logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Marek Szymula
Duchowa dynamika przebaczenia
Zeszyty Formacji Duchowej
 


Przed kilku laty, animując spotkanie grupy młodzieży biorącej udział w modlitewnym czuwaniu wigilii uroczystości Zesłania Ducha Świętego, przeżyłem osobiste doświadczenie działania Ducha Bożego. Nasze spotkanie odbywało się w jednym z warszawskich kościołów. Jako odpowiedzialny za całość, umówiłem księdza – swego kolegę, by wygłosił słowo do zgromadzonej młodzieży. Zbliżał się czas katechezy. W tym momencie dociera do mnie informacja: Skradziono mi samochód, nie zdążę przyjechać. Był czas jedynie na krótki akt strzelisty i... wychodzę przed młodzież, sięgam po Słowo Boże i czytam opowieść o spotkaniu Jezusa z Samarytanką (J 4, 1-42).  Rozpocząłem rozważanie znanego mi fragmentu. Po zakończeniu postanowiłem zebrać myśli, które się rodziły o miłości przebaczającej, o odwadze rozmowy z Jezusem, o prawdzie grzechu, który naprawdę zna Jezus i przy Nim możemy o wszystkim mówić i wszystko wyznawać. Do dziś korzystam z tej katechezy na różnych spotkaniach, wykładach, konferencjach. Co Pan wzbudził, niech rozbrzmiewa na Jego chwałę.
 
Spotkanie Jezusa z Samarytanką to obraz wewnętrznej pielgrzymki, jaką przy boku Chrystusa przebywa biblijna kobieta. Pielgrzymki w odkrywaniu przebaczenia, które ją uzdrawia i rozwija. Pojednanie z sobą i Bogiem jest bowiem możliwe jedynie przy boku Chrystusa: to On jest prawdziwym autorem wewnętrznej zgody. Wolność ludzka bez daru Chrystusowej prawdy i miłości skazuje się na bezdroża zniewoleń. Tego właśnie w pełnym wymiarze swego grzechu doświadczyła kobieta idąca po wodę do samarytańskiej studni. 
 
Co dokonało się pomiędzy Jezusem a Samarytanką? Próbujmy podążyć za dialogiem, który staje się wchodzeniem Jezusa w głąb duszy ludzkiej, a z drugiej strony jest dorastaniem człowieka w oczyszczającym spotkaniu z Bogiem. Prześledźmy uważnie proces duchowego przebaczenia ukazany w tej scenie biblijnej.
 
Rozbudzenie pragnienia
 
Pewnego dnia Jezus zmęczony drogą siedział sobie przy studni, było to około godziny szóstej [czyli około południa]. Nadeszła [tam] kobieta z Samarii, aby zaczerpnąć wody (J 4, 6-7). 
 
Wędrówka kobiety w skwarze dnia, kiedy wszyscy się chronią przed słońcem w swoich domach może dziwić. O tej porze nie pracuje się ciężko, nie idzie się do studni po wodę, kiedy panuje skwar południa. Jednakże – jak dowiadujemy się z kontekstu – kobieta miała powód do unikania spotkań z ludźmi. Prawdopodobnie chciała uniknąć wysłuchiwania złośliwych komentarzy na swój temat. Miała już kilku mężów, a obecny mężczyzna, z którym się związała, nie był jej mężem. Ze starotestamentalnej księgi Tobiasza możemy się dowiedzieć o historii Sary, dręczonej przez złego ducha Asmodeusza, który zabijał jej kolejnych kandydatów na mężów (Tb 3, 7-15). Możemy więc wnioskować, że sytuacja w jakiej żyła owa Samarytanka, była odbierana w środowisku jako zły znak. Szła więc do studni w południe, czując się wówczas bezpiecznie. Nagle ujrzała mężczyznę siedzącego przy studni. Zauważyła, że to nie Samarytanin, więc nie może jej znać. Wiedziała też, że Żydzi nie utrzymują jakichkolwiek kontaktów z Samarytanami (J 4, 9b). Śmiało podeszła do owego mężczyzny, mając pewność, że nie zostanie zaczepiona. Tymczasem Nieznajomy odezwał się: Jezus rzekł do niej: „Daj Mi pić”. Na to rzekła do Niego Samarytanka: „Jakżeż Ty, będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym Ci dała się napić?” Jezus odpowiedział jej na to: „O, gdybyś znała dar Boży i [wiedziała], kim jest Ten, kto ci mówi: ‘Daj Mi się napić’ – prosiłabyś Go wówczas, a dałbym ci wody żywej”. Powiedziała do Niego kobieta: „Panie, nie masz czerpaka, a studnia jest głęboka. Skądże więc weźmiesz wody żywej?” (J 4, 7b-11).
 
Rozmowa ta toczy się jakby na dwóch płaszczyznach. Oto Jezus mówi do Samarytanki w wymiarze ducha, mówi do niej językiem mistycznym, językiem prawd wiary: O gdybyś znała dar Boży, to byś Mnie prosiła, a dałbym ci wody żywej, a ona pozostaje na płaszczyźnie zewnętrznej, zmysłowej: Panie nie masz czerpaka. Samarytanka rozumuje w sposób naturalny. Przecież bez czerpaka nie można nabrać wody służącej do podtrzymania życia. Gani Go za brak poczucia realizmu, chce sprowadzić Go na ziemię. Początkowo słowa Jezusa są dla niej całkowicie niezrozumiałe, ale powoli naprowadzają na myślenie religijne. Nadto, kobieta nie zniechęca się do słuchania, nie odchodzi od Jezusa. Jego słowa bowiem trafiają do ludzkiego serca, otwierają je na Jego obecność. A Jezus nie zniechęca się tym, że trudno jest człowiekowi od razu je zrozumieć. On przychodzi ze wszystkim co dla nas przygotował: Gdybyś znała dar Boży, to byś Mnie prosiła, a dałbym ci wody żywej. Patrząc z perspektywy całego nauczania Jezusa, możemy powiedzieć, że objawił tej kobiecie już to wszystko, do czego apostołowie będą jeszcze dorastali. 
 
Jezus, aby pozyskać człowieka, który poniesie Jego Ewangelię, nie obawia się trudnych – powiedzielibyśmy: teologicznych – określeń. Nie boi się podejść do osoby, z którą – zgodnie z tradycją żydowską – nie powinien rozmawiać. Decyduje się przestawać z osobą żyjącą w jawnym, ciężkim grzechu. Co więcej, prosi ją o coś, czego od niej teraz nie otrzyma. To jest charakterystyczne działanie Jezusa. Można powiedzieć: On właśnie taki jest. Przychodzi wciąż do człowieka, czy jest on blisko, czy daleko. Nie stroni od naszej nędzy, od grzechu, od naszej oziębłości. Przychodzi i prosi: Daj mi pić! To doświadczenie wciąż nas zaskakuje. Boże, jak ja mam Tobie dać pić? Jak i czym mogę zaspokoić pragnienie Boga? Te pytania są zasadnicze i twórcze, bylebyśmy odpowiadając, nie pozostawali na płaszczyźnie daru zewnętrznego, lecz sięgali głębiej. Bóg bowiem przychodzi do nas zawsze i nie patrzy jacy jesteśmy. 
 
Jezus chce, aby Samarytanka rozpoznała dar Boży, który jest w niej, a z którego ona nie zdaje sobie sprawy. Dar, który łączy z Bogiem i oświeca trudności na drodze wiary. Dar, który daje moc i radość bycia świadkiem Jezusa zmartwychwstałego. I dlatego prosi: „Daj Mi pić, chcę byś zaspokoiła moje pragnienie”. Z kontekstu ewangelicznego wynika, że chodzi tu o pragnienie, by każdy mógł poznać Jezusa Chrystusa, aby On był kochany i żeby Go naśladowano... 
 
Już na chrzcie człowiek otrzymuje dar umożliwiający współpracę w budowaniu chrześcijańskiej wspólnoty. Dlatego Jezus i nas prosi: Daj Mi pić, chcę byś zaspokoił moje pragnienie obecności wśród tych, którzy Mnie znają i nie znają, tak aby stanowili jedno (por. J 17, 20-21). Oto otrzymaliśmy dar umożliwiający aktywne uczestnictwo w życiu Kościoła. Dlatego Jezus prosi: Daj Mi pić, chcę zaspokoić moje pragnienie zamieszkiwania w twoim czystym sercu; pragnę kroczyć z tobą drogami Królestwa Bożego w braterskiej wspólnocie, gdzie można odzyskać siły, dzielić radości i troski, jednoczyć się w wierze i modlitwie. Gdyby dar Boży był znany, Jezus dałby ci wody żywej. Właśnie tak. Dlatego, że dar ten dany jest nam w tej mierze, w jakiej pragniemy go otrzymać, i pozostaje w nas w tej mierze, w jakiej pragniemy na niego zasłużyć. 
 
