logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Marcin Jakubionek
Diabły Ojca Pio
List
 


Innym razem o. Agostino postanowił poddać próbie zarówno o. Pio, jak i samego diabła. Wysłał list po francusku. Diabeł- zgodnie z przypuszczeniem o. Agostino - ponoć nie znosi tego języka, więc trzymał się z dala od korespondencji. Marna to była pociecha, ponieważ o. Pio znał tylko swój ojczysty język. Po kilku dniach o. Agostino otrzymał jednak odpowiedź z Pietrelciny, napisaną po francusku ręką o. Pio. Jak się później okazało, Anioł Stróż był nie tylko obrońcą Stygmatyka, ale także jego osobistym tłumaczem.

Nowa strategia

W 1916 r. stan zdrowia o. Pio poprawił się na tyle, że mógł on znowu włączyć się w zakonne życie. Najpierw został wysłany do klasztoru w Fogii. Niestety nie przebywał tam zbyt długo, ponieważ w ślad za nim udał się „nicpoń". Młodzi zakonnicy byli zatrwożeni odgłosami dochodzącymi z celi, gdzie zamieszkał o. Pio. Huki, piski, wrzaski nie pozwalały nikomu zasnąć. W końcu postanowiono pozbyć się problemu, wysyłając o. Pio do innego klasztoru. Wybór padł na San Giovanni Rotondo, gdzie, jak mówiono, łagodny klimat będzie bardziej odpowiedni dla schorowanego zakonnika.

Dwa lata później miało miejsce ważne wydarzenie. Ojciec Agostino opisał je w swoim dzienniku: „W 1918 r. szatan został definitywnie pokonany. Sługa Boży nie odczuwa więcej nawet najmniejszej pokusy. Teraz złość szatana wyładowuje się w zniszczeniu dzieła, które sługa Boży wykonuje". Bezpośrednie ataki demonów stają się rzadsze, wzmaga się natomiast zamęt wokół osoby o. Pio. Pojawiają się opinie podważające świętość zakonnika z Pietrelciny, niektórzy twierdzą, że ma słabość do płci pięknej. Nawet jego bracia mieli widzieć, jak wpuszczał nocą do klasztoru jakieś kobiety. Podobne oskarżenia pojawiły się także kilkanaście lat później. Nie był już wtedy pierwszej młodości, ledwo chodził, lekarze dziwili się, że jeszcze żyje, ale to nie przeszkadzało w tym, żeby uznać go za rozpustnika. Inni widzieli w nim oszusta, który kwasem wypala sobie rany, licząc na sławę i rzecz oczywista pieniądze. Nawet ci, którzy w dobrej wierze starali się bronić zakonnika, przysparzali mu tyle samo problemów, co jego wrogowie. Złość i nienawiść diabła były tym większe, im bardziej oczywiste stawało się, kim dla ludzi był o. Pio. Diabłu nie chodziło jedynie o poniżenie Świętego, ale o odebranie tego, co dawał innym, o zniszczenie nadziei.

Kiedy okazało się, że ta nowa strategia była bezskuteczna, diabeł chwycił za najcięższą broń w swym arsenale. To doświadczenie święci nazywają pokusą rozpaczy. Diabeł przestał go nękać, ale był to raczej powód do niepokoju niż radości. Jak pisał wcześniej o. Pio: „Jeśli diabeł czyni zgiełk, to znak, że jest nadal poza nami, a nie w nas. To, co musi nas przerażać, to jego pokój i zgoda z duszą ludzką". Tymczasem nie tylko diabeł „przestał się dobijać", zamilkło także niebo. Ojciec Pio zaczął miewać skrupuły i wątpliwości. „Biedny Ojciec w żadnym czynie nie może mieć nie tylko pewności moralnej, ale nawet racjonalnego przypuszczenia, że działanie to podoba się Bogu" - zanotował w swym dzienniku o. Agostino. Ojciec Pio pisał: „żyję w wiecznej ciemności; ciemności są najgęściejsze. [...] są pewne chwile, kiedy jestem atakowany przez gwałtowne pokusy przeciw wierze. Jestem pewny, że moja wola nie podda się im, ale moja wyobraźnia ożywia się i ukazuje w tak jasnych kolorach pokusę, która błąka się w umyśle, że ta przedstawia grzech nie tylko jako coś obojętnego, ale nawet zachwycającego. Z tego rodzą się jeszcze te wszystkie myśli zniechęcenia, nieufności, rozpaczy, a nawet - na litość Boską- nie przeraź się, Ojcze - myśli bluźniercze. Wobec tak wielkiej walki ogarnia mnie paniczny lęk, drżę ciągle, zadaję gwałt samemu sobie i jestem pewny, że tylko dzięki łasce Pana Boga nie padam". Był to rok 1928. Siedem lat później Ojciec w swym dzienniku odnotował: „Ta próba najprawdopodobniej będzie trwała aż do samej śmierci…". W tych trudnych chwilach nie pomogła mu siła jego wiary, jego wola trwania przy Bogu. Jeżeli nie pogrążył się w rozpaczy to tylko dzięki posłuszeństwu. O. Agostino nie rozwiewał jego wątpliwości, nie próbował wyjaśniać mu, że jego skrupuły są bezpodstawne. Wiedział, że tak mu nie pomoże. Nakazał mu wierność Bogu, pod rygorem posłuszeństwa.

Aż do śmierci

„Nicpoń" nigdy nie opuścił o. Pio. Brat Alessio Parente, który opiekował się nim w ostatnich latach życia, opisał takie oto zdarzenie. Jak co wieczór po skończeniu swoich obowiązków udał się na spoczynek. Zaledwie wszedł do swojej celi, usłyszał dzwonek, którym o. Pio go przywoływał, gdy tylko zaszła taka potrzeba. Wrócił do celi Stygmatyka, zapytał się, co się stało, a ten tylko się uśmiechnął. Historia powtórzyła się kilkakrotnie. W końcu nie wytrzymał: „Ojcze, wołasz mnie tutaj, lecz kiedy przybywam, zamiast powiedzieć mi, czego chcesz, uśmiechasz się po prostu do mnie. Jeśli mi nie pozwolisz spać, to ty będziesz tym, który będzie musiał pomagać mi jutro, a nie ja tobie". Ojciec Pio, uśmiechnął się ponownie i odpowiedział: „Proszę cię, mój synu, zechciej spać na tym krześle, tu obok mnie, gdyż ci nikczemnicy nie opuszczają mnie dziś w nocy nawet na chwilę". Brat Alessio został przy nim. Diabły się nie pojawiły, być może przyszedł spóźniony Anioł Stróż, ale o tym wiedział tylko o. Pio.

Marcin Jakubionek

   
 
poprzednia  1 2 3
Zobacz także
Joanna Piestrak
Rozbudzone religijnie serce dorastającej dziewczyny zapragnęło poświęcić się Bogu. Maria rozważała wstąpienie do zakonu. Jej plany pokrzyżował wybuch drugiej wojny światowej, kiedy jako mieszkanka Wołynia stanęła przed groźbą zsyłki na Sybir. Aby zapewnić opiekę sobie, siostrze i ciężko chorej matce, zgodziła się wyjść za mąż za Stanisława Jurczyńskiego, którego wraz z matką wybrała spośród kilku kandydatów. 
 
Joanna Piestrak
Doskonałym przykładem na to, że nie ma jednoznacznego modelu świętości, a każdy święty to indywidualność, jest królowa Jadwiga Andegaweńska. Nie była ona zakonnicą, dziewicą, wdową ani mistyczką. Nie była również z prawdziwego zdarzenia męczennicą, choć poświęciła wiele, a mimo to dla wielu pokoleń stała się wielką świętą. 
 
ks. Jan Kaczmarek
Ludziom trzeba zawsze mówić o tym wszystkim, co stanowi treść Bożego Objawienia. Należy mówić prawdę w porę i nie w porę. Teolodzy dostrzegają dziś niepokojący fakt – coraz mniej katolików wierzy w istnienie i działanie szatana, osobowego zła. Równocześnie wzrasta liczba osób, które wierzą w złego ducha, ale oddają mu boską cześć...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS