logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Albert Wach OCD
Czy zawsze mam być miłosierny?
Głos Karmelu
 


W tym względzie Święci są bezlitośni! (Chciałoby się powiedzieć - nie mają miłosierdzia!). Stawiając jasne granice między miłosierdziem a sprawiedliwością, domagają się od nas przede wszystkim sprawiedliwości. Tym samym bezwzględnie demaskują wszelką pseudo-duchowość, spirytualizm oraz zbyt górnolotne i jednostronne wizje miłosierdzia. Nie jest ono, według nich, jakąś sentymentalną filantropią ani rozmazaną litością. Nie polega na przymykaniu oka i patrzeniu przez palce na ludzkie słabości. Nie ogranicza się do bezradnego współczucia z powodu zła moralnego, fizycznego czy materialnego. Raczej wszyscy zgodziliby się z Janem Pawłem II, który w encyklice Dives in misericordia ukazywał miłosierdzie jako wielki czyn "dowartościowywania", "podnoszenia w górę", "wydobywania dobra spod wszelkich nawarstwień zła, które jest w świecie i w człowieku" (n.6). Aby więc nie dopuścić do sloganowego mówieniu o miłosierdziu, ale w realizacji prawdziwie miłosiernego czynu, Święci każą nam najpierw zejść na sam dół, do granic sprawiedliwości, która umie rozróżniać dobro i zło, "moje" i "twoje". I nie odrywając się nigdy od miłosierdzia, każą bardziej zaufać sprawiedliwości - jak św. Teresa od Dzieciątka Jezus, która mówiła, że "właśnie sprawiedliwość, która przeraża tyle dusz, jest dla mnie źródłem radości i ufności. Być sprawiedliwym, to oznacza nie tylko wymierzać surową karę winowajcom, ale także uznać intencje prawe i wynagradzać cnotę. Spodziewam się tyleż od sprawiedliwości Bożej, ile od Jego miłosierdzia; właśnie dlatego, że jest sprawiedliwy, równocześnie 'łagodnym i miłościwym jest Panem, nieskory do gniewu i bogaty w łaskę... Wie On, z czego jesteśmy utworzeni, pamięta, że jesteśmy prochem... Jako się lituje ojciec nad synami, tak Pan się lituje nad tymi, co się go boją' (Ps 103,8.14.13)" (List 226, z 9 maja 1897).
 
Jednocześnie, zapatrzeni w samego Boga, każą nabrać dystansu do obiegowych opinii, które utożsamiają sprawiedliwość z rygorem. Takie utożsamienie bowiem rodzi nie ufność, ale lęk przed sprawiedliwością i chęć wyeliminowania jej z obszaru chrześcijaństwa na rzecz samego miłosierdzia. A to jest bardzo ryzykowne. Dlatego św. Tomasz z Akwinu słusznie przestrzegał: "Miłosierdzie bez sprawiedliwości jest matką rozwiązłości" (In Matth. 5,2).
 
A zatem miłosierdzie domaga się sprawiedliwości. I to nie "mniej" sprawiedliwości, lecz "więcej" - jak słusznie zauważa Papież Benedykt XVI w swej książce Jezus z Nazaretu, s. 94. Tego zresztą uczy Świętych sam Jezus, który jest dla nich bardzo wymagającym Nauczycielem: Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż [formalna i minimalistyczna sprawiedliwość] uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego (Mt 5,20).
 
Miłosierdzie przewyższa sprawiedliwość
 
Jest jednak jeszcze druga strona medalu, którą też ukazują nam Święci Pańscy. Mianowicie, że nie można poprzestać na samej sprawiedliwości i do niej tylko się ograniczyć. Już św. Tomasz z Akwinu mówił, że "sprawiedliwość bez miłosierdzia jest okrucieństwem" (In Matth. 5,2). Bardzo pięknie, obrazowo, tę samą prawdę wyraził nasz poeta C. K. Norwid: "Częstokroć się lękam wyobrażeń sprawiedliwości niezachwianej, która w człowieku pojedynczym tak łatwo schodzi na fanatyzm. A sądziłbym, że właśnie znajdujemy się w czasie tysiąca drobnych fanatyzmów, w ciasnotę jedną połączonych i jakoby łokciami rozpierających się o miejsce" (C.K. Norwid, Sumienie słowa, n. 1). W tę samą duchową tradycję wpisuje się wierny ich uczeń, Sługa Boży, Jan Paweł II, który w encyklice Dives in misericordia, n. 12, stanowczo stwierdza: "Sprawiedliwość sama nie wystarcza". Doświadczenia przeszłości i współczesności wskazują bowiem, że w imię motywów rzekomej sprawiedliwości niejednokrotnie niszczy się drugich, zabija, pozbawia wolności, wyzuwa z elementarnych praw ludzkich i ostatecznie doprowadza do zaprzeczenia i zniweczenia samej sprawiedliwości. Stosowanie zasady "oko za oko i ząb za ząb" (Mt 5,38) prowadzi niechybnie do wielkich krzywd ludzkich i niesprawiedliwości. Po prostu dehumanizuje, co wyrażone zostało w pięknej łacińskiej maksymie: Summum ius - summa iniuria ("najwyższe prawo - najwyższą krzywdą", albo prościej: "najwyższa sprawiedliwość - najwyższą niesprawiedliwością").
 
 
Zobacz także
Redakcja "Któż jak Bóg"

Bóg w swojej dobroci obdarzył człowieka niezwykłym darem – wolną wolą. Dlaczego więc, korzystając z niej, zdarza nam się potem żałować? Skąd biorą się wyrzuty sumienia?


Z ks. Edwardem Stańkiem rozmawia redakcja Któż jak Bóg

 
ks. Marek Wójtowicz SJ
W liście apostolskim Jana Pawła II Salvifici doloris z 1984 r. jest rozdział zatytułowany Ewangelia cierpienia, w którym czytamy: Człowiek nie odnajduje sensu swego cierpienia na swoim ludzkim poziomie, ale na poziomie cierpienia Chrystusa. Równocześnie jednak z tego Chrystusowego poziomu ów zbawczy sens cierpienia „zstępuje na poziom człowieka” i staje się poniekąd wyrazem jego własnej odpowiedzi. 
 
Joanna Ślusarska

Wszystkie uczucia są potrzebne i dobre. Jako naturalne impulsy mają swoje funkcje podstawowe – przetrwanie i kształtowanie dojrzałej osobowości. Na przykład lęk pierwotnie chroni przed niebezpieczeństwem. Dzięki złości odczuwamy impuls do obrony siebie i bliskich w sytuacji ataku, niesprawiedliwości lub krzywdy. Wstyd ma na celu ochronę naszej intymności. Poczucie winy natomiast pozwala dojrzeć do wzięcia odpowiedzialności za własne błędy.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS