logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Bartłomiej Król SDS
Dekalog za kulisami
Wydawnictwo Salwator
 


Wydawca: Salwator
Rok wydania: 2010
ISBN: 978-83-7580-205-4
Format: 145x205
Stron: 172
Rodzaj okładki: Miękka
 
Kup tą książkę

 

Świętowanie porządkuje życie

3
Pamiętaj, abyś dzień święty święcił

Rozmowa z Dariuszem Kowalskim

Chciałbym rozpocząć trochę jak na przesłuchaniu. Co Pan robił w ostatnią niedzielę między godziną 6 a 22?

Tę niedzielę spędzałem niestety z dala od domu i rodziny, ponieważ w weekend grałem przedstawienia w innym mieście. Wstałem późno, chyba około 9, zjadłem śniadanie, na 11 poszedłem na mszę świętą. Spotkałem się ze znajomymi, później zjadłem obiad. Po południu byłem w kinie - pierwszy raz od dawna. Chciałem zobaczyć film, o którym opowiadała mi wcześniej córka. No i wieczorem spektakl.

Jak wygląda Pana przeciętna, spokojna niedziela spędzana z rodziną?

Centralny punkt dnia stanowi msza święta. Lubimy też gdzieś wyjechać lub kogoś odwiedzić - uważamy, że niedziela to idealna okazja do spotkań towarzyskich, a poza tym dobrze się w ten sposób wypoczywa. Nie śpimy zbyt długo, podczas śniadania planujemy wspólne wyjście, chyba że zaplanowaliśmy wszystko wcześniej, bo na przykład jesteśmy gdzieś na weekendowym wyjeździe.

Zdarza się nam zorganizować czas wspólnie z córką, ja najbardziej lubię te weekendowe wyjazdy, świetnie nam się wtedy rozmawia. Weronika często zaskakuje mnie swoją przenikliwością, zmysłem obserwacji, analizą ludzkich postaw, mądrością! Kocham te zaskoczenia, odkrywam wtedy na nowo moje dziecko, które jest już ukształtowaną osobą, ale wrażliwą i delikatną, jeszcze nieokrzepłą, szukającą oparcia, akceptacji, miłości... Gdyby nie świąteczny czas dla siebie, nie mielibyśmy szansy na kształtowanie naszej relacji! To samo dotyczy wszystkich relacji rodzinnych. I tak uważam, że tego czasu jest za mało, zwłaszcza że córka ma już swój świat, w czasie roku szkolnego ma dużo pracy, na niedzielną mszę świętą też coraz częściej chodzi osobno - wieczorem do duszpasterstwa. Na szczęście nie mamy telewizora, pozbyliśmy się go kilka lat temu. Łatwiej nam w domu usłyszeć siebie, no i unikamy w ten sposób wielu nieproszonych gości, tych tabunów wlewających się przez ekran....

A czas na zakupy w niedzielę?

No nie, niedziela to nie jest czas na zakupy, absolutnie! Jedyne zakupy w niedzielę to tankowanie paliwa, jeśli jest taka potrzeba, ewentualnie posiłek poza domem.

Kiedyś, kiedy córka była mała, często w niedzielę po mszy świętej chodziliśmy do centrum handlowego. To było po prostu beznadziejne i zawsze kończyło się kłótnią! Wychodziliśmy z dziwnego założenia, że w tygodniu nie ma czasu na zakupy, więc trzeba wykorzystać niedzielę. Zachowywaliśmy się tak, jakbyśmy nie mieli co zrobić w tym dniu z czasem, jakbyśmy chcieli uciec od bycia ze sobą! W tym chaosie ginęła gdzieś wspólnota stołu, rozmowa o minionym tygodniu, o naszych sprawach, o wspólnych planach, radość z bycia razem... To była nasza interpretacja trzeciego przykazania.

Teraz na szczęście jest inaczej, staramy się, żeby niedziela była dniem szczególnym, innym od wszystkich. Doświadczamy radości świętowania Dnia Pańskiego, radości wyciszenia, wyhamowania, uwolnienia od codziennego pędu, budowania rodzinnej wspólnoty. Po prostu doświadczamy owoców Bożej miłości i mądrości, która dała człowiekowi przykazania dla jego własnego dobra, żeby żyło mu się lepiej.

Czym dla Pana jest msza święta, jak Pan ją przeżywa?

To jest po prostu spotkanie z Jezusem. Trudno o tym mówić, bo to rzeczywiście coś niezwykłego, przeżycie bardzo osobiste, a jednocześnie doświadczenie wspólnoty, coś najważniejszego, najświętszego w Kościele, jego fundament, jego serce. Dla mnie to też fundament i najważniejsze źródło duchowego życia.

Eucharystia - to po grecku dziękczynienie. Przychodzę, żeby dziękować Bogu za Jego dary, za cuda, jakie czyni w moim życiu, i za to, co jeszcze dla mnie przygotował. Bo co innego mogę zrobić wobec tak wielkiej Miłości? To spotkanie z żywym Jezusem, uczta z moim Panem i Zbawicielem, który daje mi samego siebie! Najpierw w liturgii słowa - wykłada prawo i proroków, prowadzi mnie ze sobą przez drogi Galilei, zabiera do synagogi w Kafarnaum, na górę błogosławieństw, wypływam z Nim w łodzi na jezioro Genezaret, jestem wśród Jego uczniów, a On mówi do mnie, naucza mnie w przypowieściach, odpowiada na moje pytania i wątpliwości, usuwa lęk, którego wciąż we mnie pełno. Słowo czyni cuda, jest żywe i skuteczne, bo to On sam jest Słowem. On, Jeszua, syn Miriam z Nazaretu. Pokazuje mi drogę, pokazując mi siebie, bo to On sam jest drogą, prawdą i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przez Niego - sam to powiedział, czytamy to w Ewangelii św. Jana (J 14, 6). Teraz, w Eucharystii, mogę Go najlepiej poznać, widzieć Go i słuchać! To dla Niego tu przyszedłem, więc idę z Nim dalej, do Ogrójca i Wieczernika w liturgii eucharystycznej. On umiera i zmartwychwstaje dla mnie. "On bowiem jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy, i nie tylko za nasze, ale również za grzechy całego świata" (1 J 2, 2).To On we własnej Osobie, żyjący Bóg!

Msza święta to jest jakaś wielka tajemnica, coś, co mnie przerasta, coś nie do pojęcia! No tak, tajemnica wiary! A my, gromadząc się na Eucharystii, głosimy śmierć Jezusa, "wyznajemy Jego zmartwychwstanie i oczekujemy Jego przyjścia w chwale"! To cudowne misterium, którego nigdy nie zgłębimy, zawsze pozostaniemy tylko na progu tej rzeczywistości. Tak jak się oczekuje na spotkanie z ukochaną osobą, tak samo można tęsknić za spotkaniem z Jezusem Eucharystycznym. Eucharystia buduje i podtrzymuje żywą relację z Nim. Bez mszy świętej wiara jest martwa. To cudowne, że w Kościele mamy możliwość tak bliskiego spotkania z żywym Jezusem, że mamy Jego Słowo, Ciało, Jego Krew, że możemy się Nimi karmić! "Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem" (J 6, 55). To są fakty, tak powiedział Pan w synagodze w Kafarnaum, następnego dnia po tym, jak chodził po jeziorze. Tam też powiedział, uroczyście oświadczył jeszcze coś: "Jeśli nie będziecie jedli Ciała Syna Człowieczego ani pili krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53b). Eucharystia jest więc dla mnie jako chrześcijanina źródłem życia!

Eucharystia to też budowanie wspólnoty - w pierwszych wiekach chrześcijaństwa to było po prostu wspólne ucztowanie. Święty Paweł w jednym ze swoich listów zaleca, żeby syci poczekali na głodnych, żeby wszyscy jedli razem. Wspólnotowe przeżywanie Eucharystii jest bardzo ważne - ludzie umacniają się jako Kościół, jako wspólnota wierzących, którzy podobnie odbierają świat i chcą się oddawać Panu Bogu. Trwamy wszyscy razem na modlitwie - z apostołami i Maryją, z całą rzeszą świętych, którzy poprzedzili nas w drodze do Ojca.

Msza święta to jest także przedsmak uczty niebieskiej, Kościół Uwielbiony łączy się w niej z Kościołem na ziemi, śpiewamy "hosanna" razem z chórami anielskimi! Ostatnio przeżyłem coś niezwykłego w poznańskim kościele Dominikanów. To był piątkowy wieczór, ale w świątyni było sporo ludzi, trudno było znaleźć miejsce w ławce. Lubię chodzić na Eucharystię w dzień powszedni, to jest szczególny rodzaj wspólnoty, wtedy są na niej ci, którzy naprawdę pragną tam być. Podczas podniesienia, które jest szczególnie uroczystym momentem liturgii, kiedy kapłan zaśpiewał: "przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie, tobie Boże Ojcze Wszechmogący, w jedności Ducha Świętego wszelka cześć i chwała przez wszystkie wieki wieków", wszyscy razem ze scholą zaśpiewaliśmy uroczyste, trzygłosowe "Amen", z całego serca, przy akompaniamencie "forte" organów i zabrzmiało to dla mnie nagle wyjątkowo, tak jakby w kościele było nas znacznie więcej, jakbym przez moment stał się częścią jakiegoś niezwykłego, ogromnego chóru, jakby były nas setki... Aż się rozejrzałem, żeby zobaczyć, kto to śpiewa! Byłem w tym wnętrzu pierwszy raz, może to spotęgowało wrażenie, ale było w tym coś mistycznego!

Czasem w czasie mszy świętej doznaję takich niezwykłych dotknięć, nagle coś ściska mnie za gardło, szczególnie podczas liturgii słowa, kiedy jakiś fragment Pisma dotrze do mnie ze szczególną siłą, kiedy nagle usłyszę coś, co zdaje się skierowane konkretnie do mnie.

Czy po mszy świętej zostaje Słowo, o którym potem Pan myśli i którym Pan żyje?

Tak, bo Słowo zawsze brzmi świeżo i mnie dotyka, pod warunkiem że jestem przytomny i mam otwarte uszy, i chcę słuchać. Nawet dobrze znane, wielokrotnie powtarzane fragmenty Pisma potrafią zaskakiwać. W przypowieści o winnym krzewie jest takie zdanie: "Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was"(J 15, 3). Kilka miesięcy temu, w czasie Eucharystii, nagle usłyszałem to zdanie! A przecież ono było tam od zawsze! Było tam, ale do mnie jakby w ogóle nie docierało! Noszę je w sobie do dzisiaj, bo to sam Jezus powiedział, że Jego Słowo ma moc oczyszczającą! To jest właśnie fenomen Pisma - nagle przemawia do mnie tak, jakby było skierowane specjalnie do mnie w tym konkretnym momencie życia. Zawsze wchodzi w relację ze mną takim, jakim jestem tutaj i teraz. "Żywe bowiem jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny" (Hbr 4, 12a). To zdanie z Listu do Hebrajczyków mógłbym powtarzać w kółko, i powtarzam.

Dzięki Słowu mogę spotykać się z Jezusem każdego dnia, wystarczy otworzyć Pismo Święte. Ono mnie nawraca, Jezus nawraca mnie przez nie. Czasem mnie zawstydza, upomina, zawsze podnosi na duchu. Każde spotkanie ze Słowem sprawia, ż czuję się przez nie dotknięty. Powtórzę raz jeszcze: ono jest naprawdę żywe. Bo Jezus jest żywy!

(...)


Zobacz także
Jacek Pulikowski
Czystość wody i powietrza stanowi niekwestionowaną wartość, uznawaną nie tylko przez ekologów. Czyste złoto, czysty zysk jest przedmiotem marzeń nie tylko złotników i biznesmenów. Nawet czyste samochody, czyste okna, nie mówiąc już o czystych nogach, paznokciach i uszach, są powszechnie uznawane za coś pożądanego...
 
Marek Lasota
Skala działań Służby Bezpieczeństwa przeciwko Kościołowi i samemu Karolowi Wojtyle, liczba osób, środków zaangażowanych do inwigilacji krakowskiego metropolity, aby śledzić jego każdy krok, każde wypowiedziane słowo czy podejmowanych przeciwko niemu działań powodują, że ma się niekiedy wrażenie uczestnictwa w jakiejś kryminalnej intrydze. Tymczasem mamy do czynienia z rutynowymi działaniami komunistycznej bezpieki i właśnie pamięć o niegodziwościach systemu komunistycznego jest tym o czym nie można zapomnieć...
 
Herbert Oleschko

W tytule omawianej dziś książki pojawia się nazwa Księga Gigantów i odnosi się ona do aramejskich fragmentów tekstów odnalezionych w roku 1971 w kilku różnych grotach qumrańskich przez znanego badacza Józefa T. Milika. Ich treść odsyła do znanego biblijnego wątku narodzin „gigantów”, hebr. nefilim (por. Rdz 6, 1-4) i pozwala przyjąć istnienie obszernego opowiadania-komentarza na ten jakże tajemniczy temat.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS