logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Clive Staples Lewis
Cztery miłości
Wydawnictwo Media Rodzina
 


Wydawca: Media Rodzina
Rok wydania: 2010
ISBN: 978-83-7278-401-8
Format: 12,5x19,5
Stron: 174
Rodzaj okładki: miękka
 
Kup tą książkę

 

Papierowe korony

Musimy tu jednak zrozumieć w pełni pojęcie erotycznej "gry". Oczywiście, że w takim przypadku żadne z kochanków nie "gra roli" w tym sensie, że coś udaje. Ale zarazem każde z nich ma do odegrania rolę w czymś, co z jednej strony można porównać ze średniowiecznym misterium albo rytuałem, a z drugiej z maską* czy wręcz szaradą. Kobieta, która godziłaby się w pełnym i dosłownym sensie na tego rodzaju skrajne poddanie i uległość, popełniałaby bałwochwalstwo, oddając mężczyźnie to, co należne jest wyłącznie Bogu.

Mężczyzna zaś, a więc zwyczajny człowiek, byłby skończonym bufonem i wręcz bluźniercą, gdyby spróbował na serio rościć sobie prawo do władzy, którą chwilowo daje mu seksualność. Przy tym nawet jeśli takiego prawa nie można się ani zrzec, ani go sobie rościć, to przecież można z niego w sposób prawomocny korzystać. Poza tym rytuałem czy teatrem oboje są wszak nieśmiertelnymi duszami, dwojgiem wolnych dorosłych i obywateli. Byłoby poważnym błędem sądzić, że w małżeństwach, gdzie męska władczość zostaje najsilniej podkreślona w akcie seksualnym, mąż będzie tak samo dominował w całym życiu małżeńskim: już raczej bywa na odwrót. Za to w ramach odgrywanego przez nich rytuału czy teatru stają się bogiem i boginią, między którymi nie istnieje równość - których związek nie cechuje się symetrią. Być może ktoś zdziwi się, że odnajduję element rytuału czy maskarady w czynności, którą często uważa się za najbardziej nagie i autentyczne z ludzkich poczynań. Czyż nie jesteśmy prawdziwie sobą, kiedy stajemy obnażeni? W pewnym sensie - nie. Zauważmy, że słowo "obnażony" opisuje skutek jakiejś czynności; człowiek obnażony to taki, który przeszedł proces "obnażania", czyli odzierania, usuwania. Od niepamiętnych czasów człowiek obnażony wydawał się naszym przodkom nie tyle czymś naturalnym, co nienormalnym - nie kimś, kto postanowił się nie ubrać, lecz kimś, kto został z jakiegoś powodu rozebrany. Jest zwykłym faktem, że nagość podkreśla nasze wspólne człowieczeństwo, a tonuje i ukrywa indywidualność - aby się o tym przekonać, wystarczy zajrzeć do męskiej łaźni. W pewnym sensie ubrani jesteśmy "bardziej sobą".

Obnażeni kochankowie przestają być jedynie Janem i Marią, podkreśleniu ulega ich uniwersalna męskość i kobiecość. Można wręcz powiedzieć, że przywdziewaj ą nagość niczym ceremonialną szatę albo kostium do szarady. Musimy się bowiem zawsze wystrzegać niewłaściwej powagi, szczególnie uczestnicząc w pogańskim sakramencie naszych miłosnych inicjacji.

Mitologiczny Niebiański Ojciec jest przecież niczym więcej jak pogańskim przeczuciem Tego, który jest znacznie większy od Zeusa i znacznie bardziej męski od mężczyzn. Śmiertelny mężczyzna nie dorównuje nie tylko Bogu, ale nawet Niebiańskiemu Ojcu z mitów i nie ma prawa chodzić w jego koronie: może najwyżej nosić jej kopię ze lśniącej pozłotki. Nie mówię tego w sposób pogardliwy. Lubię rytuały i prywatne przedstawienia teatralne, a nawet szarady.

Papierowe korony mają swoje miejsce, a we właściwym kontekście bywa to nawet miejsce ważne. W ostatecznym rozrachunku nie są wcale błahsze ("jeśli je ulepszyć wyobraźnią"**) niż wszelkie ziemskie godności.

Wspominając o tym pogańskim sakramencie, czuję się zarazem w obowiązku przeciwdziałać niebezpieczeństwu, że zostanie on pomylony z tajemnicą nieskończenie wyższego rzędu. Tak jak natura dokonuje koronacji człowieka w chwilowym akcie seksualnym, tak też prawo chrześcijańskie koronuje go w stałym związku małżeńskim, niejako nakładając na niego obowiązek przewodzenia w małżeństwie. Jest to koronacja zupełnie innego rodzaju, i tak jak łatwo jest potraktować tajemnicę seksualności z nadmierną powagą, tak też łatwo można potraktować tajemnicę chrześcijańską zbyt lekko. Pisarze chrześcijańscy - w tym John Milton - nieraz wypowiadali się o roli męża jako głowy związku z tak błogim samozadowoleniem, że aż mróz przechodzi po kościach.

W tej kwestii musimy się zwrócić z powrotem do Biblii. Mąż jest głową żony wyłącznie o tyle, o ile jest dla niej tym samym, co Chrystus dla Kościoła. Musi ją kochać tak, jak Chrystus umiłował Kościół: Chrystus, który - jak czytamy dalej - "wydał za niego samego siebie" (Ef 5,25). Zatem prawdziwa rola głowy związku nie spełnia się w tego rodzaju mężu, jakim zostałby z chęcią każdy, ale w takim człowieku, któremu małżeństwo najbardziej przypomina ukrzyżowanie; gdzie żona najwięcej otrzymuje i najmniej z siebie daje, gdzie w swej przyrodzonej naturze najmniej zasługuje na miłość. Albowiem i Kościół nie posiada innego piękna niż to, które otrzymuje od Oblubieńca; Oblubieniec nie znajduje piękna w Kościele, lecz sam jego piękno tworzy. Namaszczenie, które z męża czyni głowę związku, jest symbolem budzącej grozę koronacji. Trzeba go szukać nie w radościach małżeństwa, lecz w jego smutkach; w chorobach i cierpieniach dobrej żony lub wadach złej, w niestrudzonej (lecz dyskretnej) opiece i niewyczerpanej gotowości do przebaczania - właśnie przebaczania, a nie rezygnacji.

Tak jak Chrystus dostrzega w niedoskonałym, pysznym, fanatycznym albo letnim Kościele ziemskim tę, która kiedyś stanie się Oblubienicą bez zmarszczki ani skazy, i to właśnie stara się osiągnąć, tak samo mąż, którego wiodąca rola jest podobna do Chrystusa (a innej nie wolno mu przyjmować), nigdy nie traci nadziei. Jest jak król z legendy, który przez dwadzieścia lat nie przestawał liczyć, że poślubiona przez niego z miłości żebraczka nauczy się prawdomówności i schludności***.

Nie chcę przez to stwierdzić, że zawarcie małżeństwa skazanego na podobną gorycz jest rzeczą cnotliwą czy mądrą, tak samo jak nie jest cnotliwe ani mądre dążyć do niepotrzebnego męczeństwa czy celowo wystawiać się na ryzyko prześladowań. Niemniej to właśnie prześladowany albo umęczony chrześcijanin w sposób najczystszy realizuje wzorzec Mistrza. Dlatego kiedy już dojdzie do takiego niosącego udręczenie małżeństwa, rola męża jako "głowy" będzie najbardziej podobna do roli Chrystusa, o ile tylko uda mu się wytrwać we właściwej postawie.

Przypisy:

*C.S. Lewis używa terminu "maska" w znaczeniu barokowych przedstawień sceniczno-muzycznych, w których dworzanie w drogich kostiumach występowali przed monarchą z zakrytymi twarzami wśród kosztownej scenografii, odgrywając alegoryczne sceny mitologiczne.

**William Shakespeare, Sen nocy letniej, tłum. Stanisław Barańczak, Wydawnictwo "W drodze", Poznań 1992, s. 128.

***Aluzja do średniowiecznej legendy o królu imieniem Cophetua, który zapałał miłością do żebraczki Penelophony. Według legendy król poślubił żebraczkę, małżonkowie przeżyli wspólnie długie życie i spoczęli na koniec w jednym grobie.


Zobacz także
ks. Leszek Poleszak SCJ

Doświadczenie upływu lat i starzenia się dla wielu z nas jest przykrym i w wielu osobach wzbudza smutek. Przemijanie i starość są jednak naturalną koniecznością związaną z ludzką kondycją i przygotowują nas do tego, co czeka nas w wieczności. Również utrata osoby najbliższej, męża lub żony, choć jest wydarzeniem traumatycznym, nie musi jednak oznaczać końca naszej aktywności. Wciąż pozostajemy w rękach dobrego Boga...

 
Ks. Mariusz Berko
Już o siódmej rano czuło się w powietrzu żar, nadchodzącego dnia. Na mojej faveli ludzie powoli wychodzili ze swoich domów, baraków, nor... Murzyńskie kobiety, z rozczochranymi włosami, stały na wąskiej drodze faveli. Kilkoro „moich dzieciaków” siedziało na betonie, przed wielką metalową bramą naszej szkoły przyparafialnej, czekając na otwarcie. Już z rana zmęczone, pomachały mi tylko rękami, z zawsze obecnym uśmiechem na ustach...
 
Ks. Rafał Masarczyk SDS
Niektórzy ludzie pragną dla siebie, zdobyć jak najwięcej różnego rodzaju dóbr. Jednakże są też ludzie, którzy pragną przodować w cnocie i czynieniu dobra. Są gotowi jest wyrzec się swojego majątku na korzyść swoich przyjaciół, gdyż wprawdzie tracą majątek, to jednak zyskują moralne piękno. Zyskują więc więcej niż majątek...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS