21 grudnia
Kogo umieściliśmy na miejscu Dzieciątka?
Nie było dla nich miejsca w gospodzie... (Łk 2,7)
Jezus zadowolił się więc stajenką. Jednak stamtąd też Go wyeksmitowaliśmy, ponieważ zajęliśmy Jego miejsce. Wyrzuciliśmy zwykłą słomę i położyliśmy na jej miejsce pozłacaną. Zbudowaliśmy współczesną stajenkę, umieszczając w niej różne próżności.
Bóg zostaje odrzucony, kiedy udaje się, że się Go przyjmuje. Bóg staje się obcy, zwłaszcza wtedy, gdy łudzimy się, że „przechowujemy” Go w domu. Ale jest coś gorszego, niż pozbawienie Go miejsca – umieszczenie Go według naszych gustów i poglądów.
...Gdyby On naprawdę pojawił się u naszych drzwi, na przykład w osobie emigranta, starca z pobliskiego domu opieki, byłego więźnia i chciał wziąć udział w naszym święcie (w „swoim” święcie!), może być pewnym stwierdzenia, że Boże Narodzenie by nam „zaszkodziło”.
Przyznajmy się: żłóbek, który nie jest tym naszym, wyjętym z szuflady regału, ale tym do przygotowania, żeby przyjąć do naszej osobistej „gospody” nieznanego, co nas przeraża.
Przez rok starałem się zastąpić Dzieciątko w kołysce w jednej z kaplic. Nie podobała mi się ta leżąca lalka wyglądająca jak rozgrymaszone dziecko, z pełniutkimi, różowymi policzkami, wykarmione homogenizowanymi produktami. Nie podobał mi się u lalki blond loczek ani stópki wyglądające jak wypchane poduszeczki, ani błękitna koszulka haftowana złotem, zdobiona falbankami...
Zastąpiłem lalkę inną, bardziej podobną do palestyńskiego dziecka, oczywiście wyglądającą na ubogie dzieciątko.
Eksperyment się nie udał. Pobożne wyjaśnienie brzmiało: „Takie wyobrażenie Dzieciątka inspiruje zbyt wątłą pobożność”.
Tak, to prawda, Bóg, który staje się ubogim Dzieciątkiem, który rodzi się jako wygnaniec, uciekinier znajdujący się na marginesie hierarchii społecznej, nie zadowala sentymentalnej pobożności. Nie daje poczucia pewności. Nie jest przewidziany. Zakłóca „nasz” porządek Bożego Narodzenia. Nie pasuje do naszych ceremonii.