logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Mieczysław Piotrowski TChr.
Droga do pełni szczęścia
Miłujcie się!
 


Jak odczytała swoje powołanie
 
Matka Teresa ze wzruszeniem wspominała chwile, kiedy po raz pierwszy usłyszała głos powołania do życia zakonnego: „Miałam 12 lat, gdy po raz pierwszy zapragnęłam całkowicie należeć do Boga. Odczułam wyraźne wezwanie Pana, aby poświęcić Mu całe swoje życie jako siostra zakonna. Moja matka była kobietą głęboko wierzącą i to jej przykład, jej miłość do ubogich wywarły na mnie decydujący wpływ. Wtedy jednak odsuwałam od siebie te myśli i nie chciałam zostać zakonnicą. Dopiero dużo później, kiedy miałam 18 lat, posłuchałam wołania Pana”.

Pan Bóg pragnie każdego człowieka doprowadzić do pełni szczęścia, do nieba. Ziemskie życie jest bolesną drogą dojrzewania do świętości, wyzwalania z niewoli grzechu i egoizmu, dorastania do bezinteresownej miłości. Pan Bóg dla każdego człowieka przygotował, zaplanował najlepszą dla niego drogę życia. Sprawą najwyższej wagi jest, aby na modlitwie odczytać Boże plany, zaakceptować je i odważnie pójść za głosem powołania. Agnieszka (Matka Teresa) początkowo pragnęła uwolnić się od myśli, że powinna zostać siostrą zakonną. Dużo jednak się modliła i pościła, by móc poznać wolę Bożą. Kiedy zapytała swego spowiednika, w jaki sposób może rozeznać, gdzie Bóg ją powołuje, usłyszała odpowiedź: „Najlepszym sprawdzianem jest głęboka radość na myśl o drodze życia, na którą powołuje cię Bóg”. 
 
W sierpniu 1928 r. Ganxhe wyjechała na rekolekcje do sanktuarium Matki Bożej w Letnicy i właśnie tam, po kilku dniach modlitwy, podjęła ostateczną decyzję wyjazdu na misje i oddania się całkowicie Bogu poprzez życie w zakonie. Nie była to dla niej łatwa decyzja. Podjęła ją po długiej wewnętrznej walce; przywiązana do swojej rodziny, marzyła o własnych dzieciach i domu. Kiedy powiedziała Chrystusowi „tak”, jej serce napełniło się nieopisaną radością. Gdy podzieliła się nowiną z mamą, ta udzieliła jej kilku rad: „Musisz należeć tylko do Jezusa... Musisz być świętą siostrą... Włóż swoją rękę w dłoń Jezusa i idź pewnie do przodu... Dobrze, córko moja, idź do zakonu, aby zostać misjonarką, ale musisz całkowicie poświęcić się Bogu i modlitwie...”. Ganxhe napisała prośbę o przyjęcie do Zgromadzenia Sióstr Loretanek w Irlandii, które zajmowały się kształceniem nauczycielek do szkół elementarnych w Indiach. Odpowiedź była pozytywna. 26 września 1928 r. Agnieszka wyjechała do Dublina, gdzie 12 października 1928 r. rozpoczęła postulat. Otrzymała habit zakonny i imię: Maria Teresa od Dzieciątka Jezus. Wzorem świętości stała się dla niej kanonizowana w 1925 r. święta Teresa z Lisieux. 6 stycznia 1929 r. siostra Maria Teresa udała się w daleką drogę statkiem do Kalkuty. W Dardżylingu, u podnóża Himalajów, rozpoczęła nowicjat i po dwóch latach, 24 maja 1931 r., złożyła pierwsze śluby zakonne. „Były to najpiękniejsze dni w moim życiu” – wspominała po latach Matka Teresa.

Śluby wieczyste złożyła 24 maja 1937 r. Całkowicie oddała się do dyspozycji swojego jedynego Oblubieńca Jezusa Chrystusa, aby mocą Jego miłości zmieniać świat, pokonując wszelkie zło. Po ślubach wieczystych matka przełożona oznajmiła s. Teresie, że ma wrócić do Kalkuty, by pracować w St. Mary-High School jako nauczycielka geografii i historii. W 1944 r. s. Teresie powierzono obowiązki dyrektorki szkoły. Była uwielbiana przez uczennice za to, że traktowała je jak swoje ukochane dzieci i – równocześnie z miłością matki – stawiała im wysokie wymagania. 
 
Powołanie do misji specjalnej
 
27 sierpnia 1946 r. siostra Teresa kończyła 36 lat. Był to bardzo trudny czas dla narodu hinduskiego. Ponad czterysta milionów ubogich mieszkańców Indii miało już dosyć kolonialnej dominacji Anglii, trwającej od ponad trzech stuleci. Hindusi pragnęli wolności i usiłowali zdobyć ją nawet za cenę walki zbrojnej. Obok wielkiego ruchu „nieużywania przemocy”, któremu przewodził Mahatma Gandhi, liczne grupy muzułmańskich fanatyków wywoływały rozruchy, które kończyły się mordowaniem bezbronnych ludzi, pożarami i przerażającą ruiną. Widok ludzkiej nędzy moralnej i materialnej sprawiał, że s. Teresa zaczęła stawiać sobie pytanie: „A jeżeli Pan oczekuje ode mnie czegoś innego, większego zaangażowania względem tych ludzi, którzy cierpią?”. W jej sercu rozpoczęło się dramatyczne zmaganie. Po latach tak wspominała ten okres: „Nigdy nie miałam wątpliwości co do swojego powołania zakonnego. W głębi serca czułam jednak, że Bóg wzywał mnie do jeszcze jednego powołania, do innej pracy, ale nie wiedziałam, do jakiej, i nie rozumiałam, dlaczego”.
 
Siostra Teresa miała rozpocząć swoje coroczne rekolekcje zakonne 12 września 1946 r., w domu nowicjackim w DarMariajeeling, położonym w przepięknej okolicy, na zboczach Himalajów. Jechała tam w przepełnionym pociągu, który przemieszczał się powoli, zatrzymując się na każdej stacji. Siostra Teresa mogła oglądać tłumy ludzi w skrajnej nędzy, bliskich śmierci głodowej. Intuicja wiary, płynąca z miłości do Jezusa, mówiła jej, że ci najbiedniejsi z biednych byli ukochanymi dziećmi Boga w takim samym stopniu, jak jej uczennice pochodzące z zamożnych rodzin. Przyglądała się młodym matkom, które tuliły do siebie swoje dzieci z wielką czułością. Widziała, jak bardzo cierpią na widok własnych dzieci umierających z głodu. Na widok tych wstrząsających obrazów ludzkiego cierpienia s. Teresę ogarnęły wielkie emocje. Ponownie dotarły do niej słowa Chrystusa: „Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25, 40). Stało się dla niej oczywiste, że składając śluby zakonne, poślubiła samego Jezusa, który cierpi w tych ludziach. Poczuła się więc zobowiązana zatroszczyć się o swojego Oblubieńca żyjącego w ludziach cierpiących i biednych. Po kilkunastu latach pracy misyjnej w Kalkucie wezwanie Chrystusa do rozpoczęcia nowej misji stawało się coraz bardziej jasne, s. Teresa nie miała już wątpliwości, że to sam Chrystus ją przynagla: „Musisz wyjść, aby służyć biednym!”. Początkowo broniła się przed tym, prosząc Jezusa, aby znalazł sobie osobę bardziej od niej szlachetną i godną. W swoim sercu słyszała naglące wezwanie Chrystusa do rozpoczęcia nowej misji wśród najbiedniejszych. Słyszała głos Jezusa, który podczas agonii na krzyżu mówił: „Pragnę!”. Zrozumiała, że Pan Jezus jest spragniony naszej ludzkiej miłości. Czeka na nas i daje szansę kochania Go i pocieszania w najbiedniejszych z biednych.
 
Zobacz także
Józef Augustyn SJ
Jezus walczy jak atleta, aby zwyciężyć słabość swojej ludzkiej natury. Tego samego słowa agonidzomai używa także Jezus w napomnieniu: Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi (Łk 13, 24). To, co Jezus określił jako bardzo trudne dla uczniów: przejście przez ciasne drzwi, jest najpierw bardzo trudne dla Niego samego. On sam jako pierwszy przechodzi przez ciasne drzwi. W ten sposób staje się dla całej ludzkości drogą do Ojca. Swoją walką o wypełnienie woli Ojca Jezus rozpoczyna walkę niezliczonych rzesz swoich naśladowców...
 
Dariusz Piórkowski SJ
...tak naprawdę dla Boga śmierć nie istnieje, przynajmniej w takim sensie, w jakim my ją pojmujemy. „Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją” (Łk 20,38). Rzeczywista granica między życiem a śmiercią nie przebiega w miejscu wyznaczonym przez ludzkie doświadczenie i możliwości poznawcze. Albowiem ludzkie poznanie zakotwiczone w zmysłach nie pozostawia nam żadnych wątpliwości: życie i śmierć wykluczają się wzajemnie. 
 
Aleksandra Wojtyna

Józef Kalinowski (imię zakonne Rafał) urodził się 1 września 1835 r. w rodzinie o bogatych tradycjach patriotycznych. Jego ojciec kochał Ojczyznę i ten ideał usiłował przekazać w procesie wychowawczym swoim dzieciom, jak się potem okaże, analizując życie jego syna Józefa – bardzo skutecznie.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS