logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Ks. Krzysztof Grzywocz
Droga do pojednania
 


To szczepienie drzew jest metaforą pojednania. Obie strony muszą odsłonić swoje rany. Pojednanie możliwe jest tylko w rozdarciu - w zetknięciu ran. Trzeba wpierw zobaczyć swoje rany, wszystkie skutki rozdarcia, i przeżyć je, tak jak się przechodzi ciemny, złowrogi tunel - od początku do końca. Na końcu znajduje się pragnienie pojednania. Pojednawczo zorientowane doświadczenie ran (podobnie jak cały proces pojednania) możliwe jest tyko w dialogu z Bogiem i człowiekiem. Bez dojrzałego dialogu można tylko rozdrapać rany, odsuwając jeszcze bardziej możliwość pojednawczego spotkania.
 
Aby to spotkanie było możliwe, konieczne jest także zobaczenie i przeżycie ran drugiej osoby. Jest to trudne w przypadku układu ofiara-agresor. Nieuznanie ran agresora, brak elementarnego współczucia dla jego bólu uniemożliwia pojednanie, jest ono bowiem aktem miłości, która jest trudna, wręcz nieraz niemożliwa dla ludzi uwięzionych w swoim zranieniu.
 
Powraca tu metafora szczepienia drzew i pytanie o doświadczonego ogrodnika. Rozdarcia zbyt duże i rany tak rozległe, że człowiek gubi się w nich albo zostaje uwięziony, uniemożliwiają pojednanie. Potrzeba Innego - jak ogrodnika - który czule i z odkupieńczą dokładnością zetknie i połączy rany. Jest to zraniony Ogrodnik - Jego ciało jest jedną wielką raną. On jest Ogrodnikiem i zranionym drzewem(3). Oderwane gałązki ostatecznie nie zaszczepią się przez połączenie z sobą - potrzebują drzewa. Ogrodnik jest tym drzewem: "Zechciał bowiem Bóg, aby w Nim zamieszkała cała Pełnia, i aby przez Niego pojednać wszystko ze sobą: przez Niego - i to, co na ziemi, i to, co w niebiosach" (Kol 1, 19-20a). Każde głębokie, autentyczne pojednanie może się dokonać tylko przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie. Bez Niego pozorne zaszczepienia, obwiązane niedoświadczoną ręką, kończą się rozczarowaniem i usychającą nadzieją na pojednanie. On jest "oddychającą liczbą"(Paul Celan), Przebaczeniem i Pojednaniem naszym, nawet wtedy, gdy trzeba to uczynić siedemdziesiąt siedem razy.
 
Często bywa tak, że pojednanie pomiędzy ludźmi jest niemożliwe z powodu odejścia drugiej osoby albo odmowy odsłonięcia swojej rany i pojednania. Co zrobić wtedy ze swoją raną, która nie pozwala na przyzwyczajenie i zapomnienie?  Na ciele Chrystusa można znaleźć rany każdego ludzkiego rozdarcia, każdej krzywdy: "Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili" (Mt 25, 40). Swoją ranę można wtedy przyłożyć do rany Chrystusa, pojednać się w Nim i pozostać  cząstką Jego świętego Kościoła - Ciała zranionego, otwartą raną, do której może przyłożyć swoją ranę ktoś zagubiony, kto dawno utracił już nadzieję na pojednanie.
 
Ks. Krzysztof Grzywocz
 

Przypisy:
1 - P. Celan, Utwory wybrane, Kraków 1998, s. 207.
2 - Zob. św. Augustyn, Objaśnienia psalmów, w: Pisma starochrześcijańskich pisarzy, t. XXXVIII, Warszawa 1986, s. 47. Autor pisze tu: "Ten, kto ma rany, już nie jest zdrowy. W dodatku rany te cuchną i ropieją...Otóż tak się dzieje w życiu ludzkim".
3 - Zob. K. Wojtyła, Poezje i dramaty, Kraków 1979, s. 78.
 
 
poprzednia  1 2 3
Zobacz także
o. Remigiusz Recław SJ
Niektórzy uważają, że wystarczy raz się nawrócić i już mamy spokój na całe życie. Inni sądzą, że są już po nawróceniu, więc osiągnęli taki poziom bezpieczeństwa duchowego, że zbłądzenie im nie grozi. Tymczasem niewiele potrzeba, aby nawrócony człowiek odłączył się od Chrystusa...
 
o. Remigiusz Recław SJ
Bóg sam zaprasza nas do osobistego przeżywania tajemnicy zbawienia wciąż dokonywanej przez Niego. Jeśli zatem wybieramy żywe i realnie bliskie przebywanie w kręgu Bożych spraw, wpisujemy się w zbawczy plan samego Stwórcy Odkupiciela. Nasze spotkanie z Bogiem staje się spotkaniem w tej samej prawdzie – na tej samej scenie dziejów zbawienia. 
 
Karolina Krawczyk
Pojechałam na modlitwę wstawienniczą do egzorcysty, ale trwała ona bardzo krótko, bo demon od razu się ujawnił. Wtedy te wszystkie problemy zaczęły narastać – nie mogłam w ogóle wejść do kościoła, nie potrafiłam się modlić, często mówiłam językami, których nigdy się nie uczyłam, miałam wstręt do wszystkiego, co poświęcone, ściągałam obrączkę, krzyżyk, nie umiałam wypowiedzieć choć słowa modlitwy...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS