logo
Czwartek, 18 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Apoloniusza, Bogusławy, Gościsławy – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Wilfrid Stinissen OCD
Duch Święty – twój kierownik duchowy
Zeszyty Karmelitańskie
 


Wielu skarży się i żali, że nie udaje im się znaleźć duchowego kierownika. Jednak naszym duchowym kierownikiem jest Duch Święty.

Kierownicy i przewodnicy

Św. Jan od Krzyża pisze: „Niech zatem rozważą ci przewodnicy dusz i mają w pamięci, że głównym działającym, prowadzącym i pobudzającym dusze w tej pracy nie są oni, lecz Duch Święty, który nigdy o te dusze troszczyć się nie przestaje. Oni są tylko narzędziami do kierowania nimi w dążeniu do doskonałości, w wierze i prawie Bożym, według tego ducha jakiego każdej z nich Pan Bóg daje. Jedynym więc zadaniem ich jest – nie dostosowywanie tych dusz do swoich metod i zapatrywania, tylko baczenie na drogę, po której je Pan prowadzi, a jeśli jej nie znają, niech je pozostawią, a nie wtrącają ich w rozterkę” („Żywy płomień miłości”).

Byłoby więc lepiej mówić o duchowych przewodnikach. Ich zadaniem nie jest bowiem kierować – to czyni Duch Święty – ale prowadzić tych ludzi, którzy im się powierzyli, pomóc im wsłuchiwać się w Ducha i odbierać Jego natchnienia. Doprawdy, trudne to zadania, wymagające od duchowego przewodnika wielkiego samowyrzeczenia. Pokusą jest wierzyć, że droga, jaką się samemu przebywa, jest odpowiednia dla wszystkich, że metody, które okazywały się przydatne w życiu jednego, staną się pomocne także innym. Tak nie jest. Co pomaga jednemu, drugiemu szkodzi.

Stąd pozycja duchowych przewodników jest bardzo delikatna i może dawać im poczucie wielkiej nędzy. Nie istnieją żadne gotowe idee ani recepty, do których moglibyśmy się odwołać. Kiedy przewodnik udaje się do konfesjonału czy do rozmównicy, powinien być zupełnie pusty, nie wiedzieć nic poza tym jednym, że teraz należy wsłuchać się w to, czego Duch Święty oczekuje właśnie od tego danego człowieka.

Prawdziwa wolność: być związanym przez Ducha Świętego

„Albowiem wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi” (Rz 8,14). Nie możemy żyć jak dzieci Boże, jeżeli nie pozwalamy prowadzić się Duchowi Świętemu.

Współcześnie, kiedy z takim wielkim zachwytem mówi się o wolności i wyzwoleniu, trudno nam zrozumieć takie prowadzenie. I jest to uprawnione! Już Sobór Watykański II z entuzjazmem mówił o wolności człowieka: „Wolność prawdziwa zaś, to szczególny znak obrazu Bożego w człowieku. Bóg bowiem zechciał pozostawić człowieka w ręku rady jego (Syr 15,14), żeby Stworzyciela swego szukał z własnej ochoty i Jego trzymając się, dobrowolnie dochodził do pełnej i błogosławionej doskonałości. Tak więc godność człowieka wymaga, aby działał ze świadomego i wolnego wyboru, to znaczy osobowo, od wewnątrz poruszony i naprowadzony (personaliter ab intra motus et inductus), a nie pod wpływem ślepego popędu wewnętrznego lub też zgoła przymusu zewnętrznego” (Gaudium et spes).

Prawdziwa wolność nie wyklucza więc tego, że można być kierowanym. Decydujące jest pytanie – przez kogo lub przez co? Czy kierują nami ślepe impulsy, czy jesteśmy kierowani z wnętrza, z poziomu znajdującego się głębiej niż to, co nazywamy podświadomością? „Centrum duszy jest Bóg” – mówi św. Jan od Krzyża. Nikt nie jest bardziej sobą, nikt nie żyje bardziej autentycznie, prawdziwie, wolno, niż ten, kto pozwala się prowadzić Bogu zamieszkującemu w centrum duszy.

Największą wolnością jest żyć z własnego centrum.

Oczywiste posłuszeństwo

Czy w naturze miłości nie leży pragnienie, aby dać się prowadzić przez miłującego? Kto kocha, ten nie chce żyć dla siebie, myśli tylko o tym, by umiłowaną osobę uczynić szczęśliwą. Pragnie znać to, czego pragnie i za czym tęskni umiłowana osoba. Słowo posłuszeństwo zyskało nieprzyjazny, surowy wydźwięk, a od czasów Freuda (1856-1939) kojarzy się z psychologicznym pojęciem wypierania i z groźnym superego. Jednak pierwotnie tak nie było. Posłuszeństwo jest miłosnym zasłuchaniem, realizowanym w czynach, jest efektywnym i czynnym wsłuchaniem. Dla miłującego jest oczywiste, że słucha osoby umiłowanej.

Można nawet stwierdzić, że posłuszeństwo leży w ludzkiej naturze. Nie można być w pełni człowiekiem, wzbraniając się przed słuchaniem i posłuszeństwem. W naszej naturze jest być w relacji do drugiej osoby. Nie jest błędem mówić o samodzielności, jak to obecnie często ma miejsce, trzeba tylko wiedzieć o tym, że samodzielność, siłę wewnętrzną znajduje się w relacjach i poprzez relacje.

 
strona: 1 2 3