Jaka jest odpowiedź Samarytanki? Wydaje się, że nie odpowiada wprost na to pytanie, które Jezus jej zadaje: Czy Ty jesteś większy od ojca naszego Jakuba, który dał nam tę studnię? (J 4, 12).
 
Jej myślenie powoli przestawia się; otwiera się na prawdy Boże, które On objawia człowiekowi. Taka postawa to pierwszy krok do rozpoznania Boga w naszym życiu. Trzeba tak „przetrawić” słowo Boże, żeby w jego perspektywie postrzegać to, co się wokół nas dzieje, a spoglądając na otaczającą nas rzeczywistość, odnosić ją do wydarzeń biblijnych i odnajdywać w nich otuchę, światło potrzebne do dalszego życia. 
 
Jezus Samarytance odpowiada w sposób teologiczny, mistyczny: Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki (J 4, 13b).
 
Jezus mówi o tym samym, o wodzie wytryskującej ku życiu wiecznemu, wprowadza Samarytankę w nadprzyrodzoność, zaszczepia w niej nowe Boże treści, które będzie objawiał w dalszym swoim nauczaniu, a przed nią już teraz je odsłania. 
 
Rzekła do Niego kobieta: „Daj mi tej wody, abym już nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać” (J 4, 15). 
 
Nagle odżyło w niej pragnienie tego, o czym mówił Jezus. „...Daj mi tej wody...” Ale akcent jest jeszcze położony na słowo „mi”. Bo przychodząc tu męczę się, a jak Ty mi dasz tej wody, to nie będę się więcej trudzić. Jednakże w tym jej egoistycznym nastawieniu Jezus dostrzega dokonujący się w niej przełom. To ona do Jezusa powiedziała: „Daj mi”. I chociaż dodała jeszcze słowa naznaczone ludzkim pragnieniem, to jednak już czegoś chce od Jezusa. Z ochotą przyjmie to, co On jej może dać. I to coś, co będzie dla niej ważne. Rozpoczyna się więc dogodny czas do podjęcia nowych działań, doprowadzających ją do Boga. Kobieta w czasie tego dialogu dojrzała, aby rozpocząć z Jezusem dalszą rozmowę. Zbawiciel dotknie tego, co jest w niej istotne, co jest we wnętrzu jej duszy, co stanowi przeszkodę w otwarciu swego serca na Boga. 
 
1 2  następna
Zobacz także
Kuno Arnkilde
Nikt nie pomyślał o Bogu jako o Trójcy Przenajświętszej, że Bóg jest wspólnotą, rodziną, harmonią, że Bóg jest miłością. Myślę, że odpowiedzi nie byłyby lepsze, gdyby pytano katolików. Bóg jest inny. Bóg jest całkiem inny. Bóg jest miłością. On – poza tym, że kocha – nie czyni nic innego. 

Z o. Wilfridem Stinissenem OCD rozmawia Kuno Arnkilde
 
ks. Krzysztof Fijałkowski SJ
Rachunek sumienia jest praktyką konieczną dla każdego wierzącego. Jako bezpośrednie przygotowanie do spowiedzi jest czymś trudnym i często niezrozumiałym. Oderwany od doświadczenia nawrócenia, którego zewnętrznym przejawem jest sakramentalna spowiedź, wynaturza się w praktykę introwersji, której celem jest osobiste doskonalenie się. Rachunek sumienia powinien zmierzać do przypomnienia sobie grzechów; winien nas ustawić w prawdzie o sobie...
 
Dariusz Piórkowski SJ
Tym, co zazwyczaj przykuwa moją uwagę w opowieści o Łazarzu i bogaczu (Łk 16, 19-31), jest widok nieszczęśnika błagającego o miłosierdzie pośrodku niegasnących płomieni. Rzecz ciekawa, ten ogień go nie spala, ale wzmaga w nim niesamowite pragnienie. Dwa skojarzenia przychodzą mi do głowy. Pierwsze związane z płonącym krzakiem, który Mojżesz dostrzegł na pustyni (Wj 3,2). Drugie skojarzenie to słynne zdanie św. Augustyna...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS