logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Wojciech Zagrodzki CSsR
Dlaczego ludzie przestają chodzić do kościoła?
Kwartalnik Homo Dei
 


Czy dostrzega Ojciec Profesor jeszcze inne przyczyny, dla których ludzie przestają chodzić do kościoła?

Tak zwanemu człowiekowi współczesnemu wydaje się często, że wszystko mu się należy. Skoro jestem katolikiem, to Msza Święta mi się należy, a skoro się należy, to regularne chodzenie jest przesadą – pójdę sobie na Mszę wtedy, kiedy mam na to ochotę. Zbyt mało czujemy, jak wielkim darem jest Msza Święta i jej dostępność. Odwołam się tu może do wspomnień mojego zakonnego współbrata, ojca Marcina Babraja, który w dzieciństwie był razem z matką i siostrą na zesłaniu w Kazachstanie. W roku 1945 pozwolono im wrócić do Polski, ale tylko tym zesłańcom, którzy pochodzili z terenów przedwojennej Polski. Inni Polacy musieli tam pozostać. Rozpaczali strasznie. Ojciec Marcin, który wtedy był jeszcze dzieckiem, najbardziej zapamiętał sobie, jak ci nieszczęśnicy, którym nie pozwolono wrócić do ojczyzny, bezsilnie powtarzali skargę: Żebyśmy chociaż mieli księdza! Żebyśmy chociaż mogli mieć Mszę Świętą! Żebyśmy przynajmniej nie musieli umierać bez sakramentów świętych!

Wydaje mi się, że wielu katolików, którzy dzisiaj zaniedbują niedzielną Mszę, zachowałoby się podobnie, gdyby znaleźli się w podobnej sytuacji. Wielka to tajemnica, dlaczego tak potrafimy lekceważyć sobie nawet największe dary Boże. Mało cenimy sobie zdrowie, kiedy jesteśmy zdrowi. I często nie potrafimy docenić tego, że mamy co jeść i gdzie się wykąpać. Co więcej, nawet dary nadprzyrodzone – Słowo Boże, sakramenty, Mszę Świętą – mało sobie cenimy, ponieważ mamy łatwy do nich dostęp.

Co jest dzisiaj ważne, aby zachęcić tych, którzy przestali "chodzić do kościoła", aby na nowo odnaleźli drogę do świątyni?

Moim zdaniem w tej chwili w Polsce mamy taką sytuację, że wielu ludzi, którzy oddalili się od Kościoła, a może nawet mocno go nie lubią, można stosunkowo łatwo do Kościoła przyciągnąć. Po prostu wielu z tych ludzi w jakimś ważnym dla siebie momencie jeszcze do nas przychodzi bądź pozwalają nam przyjść do siebie. Często proszą nas o ślub albo o chrzest dziecka czy  później o jego Pierwszą Komunię Świętą, a także o odprawienie pogrzebu swoich bliskich; niekiedy przyjmują naszą wizytę duszpasterską. Próbujmy wtedy z wielką serdecznością ogarnąć tych ludzi orędziem ewangelicznym. Gorliwy i mądry kapłan naprawdę wiele dobrego może uczynić w samej nawet kancelarii parafialnej, a jeszcze więcej podczas kursu przedmałżeńskiego, czy przygotowując rodziców do chrztu ich dziecka. W takich chwilach mądre, pełne miłości i ciepła podejście do człowieka, który przestał "chodzić do kościoła", owocuje nieraz tym, że on znów w Kościele się odnajduje. Zdarza się, że niejeden staje się wówczas bardzo gorliwym katolikiem. Wydaje się jednak, że ta sytuacja będzie trwała krótko. Gdyż taka jest logika dechrystianizacji, że w jakimś momencie ludzie przestaną już prosić o chrzest dziecka, nie będzie im zależeć na jego Pierwszej Komunii Świętej i wystarczy im pogrzeb świecki.

Drugą szansą przyciągnięcia oddalonych od Kościoła (czyli rechrystianizacji) jest rozwinięcie pomocy charytatywnej w większym stopniu niż dotychczas. Chodzi nawet mniej o tych, którzy z takiej pomocy korzystają – więcej o tych, którzy w nią się angażują. Doświadczyliśmy tego podczas stanu wojennego: wielu z tych, którym Kościół umożliwił czynienie dobra na miarę, która prywatnie była im niedostępna, związywało się z nim również religijnie. Benedykt XVI w encyklice Deus Caritas est (w rozdziale 24) przypomniał opinię nieprzyjaznego Kościołowi cesarza Juliana Apostaty, że działalność charytatywna ogromnie podnosi ewangelizacyjną atrakcyjność chrześcijaństwa.
 
Co to znaczy: "z wielką serdecznością ogarnąć tych ludzi orędziem ewangelicznym"?

Przykro to mówić, ale my, polscy księża, popadliśmy chyba wręcz w nawyk odpędzania od Kościoła ludzi, którzy są już znacznie zdechrystianizowani, ale którzy czują się jeszcze katolikami – krótko mówiąc, ludzi, którzy jeszcze stosunkowo łatwo daliby się do Kościoła przyciągnąć. Bezduszność, z jaką potrafimy takich ludzi traktować w kancelarii parafialnej, kiedy proszą o chrzest dziecka albo o pogrzeb bliskiej sobie osoby, przekracza nieraz normalną wyobraźnię. Oczywiście, to nie jest reguła. Oczywiście, kancelarie parafialne są często miejscem bardzo ofiarnej i skutecznej posługi duszpasterskiej. Niemniej opisanie tej arogancji i nieżyczliwości z kancelarii parafialnych, na które tylko mnie jednemu ludzie się żalili, zajęłoby chyba całą książkę.

Kiedyś zgłosiło się do mnie młode małżeństwo, prosząc o chrzest dziecka. Nie mieli ślubu ani kościelnego, ani cywilnego. Na początku rozmowy powiedzieli, że planują ślub w przyszłości, ale teraz nie życzą sobie, żebym ich do niego przymuszał ze względu na chrzest dziecka. Zacząłem więc z nimi rozmawiać, a Pan Bóg – wiele razy tego doświadczyłem – w takich chwilach bardzo mocno pomaga. Oni poczuli, że ja się cieszę ich dzieckiem oraz że ich lubię. Po dłuższej chwili zaproponowałem im, żeby ich ślub odbył się razem z uroczystością chrzcielną. W pierwszym odruchu zaprotestowali, ale cierpliwie zacząłem im wyjaśniać, jaki jest sens chrztu i małżeństwa. W końcu nie tylko zgodzili się na ślub, ale dzisiaj naprawdę regularnie "chodzą do kościoła". Doświadczenie to potwierdza, że w takich okolicznościach bardzo łatwo można ludzi odpędzić od Kościoła, czasem może nawet już bezpowrotnie, ale również stosunkowo łatwo można ich jeszcze przyciągnąć, i to prawdziwie przyciągnąć, to znaczy pomóc im, ażeby stali się ludźmi może nawet gorąco wierzącymi.

A może my nieco idealizujemy, przyzwyczajeni do czasów, kiedy ludzie masowo "chodzili do kościoła", gdy tymczasem chrześcijaństwo z natury swojej jest elitarne, a nie masowe?

To są zmartwienia Pana Jezusa, i w tych zmartwieniach nie musimy Go wyręczać. My mamy dobrze robić to, co do nas należy. Zostawmy na boku te pytania o masowość czy elitarność naszego chrześcijaństwa. Wypełniajmy naszą posługę, pomagajmy ludziom – coraz to nowym ludziom – szukać i znajdować Pana Jezusa, Jego Ewangelię i Jego sakramenty. A gdy uczynicie wszystko, co wam polecono, mówcie: "Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać" (Łk 17,10).
 
poprzednia  1 2 3 4 5 6
Zobacz także
ks. Andrzej Godyń SDB

Obraz się konsumuje, słowo wymaga wysiłku. Mówiąc, stwarzamy. Niedawno byłem na wizytacji w wiejskiej parafii. Biskupi podczas wizytacji zadają pytania, pytania zadaje się np. kandydatom do bierzmowania. Tak było zawsze przez 2 tysiące lat, bo Chrystus zadawał pytania i to prawie każdemu, z kim rozmawiał. Dlaczego pytał, jeśli wszystko o człowieku wiedział? Pamiętamy dialog z Piotrem: Czy miłujesz mnie?

 

Z ks. biskupem Adamem Lepą – biskupem pomocniczym archidiecezji łódzkiej, autorem książek i publikacji na temat środków komunikacji społecznej, rozmawia ks. Andrzej Godyń SBD

 
Aleksandra Wojtyna

Izydor był ubogim najemnikiem, rzetelnie wykonującym swą pracę na roli, Maria biedną wieśniaczką, sierotą posługującą u bogatego ziemianina. Ich drogi połączyła cześć dla Najświętszej Maryi Panny. Spotkali się przy maryjnej figurze, by ustroić ją swymi bukietami. Tak sobie do gustu przypadli, że niemal natychmiast pojawiła się myśl o małżeństwie. Jednak, jako że obydwoje byli podlegli swym panom, musieli poprosić o pozwolenie na realizację swych małżeńskich planów. Izydor oświadczył się Marii przy studni, twierdząc, że jego zamiary wobec niej są tak czyste jak woda, którą z niej czerpią.

 
Monika Białkowska
Koptowie od wieków tatuują na nadgarstku niewielki znak krzyża, na znak przynależności i wierności Chrystusowi. Trwające prześladowania nie zmieniły tego zwyczaju, choć dzięki tatuażom łatwiej ich zidentyfikować i potraktować jako cel. Choć zaczynamy się oswajać z informacjami o przelewanej w Egipcie krwi i kolejnych zamachach na tamtejsze kościoły, choć niewiele wiemy o codzienności chrześcijan – Koptów, to właśnie oni są dziś największą grupą wierzących, którzy za Jezusa oddają życie. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS