logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Marcin Jakimowicz
Czy Bóg się śmieje? Płacze?
Gość Niedzielny
 


O Bogu, który ma poczucie humoru, demonie rozpaczy i Miłości schodzącej na samo dno z ks. prof. Jerzym Szymikiem rozmawia Marcin Jakimowicz.
   
Ilekroć się spotykamy, jest Ksiądz uśmiechnięty. To wrodzone?

Chyba tak. W dużej mierze odziedziczone po przodkach. Dostrzegam bardzo podobny typ humoru u wujka, brata mamy. Gdy go słyszę, myślę sobie: oj, nie jestem aż tak bardzo oryginalny… Nawiasem mówiąc, bardzo sobie cenię poczucie humoru. Myślę tu przede wszystkim o pewnym modelu przeżywania chrześcijaństwa, który jest mi bliski i który za radością stoi. O wierze, która daje radość i pomaga radzić sobie z tym, co w życiu gorzkie.

Matka Boska z Księdza rodzinnego Pszowa się uśmiecha. A Pan Bóg?

Fabuła „Imienia róży” Umberta Eco jest osadzona na tezie, że Chrystus na kartach Ewangelii się nie śmieje. Był to dla mnie, czytelnika, poruszający wątek. Z tego jednak, co wiem o Bogu (z Objawienia) i co dostrzegam jako duszpasterz, widzę, że Pan Bóg ma spore poczucie humoru. Potrafi dla naszego dobra „zakpić” z naszego nadęcia, z tego żałosnego napuszenia „kto my to nie som” – jak mówimy na Śląsku. Ale to nigdy nie jest Bóg-cynik. Jeśli pozwolił mi się kiedyś przewrócić, to tylko dlatego, by powiedzieć mi: Jureczku, „poleku se to bier”, czyli spokojnie, pokorniej. Nie napinaj aż tak tych mięśni duchowych (nieco przecież cherlawych…). Zbawi cię ostatecznie i tak moja łaska…

„We wspólnotach kontemplacyjnych śmiech nigdy nie milknie, ponieważ tam zawsze się dostrzega własną nędzę” – pisze brat Efraim. Jak to? Śmiać się, widząc własną nędzę? Przecież to tylko siąść i płakać…

To kwestia wolności od siebie. Człowiek staje się przerażająco „sierioznyj” wówczas, gdy uważa, że to od niego zależy zbawienie świata. Przyjęcie prawdy o tym, że to dzieło Bożej łaski, daje niesamowitą wolność, radość życia.

Myślę o Madonnie z Pszowa. Czy to nie jest tak, że my Jej na siłę „dorabiamy” uśmiech? Podobno nie wszyscy go dostrzegają…

Starzy parafianie mówią, że jeśli ktoś nie widzi tego uśmiechu, to nie powinien się dłużej wpatrywać w Matkę Boską, ale przyjrzeć się uważniej swojemu życiu (śmiech). Bo to znaczy, że jest jakaś przeszkoda, która nie pozwala tego uśmiechu dostrzec. Jakieś złe szkiełko w oku.

A jeśli na co dzień nie dostrzegam uśmiechu Pana Boga? Czy to znaczy, że nie dojrzałem?

Nie. Chrześcijaństwo nie jest suszeniem zębów, a do jego przykazań nie należy „keep smiling”. To radość na o wiele głębszym poziomie, radość obejmująca również bóle życia. To radość z tego, że śmierć została pokonana. Warto więc kochać, cierpieć, żyć – bo jeśli Chrystus prawdziwie zmartwychwstał, to dobro i smak istnienia są niezniszczalne w ostatecznym rozrachunku... To właśnie cieszy: życie jest godne życia.

Jasne. Ale gdy człowiek wstaje rano w stanie „wiecznego poniedziałku”, boli go gardło, jest rozdrażniony, niewyspany, to ostatnią rzeczą, o której myśli, jest to, że „ostatecznie śmierć została pokonana”…

Ale ta prawda cały czas prześwituje spod wszystkich wydarzeń, zakrętów losu, spraw. Istnieje do niej stałe i żywe odniesienie, niezależne od stanu świadomości w danej chwili, także „poniedziałkowej”… U mnie jest tak – a mówię to bardzo szczerze – że na horyzoncie ta kwestia cały czas jednak jest. I to czujnie, zwłaszcza w tle „poniedziałków”. Jasne, na wyciągniecie ręki jest ból zęba, niedospanie, rozdrażnienie, skurcze żołądka i cała ta zgrzebna proza życia. Ale decydujący jest argument, że śmierć ze mną nie wygra – bo jest Bóg. Jeżeli warto cokolwiek robić, to tylko z tego powodu…

Moi znajomi, którzy omijają kościoły szerokim łukiem, powiedzą: Pan Bóg się uśmiecha – z ironią. Jak anioł stróż z rysunku Mleczki, który widząc dzieci zmierzające ku przepaści, szczerzy zęby…

To kłamstwo. W Bogu nie ma żadnej ciemności. Możemy Mu bezwzględnie zaufać. Jest wszechmocną miłością – to cała prawda o Nim. Na tym polega istota Dobrej Nowiny: Bóg-miłość stworzył ten świat i go ku sobie prowadzi. I w tym znaczeniu chrześcijaństwo daje światu nadzieję. Wszystko wokół: chmury, bolący ząb, twoje dzieci, które rosną i rozwijają się, ale przecież zmierzają ku śmierci, to nie okrutny pomysł cynika. To wszystko jest w dłoni Opatrzności, która jest miłością. Po to Bóg stał się człowiekiem, by nam o tym opowiedzieć.

 
1 2 3  następna
Zobacz także
Bartłomiej Kucharski OCD, Krzysztof Górski OCD
W życiu niektórych świętych, jak: św. o. Pio; św. Jan Maria Vianney – proboszcz z Ars; św. Teresa od Jezusa; św. Faustyna Kowalska; których diabeł nie może dosięgnąć inaczej, pojawia się w walce z nimi twarzą w twarz. Nie mogąc dosięgnąć ich inaczej, musi pokazać im swoje oblicze. Święta Maria od Jezusa Ukrzyżowanego – Mała Nic – karmelitanka, doświadcza ogromnego opętania, doświadcza piekła z woli Bożej.  

Z o. Anzelmem Frączkiem, paulinem, egzorcystą rozmawiają Bartłomiej Kucharski OCD i Krzysztof Górski OCD
 
Jacek Szczygieł SCJ
Karol Wojtyła, zanim został papieżem, pisał o powołaniu w różnych miejscach. W książce pt. Miłość i odpowiedzialność tak je definiuje: „Istnieje właściwy każdej osobie kierunek jej rozwoju przez zaangażowanie się całym życiem w służbie pewnych wartości. Kierunek ten każda osoba powinna trafnie odczytać, przez zrozumienie z jednej strony tego, co w sobie nosi i co mogłaby z siebie innym dać, a z drugiej strony zaś – czego się od niej oczekuje”. 
 
Łukasz Strzyż OCD
Zapewne niejednokrotnie zdarzało nam się w głębi serca pytać: Dlaczego w naszym świecie jest tak jak jest? Skąd te wszystkie sprzeczności i napięcia we mnie i wokół mnie? Szczególnie w momentach trudnych i niezrozumiałych chcielibyśmy postawić Panu Bogu pytanie: o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi? On odpowiada nam na to pytanie biblijną opowieścią o stworzeniu świata i o grzechu Adama i Ewy...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS