logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Anna Kościółek
Do piwnicy Bogu wstęp wzbroniony!
Profeto
 
fot. Hermes Rivera | Unsplash (cc)


Tej zimy minie 5 rok od czasu, kiedy wraz z rodziną wprowadziłam się do upragnionego, wreszcie własnego domu. Na ten czas mieszkamy w nim: ja, mój mąż i czwórka naszych synów. Mijające w nim dni wypełniają: cudowne rodzinne chwile, równie „cudowne” kłótnie, starcia z rozmaitymi problemami i… już o wiele mniej cudowny, wszędobylski bałagan. Chociaż… muszę przyznać, że kilka dni temu nieoczekiwanie stał się dla mnie wstępem do krótkiej, bogatej w doznania podróży w przeszłość. Jak się na nią załapałam?
 
Każdego roku nadchodzi czas, kiedy staramy się uporządkować piwniczne regały zawalone różnymi rupieciami i workami ubrań, z których starsze dzieci już wyrosły, a młodsze muszą jeszcze dorosnąć. Jest to dość trudne dzieło, biorąc pod uwagę: rotację ubrań, mój wrodzony brak staranności w sortowaniu i przepakowywaniu, jak i to, że często ktoś z rodziny z różnych przyczyn sytuacyjnych dokłada nam jakiś pakunek z dziecięcymi ciuszkami. Zdarzyło się nawet, że na jednym z regałów na czas nieokreślony zagościła dziewczęca garderoba. Tak więc i tego roku „naszła” nas wena, pod natchnieniem której kolejny raz stanęliśmy do walki z piwnicznym bałaganem, tym bardziej, że – prócz konieczności wymiany dziecięcej garderoby na cieplejszą i nieco większą – do działania zmotywował nas fakt, iż oczekujemy narodzin kolejnego dziecka i jakimś cudem jest to dziewczynka! To niezaprzeczalnie znakomity powód do tego, aby pozbyć się zapasów małych chłopięcych ubranek i odszukać podrzucone nam kiedyś różowe, dziewczęce śpioszki i sukieneczki. A więc, do dzieła! Mąż zszedł dzielnie do piwnicy i wytargał na środek salonu okurzone kartony i worki. Kiedy pełni werwy i zapału dotarliśmy wreszcie do pudeł z najmniejszymi rozmiarami, wśród maleńkich ciuszków rozpoznaliśmy te, które przeszło 15 lat temu sami kupiliśmy, szykując wyprawkę dla pierwszego syna. Z tkliwością rozłożyłam na blacie stołu jeden z kaftaników, który kiedyś okrywał ciałko kolejno każdego z naszych dzieci. Jedno spojrzenie na ten mocno już sfatygowany kawałek materiału w jednej chwili przeniosło nas w inną czasoprzestrzeń i – bezlitośnie rozprawiając się z zapałem do pracy - usadził w milczeniu na krzesłach. „Pamiętasz…?” – wydukałam z siebie. „Pamiętam… – mąż odpowiedział w podobnym, melancholijnym tonie, a po chwili dorzucił jeszcze: „Wiesz, czuję się jakoś tak… młodo, kiedy patrzę na te rzeczy” (rzekł 39 letni starzec).
 
Podobno ludziom tuż przed śmiercią przesuwają się przed oczyma kadry z całego życia. W chwili, kiedy spoglądałam na wysłużony kaftanik przemknęło mi z prędkością światła 16 lat małżeństwa. To tak dużo, a zarazem tak mało wspólnych dni, poczynając od chwili naszego ślubu, kiedy wraz z nami w trudną drogę małżeństwa wyruszył On – nasz Bóg Ojciec, Jego syn i Duch Święty. On wciąż niezmiennie nam towarzyszy, nawet wtedy, kiedy wepchnięty w piwniczne regały (przecież kiedy będzie potrzebny, to się po niego zejdzie i posadzi w salonie) czekał, aż zaprosimy go do centrum naszego życia. Długo by mówić, jak do tego doszło, ale dzięki Jego Łasce przyszedł czas, kiedy naprawdę zapragnęliśmy, aby stał się najważniejszą Osobą w naszej rodzinie. Milcząco wpatrzona w porozciągany kaftanik, w tej przedziwnej podróży w przeszłość przemknęłam myślami przez chwile – nie omijając tej teraźniejszej – kiedy prowadzona przez Niego powoli odkrywałam i wciąż odkrywam Jego obecność w moim powołaniu do bycia kobietą, żoną, matką, córeczką Boga… „Co jeszcze pomożesz mi odkryć?” – zapytałam Go w myślach, które niespodziewanie zwróciły się ku przyszłości.
 
Cokolwiek przede mną… byleby tylko nigdy nie wędrować bez Niego. Jedno wiem na pewno: Do piwnicy Bogu wstęp wzbroniony! I nie jest to przestroga dla Niego, ale dla mnie.
 
„To w tym worku powinny być te dziewczęce ciuszki – mąż wyrwał mnie z zamyślenia, wskazując palcem na jeden z pakunków. „No to… zacznijmy tam szukać” – odpowiedziałam z zapałem, nie mogąc się doczekać widoku różowych, malutkich sukieneczek.
 
Anna Kościółek
Profeto.pl | 27 września 2017
 
Zobacz także
Magdalena Marchlewska

Jesteśmy małżeństwem, które stosunkowo niedawno przejrzało na oczy. W 2017 roku przeżyliśmy nawrócenie podczas kursu przedmałżeńskiego. Myśleliśmy wtedy: „odmieniło się całe nasze życie, narodziliśmy się na nowo”. Po kilku latach od nawrócenia we wszystkim, co nas spotykało, łatwiej nam zauważyć Boże działanie, którego na początku nie rozumieliśmy.

 
Krzysztof Stachewicz
Dla czego powinienem żyć? Czy odpowiedź na to pytanie jest uzależniona wyłącznie od mojego arbitralnego postanowienia, czy też istnieje jakiś kod egzystencji, jakieś zobowiązanie wynikające z bycia człowiekiem? Co jest właściwym etosem, rozumianym jako domostwo człowieka? Co stanowi przestrzeń jego wzrastania, ewangelicznego „owocowania”? Jak żyć? – pytamy za etyką, która stawia to pytanie w kulturze europejskiej począwszy od Sokratesa, czyli od dwóch i pół tysiąca lat. Czy istnieje jakaś fundamentalna prawda o ludzkim życiu? 
 
ks. Przemysław Marek Szewczyk
Wiara Kościoła, że najdoskonalszym wyobrażeniem Słowa Bożego nie jest ani stworzony świat, ani święte księgi, lecz człowieczeństwo Jezusa Chrystusa, pociąga za sobą w konsekwencji głębokie przekonanie chrześcijan, że udział w Słowie Bożym (a tym samym w Bogu) człowiek zdobywa nie tyle przez znajomość spraw ziemskich i boskich, ile przez sposób życia na wzór Jezusa. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS