logo
Środa, 24 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bony, Horacji, Jerzego, Fidelisa, Grzegorza – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Jean-Charles Nault
Demon południa. Acedia - podstępna choroba duszy
Wyd Marianow
 


Utrzymana w prostym i bezpośrednim stylu książka oddaje do dyspozycji szerokiego odbiorcy owoce długich badań nad acedią. Autorem kierowała doskonała intuicja, że acedia dotyczy nie tylko zakonników, ale zagraża ludziom wszystkich stanów, w każdym wieku i w każdym miejscu. dotyka bowiem bezpośrednio relacji człowieka z innymi i z Bogiem oraz prowadzi wprost do podjęcia refleksji nad tym, co stanowi istotę życia..

 

Wydawca: Promic
Rok wydania: 2017
ISBN: 978-83-7502-637-5
Format: 136 x 205
Stron: 224
Rodzaj okładki:Miękka

 
Kup tą książkę  
  
 

 
Wprowadzenie
 
Choć temat ten początkowo był przedmiotem mojej rozprawy doktorskiej, nie chciałbym, aby niniejsza książka była odbierana jako opracowanie naukowe sporządzone z perspektywy specjalisty, lecz raczej jako dzieło mnicha, który tak jak czytelnik - lub raczej wraz z czytelnikiem - stara się nieustannie szukać Boga. Ponieważ docierały do mnie wielokrotnie ponawiane prośby, by refleksje nad acedią udostępnić szerszemu odbiorcy, zdecydowałem się przedstawić żywszą i zaktualizowaną wersję swojej pracy w formie niniejszej publikacji. Zachowałem wszakże ustny styl wypowiedzi, gdyż podstawą niniejszej książki były wygłoszone przeze mnie konferencje.
 
W opactwie Saint-Wandrille [1] mnisi przed podejmowaniem studium - a zwłaszcza studium nad Pismem Świętym - zachowali zwyczaj odmawiania tradycyjnej inwokacji do Ducha Świętego, Veni Sancte Spiritus: Boże, któryś pouczył serca wiernych światłem Ducha Świętego, daj nam w tymże Duchu poznać, co jest prawe, i Jego pociechą zawsze się radować.
 
Modlitwa ta obejmuje dwie prośby do Ducha Świętego: po pierwsze, by dał nam poznać (łac. sapere), co jest prawe, pozwolił nam zakosztować tego, co jest dobre, a po drugie, żeby nas rozradował (łac. gaudere) swoją Boską pociechą. Poznanie i radość: oto właśnie dwa zasadnicze bieguny, wokół których zamierzam poprowadzić refleksję w tej książce.
 
Zacznijmy te rozważania od dwóch cytatów. Pierwszy zaczerpnąłem z książki zatytułowanej Le virtu e la fede (Cnoty a wiara), napisanej w 1994 roku przez ojca Giuseppe Angeliniego, mediolańskiego moralistę: Acedia, nieznana kaznodziejom i katechetom, nieznana nawet mistrzom duchowym, jest całkowicie i bezwzględnie ignorowana we wszystkim, co dotyczy teologii moralnej [2].
 
Drugi cytat pochodzi z rekolekcji wygłoszonych w 1996 roku w Watykanie przez kardynała Christopha Schonborna: Najgłębszym kryzysem Kościoła wydaje mi się dzisiaj brak odwagi, by wierzyć, że z tymi, którzy Go miłują, Bóg współdziała we wszystkim dla ich dobra (zob. Rz 8, 28). Taka małowierność ducha i umysłu nazywana jest w tradycji Ojców Pustyni akedia, lenistwem duchowym, owym obrzękiem duszy [3].
 
Oto dwa pozornie paradoksalne stwierdzenia: z jednej strony bowiem acedia jawi się jako wielka zapomniana kwestia współczesnej teologii moralnej; z drugiej strony natomiast być może to właśnie ona jest najważniejszą przyczyną kryzysu dzisiejszego Kościoła…
 
Impulsem do zgłębiania tematu acedii była dla mnie właśnie lektura książki Giuseppe Angeliniego Le virtu e la fede. Otwierając ją, ujrzałem tytuł pierwszego rozdziału: Acedia. Tytuł ten nie mógł pozostawić mnie obojętnym. Trzeba bowiem wiedzieć, że po wstąpieniu do nowicjatu mistrz nowicjuszy daje do przeczytania przybyszowi kilka tekstów opisujących tę duchową dolegliwość: w tym między innymi rozdział dziesiąty Reguł życia zakonnego św. Jana Kasjana, rozdział dwunasty traktatu O praktyce [ascetycznej] Ewagriusza z Pontu czy też Drabinę raju św. Jana Klimaka. Samo pojęcie acedii było mi więc całkiem dobrze znane, jednakże z trudnością pojmowałem, że może istnieć jakiś związek między cnotami a acedią: dlaczego książka poświęcona cnotom zaczynała się od rozdziału o acedii? W rozdziale tym znajdował się cytat ze sławnego tekstu Ewagriusza z Pontu, do którego jeszcze wrócimy. Przede wszystkim jednak, kilka stron dalej, z zaskoczeniem natrafiłem w książce na odniesienie do św. Tomasza z Akwinu. Podczas studium w klasztorze Saint-Wandrille trochę czytywałem Akwinatę, ale zupełnie nie zdawałem sobie sprawy, że poświęcił on zagadnieniu acedii całą kwestię w swojej Sumie teologicznej. Nie było to jego zdaniem zagadnienie bez znaczenia, skoro ujął acedię jako grzech przeciwko miłości, a dokładniej - przeciwko radości, jaka płynie z miłości.
 
Zauważyłem wtedy, że św. Tomasz cytował przy tym czterech autorów: św. Jana Damasceńskiego, św. Jana Kasjana, św. Grzegorza Wielkiego i św. Izydora z Sewilli. Podsunęło mi to myśl, aby przeprowadzić analizę monastycznych i patrystycznych źródeł doktryny św. Tomasza o acedii. Bynajmniej nie wyobrażałem sobie wtedy, na jakie głębiny zaprowadzi mnie to przedsięwzięcie! Dziś jednak dziękuję Bogu za to, że szczęśliwie doprowadził do końca tę pracę, która w większym stopniu była otrzymanym darem niż osobistym wyborem. Dodam, że obcowanie z Ojcami Kościoła oraz ze św. Tomaszem także było szczególną łaską, za której sprawą to studium stało się okazją do kontemplacji i modlitwy. Za to również dziękuję Bogu.
 
Większość współczesnych nie zna pojęcia acedii. Niewielu wie, że tradycja właśnie acedię utożsamiała ze słynnym demonem południa, którego obawiają się ludzie przekraczający sławetny kryzys czterdziestki. O ile jednak słowo acediapopadło w zapomnienie, to zjawisko, do którego się ono odnosi, bynajmniej nie zanikło. Aby się o tym przekonać, wystarczy zagłębić się w smakowitych tekstach pierwszych mnichów pustyni. Samo określenie demon południa powinno obudzić w nas czujność, zazwyczaj bowiem za porę działania demonów uważa się noc, a nie środek dnia! Czyż to nie właśnie to nieoczekiwane działanie demona, który atakuje w samym środku dnia, czyni z acedii wyjątkowo groźne zło? Jeśli słońce południa kąpie wszystko w swoim jaskrawym świetle, to acedia, jako mroczna choroba ducha, zanurza serce atakowanego przez siebie człowieka w szarzyźnie znużenia i nocy rozpaczy.
 
______________________
Przypisy:
 
[1] Opactwo św. Wandrillea z Fontenelle, założone w 649 roku przez św. Wandrillea (łac. Wandregisilius), wysokiego dostojnika na dworze merowińskiego króla Dagoberta I, leży nad Sekwaną, pomiędzy Rouen a Hawrem. Mieszka w nim wspólnota trzydziestu pięciu braci benedyktynów, którzy wiodą życie poświęcone modlitwie, milczeniu i pracy, ściśle według Reguły św. Benedykta (łac. Regula Benedicti) ułożonej przez św. Benedykta z Nursji (480-547).
[2] Giuseppe Angelini, Le virtu e la fede, Glossa, Milano 1994, s. 65.
[3] Christoph Schonborn, Miłować Kościół. Wielkopostne rekolekcje watykańskie, tłum. Elżbieta Kożuchowska, Edycja Świętego Pawła, Częstochowa 2000, s. 34.

Zobacz także
Aneta Pisarczyk
Ludzie młodzi poszukują autorytetów, dobrych wzorców do naśladowania. Szukają autentycznych dorosłych, którzy z odwagą przeżywają własne życie. Tęsknią za kontaktem z uśmiechniętym starszym człowiekiem, patrzącym z poczuciem spełnienia w przeszłość, dostrzegającym sens w aktualnie znoszonych cierpieniach i pielęgnującym nadzieję na przyszłe życie 
 
Dariusz Piórkowski SJ
Patrząc na krzyż Chrystusa nieuchronnie rodzi się w nas pytanie o obecność i sens cierpienia w życiu. W ostatniej chwili Jezus krzyczy, jak wspomina Ewangelia, woła, że Bóg Go opuścił, że został zupełnie sam. Niektórzy sądzą, że jest to krzyk rozpaczy po doznanej porażce. Klęska. Ale to wołanie Jezusa jest modlitwą, która zbiera w sobie jęk, ból i cierpienie wszystkich ludzi. To nie jest rozpacz, lecz prośba o obecność Boga. 
 
ks. Adam Piekarzewski SDB
Pośród przeróżnych niebezpieczeństw życia duchowego, jakie na nas czyhają wydaje mi się, że jednym z najgroźniejszych, a przynajmniej jednym z najbardziej rozpowszechnionych, jest pokusa porównywania… W ostatnim czasie, mając piękną okazję spędzenia kilkunastu dni wakacji z młodzieżą, zauważyłem, jak często ta pokusa wkrada się w ich relacje...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS