logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Rafał Sulikowski
Czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?
materiał własny
 


Sytuacja duchowa ludzkości na początku XXI wieku

Rozpoznanie głównego problemu

Jest niezmiernie trudnym zadaniem postawienie globalnej diagnozy sytuacji duchowej ludzi XXI wieku, potraktowanej ogólnie i ukierunkowanej na rozpoznanie głównego problemu, do którego sprowadzają się problemy pochodne i które z niego wynikają pośrednio bądź wprost. W tekście spróbujemy jednak zastanowić się nad obecną sytuacją blisko siedmiu miliardów ludzi, kobiet i mężczyzn, rozproszonych po całym świecie. Oczywiście, z tej wielkiej liczby około miliard ludzi to katolicy wyznania rzymskiego i właśnie o nich, jako żyjących w centrum wiary i Prawdy, chciałbym napisać najpierw.

Moje doświadczenie życiowe doprowadziło mnie do punktu, w którym doszedłem do prostego wniosku, że albo wszystko, co głosi mój Kościół jest prawdziwe i służy mojemu dobru, przede wszystkim wiecznemu, albo nic z tego – ale to znaczyłoby tyle, że Jezus Chrystus głosił nieprawdę.

Trzeciej drogi nie ma

Tutaj chodzi o zrozumienie jednej kwestii: albo wierzę we wszystko, co głosił Jezus, a co Kościół przechował w Tradycji i depozycie wiary, chronionemu przez Magisterium i oficjalne dokumenty, albo nie wierzę w nic. Trzeciej drogi nie ma. Nie można traktować wiary selektywnie. Paradoksem współczesności jest fakt, że zamiast traktować wymysły światowe wybiórczo (badać, co jest dobre, a co złe na świecie, głównie w mediach), wybiórczo traktuje się wiarę, a wymysły świata przyjmuje wszystkie bez wyjątku. Naturalna selektywność umysłu dotyczy zatem wiary, a nie dotyczy świata. Czyli jest odwrotnie niż być powinno.

Jakże charakterystyczne jest to, że włączamy krytycyzm na kazaniach i podczas lektur tekstów religijnych, a wyłączamy zaraz po wyjściu za próg świątyni. Zamiast włączyć krytycyzm podczas oglądania "M jak miłość", włączamy go na kazaniach. Zamiast słuchać wszystkiego, co mówi Papież, słuchamy wszystkich bredni – z całym szacunkiem – wypowiadanych przez Kubę Wojewódzkiego. Dlaczego wierzymy we wszystko, co głosi telewizja, a nie we wszystko, co głosi Kościół? Tutaj kryje się sedno tej paranoidalnej sytuacji duchowej.

Żyć połowicznie?

Tymczasem wybór ostateczny, przed którym każdy staje podczas życiowej "chwili prawdy" (najczęściej są to różne sytuacje graniczne, szczególnie choroba i śmierć) to moja odpowiedź na pytanie, jakie stawia mi sam Bóg: życie czy śmierć – wybór należy do Ciebie. Innej alternatywy nie ma. Nie można żyć w połowie, nie można być w połowie martwym. Nie można być trochę w ciąży.

Wiem, że to, co napisałem dotąd, to trudna prawda, lecz daleki jestem od radykalizmu, fundamentalizmu, bo nie o to chodzi. Nie widzę zresztą nic złego w tym, że ludzie żyjący w niepewności, szukają radykalnych rozwiązań, poszukują stabilnego fundamentu. Wydaje się, że mniej szkodliwy jest mądry fundamentalizm niż relatywizm, prowadzący prostą, szeroką drogą do ateizmu. A od ateizmu do kompletnego nihilizmu jest tylko jeden przystanek.

Budując wieżę Babel

Przeszedłszy chorobę młodzieńczą postmodernizmu, relatywizmu spod znaku "wszystko mi jedno", ateizmu i w konsekwencji rozpaczy egzystencjalnej, wiem, że tak naprawdę wiara w Boga to podstawa udanego życia społecznego i indywidualnego. Bo "jeśli Boga nie ma, to wolno wszystko", jak pisał Dostojewski. Gdy usuwa się choć jeden element wiary, upadają wszystkie inne, a gdy ostatecznie usuwa się Stwórcę, pozostaje pustka. I wtedy ludzie zaczynają być "jako bogowie" i budują wieżę Babel. Pamiętajmy o wymowie tamtej historii. Bo wieże Babel powstają w tej chwili wszędzie. Jest tu analogia z pychą pierwszych ludzi – być jako bogowie, wiedzieć wszystko i mieć wszystko. Pierwszy grzech to nie tylko kłamstwo i nieposłuszeństwo. To przede wszystkim postawienie "ja" przed "Ty", egoizmu przed miłością. To również brak odpowiedzialności za Drugiego. Ile razy podawałem zerwane jabłko innym? Myśląc, że czynię dobro, ile razy uczyniłem swą własną wolę centrum istnienia?

 
1 2 3  następna
Zobacz także
ks. Wojciech Przybylski
Czy byli przygotowani na spotkanie z Bogiem, pojednani z bliźnimi? Pierwszy odruch serca to współczucie i modlitwa. Zastanawiamy się nad sensem tego wydarzenia. Nie przenikniemy tajemnicy. Wiemy, że Bóg jest dobry, nie chce zła ani śmierci. Z największego cierpienia wyprowadza dobro. Bóg był z nimi...
 
Michał Jędrzejek

Ostatnie 250 lat badań historycznych niewątpliwie przyniosło lepsze zrozumienie Nowego Testamentu i Jezusa. Jednocześnie wciąż pojawia się pytanie, czy kolejni badacze nie projektują na przekaz ewangelii również własnych odczuć i przekonań.

 
Zbigniew Ważydrąg
Było to pod koniec lat siedemdziesiątych. Wyrzucony dyscyplinarnie z Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, miałem tzw. przerwę. Nie tylko w studiach, ale również w życiu, w bliskości z Jezusem. Straciłem wiarę. Prowadziłem szalone, grzeszne życie bez modlitwy i sakramentów. Od czasu do czasu wyjeżdżałem do Krynicy, by sprzedawać kuracjuszom rzeźby, a później bawić się tarzając się w alkoholu i grzechu...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS