logo
Wtorek, 16 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bernadety, Julii, Benedykta, Biruty, Erwina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Marta Troszczyńska
Dwanaście bram do nieba
Idziemy
 


Panuje tu swoista hierarchia społeczna i podział na trzy grupy: aresztowanych, skazanych i recydywistów. Czasowo aresztowani to ludzie żyjący nadzieją, że sąd kolejnej instancji przyzna im rację. Nie weszli jeszcze w tryb więziennego życia. Przychodzą „regularnie” na Msze, do spowiedzi, dużo się modlą. W ich oczach widać strach, lęk i niepewność. Radykalnie odłączeni od rodziny, czasem też niesłusznie oskarżeni – żyją jednak nadzieją.

Skazani mają już wyrok w kieszeni, znają zarzuty i swoją przyszłość na najbliższe lata. Znikoma liczba recydywistów zagląda do kaplicy, zwykle to ludzie z piętnem wypisanym na twarzy. Powrót do więzienia jest odebraniem nadziei na poprawę. – Chociaż to zależy, jakie wrażenie po sobie zostawiasz. Jeśli na przykład zostają ci dwa tygodnie do wyjścia, czujesz że już nikt ci nic nie zrobi, zaczynasz się wozić, rozrabiać – trafiasz do karceru, ale i tak wiesz, że zaraz wyjdziesz. Jeśli całkiem spalisz za sobą mosty i wrócisz to musisz się już sam martwić o swoją przyszłość tutaj – mówi z szelmowskim uśmiechem Marek, (recydywa, 15 lat do wyjścia). – Tak naprawdę, to kiedy wracasz – do P w legitymacji dostajesz „nóżkę”, masz R i na tym zmiany się kończą – tłumaczy. Tu każdy dzień jest taki sam i powrót też nic tu nie zmieni.

– Podczas mojej sześcioletniej posługi nauczyłem się nie stosować uogólnień. Nie wszyscy recydywiści są zdemoralizowani i nie wszyscy wychodzący są zresocjalizowani. To ludzie, którzy nie znają tego świata, zdemonizowali go na własny użytek, a dla swojego wyimaginowanego bezpieczeństwa chcieliby, żeby skazanych na zawsze odizolować – mówi ks. Dariusz. Najtrudniej jest jednak mówić do długoletnich więźniów, mających na kontach morderstwa, rozboje, napady, którzy przynajmniej do 2033 r. mają już zaplanowaną przyszłość. – Co ja im mogę powiedzieć? Że kiedy stąd wyjdą jako dziadkowie, to wszystko im się jakoś ułoży? Oni żyją tu i teraz jest im potrzebna nadzieja albo coś, co pomoże im dotrwać do końca kary. Muszą wiedzieć, że prawdopodobnie nigdy nie odpokutują należycie za swoje winy, ale nie są przez to wykluczeni z Bożej miłości . Opowiadam im więc o Bożym Miłosierdziu, o tym, że aby wywołać w sobie żal i chęć zadośćuczynienie, muszą przede wszystkim wybaczyć sobie – mówi ks. kapelan. Kiedyś po Mszy podszedł do mnie pewien mężczyzna z wyrokiem za morderstwo ze szczególnym okrucieństwem. Nie chciał się spowiadać, bo powiedział, że nie czuje żalu, chciał tylko porozmawiać, ale to może być już pierwszy krok w stronę Boga. Takich ludzi wystarczy czasem tylko wysłuchać, spróbować zrozumieć i obdarzyć szacunkiem. Niezależnie od tego, co zrobili, zawsze zwracam się do nich „pan”.

Tamta pierwsza niedziela

– Nigdy nie zapomnę pewnej letniej niedzieli, sześć lat temu. Miałem wtedy odprawić swoją pierwszą Mszę dla młodocianych przestępców. Czułem niesamowity lęk, czy sobie poradzę. No i wchodzę, czuję na sobie wzrok 40 ogolonych, „wypasionych” chłopaków. Pamiętam, że na końcu kaplicy było uchylone małe okienko. Miałem ochotę jak najszybciej przedostać się przez kraty za oknem i uciec stąd – śmieje się ks. Darek. – Nie były to może aniołki, ale jakoś udało mi się dotrwać do końca Mszy, a z czasem zdobyć też ich zaufanie i oswoić z tym środowiskiem. Na początku to była jednak praca jak w kosmosie, zupełnie inny świat i ludzie. Trzeba było ustalić jakiś konsensus z funkcjonariuszami. Na parafii, kiedy jest jakiś problem, to rozwiązuje się go na bieżąco, tu trzeba pokonać procedury, pisać podania o pozwolenie, ustalać terminy spotkań, robić grafiki wizyt itp.

Ale włożony wysiłek procentuje potem ogromną satysfakcją.

– Nigdy wcześniej nie cieszyłem się tak z udzielania Komunii Świętej, z licznie przystępujących do spowiedzi więźniów. Tu dzieją się niesamowite rzeczy, widać ludzi powracających z dalekiej i krętej drogi. Powroty po wielu, wielu latach. Widać prawdziwy żal i chęć odmiany swojego życia. I wtedy wiem, że to wszystko ma sens – mów ks. Darek. – Aby dojść do kaplicy od głównej furty, trzeba pokonać 12 metalowych bram, otwieranych automatycznie po wciśnięciu czerwonego guzika. Zawsze się zastanawiam jak to możliwe, że dopiero w takim miejscu można czasem odnaleźć Boga.

Marta Troszczyńska
 
Zobacz także
Joanna Piestrak
Rozbudzone religijnie serce dorastającej dziewczyny zapragnęło poświęcić się Bogu. Maria rozważała wstąpienie do zakonu. Jej plany pokrzyżował wybuch drugiej wojny światowej, kiedy jako mieszkanka Wołynia stanęła przed groźbą zsyłki na Sybir. Aby zapewnić opiekę sobie, siostrze i ciężko chorej matce, zgodziła się wyjść za mąż za Stanisława Jurczyńskiego, którego wraz z matką wybrała spośród kilku kandydatów. 
 
ks. Radosław Chałupniak
Religijny kryzys wiary swych dzieci, jaki często boleśnie przeżywają rodzice (wychowawcy), ma swój szerszy kontekst, związany z całym procesem rozwoju i wychowania. Najczęściej odrzucenie wiary religijnej jest jedynie jednym z wielu symptomów okresu dorastania i gwałtownie zmieniającej się relacji wychowawcy – wychowankowie...
 
Andrzej Derdziuk OFMCap.
Postęp nauki sprawił, że mamy odpowiedzi na coraz więcej pytań, ale istnieje obszar, którego nauka nie zbada, który pozostaje dla każdego tajemnicą. Jednocześnie dokonuje się jakieś starcie cywilizacji życia i cywilizacji śmierci. Obok działalności ewangelizacyjnej głoszącej Chrystusa ujawnia się działanie ukrytego centrum antyewangelizacji (List do rodzin). Odważnym i niezmordowanym obrońcą świętości ludzkiego życia był Sługa Boży Jan Paweł II. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS