logo
Wtorek, 16 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bernadety, Julii, Benedykta, Biruty, Erwina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Bartłomiej Król SDS
Dekalog za kulisami
Wydawnictwo Salwator
 


Wydawca: Salwator
Rok wydania: 2010
ISBN: 978-83-7580-205-4
Format: 145x205
Stron: 172
Rodzaj okładki: Miękka
 
Kup tą książkę

 

W relacje trzeba inwestować

4
Czcij ojca swego i matkę swoją

Rozmowa z Radosławem Pazurą

Panie Radku, jakim ojcem lub jakim rodzicem trzeba być, żeby dziecko nie miało problemów z przestrzeganiem czwartego przykazania? Co Pan stara się robić, żeby za kilka lat Klara podczas każdej spowiedzi nie mówiła: "Nie szanuję rodziców, kłócę się z rodzicami"?

Zadał ksiądz pytanie, które dotyczy tak naprawdę całokształtu naszego bycia w świecie. Kwestia ojcostwa pojawia się przecież automatycznie, gdy zastanawiamy się, jakim być człowiekiem. Rodzicielstwo jest ważną częścią naszego Człowieczeństwa, tego przez duże "C". Według mnie chodzi tu przede wszystkim o życie w prawdzie i wzrastanie w wierze. Dobry chrześcijanin, który sumiennie wypełnia swoje obowiązki i daje świadectwo autentycznej relacji z Jezusem, w naturalny sposób pokazuje swojemu dziecku, jak powinno postępować i według jakich zasad powinno żyć.

Uczymy teraz z żoną naszą córeczkę modlitwy. To wcale nie jest łatwe - dziecko nie zawsze ma ochotę klęknąć, nie wie, po co ma to robić. Czasem Klara oświadcza, że po prostu jej się nie chce. Moją pierwszą reakcją było tłumaczenie jej, że źle robi. Teraz wiem, że nie tędy droga. Do niczego jej nie zmuszam, tylko mówię: "No to trudno, to może aniołek się za ciebie pomodli, ale pozwól, że ja na chwilę uklęknę". Mała widzi więc moje zachowanie i chce je naśladować. Najlepszym sposobem na przekonanie dziecka do czegokolwiek jest pokazywanie mu, że samemu jest się tego pewnym.

Każdy popełnia błędy, wiadomo. Zdarzyło nam się z żoną pokłócić przy córeczce i w jej główce już pewnie narodziło się przyzwolenie na takie zachowanie. Chodzi jednak o to, żeby błędów było jak najmniej i żeby jak najszybciej je naprawiać. Życie wiarą, postępowanie według zasad i norm płynących z Ewangelii oraz praca nad sobą dają szansę uniknięcia wielu upadków, a tym samym ukształtowania w dziecku mocnego kręgosłupa moralnego, który pozwoli mu w przyszłości dokonywać właściwych wyborów i mierzyć się ze złem.

Powiedział Pan o modlitwie, o unikaniu kłótni oraz o dawaniu świadectwa. Jakie jeszcze postawy i wartości są istotne w wychowaniu dziecka? Co należy robić, żeby nauczyć je szacunku dla rodziców oraz miłości do nich?

Ciężko jest wymienić po kolei wszystkie warunki dobrego wychowywania. Myślę, że chodzi ogólnie o postawę miłości w życiu, a ta miłość, której nauczał Pan Jezus, jest niezwykle szerokim pojęciem. Budowanie relacji z Bogiem pozwala odnajdywać Jego miłość w codzienności, co owocuje szacunkiem dla drugiego człowieka, zdrowym kontaktem pomiędzy mężem i żoną oraz rodzicami a dzieckiem. Z doświadczenia Bożej miłości rodzą się cnoty, takie jak pokora, cierpliwość czy wyrozumiałość. Bardzo konkretne wskazówki daje Kościół, więc trzeba uczestniczyć w jego życiu i przyjmować sakramenty. Pokazywanie dziecku naszego zaangażowania w wiarę stwarza szansę, że ono też będzie chciało nią żyć. Jestem o tym przekonany.

Zależy mi przede wszystkim na tym, żeby w Klarze rozwijało się życie duchowe. Nie jest to wcale łatwe, we współczesnym świecie trudno jest słuchać swojego wnętrza. Do dziecka dochodzi tyle bodźców! Przedszkole, szkoła, spotkania z rówieśnikami same w sobie są dobre, jednak kiedy jest ich za dużo, mogą również przeszkadzać, bo nie pozwalają zostać samemu ze sobą. Zadaniem rodziców jest dbać o to, żeby duch dziecka mógł wzrastać, wzbogacać się i być coraz piękniejszy. To bardzo trudne, bo wnętrze każdego człowieka jest przecież wielką tajemnicą. Jedyną drogą pozostaje więc świadectwo życia. 

 Skąd Pan czerpie wzorce postępowania wobec dziecka? Słucha Pan nauczania Kościoła czy może wykorzystuje wspomnienia z dzieciństwa, przypomina sobie własnych rodziców i swoje reakcje?

Patrząc na historię swojego życia, uświadamiam sobie, jak ważna w kształtowaniu człowieka jest postawa rodziców. Zostałem wychowany w tradycji katolickiej i widzę, że rodzice ogromnie wpłynęli na mój obecny stosunek do Boga i Kościoła. Otrzymałem od nich podstawy wiary, ochrzcili mnie, zabierali do kościoła. Mamie bardzo zależało na tym, żebyśmy z bratem służyli do mszy - robiliśmy to, mimo że czasem nie rozumieliśmy po co. Trudno pojąć niektóre zasady życia duchowego, bo przyswaja się je sercem.

Rodzice mnie ukierunkowali, ich postawa podpowiadała, co należy robić. Czasem żałuję jednak, że jeszcze bardziej nie zaangażowali się w kształtowanie mojej wiary. Czegoś musiało mi zabraknąć w dzieciństwie, skoro później odszedłem od Kościoła. Ważniejsze stało się dążenie do zdobycia dobrej pracy, prestiżu, pozycji społecznej. Najzwyczajniej na świecie zacząłem grzeszyć. Punkt zwrotny stanowił wypadek samochodowy, który uważam za prawdziwe błogosławieństwo od Boga. Dostałem cios w łeb, cierpienie pozwoliło mi się otrząsnąć i doprowadziło do nawrócenia. Zacząłem szukać mojego autentycznego "ja" - zgodnie ze słowami św. Augustyna, który mówił, że znając siebie, możemy się zbliżyć do Boga - i odwrotnie - poznając Boga, ukierunkowując życie na Niego, poznajemy swoje wnętrze.

Często się zastanawiam, gdzie popełniłem błędy, a gdzie pomylili się rodzice - dlaczego nie miałem wystarczająco silnej wiary i nie oparłem się pokusom. Teraz z nich wychodzę, uświadomiłem sobie popełnione zło, wyznałem je, przeprosiłem. Wciąż mam potrzebę pokutowania i cieszę się z tego. Żywię jednak ogromną nadzieję, że moja córeczka będzie mocniejsza, że zakorzeni się w wierze. Chodzi o to, żeby nawet podczas zetknięcia ze złem nie stała jej się krzywda, żeby nie ogarnęło ono jej duszy, ale przemieniało się w dobro.

Rodzice powinni prowadzić swoje dzieci do świętości. Moim zdaniem do tego głównie sprowadza się wychowanie. Podczas chrztu córeczki, prosząc dla niej o sakrament, myślałem w duszy, że proszę o jej świętość. Teraz ciągle się modlę, żeby Klara trafiła na wspaniałych rówieśników oraz mądrych nauczycieli, wychowawców i profesorów, którzy ukształtują jej wiedzę, ale też otworzą jej serce na mądrość płynącą z góry. 

Z Pana słów można wysnuć słuszny wniosek, że przykazanie "Czcij ojca swego i matkę swoją" nie sprowadza się jedynie do obowiązków dziecka wobec matki i ojca. Jest adresowane także do rodziców, bo to oni powinni troszczyć się o dziecko, żeby wypełniało przykazania, wzrastało i rozwijało się. Zapytam jednak o podstawowe znaczenie tego przykazania: jak je wiernie wypełniać wobec własnych rodziców?

To bardzo skomplikowana sprawa i trudna do wyjaśnienia. Należałoby chyba zacząć od analizy słowa "czcić". Co to znaczy czcić ojca swego i matkę swoją? Według mnie to przykazanie mówi, że jeśli chcę w pełni i prawdziwie miłować Pana Boga, to jednym z warunków jest kochać swoich rodziców i szukać z nimi autentycznej relacji. Jeśli się sprawdzimy w małych rzeczach, w naszej wspólnocie rodzinnej, to w tej najważniejszej relacji - z Panem Bogiem - również zdamy egzamin. Bez tego może nam się on nie udać. Dlatego to przykazanie jest tak ważne. Należy inwestować w swoją relację z rodzicami, żeby czynić ją coraz piękniejszą i wypełnioną miłością.

Miłość to dawanie siebie, ale i umiejętność przyjmowania drugiej osoby. Komunia w rodzinie daje podstawy do tworzenia właściwej relacji pomiędzy człowiekiem a Panem Jezusem. Bóg z kolei pomaga budować wspólnotę - obdarza idealną komunią, taką jaką stworzył ze swoim Ojcem. Należy więc otwierać się na relację z Panem Bogiem, żeby owocowała w rodzinie, pomiędzy synem a matką, synem a ojcem, córką a matką, córką a ojcem. Chrystus wiedział że wszystko jest z Ojca i wszystko jest Jego. Jezus był w Ojcu, a Ojciec w Jezusie (J 14, 10). To jest ideał do którego warto dążyć. Patrzmy też na jedność Chrystusa z Kościołem - Jego oblubienicą, albo życie Świętej Rodziny. Maryja, Józef i Jezus dawali i przyjmowali siebie nawzajem w pełni. Matka Boża uważnie słuchała wszystkiego, co Jezus mówił, pomimo że był dzieckiem. Kiedy zapytał "Czemuście mnie szukali?" (Łk 2, 49), nie odpowiedziała "Co ty mówisz? Masz mnie słuchać i koniec"? tak jak zrobiłaby pewnie większość z nas. Ona przyjęła słowa swojego dziecka, co zazwyczaj jest trudne i wymaga ogromnie dużo pracy nad sobą.

W każdej rodzinie zdarzają się błędy, bo jesteśmy naznaczeni grzechem. Warto jednak jak najszybciej zdawać sobie z nich sprawę i wspólnie uczyć się wypełniać zasadę dawania i przyjmowania. Jeżeli otrzymujemy, powinniśmy to komunikować. Jeśli syn lub córka mówią o swoim doświadczeniu wiary, o pewnych prawdach, które poznali, niech rodzice przyjmują to z pokorą - i odwrotnie. Chodzi właśnie o dopełnianie się. Czwarte przykazanie nie ogranicza się jedynie do bojaźni i szacunku wobec rodziców. W życiu bywa różnie, czasami to dzieci są drogą dla ojca i matki, czasami jest odwrotnie. Rodzina to wspólnota, która musi być zgrana, powinna być komunią. Cześć dla ojca i matki polega na tym, że ja coś przyjmuję, ale też muszę dać coś od siebie. I tu nie chodzi o dawanie w sensie materialnym. Nieraz sprowadzamy obowiązki względem rodziców do opieki nad nimi. To też muszę robić, bo jest to część naszego życia, ale przede wszystkim należy dbać o większe rzeczy. Pan Jezus mówił do faryzeuszy, że powinni wypełniać formalne nakazy Tory, ale ważniejsza jest sprawiedliwość i miłość. "To zaś należało czynić, a tamtego nie zaniedbywać" (Mt 23, 23). Podobne zasady obowiązują w naszym życiu. Istotna jest pomoc rodzicom w potrzebie, ale jeszcze ważniejsza jest troska o naprawianie naszej miłości.

Czasem po którejś stronie relacji zwycięża zło, niewłaściwa interpretacja zachowań czy postawy drugiego człowieka. Ciężko wtedy o porozumienie. Powstają konflikty, rozłamy, pojawiają się dni, miesiące, nawet lata ciszy. Chciałbym tego uniknąć w swojej rodzinie, marzy mi się tak wychować swoje dziecko, żebyśmy się rozumieli na płaszczyźnie wiary, żebyśmy patrzyli na siebie nawzajem przez pryzmat Bożej prawdy. To jest niezwykle ważne. Wtedy kwestie materialne pozostaną na właściwym miejscu i nie zaburzą relacji. Jeśli jednak górę weźmie materializm, to zrozumienie, budowanie miłości i wzajemne dopełnianie się będzie coraz trudniejsze. Wydaje mi się, że tak niestety stało się ze mną: gdzieś powstała luka, część mojego życia nie została wypełniona prawdziwą wiarą, tylko sprawami zewnętrznymi. Pewne rzeczy stały się ważniejsze. Nie na miejscu byłoby wchodzenie teraz w szczegóły, chcę powiedzieć tylko, że problemy i rozłamy pojawiają się w rodzinach wtedy, gdy jej członkowie nie żyją według prawd wiary. Pan Bóg dał nam tyle wspaniałych rzeczy, które możemy wykorzystać! W formie dziesięciorga przykazań zostawił też wskazówki, które mają służyć naszemu dobru i które w żaden sposób nas nie ograniczają.

(...)


Zobacz także
ks. Jerzy Olszówka SDS
Poprzez Dekalog Pan Bóg wprowadził człowieka w świat prawdziwych wartości, na których opiera się ludzkie życie. Ukazał, że ważne są jego związki ze Stwórcą, wyrażające się w kierowaniu się w życiu taką hierarchią wartości, w której Bóg jest na pierwszym miejscu, w prowadzeniu dialogu z Bogiem na modlitwie, w roztropnym dzieleniu czasu na pracę i świętowanie. Wskazał, że prawdziwą wartością jest rodzina, ludzkie życie, będące świętym darem Boga...
 
Jan Budziaszek
W moim życiu wszystko dzieje się w jakiś nietypowy sposób. Nie chodziłem do szkoły muzycznej, a przyszło mi grać z najwybitniejszymi muzykami na całym świecie; nie studiowałem filologii ani nie miałem nic wspólnego z literaturą, a jest dziesięć moich książek na rynku. Wszystko jakby dzieje się poza mną...
 
ks. Andrzej Czaja
Kościół nie traci, gdy wyznaje grzech, lecz kiedy trwa w grzechu. Czy nie jest to jednak zbytnie uproszczenie kwestii? Warto podjąć pewien wysiłek, by ustalić, kiedy w ogóle Kościół traci, co traci i na czym traci? Co więcej, warto zapytać, kiedy Kościół najbardziej traci i jak temu zaradzić? Odpowiedzi nie sposób udzielić bez uwzględnienia specyfiki natury Kościoła, niezwykłości jego „urody” i bez przypomnienia sobie wynikających stąd prawideł. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS