logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Henryk Seweryniak
Dobra i zła samotność
Mateusz.pl
 


Abyssus abyssum invocat

Dla nikogo nie jest dzisiaj odkryciem, że stajemy się sobą dzięki innym. Że swoją tożsamość zyskujemy stopniowo dzięki obecności, którą nam ofiarują: słowom i wartościom, które przekazują; reakcjom, przez które komunikują nam nasz obraz i w ten sposób pozwalają nam kształtować własną jaźń. Ale także dzięki samotności. Dla uszu nieoswojonych z współczesną filozofią refleksyjną J. Naberta, P. Ricoeura, P. Tillicha i Jana Pawła II może to brzmieć paradoksalnie. Przez samotność rozumie się bowiem najczęściej "samotność złą", czyli pozostawanie w bolesnym stanie pozostawienia samemu sobie. Na określenie tego stanu używa się czasem terminu: "osamotnienie", chociaż zdaje się, że osamotnienie jest tylko odmianą "złej samotności". Jeśli bowiem określić osamotnienie jako cierpienie z powodu braku osób bliskich, to "samotność zła", czyli - jak napisałem - pozostawanie w bolesnym stanie pozostawienia samemu sobie, jest czymś więcej.

W głębi swojego jestestwa człowiek przeżywa jednak jeszcze inną samotność. Choć P. Tillich nazywa ją odosobnieniem (solitude) , wolałbym mówić o samotności istotowej, która jest fundamentem wszelkiej "dobrej", twórczej samotności. Najprościej rzecz ujmując, samotność istotowa wyraża się w naszym typowo ludzkim przeżywaniu, uświadamianiu sobie i kształtowaniu relacji: "ja sam - inny" (Bóg, świat, anioł, szatan, człowiek, społeczeństwo, zwierzęta, rośliny, rzeczy). W ten sposób ujawniamy się samym sobie w odrębności własnej istoty. To "ja sam" w wewnętrznej samotności swojego istnienia staję się sobą; przeżywam szczęście, miłość, chorobę, umieranie - stany, których nikt za mnie nie przeżyje, choć może mi w nich towarzyszyć czy nawet je wywoływać; jestem odpowiedzialny za coś, za co nikt inny nie jest odpowiedzialny; podejmuję decyzje, których nikt za mnie nie podejmie; czynię rozrachunek z własnym sumieniem, którego to rozrachunku nikt za mnie nie uczyni; "jestem u siebie" lub "wracam do siebie". Jestem samotny w swoim byciu, tworzeniu, odpowiedzialności, winie, cierpieniu, umieraniu... Słowem, w samotności samostanowię o sobie : przeżywam tajemniczość istnienia, tęsknię, medytuję, otwieram się na natchnienia, pozwalam rodzić się naprawdę ważnym wewnętrznym słowom, chociaż natchnienie, wiara i słowo esencjalne nie ode mnie pochodzi. Takie jak choćby to, które przed tysiącami lat usłyszał psalmista, i które do dziś nie przestaje fascynować:

Panie, moje serce się nie pyszni
i oczy moje nie są wyniosłe.
Nie gonię za tym, co wielkie,
albo co przerasta moje siły.
Przeciwnie, wprowadziłem ład
i spokój do mojej duszy.
Jak niemowlę u swojej matki,
jak niemowlę - tak we mnie jest moja dusza. (...).
(Ps 131)

Właśnie samotność istotowa doprowadzona do szczególnego stanu natężenia i świadomie przeżywana, jest na równi z "otwartością-na-drugiego" fundamentem życia godnego, owego "ładu i spokoju duszy", o które prosił psalmista. Zagubienie jej czy zaniedbanie wnosi w świat egzystencji "pychę serca", "wzniosłość oczu" oraz gonitwę za tym, co przerasta siły. Zagubienie to staje się rzecz jasna nieznośne i dlatego bywa zastępowane odruchami stadnymi, co chętnie wykorzystują rozmaici führerzy lub idole.

Ale dobra samotność nie jest stanem pozostawienia samemu sobie... Niemowlę w łonie matki, pomimo nie-pamięci, nie-uświadomienia, nie jest samotne. Dlatego psalmista wie, że nie wypowiada swoich słów w pustkę. Trwa tylko wobec Boga z duszą uspokojoną "jak niemowlę w łonie matki". To dlatego wielcy mistrzowie pustyni, mistrzowie milczenia, ciszy i medytacji są tak wielkimi znawcami życia, "ekspertami" w zakresie ludzkich dusz.

 
1 2 3 4  następna
Zobacz także
Jolanta Anna Hernik RMI
Powołanie, jako wezwanie osobiste (i osobowe) oraz darmowe, uzdalnia realnie osobę do tego, aby mogła na nie odpowiedzieć – jest to więc dar miłości, a w konsekwencji – dar trwały i definitywny. Dary Boże, chociaż ze swej natury są niekończące się, potrzebują, aby człowiek przyjął je w sposób aktywny. Człowiek powinien otworzyć się na wezwanie Boże, iść za nim, włączając je w swoje własne życiowe doświadczenie. 
 
ks. Stanisław Hartlieb
Każdy z nas wie, że jest okres Czterdziestnicy (łac. Quadragesima) Wielkiego Pos­tu. Śpiewamy Gorzkie Żale, odprawiamy Drogę Krzyżową... Zaczyna docierać do naszej świadomości, że dla katechumenów jest to okres intensywnych, głę­bokich rekolekcji przygotowują­cych ich ostatecznie do wej­ścia do Kościoła przez przyję­cie w Wielką Noc Zmartwych­wstania trzech sakramentów inicja­cyjnych: Chrztu, Bierz­mowania i Eucharystii.
 
Piotr Pikuła

Współczesne badania dotyczące sytuacji polskich rodzin wyraźnie pokazują, że w wychowanie dzieci zaangażowane są przede wszystkim matki. Poziom zaangażowania ojców w wychowanie dzieci w polskich realiach ukazany został w książce Blaski i cienie współczesnej rodziny polskiej (J. Śledzianowski, S. Bębas; Jedność, Kielce 2013). Ojcowie wyprzedzają matki tylko w takich kategoriach, jak przemoc, alkoholizm, odrzucenie i tym podobne. 

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS