logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Anselm Grün
Dlaczego mnie to spotkało?
Wydawnictwo Święty Wojciech
 


Po co cierpienie? Jak Bóg może na nie pozwalać? Czy bezsens cierpienia nie jest dowodem na to, że Bóg nie istnieje? "Czym sobie na to zasłużyłem?" – to pytanie zadaje sobie wiele osób przeżywających chorobę, śmierć, katastrofy. Także codzienne cierpienie, jak rozpad związku czy strata miejsca pracy przynosi wiele wątpliwości. Nie znajdujemy odpowiedzi na to, dlaczego miłosierny Bóg do tego dopuszcza. 

 

Wydawca: Wydawnictwo św. Wojciecha
Rok wydania: 2008
ISBN: 978-83-7516-110-6
Format: 140x205
Rodzaj okładki: Miękka
Ilość stron: 170 s

 
Kup tą książkę
 
   

 
Jak Bóg mógł na to pozwolić? 
Gdy cierpienie przesłania obraz Boga

 
Cierpienie stanowi zawsze wyzwanie dla naszego wizerunku Boga. Pytanie o teodyceę zrodziło się na gruncie obrazu Boga sądzonego przez ludzki rozum. W tym przypadku Bóg postawiony zostaje przed trybunałem ludzkiej sprawiedliwości, która domaga się prawa do sądzenia Go. Nasz wizerunek Boga ukształtowany został przez wyobrażenie Boga miłosiernego i wszechmocnego. Skoro Bóg jest miłosierny, to musi pragnąć zapobiegać cierpieniu. Skoro jest wszechmocny, to musi to także potrafić. Dlaczego więc tego nie czyni?
 
Wszystkie argumenty, które przytaczamy na rzecz Boga lub przeciw Niemu, zakładają, że dokładnie wiemy, jaki powinien być Bóg. Poprzez każde cierpienie nasz wizerunek Boga zostaje jednak zakwestionowany. Nie jest to dowód przeciw Bogu. Jednak konieczność pogodzenia faktu nędzy człowieka z naszym wizerunkiem Boga stanowi niewątpliwie duże wyzwanie. Gdy widzimy cierpienie niewinnego dziecka, wtedy słowa o "dobrym Bogu" zamierają nam na ustach. Mówienie o Bogu i Jego miłosierdziu przychodzi nam wówczas z dużym trudem. W takich sytuacjach objawia się nam Bóg, którego nie jesteśmy w stanie pojąć. Nie chodzi wtedy o to, byśmy godzili z sobą Boga i cierpienie, lecz o to, byśmy w obliczu cierpienia zadali sobie pytania: "Kim tak naprawdę jest Bóg? Czy nie myślałem o Nim do tej pory w sposób zbyt uproszczony?". Nie wolno mi jednak lekceważyć rzeczywistości tego wypełnionego cierpieniem świata. Jak w takim świecie mogę wierzyć w Boga? I w jakiego Boga wierzę?
 
Oczywiście słowa z Pierwszego Listu św. Jana Apostoła – "Bóg jest miłością, a kto trwa w miłości, ten trwa w Bogu" (1 J 4, 16) – wciąż zachowują ważność. Jak jednak mam je rozumieć? Ostatecznie chodzi o zawierzenie owej niepojętej miłości Boga. Jest ona zupełnie inna od moich wyobrażeń na ten temat. Dlatego też wiarygodna pozostaje dla mnie tylko odpowiedź, której udzielił Karl Rahner: cierpienie jest i pozostaje niepojęte. Przyjęcie zaś cierpienia oznacza afirmację niepojętego Boga. Dlatego rezygnuję ze wszystkich teologicznych spekulacji mających na celu pogodzenie mojego obrazu Boga z cierpieniem. Poddaję się niepojętości cierpienia i obecnej w nim niepojętej tajemnicy Boga.
 
Johann Baptist Metz twierdzi, że teodycea nie ma służyć usprawiedliwianiu Boga, lecz zadaniu pytania: "Jak w ogóle można mówić o Bogu w obliczu pełnej cierpień historii świata?" [33]. Teologia chrześcijańska zajmuje się – jak uważa Metz – w mniejszym stopniu pytaniem "Kim jest Bóg?" niż pytaniem, które z głośnym wołaniem kierujemy do Boga: "Gdzie jesteś? Gdzie jest mój Bóg?" [34]. Chrześcijaństwo jest ze swej istoty memoria passionis, pamięcią o cierpieniach. Dlatego też nie wolno nam mówić o Bogu, zapominając o licznych ludziach, których dotyka cierpienie. Cierpienie prowokuje nas do apelowania do Boga o to, by okazał swe bóstwo, by okazał się jako Ten, który uzdrawia i zbawia, jako Ten, który w cierpieniu pokazuje nam drogę do życia. Nasze mówienie o Bogu musi jednak – jak postuluje Metz – pozostać "wrażliwe na teodyceę". W przeciwnym razie istnieje zagrożenie, że będziemy posługiwać się Bogiem jako środkiem uśmierzającym dla ludzi w ich cierpieniach. Istnienie cierpienia nie stanowi dla Metza argumentu przeciw Bogu, lecz stałe wyzwanie, by starać się mówić o Nim właściwie i zrezygnować z projektowania na Niego naszych marzeń o idealnym świecie.
 
Taki obraz Boga, którego wzywamy przed trybunał ludzkiego rozumu, jest bardzo typowy dla świata zachodniego. Ludziom w Afryce łatwiej zaakceptować fakt istnienia cierpienia. Ufają, że Bóg wie, dlaczego świat wygląda tak, jak wygląda. Bóg wszystko poprowadzi. Bóg się o wszystko zatroszczy. Afrykańczykom w ogóle nie przychodzi do głowy, by w obliczu cierpienia wątpić w Boga. Mimo istnienia cierpienia ufają Bogu. Kieruje on światem inaczej, niż to sobie wyobrażamy; kieruje nim jednak ku dobremu. Podobna tradycja istnieje również na Zachodzie. Na wszystko, co nam się przytrafia, a czego nie potrafimy zrozumieć, ma ona odpowiedź: Deus providebit, Bóg widzi. Bóg widzi więcej, niż my jesteśmy w stanie zobaczyć. Ukaże nam drogę. Ta postawa zaufania rezygnuje z dopasowywania Boga do jakiegokolwiek konkretnego obrazu. Cierpienie burzy ludzkie wyobrażenia; pozbawia znaczenia rozumowe argumenty za lub przeciw Bogu. Jest ono zaproszeniem do powierzenia się Bogu. Mimo wszystko – czego jako człowiek nie jestem w stanie pojąć – pozostaję temu niepojętemu Bogu wierny, ufając, że wie On, dlaczego świat wygląda tak, jak wygląda. Wielu wydaje się to rezygnacją czy poddaniem się nieuniknionemu losowi. Jednak ktoś, kto widział głęboko wierzących Afrykańczyków, którzy wobec ogromu cierpienia nie odchodzą od Boga i nie czynią Mu wyrzutów, nie może zbyć tej postawy jako jakiejś pasywnej formy dewocji. Ten typ duchowości promieniuje czymś, co nam, ludziom Zachodu, bardzo by się w naszej religijności przydało.

_____________________________________
Przypisy:

  [33] Johann Baptist Metz, Gottespassion..., s. 126.
  [34] Tamże, s. 129. 

Zobacz także
ks. Kazimierz Kubat SDS
"Cierpienie, ból, choroba są nieracjonalne, nie można ich zrozumieć, ani wytłumaczyć czy uzasadnić. Można ich tylko doświadczyć i zostać przezeń zmiażdżonym, albo ... uświęconym (?)." Tak, jak absolutnie nieracjonalne jest cierpienie i śmierć Chrystusa na krzyżu, tak jak absolutnie niewytłumaczalne są cierpienia tych milionów bezdusznie katowanych i wykorzystywanych dzieci, kobiet, starców we wszystkich krajach, gdzie toczy się wojna, tak jak irracjonalne jest każde cierpienie chorego człowieka.
 
Krzysztof Osuch SJ
Oto Bóg, nasz Ojciec, daje nam dzisiaj Swego Syna, żeby zapewnić nas o Swej Boskiej Miłości do nas, do ciebie, do mnie. Jest to Miłość przedwieczna, nieodwołalna, absolutnie wierna, a zarazem nie narzucająca się, delikatna, dyskretna. Po prostu wspaniała. Po prostu taka, na jaką czeka każdy człowiek! 
 
Jacek Salij OP
Czuję się bezradny, kiedy ktoś, kto zwątpił w sens swojego życia albo w sens życia w ogóle, oczekuje ode mnie, że go będę o tym sensie zapewniał. Jest to tyle warte, co rzucanie grochem o ścianę albo obsiewanie skały – przecież z góry wiadomo, że ani grochem ściany nie przebijesz, ani ziarno na skale nie urośnie.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS