczniów – ludzi, którzy go kochają, nie ryzykuje wypowiedzi, na którą odważył się Jezus. 

 
Krzysztof Osuch SJ
Niezliczoną ilość razy spoglądaliśmy na krzyże w naszych domach i kościołach... Czy naszym spojrzeniom na krzyż towarzyszą głębsze myśli i żywsze uczucia? Być może tak, zwłaszcza w Wielkim Poście, gdy odprawiamy Drogę Krzyżową. Może „coś” więcej wydarzy się dziś, w Wielki Piątek, gdy Kościół zaprasza nas do udziału w przejmującej Liturgii. W centrum uwagi stawia zbawczą Mękę naszego Pana i Jego Śmierć na Krzyżu jako ofiarę za nasze grzechy. 
 
ks. Juan Martin Velasco
Każda istniejąca forma mistyki jest w różnych kulturach zewnętrznym przejawem rzeczywistości, do której odnosi się to słowo; rzeczywistości, która istnieje tylko „wcielona” i zróżnicowana kulturowo. Co za tym idzie, słowo „mistyka” nie oznacza istoty jednego doświadczenia ludzkiego, które różne mistyki realizowałyby w ten sam sposób. Słowo to zostało utworzone, aby wyrazić pewne doświadczenie, które stanowi część własnej tradycji i które w niej przyjmuje jedną formę – lub raczej wiele zróżnicowanych form, aczkolwiek wyraźnie identyfikowanych jako analogiczne.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS