logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Rafał Ziemkiewicz
Dwór i czworaki - polski folwark
Zeszyty Karmelitańskie
 



 Nie mieliśmy okazji we właściwym czasie zerwać mentalnie z nawykami feudalizmu i wytworzyć mechanizmów społeczeństwa nowoczesnego. W efekcie tkwimy w podziale na dwór i folwarczne czworaki.
„Jako naród my som dobre, jako społeczeństwo złe”, filozofował bohater piosenki popularnego w czasach mojej młodości barda. Słyszeliśmy to wielokrotnie, od rozmaitych autorytetów, przy różnych okazjach - Polacy są źle zorganizowani, Polacy słabo odczuwają więzi społeczne, Polakom brak ducha wspólnoty. Czy to prawda? W wielkim stopniu. Problem w tym, że się do tej prawdy przyzwyczailiśmy, tak jak człowiek przyzwyczaja się do niedostatków swej urody, i nie bardzo chce nam się zastanawiać, skąd te problemy z byciem społecznością, ani tym bardziej - jak się z nimi uporać.
 
Ukradzione stulecie
 
Łatwo wskazać uwarunkowanie historyczne - Polakom po prostu ukradziono wiek XIX. Podczas gdy narody zachodniej Europy przerabiały lekcję utylitaryzmu i przekonywały się na własnej skórze, że łącząc siły można uzyskać więcej, niż działając w pojedynkę, my walczyliśmy z zaborcami albo z nimi kolaborowaliśmy. Kiedy zachodnia Europa i Ameryka wytwarzały w bólach nową umowę społeczną, stosowną dla czasów industrialnych, naszym głównym dylematem było - jak to ujął znany eseista - „bić się czy nie bić”. Konieczność kooperacji dla wspólnego dobra ustąpiła konieczności kooperacji przeciwko wrogowi - tu tkwi geneza tej łatwej do zauważenia polskiej specyfiki, iż dużo lepiej potrafimy się zjednoczyć przeciwko, niż za.
 
Tym samym nie mieliśmy okazji we właściwym czasie zerwać mentalnie z nawykami feudalizmu i wytworzyć mechanizmów społeczeństwa nowoczesnego. A potem było już za późno. W efekcie tkwimy w podziale na dwór i folwarczne czworaki. Możemy go różnie nazywać, zależnie od tego, na jakim akurat przykładzie podział ten obserwujemy, ale generalnie taka jest istota sprawy: Polska stale pęknięta jest na dwór i folwark. Mieszkańcy dworu patrzą na fornali z wyższością, ale i z pewnym lękiem. Fornale patrzą na dwór z zawiścią, ale i z oczekiwaniem opieki. Dla jednych i drugich paternalizm jest rzeczą najoczywistszą pod słońcem. Dziedzic i fornal mają względem siebie określone obowiązki, z których wywiązują się lepiej albo gorzej. Ale są z innej gliny i jeśli nawet się bratają, to po to, by szybko stwierdzić z rozgoryczeniem, że była to tylko szopka, mówiąc Wyspiańskim - „podła maska, farbiona jak do obrazka”. Tak mniej więcej, jak okrzyczany „sojusz inteligentów z robotnikami” w czasie pierwszej „Solidarności”.
 
Taki właśnie sojusz stał się polskim marzeniem. Król z narodem, naród z królem, ze szlachtą polską polski lud i tak dalej. Zauważmy tę zasadniczą odmienność: narody zachodnioeuropejskie w tym ukradzionym Polsce stuleciu, przeżywając rewolucję przemysłową i urbanistyczną, po prostu unieważniły stare podziały społeczne. Ludzie, którzy przeszli do miast, weszli w nowe role społeczne i odkryli, że mając sprzeczne interesy, mają także wiele interesów wspólnych. Ten proces trwał długo i obfitował w kryzysy, ale ostatecznie zrodził społeczeństwo, dla którego system polityczny liberalnej demokracji połączony z systemem gospodarczym państwa opiekuńczego jest czymś naturalnym, oczywistym i jedynym możliwym. Oczywiście system ten podlega procesom rozkładu, które szczególnie ostro ujawniły się w ostatnim piętnastoleciu, ale jest to osobny problem, którym się tutaj zajmować nie będziemy.
 
Polski rozwój społeczny szedł inną drogą. Nie w kierunku przezwyciężenia starych podziałów poprzez wypracowanie umowy społecznej, ale w kierunku awansu ludu i dołączenia go do szlachty. Bo oczywiście ów „cud” jedności nie miał polegać na przejęciu przez panów cech pańszczyźnianych, ale na podniesieniu plebsu do godności szlachty. Poprzez wspólną z panami walkę narodowowyzwoleńczą – od kosynierów Kościuszki, po „Solidarność”. Ewentualnie poprzez pozytywistyczną pracę u podstaw, zanoszenie ludowi kaganka oświaty i inną żeromszczyznę. Naród polski rozwijał się poprzez dorastanie i przyjmowanie do godności Polaków kolejnych grup społecznych. Aż do drugiej wojny światowej i po niej.
 
 
 
1 2 3  następna
Zobacz także
Jacek Ponikiewski
Przez cały czas staramy się ze sobą zjednoczyć. Wprowadzamy zatem mechanizmy globalizacji, przeróżne komunikatory i wszędobylski Internet. Niestety mimo tego wszystkiego wciąż się od siebie oddalamy. Skrócenie odległości za pomocą sztucznych narzędzi, sprawia, że nasze kontakty takie też się stały...
 
Jacek Ponikiewski
Byłem zaskoczony, gdy przyjaciel zwierzył mi się, że jest masonem. Zdziwiłem się jeszcze bardziej, gdy namawiał mnie, abym zapisał się do masonerii. Jego zdaniem masoneria ogranicza swoją działalność do dzieł miłosierdzia. Czy katolik może należeć do takiej organizacji?
 
Jacek Ponikiewski
Problem życia w gromadzie i życia samotnego towarzyszy nam od urodzenia. O naszej gromadności i samotności decyduje seria wydarzeń, nad którymi mamy ograniczoną kontrolę. Czy będę miał rodzeństwo, czy też pozostanę jedynakiem? Czy moja rodzina będzie kompletna, czy śmierć lub rozwód pozbawią mnie jej ważnej części? Czy będę miał przyjaciół, czy tylko kolegów?...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS