logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
kard. Gianfranco Ravasi
Czym jest człowiek? Uczucia i więzy ludzkie w Biblii
Wydawnictwo Homo Dei
 


„Serce” to według Biblii centrum człowieka, w którym bije źródło wszelkich uczuć. Kard. Ravasi na wpół medytując, na wpół analizując naukowo teksty Pisma Świętego, zaprasza czytelnika w fascynującą podróż szlakiem emocji i więzi istniejących w ludzkim sercu: od łagodności, przez lęk i radość świętowania, aż po chorobę i cierpienie. Następnie  wychodzi ku drugiemu człowiekowi, mówiąc o przyjaźni, miłości partnerskiej, która tworzy rodzinę. Na koniec zwraca uwagę na osoby starsze, dostrzegając wartość starości, ale także niebezpieczeństwa, jakie mogą się w niej kryć.



Wydawca: Homo Dei
Rok wydania: 2011
ISBN: 978-83-62579-27-3
Format: 120x185
Stron: 144
Rodzaj okładki: Miękka
 
 


 

Rodzina: tryptyk obrazów biblijnych


Nie możemy jednak mówić o antropologii więzi międzyludzkich w Biblii, nie wspominając – w oczywistej ciągłości z tematem miłości pary małżeńskiej – o najbardziej żywym wyrazie tejże miłości, to znaczy o życiu rodzinnym. Wielka rzesza małżonków, rodziców, dzieci, dziadków, młodych i starych wypełnia karty Pisma Świętego. Od dawna już koncentruje się na nich obiektyw egzegetów i teologów, z czego zrodziła się obfita literatura. Skądinąd nie podlega dyskusji, że rodzina znalazła się w pewnym sensie pod specjalnym nadzorem lub stała się chorym, u którego łoża gromadzą się psychologowie, socjologowie, moraliści, pasterze Kościołów i im podobni. Otóż już Biblia nie waha się wskazywać z dużym realizmem także na nieszczęścia, jakie kryją się za ścianami domów i wybuchają w dramatycznych aktach. Choć niewątpliwie wychwala się płodność ludzkiej pary jako "obraz" Boga Stwórcy (Rdz 1, 27) i stwierdza się, że "mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją, i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem" (2, 24), to jednak zaraz potem mamy tę straszliwą tragedię rodzinną, w której Kain zabija swego brata Abla.

Na łonie rodziny widzimy zarówno blaski miłości, jak i cienie nienawiści. Postanowiliśmy zatem ogarnąć jednym syntetycznym spojrzeniem biblijny portret rodziny, zatrzymując się z racji braku miejsca na pierwszym Testamencie. U źródeł instytucji rodzinnej stoi para pobłogosławiona przez Stwórcę, zarówno przed grzechem, jak i po nim. Bóg bowiem "pobłogosławił Noego i jego synów, mówiąc do nich: "Bądźcie płodni i mnóżcie się, abyście zaludnili ziemię"" (Rdz 9, 1).

Już na pierwszym etapie historii zbawienia, w okresie patriarchalnym, pojawia się mnóstwo ojców, matek i dzieci. Nie są im obce gorzkie doświadczenia, choć właśnie poprzez płodność pokoleń rodzinnych spełnia się Boża obietnica. Wystarczy tylko z tego klejnotu narracyjnego, jakim jest historia Józefa, przywołać cały ów wątek haniebnych czynów, których dopuszczają się jego bracia wskutek zazdrości w stosunku do niego. A jednak to właśnie w ramach tych bolesnych relacji rodziny Jakuba urzeczywistnia się plan zbawienia, który Bóg nakreślił wobec ludu i który znajdzie chwalebny finał w Wyjściu z Egiptu. Ale zostawmy na boku kolejne dzieje rodzinne, które – począwszy od patriarchów – rozwijają się, tworząc historię Izraela biblijnego, a ograniczmy się jedynie do przywołania tryptyku przykładowych obrazów odnoszących się do naszego tematu w Starym Testamencie.

Pierwszy obraz jest wielobarwny i zróżnicowany, a maluje nam go tak zwana literatura mądrościowa, często opierająca się na wzajemnej relacji "ojciec-syn". Wystarczyłoby przekartkować Księgę Przysłów, by spotkać jednak nie tylko syna, który słucha, ale także syna głupiego, zbuntowanego, źle wychowanego, prawdziwą "hańbę dla ojca", jak oświadcza niepocieszony inny mędrzec, Syrach (Syr 22, 3), który dochodzi do tego, że z goryczą napomina rodzica: "Miej się na baczności nawet wobec dzieci" (32, 22). Oczywiście, podsuwana tutaj surowa pedagogia odnosi się do dawnego społeczeństwa, a jednak, zawierając stosowne nauki, jest wciąż dobrą szczepionką na iluzoryczny permisywizm naszej współczesnej cywilizacji. W ten właśnie sposób nasz Syrach kreśli – w tekście wartym rozważenia w całości (3, 1-16) – wytyczne dla dobrze ukształtowanego syna, mającego poprawne relacje z rodzicami i w stosunku do nich, zwłaszcza gdy są w podeszłym wieku. Niestety, jest to rzeczywistość często lekceważona, tak iż mędrzec z Księgi Przysłów widzi w głupocie i niewdzięczności syna źródło "zmartwienia" i "goryczy" dla jego rodziców (Prz 17, 25).

Są jednak również urocze scenki radości rodzinnej, zwłaszcza w psalmach o charakterze mądrościowym. Nie możemy bowiem zapominać, że właśnie obrazek matki z dzieckiem staje się najbardziej wymownym symbolem wiary-ufności w stosunku do Boga: "Jak niemowlę u swej matki, jak niemowlę - tak we mnie jest moja dusza", która pokłada nadzieję w Panu (Ps 131, 2). Szczególnie cudowny jest jednak szkic z Psalmu 128, radośnie przedstawiający rodzinę za pomocą opisu szczęścia (ww. 1-3) i błogosławieństwa (ww. 4-6), a także dwóch metafor roślin śródziemnomorskich, winnego krzewu i oliwki. Obraz winnego krzewu odnosi się do matki, obdarzonej gronami synów, będących znakiem dobrobytu i szczęścia. Porównani są oni do szczepu winnego, pełnego soków i żywotności. Z kolei ojciec, siedzący za stołem rodzinnym ze wszystkimi swoimi bliskimi, jest zadowolony ze swej pracy, która pozwala mu zaspokoić potrzeby tej małej wspólnoty ("z pracy rąk swoich na pewno będziesz pożywał").

Pojawia się tutaj także inny temat, wcale nie drugorzędny. Jest nim kwestia niepewności ekonomicznej, stojąca na przeszkodzie zarówno założeniu rodziny, jak i spokojnemu prowadzeniu życia rodzinnego. Podobnie interesujące jest końcowe rozciągnięcie horyzontu tego psalmu na Jerozolimę i cały lud. Rodzina, właśnie dlatego, że stanowi komórkę społeczeństwa, musi być otwarta na świat i na bliźniego, a nie zamykać się w sobie, za przesłoniętymi drzwiami swojego odosobnienia, które może stać się niebezpieczne i wręcz dramatyczne.

Przejdźmy jednak do drugiego obrazu naszego tryptyku, w którym chcielibyśmy umieścić realistyczną i zarazem wyidealizowaną narrację z Księgi Tobiasza. Jest to modelowa historyjka, przypowieść o duchowości rodzinnej adresowana do wspólnot żydowskich z III wieku przed Chr., a jednak wymowna także dla nas. Nie trzeba przypominać, jak bardzo egzystencja tej rodziny jest przeniknięta próbami, poczynając od prześladowań, chorób, trudności ekonomicznych, emigracji, a kończąc również na burzliwym małżeństwie syna. Przeczytanie na nowo tego dzieła z pewnością okaże się dla nas korzystne, rekompensując nam z nawiązką czas temu poświęcony. Chcielibyśmy tylko zwrócić uwagę na przemowę, jaką Tobiasz ojciec wygłasza do swego syna w rozdziale czwartym księgi. Jest to przykład wychowania do wartości, zadanie często pomijane przez wielu rodziców. Te fundamenty duchowe zdrowej rodziny obejmują wzajemną miłość i szacunek, pokładanie ufności w Bogu i Jego opatrzności, prymat wiary i moralności, dzielenie się dobrami z ubogimi, umiejętność doradzania, wezwanie do pracowitości, trzeźwości i do związków z osobami uczciwymi, odmitologizowanie sukcesu i nadmiernej przyjemności, zaangażowanie na rzecz sprawiedliwości i przeciwko wszelkiemu egoizmowi.

Rodzina Tobiasza jest więc bardzo realistyczna, a jednak pozostaje rodziną idealną, która otwiera się na innych, stając się pewnego rodzaju pochodnią miłości, oświecającą i ogrzewającą liczne biedy świata. I nie brakuje stałego odniesienia do modlitwy rodzinnej i osobistej. Ktoś nawet stwierdził, że rodzina opisana w Księdze Tobiasza nie tyle mówi o Bogu, ile raczej potrafi rozmawiać z Nim.

I w ten sposób, podążając śladem duchowości jaśniejącej w tej wspólnocie z diaspory żydowskiej mieszkającej w Niniwie w Asyrii, przenosimy się do trzeciej sceny naszej wydumanej biblijnej trylogii rodzinnej. Wracamy do Ziemi Świętej podczas jednego z najbardziej mrocznych okresów historycznych, w czasach represji prowadzonych przez króla syryjskiego Antiocha IV Epifanesa, między 167 a 164 rokiem przed Chr. Jak łatwo sobie wyobrazić, chcielibyśmy zaproponować raz jeszcze wzniosłe świadectwo w obronie własnych wartości wiary i kultury, a przede wszystkim własnego sumienia, świadectwo złożone przez słynną matkę siedmiu synów, której heroiczna historia jest opisana w budującym opowiadaniu z siódmego rozdziału Drugiej Księgi Machabejskiej. Ucieleśnia ona wierny judaizm, który nie chce się opowiadać za łatwymi kompromisami. Istnieją wartości niepodlegające negocjacjom, bez możliwości pertraktacji, dla których trzeba się wyrzec wielu rzeczy, nawet samego życia. Oczywiście, definicja tych składników moralności i wiary może być związana ze współrzędnymi historycznymi i konkretnymi, które jednak można pokonać (w tym przypadku: respektowanie żydowskich reguł żywieniowych). Jednakże liczy się symboliczne znaczenie tego gestu.

Wezwani do podjęcia wyboru między zgodnością z własnym sumieniem a korzyściami z apostazji, matka i synowie obierają odważną drogę wierności. Rodzic okazuje się "pierwszym heroldem wiary" w stosunku do dziecka, by użyć sformułowania Soboru Watykańskiego II. Z tej perspektywy próby lub zakusy i kontestacje mogą stać się cementem, który umacnia rodzinę i pomaga jej wspólnie stawiać czoło burzom egzystencji. W tym naszym krótkim profilu rodziny według nauczania Starego Testamentu zatrzymajmy się tutaj. Nasi czytelnicy będą mogli pójść dalej, wkraczając także w Nowy Testament. Będą mogli na przykład skoncentrować się na rozważaniu tak zwanych "kodeksów rodzinnych", które apostoł Paweł wypracowuje dla wspólnot chrześcijańskich: Ef 5, 21 - 6, 9; Kol 3, 18 - 4, 1; Tt 2, 1-10. Dodajmy do nich także 1 P 3, 1-7. Chcielibyśmy zakończyć wzmianką o tych bohaterach rzeczywistości rodzinnej, którym zbyt często grozi niebezpieczeństwo bycia zepchniętymi na drugi plan. Kolejne strony naszej refleksji poświęcimy zatem postaci starca oraz związków łączących go - jak to zwykle bywa w przypadku dziadka - z bogatą siecią uczuć w kontekście rodzinnym.


Zobacz także
Anna Sosnowska
"Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie" (Mt 5,3). Ubogi w duchu to człowiek wolny od trosk tego świata, który swą ufność złożył w Bogu. Jego duch jest bardzo prosty, jest u-Boga. Wszyscy jesteśmy wezwani, by być ubogimi w duchu: nie tylko ci, którzy dobrowolnie wybrali ubóstwo. Ubogim w duchu może być także człowiek bogaty, jeśli rzetelnie pracuje na chwałę Boga...

Rozmowa z ks. prof. Józefem Naumowiczem
 
o. Remigiusz Recław SJ

Nie ma ludzi, którzy niczego się nie boją. Jeśli tak twierdzą, to znaczy, że boją się przyznać, że jest inaczej, lub brakuje im zdrowego rozsądku. Spotkanie z własnym lękiem może być w naszym życiu doświadczeniem Dobrej Nowiny, bo Bóg ma moc nas od niego uwolnić. On może wszystko! Nie zdarzyło się jeszcze, by ktoś, kto Mu zaufał – źle na tym wyszedł.

 
Krzysztof Osuch SJ
Żyjemy na ziemi, bo mamy możliwość zaspokojenia wielu podstawowych potrzeb – od wody, jedzenia, powietrza i słońca poczynając… To oczywiste. Ktoś znakomicie zgrał wpisane w nas biologiczne potrzeby z ofertą odpowiadającą tymże potrzebom. Ale czy takie „zgranie” zachodzi w nas pod każdym względem? 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS