logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Beata Polak, Weronika Gurdek
Droga
Ruah
 


Podobno wszyscy tak reagują na katechezy...
 
Tylko jak się to samemu przeżywa, to się tak nie myśli. Jeździłam na koncerty z Tymkiem i mówiłam Budzemu: „Tomek ja już tam więcej nie pójdę, mam tego dość”. A on tak spokojnie: „No tak... Tak samo reagujesz jak my wszyscy. Też nie chcieliśmy chodzić, słuchać katechistów, ale chodź do końca, nic nie stracisz, a może usłyszysz coś dla siebie”. I pamiętam, że jak był wyjazd na konwiwencję założycielską, to ja się bardzo rozchorowałam i zwyczajnie straciłam głos. Zadzwonił Lica, żeby mi przypomnieć o wyjeździe, a ja szeptem do słuchawki mówiłam: „Nigdzie nie jadę, po co mam jechać. I tak nie mogę ani słowa powiedzieć”. A on mnie wręcz błagał, żebym pojechała i mówił, że tak się dzieje specjalnie: „Ty specjalnie straciłaś głos, żebyś nie pojechała, bo tak działa demon ”. Słuchałam go i nie potrafiłam już odmówić. Pojechałam. Czułam się jak ostatni głupek. Ludzie gadali, a ja nic. Ale dotrwałam do końca, weszłam do wspólnoty i dziś dziękuję za to Bogu, bo wspólnota codziennie mi ratuje życie.
 
Ważną rolę w Twoim powrocie do Boga odegrał też o. Augustyn Pelanowski...
 
Ojciec Augustyn, jak prawdziwy kapłan pomógł wielu ludziom, i za mnie też oddawał życie – za zbłąkaną owcę... Na mnie ciążyło bardzo wiele grzechów, wiele przekleństw. I pojechałam kiedyś do ojca Augustyna właśnie po to, aby mógł się nade mną modlić o uzdrowienie wewnętrzne, emocjonalne, o uwolnienie od przekleństw. Byłam tam dwa czy trzy dni w klasztorze pod Częstochową. Potem miałam jechać na koncert Armii na Mazury. I Augustyn zapytał mnie, czy mogłabym zabrać taką jedną panią i podwieźć ją do Warszawy. Oczywiście się zgodziłam. Ale inni ojcowie zaczęli żartować, żebym była ostrożna, bo każdy kto z nią jechał, miał wypadek. Nie traktowałam tego poważnie, zaczęłam się śmiać. Pojechałyśmy. W samochodzie pomodliłyśmy się, włączyłam Arkę Noego, zaczęłam opowiadać, że w tym zespole śpiewa moja córka, Kaja. Minęłyśmy tylko tablicę Żarek i ni stąd, ni zowąd, nie wiem jakim cudem, bo jechałam maksymalnie 70km/h, mój samochód wpadł w poślizg. A było sucho, nie padał deszcz, była prosta droga. Obróciło nas o sto osiemdziesiąt stopni i wylądowałyśmy na boku, na trawie. I gdy zadzwoniłam do Augustyna, że miałyśmy wypadek, on chyba nawet nie był zdziwiony. Powiedział mi, że kiedy przed wyjazdem modlił się nade mną, to miał taki obraz maszyny, która ma zepsute tryby, powyłamywane zębatki. I dodał, że nie bardzo wiedział, co to znaczy, ale teraz już wie. Wróciłam jeszcze na dzień lub dwa do klasztoru. To był taki moment w życiu, kiedy doznałam wielkiego uwolnienia. Ojciec Augustyn nauczył mnie też odmawiać brewiarz, różaniec, tak na serio, z sensem. Przyjęłam z jego rąk szkaplerz. I widzę jak Bóg troszczy się o mnie. Dziś to, co zapoczątkowało się we mnie przez o. Augustyna, mogę dalej rozwijać na Drodze Neokatechumenalnej i dziękować Bogu, że tak wielu oddanych Mu ludzi postawił na mojej drodze życia...
 
Co Ci dzisiaj, po kilku latach, daje wspólnota?
 
Często czuję, że jest mi bliższa niż rodzina, bo wspólnota na co dzień bierze udział w moim życiu, moich problemach. Nie mam takiej relacji z rodziną. To, że ja dziś jestem w małżeństwie i Kościele, zawdzięczam Drodze Neokatechumenalnej. Gdy mamy problemy w małżeństwie, to bracia ze wspólnoty wciąż się za nas modlą, wspierają nas. Zdarzało się, że modlili się nawet w nocy. Widzę jedno – wspólnota daje życie. Wielką mądrość usłyszałam na Drodze – jak człowiek przez trzy dni nie słyszy Słowa Bożego, to naraża się na utratę wiary, bo automatycznie jest katechizowany przez demona. Wiele razy tego doświadczyłam, kiedy nie szłam na liturgię. Demon od razu wsączał mi myśli tego świata. Dlatego tak ważne jest być na liturgii Słowa w środku tygodnia i na niedzielnej eucharystii.
 
Neokatechumenat to sporo obowiązków: przygotowanie, liturgia słowa, eucharystia. Minimum dwa razy w tygodniu trzeba poświęcić kilka godzin Bogu i wspólnocie.
 
Tak właśnie myślałam kiedyś. Miałam często pokusy, żeby nie iść na przygotowanie, bo cztery godziny stracę... Ale dziś widzę, że warto zostawić wszystko, żeby iść właśnie na przygotowanie. Bo często ono daje więcej, niż sama tylko obecność na liturgii. Wybieranie Słowa, czytanie i słuchanie echa braci... Możesz usłyszeć swoją historię w historii brata ze wspólnoty i nagle dostać światło na swoje problemy. Wiesz, ja w ogóle jestem typem takiego perfekcjonisty, zawsze wszystko dopięte, przygotowane do pracy. Nie wyobrażałam sobie, jak ja mogę odwołać termin nagrywania płyty. Pamiętam, że przy nagrywaniu jednej z płyt Armii, pokrywał się termin z terminem konwiwencji. Ja bardzo chciałam na nią jechać, ale wydawało mi się to niemożliwie. Odwołanie studia, tylu ludzi zaangażowanych, zespół, realizator. Pomyślałam, że pojadę na konwiwencję wcześniej, taką regionalną. Ale mój katechista nie zgodził się na to i powiedział, że mam jechać ze swoją wspólnotą, bo ja mam to Słowo przeżywać we własnej wspólnocie. A mnie się nadal nie mieściło w głowie, jak ja to mam powiedzieć chłopakom. Zaczęłam się modlić. Katechiści powiedzieli mi wtedy: „Czy to nie jest świadectwo dla Twoich kolegów z zespołu, że ty odwołujesz nagrania i poświęcasz czas Bogu? Zwłaszcza jak ktoś jest niewierzący. Może się zastanowi co takiego jest w tym Bogu, że ty zostawiasz wszystko i jedziesz”. Długo, długo się modliłam i zadzwoniłam w końcu do Tomka – mówię mu, że ja nie mogę nagrywać płyty w tym terminie. Wydawało mi się, że się świat zawali. A tu się okazało, że nikt nie narzekał, że znalazł się nowy termin. Pojechałam na konwiwencję i nagraliśmy płytę. Wszystko się udało.
 
 
Zobacz także
Robert Friedrich, W.Gurdek, N.Pospieszalski
Doszły nas słuchy, że zespół 2 Tm 2,3 szykuje się już do wielkopostnej trasy koncertowej. Jakby tego było mało na wiosnę wydana zostanie płyta związana z tą trasą - studyjna płyta akustyczna. Jakie utwory zostały nagrane? Czy to są utwory grane już na koncertach?...
 
o. Remigiusz Recław SJ
Niektórzy uważają, że wystarczy raz się nawrócić i już mamy spokój na całe życie. Inni sądzą, że są już po nawróceniu, więc osiągnęli taki poziom bezpieczeństwa duchowego, że zbłądzenie im nie grozi. Tymczasem niewiele potrzeba, aby nawrócony człowiek odłączył się od Chrystusa...
 
Małgorzata Pabis
Ewelina była zwykłą nastolatką, taką jak wiele innych. Któregoś dnia dowiedziała się, że jest bardzo, bardzo chora. Właściwie ciążył na niej wyrok, wyrok śmierci. Ewelina buntowała się, gdyż chciała żyć, cieszyć się, uczyć, tańczyć, śpiewać. Chciała żyć. Pytała Boga, dlaczego musi tak bardzo cierpieć...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS