logo
Środa, 24 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bony, Horacji, Jerzego, Fidelisa, Grzegorza – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Henryk Seweryniak
Dobra i zła samotność
Mateusz.pl
 


W tym kontekście myślę o jeszcze innym - choć bardzo bliskim opisanemu - wymiarze samotności. O samotności niezrozumiałych świętych: Bernadety, Teresy, Faustyny. O samotności Dietricha Bonhoeffera i Generała Nila na chwilę przed egzekucją. O samotności zaszczutego przez Gomułkę i Kliszkę Jerzego Zawieyskiego. O samotności Profesora Antoniego Kępińskiego, gdy dowiedział się, że jego organizm trawi już nieuleczalny rak. O samotności pierwszych karmelitanek w Charkowie, wielomilionowym mieście, które przetacza się nad ich modlitwą jak żywioł bez granic. O samotności Anny Kamieńskiej po śmierci męża. "Głębia przyzywa głębię..." - kołacze mi gdzieś w głowie fragment innego psalmu, który najlepiej brzmiał przy pierwszym smakowaniu brewiarza, jeszcze po łacinie: Abyssus abyssum invocat.

Głębia przyzywa głębię
hukiem Twych potoków.
Wszystkie Twe nurty i fale
nade mną się przewalają. (...)
Czemu jesteś zgnębiona, moja duszo,
I czemu jeczysz we mnie?
Ufaj Bogu, bo jeszcze Go będę wysławiać:
Zbawienie mego oblicza i mojego Boga".
(Ps 42)

"Głębia przyzywa głębię..." Samotność przyzywa Pełnię... Samotność, która bez tej Pełni nie wypełniłyby się taką jak u wspomnianych osób godnością, odwagą, czynem i modlitwą.

Samotność jak złe ziele

Niewątpliwym problemem współczesnych wysoko rozwiniętych społeczeństw jest postępująca indywidalizacja życia. Przejawia się ona w ucieczce w prywatność, w izolacji uczuciowej oraz w niechęci do podejmowania obowiązków rodzinnych, społecznych, politycznych. Oczywiście, występują w tych społeczeństwach zachowania solidarnościowe czy odruchy współczucia. Mają one jednak często bądź postać akcyjną, bądź też są często wyrazem movaise conscience, reagującego ostatkiem sił sumienia.

Powodów tego stanu rzeczy jest wiele: stechnicyzowanie pracy i przekazu informacji, zagęszczenie obszarów zamieszkania i komunikacji, uspołecznienie wszystkich możliwych dziedzin życia (od miejsca narodzin, poprzez miejsca wychowania i choroby, aż po cmentarze tzw. komunalne), uczynienie z wygody i przyjemności głównego celu życia, wreszcie utrata szacunku dla skompromitowanych (i chętnie kompromitowanych) instytucji. W pewnym sensie tłumaczy to także odchodzenie niektórych osób od Kościołów w swoistą prywatność (samotność?) wiary lub nawet występowanie z Kościoła, rozumianego jako instytucja zbyt masowa, shierarchizowana i wymagająca.

Postawa ta nierzadko przeradza się w rodzaj "chorej samotności", reagującej krytycznie i agresywnie na wszelkie wezwania do ofiar i solidarności, chętnie zamykającej się w anonimowości mieszkania, a zwłaszcza samochodu. Kończy się to utratą szacunku dla siebie, dla godności ludzkiej. Przejawem tego mogą być popularne "walkmeny", wybór życia samotnego bez podejmowania obowiązków rodzinnych, pogrzeby "w ścisłym gronie rodzinnym", bez żadnej ekspresji religijnej, w myśl coraz bardziej wpełzającej w świadomość współczesną maksymy: "znalazłem się na Ziemi nie wiem dlaczego; przeżyłem swoje, użyłem, co mogłem; teraz wszystko się skończyło".

Nie ośmielam się podjąć tutaj precyzyjnej diagnozy duszpasterskiej tej sytuacji czy nakreślić elementy terapii. Chciałbym natomiast zasygnalizować kilka wybranych, specyficznie polskich obszarów samotności jako pozostawania w stanie pozostawienia samemu sobie; obszarów stanowiących niewątpliwe wyzwanie, zarówno dla refleksji chrześcijan, jak i działań duszpasterskich.
 
Zobacz także
Herbert Oleschko
O ile dzisiaj powszechnie wierzymy w opiekę osobistego Anioła Stróża nad każdym człowiekiem, to nie mamy żadnych przekazów dotyczących Anioła Stróża Jezusa. Nie znaczy to bynajmniej, że aniołowie nie byli w życiu Syna Bożego obecni. Wręcz przeciwnie – czuwali przy Świętej Rodzinie i dyskretnymi podpowiedziami pomagali wypełnić plany Boże. Prześledźmy to po kolei.
 
ks. Mirosław Tykfer

Jeśli do Boga naprawdę możemy się upodabniać, to na pewno przez przebaczenie. Stąd jego wyjątkowość, wręcz nieludzka boskość. Wymaga bowiem wiary w to, co niemożliwe. Zagadkowość przebaczenia ujawnia się najbardziej wtedy, gdy zadajemy sobie pytanie: czy w konkretnej relacji rzeczywiście przebaczyłem? Co to tak naprawdę oznacza: zapomniałem, że coś złego się stało? Żyję tak, jakby nic się nie wydarzyło? 

 
ks. Jarosław Czyżewski
Posłanie misyjne Pana Jezusa, by głosić Dobrą Nowinę, skierowane jest nie tylko do kapłanów. Także do osób świeckich. Czynić uczniami” Chrystusa tych, których spotykamy – to zadanie każdego chrześcijanina. Na mocy chrztu i bierzmowania, uczestnicząc w kapłaństwie powszechnym, jesteśmy wszyscy odpowiedzialni za przekaz wiary. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS