logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Jowita Guja
Czy miłość jest niebezpieczna?
List
 


Czy ojciec nie odgrywa żadnej roli w naszym późniejszym przeżywaniu miłości? 
 
Relacja z ojcem ma ogromny wpływ na kształtowanie naszej tożsamości. Brak ojca może powodować, że dziewczyna będzie miała problemy z określeniem się jako kobieta, a chłopak nigdy do końca nie będzie czuł się mężczyzną. Miłość ojca powinna uzupełniać miłość matki, a także pełnić rolę separacyjną, to znaczy nie pozwolić dziecku całkowicie zlewać się z matką i nauczyć je samodzielności. Idealna jest rodzina, w której rodzice nie tylko kochają dziecko, każde we właściwy sobie sposób, ale także kochają siebie nawzajem, i przez to stanowią dla dziecka wzorzec miłości. Wszystkie przeżycia miłości, te, których człowiek doświadcza i te, których jest świadkiem, są ważne, bo składają się na tak zwaną wewnętrzną mapę miłości. Zasada jest taka, że im wcześniej coś w życiu człowieka miało miejsce i im dłużej trwało, tym mocniej się na tej mapie zaznaczy i silniej będzie oddziaływać w jego późniejszym życiu. 
 
Czym jest ta wewnętrzna mapa miłości? 
 
Jest indywidualnym zespołem punktów orientacyjnych, jakby filtrem lub pryzmatem, przez który patrzymy na nasze życie uczuciowe. To właśnie tą mapą kierujemy się, gdy wybieramy osobę, z którą chcemy spędzić życie i gdy budujemy nasz związek. Problem leży w tym, że często nie uświadamiamy sobie ani kształtu naszej wewnętrznej mapy miłości, ani jej oddziaływania. A niestety składają się na nią nie tylko pozytywne doświadczenia, ale także bolesne, na przykład poczucie, że nie byliśmy wystarczająco kochani albo że byliśmy kochani nie za to, że jesteśmy, tylko jacy jesteśmy, za nasze czyny i zasługi. Negatywne oddziaływanie wewnętrznej mapy może stać się później źródłem problemów w miłości. Wyobraźmy sobie dziewczynkę, która ma świetną relację z ojcem, czuje pełną akceptację z jego strony: tata jest dumny ze swojej córki, chwali jej inteligencję, osobowość, urodę. Dziewczynka jednak dojrzewa, powoli staje się kobietą, i jej ojciec zaczyna się dystansować, obawia się ją przytulić, bo nie chce, żeby to zostało odczytane jako sygnał seksualny. Piętnastoletniej córce nie okazuje już czułości tak jak wtedy, gdy miała pięć czy dziesięć lat. A szkoda, bo ojciec powinien umieć przytulić córkę zawsze, niezależnie od jej wieku. Dziewczynka niestety nie rozumie, dlaczego stosunek ojca do niej tak się ochłodził. Jego dystans nieświadomie interpretuje jako odsunięcie od siebie wtedy, kiedy dojrzała płciowo, tak jakby ojciec nie zaakceptował jej seksualności. W efekcie w dorosłym życiu będzie się bała erotycznych kontaktów, bo będzie czuła, że mężczyzna, z którym się związała, przestanie ją kochać wtedy, gdy stanie się jego partnerką seksualną. Inny przykład: ojciec chwali córkę, ale nie za to, że jest ładna i inteligentna, tylko za to, ile nauczyła się w szkole i jakie przyniosła oceny. Dziewczynka może przez to nabrać przekonania, że kocha się zawsze kogoś za coś; nie za to, że istnieje, tylko za to, co udało mu się osiągnąć. To też może być niebezpieczne dla dorosłej relacji, bo miłość można zacząć mylić ze zdolnością do zadowalania innych. I trudniejsza sytuacja: kobieta miała ojca alkoholika, w dzieciństwie ani nie widziała miłości pomiędzy rodzicami, ani nie doświadczyła jej od nich. Taka osoba w dorosłym życiu zazwyczaj wchodzi w związki podobne do tych, z którymi miała do czynienia w własnym domu, jest nieszczęśliwa, ale nie umie tego zmienić, bo dla niej miłość oznacza wyłącznie zdolność do poświęceń. 
 
Czy nie jest jednak tak, że ludzie bardzo starają się w swoim życiu uniknąć tego, co było złe w ich rodzinach? 
 
Czasami tak jest, ale to są często tylko deklaracje na poziomie świadomym. Z nieświadomym aspektem jest jednak trudniejsza sprawa; zazwyczaj świadoma deklaracja nie wystarcza. Chociaż nie chcę być taki jak mój ojciec, okazuje się, że gdy sam staję się mężem i ojcem, zaczynam zachowywać się tak samo jak on. Nie jest łatwo pokonać własną przeszłość, nawet jeżeli człowiek uświadomi sobie, że to ona jest problemem. Dlaczego tak jest? Po pierwsze, dlatego że wzorce, które wynieśliśmy z domu, tkwią w nas głęboko. Chcemy coś zmienić, ale do czego się mamy odnieść? Skąd wziąć nowy wzór? Łatwiej nam żyć z tym, co znamy, nawet jeśli to nas “uwiera”, niż postawić na wolność w przyszłości, którą musimy najpierw przygotować.
 
Po drugie – kiedy już wejdziemy w wewnętrzną mapę miłości, to nie wystarczy coś tam “wyłączyć”, tylko z czymś trzeba się rozstać, co prowadzi do przeżycia żalu, psychologicznej żałoby. Skoro dorosła kobieta ma problemy w kontaktach z mężczyznami, bo ojciec nie okazywał jej w dzieciństwie wystarczająco dużo uczucia, to nie wystarczy jej powiedzieć: “Proszę się już rozstać z tym ojcem”... Przecież to jest ten sam ojciec, którego ona w dzieciństwie podziwiała i szanowała. Musiałaby więc rozstać się nie tylko z tym ojcem za mało kochającym, ale też z tym wyidealizowanym i podziwianym przez siebie, za którym tęskni i którego obraz chroni przed wszelką dewaluacją. 
 
Czyli odrzucenie przeszłości to jakby zdrada własnego domu... 
 
Właśnie, często ludzie przeżywający kryzysy mają poczucie, że muszą zdradzić swoją rodzinę. Trzeba pamiętać o tym, że kiedy neguję swojego ojca, to w pewien sposób neguję siebie jako jego syna czy córkę. Wspomnienia nie są przecież tylko czymś, co gdzieś tam zmagazynowaliśmy, one są częścią nas samych. Dlatego ludzie boją się konfrontacji z własną przeszłością, budzi to w nich dużo lęku, poczucia winy i wstydu. 
 
Wygląda na to, że wszyscy powinniśmy przejść psychoterapię, zanim zdecydujemy się na bliski związek z drugim człowiekiem... 
 
Tylko w skrajnych przypadkach, ale rozliczyć się z własną przeszłością powinniśmy wszyscy. Bo w miłości chodzi też o to, żeby umieć udźwignąć zarówno własne doświadczenia, jak i doświadczenia drugiej osoby i wspólnie z nią narysować własną mapę miłości – taką, która będzie miała dwoje autorów. 
 
Zakochać się... 
 
Jak wygląda proces dorastania do miłości? 
 
Z punktu widzenia psychologii można wyróżnić kilka jego etapów. Najważniejsze z nich to zakochanie się (miłość romantyczna), bycie razem (relacja, w której eros i agape zaczynają już harmonijnie współgrać) oraz etap ostatni – otwarcie dwojga kochających się ludzi na trzeciego: na dziecko, na Boga, na świat. Z każdym z tych etapów wiążą się odmienne umiejętności i na każdym z nich czyhają inne niebezpieczeństwa. Jeżeli jednak nie przejdzie się pomyślnie wcześniejszych stadiów, z późniejszymi również będą problemy. 
 
 
Zobacz także
Danuta Piekarz
My, wierzący, nie chcemy być tak naiwni, by tak myśleć, a tymczasem faktycznie napotykamy na tę samą trudność: myślimy, że jeśli będziemy należeć do Boga, coś stracimy. Ponadto ciągle myślimy tak: „to jest moje życie, które teraz mam powierzyć Bogu”, zamiast myśleć: „ja żyję życiem Bożym i będę je przeżywał zgodnie z Jego wolą”. To jest chyba największa pułapka: ciągle myślimy w kategoriach „my i Bóg”, a nie myślimy o tym, że jesteśmy w Bogu, że mamy Jego życie. 

Z o. Marko Ivanem Rupnikiem, słoweńskim jezuitą, teologiem sztuki, rozmawia Danuta Piekarz
 
Fr. Justin
Gdy chodziłam do szkoły polskiej, uczono nas pięknego wierszyka pt. "Kto ty jesteś?". Byłabym wdzięczna, gdyby Ojciec przypomniał wszystkie wersety.
 
Krzysztof Dyrek SJ
 Szekspir w Wieczorze Trzech Króli stwierdza, że najbardziej zniewala nas więzienie, o którym nie wiemy, że nas otacza. A Jean Lafrance, nieżyjący już popularny autor duchowy, komentując w książ­ce Ojcze, powiedz mi słowo zdanie z Psalmu 19 „Oczyść mnie z grzechów ukrytych” (por. Ps 19,13), stwierdza, że istnieje w nas grzech, kłamstwo, którego nie widzimy i nie jesteśmy świadomi.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS