logo
Niedziela, 09 listopada 2025 r.
imieniny:
Anatolii, Gracji, Teodora, Jana, Ludwika – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Tadeusz Guz
Czym jest wszechwiedza Boga?
Kwartalnik Homo Dei
 


Ja jestem Prawdą
 
W Księdze Mądrości Syracha czytamy: Tylko jeden jest mądry […], tylko sam Pan […]. Wszystka mądrość od Pana pochodzi i jest z Nim przez wieki (Syr 1,8.1). Zdumiewający jest fakt, że Sokrates w świetle swojego naturalnego rozumu powiedział prawie to samo, co obdarzony łaską Boga mędrzec Syrach: że to, co Boskie, jest piękne, mądre, dobre i temu podobne (Platon, Fajdros, 246d-e) oraz że rozum Boski karmi się niewymieszanym intelektem i nauką, co jest, analogicznie, charakterystyczne także dla każdej ludzkiej duszy (tamże, 247d). Jest tak, ponieważ Bóg jest absolutną tożsamością Prawdy i Jego wiecznego życia, a zatem jest odwieczną Mądrością, natomiast nasz ludzki rozum powołany jest przede wszystkim do przyjęcia tego, do radości z oglądania prawdziwego Bytu Boskiego oraz do karmienia się tym oglądaniem Prawdy (tamże, 247d). Poprzez to, mówi dalej Sokrates, dusza […] zagłębia się we wnętrzu Nieba i powraca z powrotem do domu, gdyż w swoim ziemskim życiu ta miłująca prawdę dusza najwspanialej szła za Bogiem i naśladowała Go (tamże, 247e-248a). 
 
Zarówno według Biblii, jak i w wielkiej myśli filozoficznej Bóg nie zdobywa wiedzy, lecz będąc wieczny, jest Prawdą nie mającą tak jak sam rozum Boski ani początku, ani końca, dlatego Arystoteles mówi o Bogu jako najdoskonalszym życiu, które wiecznie kontempluje swoją prawdę (Arystoteles, Metafizyka, ks. XII). Św. Tomasz z Akwinu stwierdza, że w Bogu istnieje wiedza, i to w najdoskonalszej postaci (Sth. I, q. 14, a. 1). Nawet największe cierpienie nie potrafiło świętym mędrcom, np. sprawiedliwemu Hiobowi, przyćmić światła tej Boskiej nauki, że Bóg ma […] rozum (Hb 12,13), który nie nabywa wiedzy jak człowiek, w sensie jakości lub sprawności (Sth. I, q. 14, a. 1), lecz Boski rozum; zarazem wiedza w Bogu ukryta jest Jego samym jestestwem i czystą rzeczywistością (Sth. I, q. 14, a. 1). Stąd mówimy, że Bóg jest Prawdą, co potwierdzają słowa Jezusa z Nazaretu: Ja jestem Prawdą, a nie "poznałem prawdę", jak każdy szukający jej człowiek. 

Bez wiecznej Prawdy Boga...
 
Charakterystyczną misją, powołaniem i sposobem bytowania człowieka Bożego na tym świecie jest wielbienie Boga w Jego wszechwiedzy i mądrości. Chodzi przy tym nie tylko o uświadamianie współczesnemu światu niezwykłej prawdy o absolutnej, wiecznej i świętej wiedzy Boga, ale raczej o kształtowanie na jej fundamencie całego swojego istnienia. Rozum ludzki potrzebuje takiego zdrowego "oddechu dla ducha" jak nasze ciało czystego powietrza. Niestety, różnorodne formy aberracji rozumu ludzkiego, których wyrazem jest odwracanie się od prawdy Boga objawionego w Chrystusie, pojawiają się w różnych współczesnych ideologiach. Bez wiecznej Prawdy Boga rozum ludzki odchodzi od swojego właściwego przeznaczenia: poznania Boskiego Stwórcy i Zbawcy, poznania człowieka i całego stworzenia. Skutkiem tego są relatywistyczne koncepcje prawdy i zobojętnienie na odwieczną Boską prawdę. To z kolei prowadzi do powolnej utraty możliwości poznawczych rozumu, do rezygnacji z dążenia do cennych wartości, a w konsekwencji nierzadko do nihilistycznej rozpaczy – po prostu wręcz do śmierci duchowej w sensie teoriopoznawczym. Nasze polskie, europejskie i światowe elity w większości pogrążone są dzisiaj, podobnie jak za czasów Sokratesa w starożytnej Grecji, w potopie sofistycznego relatywizmu, niszczącego wielkie realne możliwości i perspektywy ludzkiego rozumu. 
 
Trzeba czynić wszystko, by wspierać i ratować chory rozum współczesnego człowieka, stając w służbie rozumu Boga Stwórcy i Odkupiciela, który powołał nas do wiecznego życia. Trzeba wspierać i ratować każdego bez wyjątku, ponieważ każdy jest powołany, by w wieczności mieć udział w oglądzie i chwale samego Absolutu, a tutaj na ziemi stać się, jak uczy Wilhelm z Saint-Thierry, intelektem oświeconej miłości (cyt. w: Lumen fidei 27). Niejednokrotnie trzeba dzisiaj ratować ludzki rozum wbrew niemu samemu właśnie poprzez zwrócenie jego uwagi na istnienie prawdy Boskiej i rozumu Boskiego. Trzeba nieustannie przywoływać prawdę, której uczył m.in. Sokrates, że Boski rozum ma początek i koniec, i centrum wszystkiego tego, co jest, w swoich rękach (Platon, Prawa IV, 715e-716a), a która koresponduje doskonale ze słowem natchnionej przez Boski rozum Księgi Mądrości: W Jego rękach jesteśmy my i nasze słowa (Mdr 1,16). Ta prawda stanowi niezwykłe światło i nadzwyczajną moc dla każdego człowieka poszukującego i broniącego mądrości Pana oraz głoszącego ją. To słowo Boże daje łaskę do pozostania wiernym wobec poznanego Boga i nie pozwala ulec różnym negacjom Boga i Jego prawdy czy pokusie zwątpienia oraz rozgoryczenia. Tego prawdziwi miłośnicy Bożej prawdy, czyli ludzie prawdziwie pobożni, a zatem prawdziwi filozofowie, nie znają, bo to oznaczałoby zgodę na bycie pokonanym przez każdą ideologię, która w istocie hołduje głupocie lub kłamstwu, zaprzeczając rozumowi i jego najdoskonalszej postaci: mądrości i wierze. 

Odejście od mądrości Bożej 
 
Warto zadać pytanie, dlaczego nie można pokonać prawdziwego miłośnika Bożego rozumu. Według św. Augustyna dla Boga istnieć to tyle, co być mądrym, natomiast to Augustyńskie bycie mądrym to tyle, co myśleć-poznać (Sth. I, 14, a. 4), stwierdzi Doctor Angelicus w Sumie teologicznej. Skoro Bóg w niebie stale, tzn. Wiecznie, myśli o nas i o świecie, to jak można twierdzić – co uczynili m.in. Marcin Luter, Georg W.F. Hegel czy Martin Heidegger – że Bóg Objawienia chrześcijańskiego nie tylko "zapomniał" o człowieku i świecie, lecz nawet "z zapomnienia" w ogóle stworzył wszystko, co jest? Ten zarzut stał się zresztą przyczyną odrzucenia Boga chrześcijańskiego w Jego katolickiej interpretacji przez dwóch ostatnich filozofów. Zapomnieć może jednak tylko rozum anielski lub ludzki, który odszedł od przyjaźni z odwieczną Mądrością i tym samym zdradził prawdę, do czego Bóg Pisma Świętego ani nie jest w swojej wszechwiedzy zdolny (o ile można użyć tego paradoksalnego w stosunku do Niego sformułowania), ani też nie chce tego czynić w swoim wiecznym myśleniu o człowieku i reszcie stworzenia. Wybitny dogmatyk niemiecki ks. Matthias Joseph Scheeben podkreśla, że wraz z zaprzeczeniem prawdy Boga zostaje również zakwestionowana wszelka pozostała prawda obiektywna, a następnie to fundamentalne kłamstwo, które zaprzecza istnieniu istotnie Bytującego, przemienia wszelkie poznanie nie tylko w niepewne, lecz w kłamstwo i błąd (M.J. Scheeben, Handbuch der katholischen Dogmatik: Gotteslehre oder die Theologie im engeren Sinne, Freiburg i.Br. 1943). 
 
Trudno się dziwić tak masowym odejściom współczesnych ludzi od Boga, jeżeli wbrew naturalnemu rozumowi człowieka, zdolnemu do poznania istnienia Boga jako prawdziwego, ufają oni opartym na protestantyzmie ideologiom: empiryzmu, liberalizmu, materializmu, niemieckiego idealizmu, socjalizmu, komunizmu, nazizmu, ateistycznego i relatywistycznego egzystencjalizmu czy postmodernizmu. Co więcej, to odejście od mądrości Bożej prowadzi dzisiaj do zdrady osoby ludzkiej jako takiej, ponieważ człowiek zapominający o swoim Stwórcy natychmiast ulega "ideologii egoizmu", która może prowadzić do ludobójstwa, na co XX wiek dostarczył aż nadto wielu dowodów. Ksiądz biskup i profesor filozofii Ignacy Dec zauważa w swoim przemówieniu na Jasnej Górze z 7 sierpnia 2010 roku: Lata 1935-60. W tym czasie rozegrała się nowa tragedia dla Polski, Europy i świata. Została rozpętana II wojna światowa, wywołana przez przywódców dwóch bezbożnych totalitaryzmów – hitlerowskiego i stalinowskiego. Było to wypowiedzenie walki Bogu i człowiekowi. Można było gołym okiem zauważyć, jak nieprzyjaciele Pana Boga stają się nieprzyjaciółmi człowieka (ks. bp Ignacy Dec, Z Maryją, Jasnogórską Matką i Królową Polski, na polskiej ziemi, w: Królowa w nowych szatach, red. J. Pach, Częstochowa 2011, s. 60-61). Jakże potężne przestrzenie samotności aż do samozatracenia zrodził dzisiejszy świat, który zapomniał o swym boskim pochodzeniu – bezpośrednio poprzez świadomy i wolny akt stwórczy Boga – z prawdy Trójosobowego Stwórcy! 
 
Jakże pięknie i mądrze, w przeciwieństwie do antyboskiej i antyludzkiej postawy negatywnego słowa i czynu upadłego ducha świata, brzmią słowa świętego mędrca z Biblii, który obrał Ducha Świętego jako swego przewodnika mądrości: Poznałem wszystkie rzeczy ukryte i jawne, gdyż uczyła mnie mądrość – mistrzyni wszystkiego. Jest w niej duch rozumny i święty, niezwykły, różnorodny, subtelny, nieśmiertelny, przenikliwy, nieskalany, jasny, nienaruszalny, miłujący dobro, bystry, nieskrępowany, dobroczynny, życzliwy dla ludzi, pewny, bezpieczny, beztroski, wszechpotężny, wszystkowiedzący i przenikający wszystkie duchy rozumne, czyste i najsubtelniejsze. Mądrość bowiem jest szybsza od wszelkiego ruchu, przenika wszystko do głębi dzięki [swej] czystości, gdyż jest tchnieniem mocy Bożej i prawdziwym odbiciem majestatu Wszechmocnego (Mdr 7,15.21-25). Dlatego mędrcy rozumu i wiary opowiadają się za tym Bogiem jako miarą wszystkich rzeczy. Według Sokratesa i Platona ci, którzy chcą się stać drogimi takiej istocie Boskiej, powinni stać się rozsądnymi, i jako tacy, podobnymi (Platon, Prawa IV, 716c-d) do samej mądrości Najwyższego. W przeciwieństwie do tych ludzi, po Bożemu mądrych, człowiek niemądry jest niepodobny do Niego, nieprzyjacielski wobec Niego i niesprawiedliwy. Dla mądrych ludzi, lub jak pisze Platon, dla dobrego człowieka najpiękniejszym i najlepszym, i najskuteczniejszym środkiem do życia szczęśliwego i jemu stąd całkiem adekwatnego jest ofiarowanie i stały kontakt z Bogiem poprzez modlitwy, dary poświęceń i wszystkie formy uczczenia Boga (tamże, 716d-e). 

Czy Najwyższy posiada wszechwiedzę?
 
Sokrates z Platonem mają rację, gdy twierdzą, iż rozum człowieka potrzebuje jakiejś świętej nauki, której oni sami jeszcze nie znali, bo nie poznali Boga Ojca, Chrystusa Pana i Ducha Świętego. "Rozum katolicki" wprawdzie bazuje na swojej naturze i rozwija takie nauki, jak m.in. filozofia, arytmetyka, geometria, optyka czy muzyka, ale nawet już na tym naturalnym poziomie intelektualnym zauważamy konieczność akceptacji "wiary naturalnej", gdy optyka posługuje się geometrią, a muzyka arytmetyką. Podobnie ma się rzecz z korzystaniem naturalnego rozumu z nadprzyrodzonej nauki świętej samego Boga w postaci cnoty wiary, wlanej weń jako nadprzyrodzona łaska, by rozszerzać możliwości poznawcze ludzkiego ducha. I tak jak muzyk "wierzy naturalnie" w zasady podane mu przez matematykę, tak też chrześcijanin wierzy w sposób nadprzyrodzony zasadom wiary świętej i objawionej w Jezusie Chrystusie jako Prawdzie, a w ten sposób nauka święta staje się jakby odbiciem tej Boskiej wiedzy, która jest jedną i niezłożoną wiedzą wszechrzeczy (Sth. I, q. 1, a. 3). 
 
Pozostać w Maryi, Matce Zbawiciela i Stolicy Mądrości Bożej, Królowej myślenia chrześcijańskiego, pokornymi sługami Boskiej mądrości i nieustannymi jej głosicielami na tym etapie dziejów myśli jest wielkim wyzwaniem i misją do spełnienia. Dzielić się tą Mądrością wieczną z każdym, zawsze i wszędzie, jak uczyniła to Maryja, przyjmując do swego serca Niepokalanej Dziewicy Syna Ojca Przedwiecznego, to złożyć godne dziecka Bożego świadectwo niebiańskiej Prawdy. Stać się rozmiłowanym w tej Boskiej Mądrości to stać się współczesnym żłóbkiem betlejemskim. Postawa pasterzy z Betlejem inspiruje chrześcijan do stałej czci wobec naszego Pana i Boga oraz ofiarowywania Mu, jak trzej święci królowie ze Wschodu, najcenniejszych skarbów, tj. całkowitego poświęcenia siebie dla planów niebiańskiego Stwórcy – na podobieństwo intelektów św. Ludwika Marii Grignona de Montfort i bł. Jana Pawła II Wielkiego z ich totus Tuus
 
Duch ludzki, obdarzony niezmierzonym bogactwem mądrości Praojca dziejów, nie oczekuje jakiejkolwiek pochwały ze strony upadłego "ducha tego świata", by nie podzielić losu króla Heroda, zakompleksiałego, zastraszonego i ogołoconego przez pychę z boskiego daru rozumu i wiary; czy losu Herodiady, żądnej krwi niewinnego i świętego Jana Chrzciciela, a tym samym żądnej chaosu prawno-moralnego w państwie; czy też losu zarabiających na przysłowiową miskę soczewicy siepaczy świętych młodzianków z Betlejem; czy losu uczonych-sprzedawczyków zrzeszonych w klubach faryzejskiej sofistyki współczesnego świata, w których wycenia się finansowo bezcenną Prawdę i Mądrość, by w końcu zdyskredytować ją i potępić; uczonych, którzy zamiast być sługami ludzi i praw (Platon, Prawa IV, 715c) Boskich, czynią sami siebie miarą dobra i zła. Ich wspólnym błędem jest rozczarowanie i rozgoryczenie ducha z powodu przyjścia majestatu mądrości prawdziwego Pana i niebiańskiego Króla wszechrzeczy w osobie Jezusa z Nazaretu, by odkupić to, co upadłe i grzeszne, czyli podarować swą Boską Mądrość na nowo rozumnemu i wolnemu stworzeniu – człowiekowi. Jak nierozumni pytają, o czym pisze psalmista: Jakże mógłby Bóg wiedzieć? Czy Najwyższy posiada wszechwiedzę? (Ps 73,11), tak nawet najbardziej genialny i uzdolniony duch ludzki zostanie poprzez zerwanie ze Źródłem wiedzy pogrążony w otchłani głupoty oraz poniżony i zrujnowany aż po granicę "samobójstwa bytowego". 

On przenika przepaście i serca
 
Warto tu przywołać cytat z dzieła francuskiego filozofa: Stawiam się w miejsce Boga, by zaprzeczył sobie, by poczuł do siebie wstręt, by odrzucił to, co podejmuje, to, czym jest w nieobecności, w śmierci. Gdy jestem Bogiem, zaprzeczam Mu aż do głębi negacji, jeśli jestem tylko sobą, nie chcę Go znać (G. Bataille, Expérience intérieure, s. 202). Współczesnemu człowiekowi, który nierzadko w ten sposób zaprzecza istnieniu prawdy Boga lub buntuje się przeciwko Niemu, usiłując (nadaremnie zresztą) zająć miejsce Ojca wieczności, potrzebne wydaje się ponowne ożywienie i zainteresowanie, a nawet wręcz katolickie zafascynowanie się rozumem Bożym i prawdą Bożą. Z uwagi na systematyczne negacje prawdy Bóg stał się przestarzałym już przedmiotem poznania ludzkiego, a przecież Arystoteles zawstydza nas dzisiaj, gdy stwierdza, że najmniejsza nawet okruszyna prawdy, jaką możemy zdobyć z poznania rzeczy najważniejszych, cenniejsza jest niż najpewniejsze poznanie rzeczy najniższych (Arystoteles, De animalibus 1,5). 
 
Boska mądrość, która powołała do istnienia czas i przestrzeń, zna je doskonale: Ja od początku ogłaszam przyszłość i od wieków to, co się [jeszcze] nie zdarzyło (Iz 46,10). Także rozum ludzki (już u starożytnych Greków) doszedł do przekonania, że czas z racji swego przemijania nie wyjaśnia sam siebie, lecz koniecznie zakłada istnienie wieczności jako bytu samego z siebie. A ponieważ Grecy nie znali stworzenia dokonanego przez Boga, dlatego uczynili wiecznym świat. Dopiero w myśli ojców Kościoła pojawia się filozoficzno-teologiczne pojęcie stworzenia czasu i świata, a wieczność zostaje przypisana Bogu. Analogicznie jest z rozumieniem przestrzeni, która, jako stworzona przez Boga, też nie może wyjaśnić sama siebie, lecz zakłada istnienie "przestrzeni doskonałej". Św. Augustyn pisze, że Bożemu Duchowi wszystko, co przeszłe, i wszystko, co przyszłe, jest dobrze znane tak jak pieśń, którą dobrze znam (Augustyn, Wyznania, 12, 31).
 
Wszechwiedza Boga dotyczy znajomości wszystkich naszych myśli i słów. Mędrzec Syrach pisze: On przenika przepaście i serca i poznaje wszystkie ich zamysły. Bo Najwyższy posiada pełnię wiedzy i widzi znaki wieczności. On ogłasza przeszłość i przyszłość i odsuwa zasłonę rzeczy tajemnych. Nie brak Mu żadnego poznania (Syr 42,18-20). A Księga Mądrości dopowie: Duch Pański napełnił sobą okrąg ziemski, a wszystko ogarniając, wie o [każdym] słowie. Dlatego też nie ukryje się nikt, kto grzeszy słowami (Mdr 1,7-8).
Bóg inspiruje zawsze do dobrego
 
Wszechwiedza Najwyższego dotyczy także czynów człowieka, bowiem Bóg zna je wszystkie, jak powie psalmista: On ukształtował serce każdego z nich i zważa na wszystkie ich poczynania (Ps 33,15) – i jest to absolutna przedwiedza, tzn. zanim człowiek dokona czegoś, jest to wiadome Bogu. Ale ta przedwiedza Boga nie oznacza predestynacji do danego czynu, tzn. Bóg nie zmusza człowieka ani do czynu dobrego, ani do złego (Augustyn, De libero arbitrio 3,4,10), lecz inspiruje zawsze do czynienia dobra, co wyraził trafnie św. Cyryl z Aleksandrii: Jego przedwiedza nikomu nie przynosi szkody ani też zysku (Rom 8, 30), w sensie zastąpienia człowieka w działaniu, co protestanci zakwestionowali w swojej tezie o predestynacji. Przerzucili oni ostateczną przyczynę grzechu z upadłych aniołów i ludzi na samego Boga Stwórcę i tym samym dokonali "uwiecznienia" zła. To zaś sprzeciwia się zasadniczo zarówno wolności i rozumieniu człowieka, jak i – tym bardziej – wiecznie doskonałemu intelektowi Boga, co Akwinata wyraża pojęciem perfectio Divini intellectus, będącego essentia Dei (Sth I, q. 14, a. 5).
 
Bóg zna tajemnice serca (Ps 44,22), bowiem Jego rozum przenika nas całkowicie i jest większy aniżeli nasze serce, On wie wszystko (1 J 3,20), ponieważ wiedza Boska (scientia Dei) nie jest, jak wiedza ludzka, jakością czy cnotą, lecz substancją i aktem czystym (substantia et actus purus) (Sth. I, q. 14, a. 1). W człowieku natomiast wiedza istnieje jako habitus czy qualitas, czyli jako przypadłość, a nie jako substancja, ponieważ w osobie ludzkiej zachodzi realna różnica między istnieniem a istotą. Bóg natomiast jest absolutną tożsamością bytu i istoty, czyli istnienia i intelektu. Dlatego scientia Divina jest samą istotą Boga (essentia Dei), a ponieważ w niej jako causa prima (Sth. I, q. 14, a. 5) są idee stworzenia, stąd Boskiemu rozumowi znane są wszystkie myśli, akty sumienia, woli, serca, całego ducha i duszy ludzkiej oraz wszelkie odruchy ciała ludzkiego jeszcze przed ich zaistnieniem. Innymi słowy, scientia Divina nie jest wiedzą "dyskursywną" (Sth. I, q. 14, a. 7), czyli zdobytą na podstawie już istniejącego faktu po dokonaniu odpowiednich aktów rozumowania czy eksperymentu. Ze względu na wieczną tożsamość bytu Boga i Jego myśli odwieczny intelekt Boski, znając doskonale siebie, poznaje właśnie w sobie wszelki byt stworzony – łącznie z bytem czasu, ponieważ także czas jest przez wiecznego Boga w pełni, tj. w jego przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, asolutnie i wiecznie znany.
 
Również nasze przewinienia (Ps 68,6) są Mu znane, ponieważ jako Duch Święty, jest On całkowicie światłem i ciemności nie ma w Nim (1 J 1,5), jak pisze św. Jan. Św. Bernard z kolei jest przekonany, że Bóg jest okiem, a temu oku nic nie uchodzi, ponieważ ono się nigdy nie zamyka (De consid. 5,4,10). A św. Augustyn mówi, że skoro Bóg ma oko poznania, to ty miej oko wiary. Co On widzi, to wierz w to! (Augustyn, Ps. 36,2,2). Św. Tomasz z Akwinu naucza, że Bóg widzi siebie samego w sobie samym, bo widzi siebie poprzez własną swoją istotę, inne zaś rzeczy widzi nie w nich samych, ale [także] w sobie samym, gdyż Jego istota zawiera w sobie podobizny (idee) wszystkich rzeczy poza Nim istniejących (Sth. I, q. 14, a. 5). 
 
Nasze modlitwy też są Bogu znane wiecznie. Genialny XVIII-wieczny matematyk i znaczący fizyk Leonhard Euler powiada: Jeżeli człowiek kieruje owocnie modlitwę do Boga, to nie trzeba sobie tego tak wyobrażać, jakoby Bóg zdobył tę wiedzę dopiero teraz. Nie, On zna od wieków tę modlitwę i urządził bieg rzeczy wyraźnie na rzecz modlącego się […]. Nie ma żadnej racji, by zaprzeczać, że Bóg uczynił prawdziwe cuda, i także dzisiaj tu i ówdzie je czyni. Człowiek pobożny zatem modli się nie w tym celu, by poinformować Boga o swojej nieznanej Mu jakoby sprawie, lecz kieruje do Niego słowa uwielbienia, dziękczynienia, prośby i zadośćuczynienia, by własny ludzki byt otwierać coraz głębiej i szerzej na realną obecność Pana i na Jego działalność łaski w nas i przez nas. Poprzez modlitwę realizuje się proces dostrojenia ludzkiego ducha do Ducha Bożego oraz ukształtowania ludzkiego bytowania na miarę stwórczego planu Władcy wszechświata.

Prawda potrzebuje miłości
 
Ile prawdy możemy poznać jako ludzie? Warto przywołać pewien obraz z życia wielkiego fizyka i matematyka Izaaka Newtona, który powiedział: Nie wiem wprawdzie, jak przedstawiam się światu, ale sam względem siebie przedstawiam się jako dziecko, które bawi się na brzegu morza i rozwesela się tym, że od czasu do czasu znajduje wygładzony kamień i muszelkę cięższą niż zwykle, podczas gdy przede mną rozpościera się ocean niezbadanej prawdy. W poznaniu prawdy Bożej i prawdy o świecie jesteśmy zawsze zaledwie na samym początku, stąd pokora największych uczonych w historii nauki, którzy, jak np. Andr? Amp?re, zachwycali się wielkością jedynie samego Boskiego Stwórcy. Zachęca nas do tego także bł. Jan Paweł II słowami encykliki Veritatis splendor: Blask prawdy jaśnieje we wszystkich dziełach Stwórcy, w szczególny zaś sposób w człowieku, stworzonym na obraz i podobieństwo Boga (por. Rdz 1,26): prawda oświeca rozum i kształtuje wolność człowieka, który w ten sposób prowadzony jest ku poznaniu i umiłowaniu Pana. Warto w tym kontekście przywołać kilka myśli Romano Guardiniego na temat wiedzy Boga, przenikniętej Jego odwieczną miłością: Ta wiedza ma jasność słońca i stawia wszystko w pełni prawdy bytu. Ta wiedza ma głębię morza, w którym wszystko zanika. I ona ma nieskończone objęcie miłości, w którym się wszystko wyjaśnia (R. Guardini, Gott, 77). 
 
Skoro odwieczna wszechwiedza Boga jest absolutnie tożsama z miłością Trójosobowego Boga, to dla człowieka oznacza, że należy dążyć do przeniknięcia poznanej prawdy miłością wolnej woli, a wszystkie akty miłości tworzyć na gruncie prawdy, czego nauczają papież Benedykt XVI i papież Franciszek w ostatniej, "wspólnej" encyklice Lumen fidei (27): Jeśli miłość potrzebuje prawdy, to także prawda potrzebuje miłości. Nie można rozdzielać miłości i prawdy. Bez miłości prawda staje się zimna, bezosobowa, uciążliwa dla życia konkretnej osoby. Prawda, której szukamy, ta, która nadaje sens naszej drodze, oświeca nas, gdy jesteśmy dotknięci przez miłość. Kto kocha, rozumie, że miłość jest doświadczeniem prawdy, że to ona otwiera nasze oczy, byśmy mogli zobaczyć całą rzeczywistość w nowy sposób, w jedności z kochaną osobą. W tym sensie św. Grzegorz Wielki napisał, że amor ipse notitia est – miłość jest sama poznaniem, niesie z sobą nową logikę (Homiliae in Evangelia, II, 27, 4; PL 76, 1207). To katolickie rozumienie konieczności współdziałania i jedności prawdy i miłości wypływa z nauki o Bogu Objawienia chrześcijańskiego jako Prawdzie i zarazem Miłości.
 
Pozostać i ciągle na nowo stawać się jako człowiek wspaniałym, światłym, pobożnym, sprawiedliwym oraz prawdziwym i zarazem miłującym sługą Boga w Trójcy Świętej Jedynego, Maryi jako Stolicy Mądrości i Niepokalanej Stolicy Miłości, sługą Kościoła Chrystusowego, naszego polskiego narodu i wszystkich narodów ziemi, sługą człowieka – każdego człowieka jako siostry i brata in Christo, wiernym sługą wielkiej, świętej wszechwiedzy i zarazem najwspanialszej mądrości naszego Stwórcy i Odkupiciela, potwierdzonej w swojej wszechpotędze zwycięskim Krzyżem i Zmartwychwstaniem Jezusa jako Mesjasza w niebie – jest istotą naszej egzystencji i misji chrześcijańskiej w dobie (zresztą niezbędnej) reewangelizacji Starego Kontynentu i świata. Tak oto, na wzór Służebnicy Pańskiej Maryi, ziemski człowiek dosięga na sposób ducha wiecznych "brzegów" prawdy, mądrości i miłości Boga Przenajświętszego, a tym samym dosięga codziennie na nowo wielu "brzegów" ludzkich dusz i serc, by je, jako myśli-idee obecne w odwiecznej Mądrości, wzmocnić i doprowadzić w pielgrzymce rozumu i wiary do życiodajnych i miłujących ramion Niewidzialnego oraz w swojej wszechwiedzy wiecznie istniejącego Pana i Boga. To jest ten dynamizm chrześcijańskiego Roku Wiary: Credo, ut intelligam; intellego, ut credam, o który apelują papieże Benedykt XVI i Franciszek do całej ludzkości, a którego istotą jest wprowadzić nas z ciałem i duszą w dążenie całego stworzenia ku swej pełni w Bogu […], aż nadejdzie ten dzień bez zmierzchu, którym jest sam Chrystus, Boży Syn, nasz Pan! (Lumen fidei 44, 60).
 
ks. Tadeusz Guz
Homo Dei nr 2/2014