logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Marek Dziewiecki
Dorastanie do świętości
Wydawnictwo Pomoc
 


Wychowanie dojrzałego człowieka jest nie tylko najważniejszym zadaniem kolejnych pokoleń. Jest to również zadanie najtrudniejsze, gdyż człowiek - mimo swojej wielkości - ponosi bolesne konsekwencje grzechu pierworodnego. Jest kimś jedynym pośród istot naszej planety, kto potrafi krzywdzić samego siebie do śmiertelnych uzależnień i samobójstw włącznie. Właśnie dlatego nie jest możliwy rozwój człowieka bez wysiłku i dyscypliny, bez norm moralnych i współpracy z Bogiem, bez czujności i stawiania sobie twardych wymagań, bez sprzeciwiania się złu w sobie i wokół siebie oraz bez pomocy Zbawiciela.
 
 

Wydawca: Wydawnictwo Misjonarzy Krwi Chrystusa Pomoc
Rok wydania: 2012
ISBN: 978-83-7256-880-9
Format:110x180
Stron:272
Rodzaj okładki:Miękka

 
Kup tą książkę  
 

 
Więź z bliźnimi 

Kto staje się darem dla innych, 
ten doświadcza daru nadziei.
 
Więź z samym sobą nie wystarcza do tego, by trwać w miłości, a w konsekwencji by doświadczać niezawodnej nadziei. Nie dobrze jest człowiekowi być samemu, gdyż każdy z nas - na podobieństwo Boga - jest spotkaniem. Tak, jak więź wobec samego siebie po części zależy od tego, w jaki sposób inni ludzie odnoszą się do nas, tak również nasza więź z bliźnimi zależy nie tylko od nas, ale - podobnie jak taniec - jest efektem wzajemnego oddziaływania na siebie obu stron. 
 
Dla tych, którzy kochają, zagrożeniem nadziei jest spotkanie z ludźmi, którzy nie kochają lub którzy kochają mało albo w niedojrzały sposób. Zagrożenie to staje się tym bardziej radykalne, im bardziej osobiście i na trwałe wiążemy się z tego typu ludźmi. Egoiści, a także ludzie niedojrzali i nieszczęśliwi dążą do tego, byśmy byli dla nich naiwną ofiarą, a nie mądrym darem. Ten bowiem, kto jest mądrym darem, stawia innym ludziom twarde wymagania po to, by oni również mogli uczyć się miłości i byli szczęśliwi. Właśnie dlatego największe wymagania stawiają ci, którzy najbardziej kochają. 
 
Tymczasem ten, kto nie chce lub nie potrafi kochać, pragnie przyjmować miłość od innych, jednak on sam nie staje się darem. Taka postawa prowadzi do toksycznych więzi, opartych na manipulacji, krzywdzie, przemocy czy przewrotności. Nic nie odbiera człowiekowi nadziei bardzie niż chore więzi. Ludzie, którzy nie kochają dążą - nie zawsze świadomie - do tego, by nas z czegoś okraść. Czasem chcą naszego towarzystwa, naszej atrakcyjności, radości, cierpliwości. Czasem chcą naszych umiejętności, pracowitości czy pieniędzy. Czasem chcą czegoś więcej. Próbują okraść nas z naszej czystości, wolności, z naszych największych wartości, marzeń i ideałów. To są złodzieje, którzy usiłują ukraść nas samych, naszą świętość i szlachetność. Chcą nas pozbawić naszych więzi z Bogiem, z samym sobą i z tymi, którzy nas naprawdę kochają. 
 
Jednym z największych dramatów w relacjach między ludźmi jest kradzież małżeństwa. Taka sytuacja ma miejsce wtedy, gdy ktoś doprowadza drugą stronę do złożenia przysięgi małżeńskiej, mimo że on sam wie, iż nie ma zamiaru lub nie potrafi dochować takiej przysięgi wobec współmałżonka. Kradzież małżeństwa w tym znaczeniu dokonuje się zwykle przez oszustwo (udawanie kogoś lepszego), wzbudzanie litości ("jestem bezradny, ale ty mnie uratujesz"), manipulację (np. doprowadzając do współżycia seksualnego). Kto wejdzie w tego typu toksyczny związek, ten nie jest w stanie uchronić siebie i swoich dzieci od bolesnego cierpienia. Największym dramatem dla kobiety czy mężczyzny jest pomyłka w wyborze współmałżonka i rodzica własnych dzieci. Taka sytuacja jest znacznie bardziej radykalnym zagrożeniem nadziei niż trudności materialne, poważna choroba czy inne najdotkliwsze nawet ciężary życia. 
 
Dojrzale kochać drugiego człowieka to być nie tylko dobrym, ale też mądrym darem dla innych. To zatem być darem, który stawia stanowcze wymagania. Jeśli ten, kogo kocham, nie odpowiada miłością na miłość, lecz krzywdzi mnie, to - dopóki tak postępuje - pozostaje mi już tylko kochać go na odległość, czyli naśladować postawę mądrze kochającego ojca wobec marnotrawnego syna. Kochać dojrzale to w taki sposób dobierać słowa i czyny, by wprowadzać kochaną osobę w świat dobra, prawdy i piękna. Trafny dobór słów i czynów to największy kunszt w miłości. Obowiązują tu dwie zasady. 
Pierwsza z nich brzmi: 
 
to, czy kocham ciebie, zależy ode mnie, ale to, w jaki sposób wyrażam miłość, zależy od Ciebie i od twojego postępowania. 
 
Zasada druga jest równie ważna: 
 
to, że kocham ciebie, nie daje ci prawa, byś mnie krzywdził. 
 
Obydwie te zasady potwierdził Chrystus, który ludzi dobrej woli uzdrawiał, rozgrzeszał, przytulał, stawiał za wzór, bronił przed krzywdą. Natomiast tych, którzy byli cyniczni, upominał, wzywał do nawrócenia i rozwalał im stoły. Tylko takie słowa i zachowania stwarzały tym ludziom szansę na refleksję i zmianę postępowania. 
 
Nadzieja płynie nie tylko z tego, że kocham na wzór Jezusa, ale też z tego, że łączę się z ludźmi, którzy kochają mnie w podobny sposób. Największym umocnieniem nadziei jest budowanie więzi z kimś, kto pomaga mi dojrzale kochać! Ale to ode mnie zależy, czy przyjmę ten dar! Jedna z moich studentek zmieniła się zupełnie pod wpływem spotkania z własnym dzieckiem na początku ciąży. Zerwała wszystkie toksyczne więzi i zatroszczyła się o to, by dojrzale pokochać samą siebie, bo tylko wtedy może dojrzale pokochać swoje dziecko. 
 
Człowiek, który kocha i jest kochany, jest człowiekiem największej nadziei.  

Zobacz także
Cezary Sękalski
Najogólniej można powiedzieć, że powołanie to sposób realizacji miłości w życiu chrześcijanina. Jest ona właściwym celem życia chrześcijańskiego, natomiast powołanie sposobem jej aktualizacji, dokonującej się na konkretnej drodze ludzkiego zaangażowania, która w miarę dojrzewania i rozwoju człowieka nabiera coraz bardziej określonych wymiarów i kształtów. Tę prawidłowość dobrze widać na przykładzie zaangażowania zawodowego.
 
Stanisław Biel SJ

Życie duchowe musi opierać się na fundamencie przebaczenia. Jeżeli go zabraknie, to nawet najgłębsza modlitwa i asceza pozostaną iluzją. Podjęcie przebaczenia nie należy jednak do łatwych decyzji. W czasie mojej posługi udzielania Ćwiczeń duchownych i kierownictwa duchowego często słyszę pytanie: Dlaczego ja mam zrobić pierwszy krok? Pytanie to wydaje się uzasadnione, ponieważ zadaje je osoba skrzywdzona.

 
Aleksandra Wojtyna
Najpierw trzeba wyjść od tego, kogo Pan Jezus nazywa błogosławionymi z powodu smutku i zaraz potem składa obietnicę, że ci będą pocieszeni. Bynajmniej nie chodzi tu o smutasów i malkontentów wiecznie niezadowolonych i narzekających, a tak naprawdę niewiele robiących, by poprawić to, przez co są smutni. Taki smutek niszczy człowieka od wewnątrz, bo odbiera nadzieję i zajmuje smutnego tylko nim samym. Nie taki smutek błogosławi Chrystus na Górze. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS