logo
Środa, 24 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bony, Horacji, Jerzego, Fidelisa, Grzegorza – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Bruno Maggioni
Ewangeliczne opowieści o Męce Pańskiej
Wydawnictwo Salwator
 


Tytuł oryginału: I racconti evangelici della passione

Tłumaczenie: ks. Jarosław Merecki SDS

340 stron - format A5

(C) Cittadella Editrice - Assisi 2001
(C) for the Polish Edition - Wydawnictwo SALWATOR 2002

ISBN 83-88119-22-2, 2001
30-364 Kraków, ul. św. Jacka 16


 

Pojmanie Jezusa w Ewangelii według św. Marka
(Mk 14, 43-52)

I zaraz, gdy On jeszcze mówił, zjawił się Judasz, jeden z Dwunastu, a z nim zgraja z mieczami i kijami wysłana przez arcykapłanów, uczonych w Piśmie i starszych.  A zdrajca dał im taki znak: "Ten, którego pocałuję, to On; chwyćcie Go i prowadźcie ostrożnie!" Skoro tylko przyszedł, przystąpił do Jezusa i rzekł: "Rabbi!", i pocałował Go. Tamci zaś rzucili się na Niego i pochwycili Go.  A jeden z tych, którzy tam stali, dobył miecza, uderzył sługę najwyższego kapłana i odciął mu ucho.
Odpowiadając Jezus rzekł do nich: "Wyszliście z mieczami i kijami, jak na zbójcę, żeby Mnie pochwycić. Codziennie nauczałem u was w świątyni, a nie pojmaliście Mnie. Ale Pisma muszą się wypełnić".
Wtedy opuścili Go wszyscy i uciekli. A pewien młodzieniec szedł za Nim, odziany prześcieradłem na gołym ciele. Chcieli go chwycić, lecz on zostawił prześcieradło i nago uciekł od nich.

Egzegeci zastanawiają się nad kompozycją relacji o pojmaniu Jezusa, pytając o to, co pochodzi z tradycji, a co od Ewangelisty. Chociaż taka analiza może być interesująca, całkowicie ją tu pomijamy. Zgadzam się zasadniczo z R. Peschem, który w swoim komentarzu jasno stwierdza, że mamy tu do czynienia z "jednorodnym tekstem, nie zawierającym dysonansów, sprzeczności, powtórzeń, charakteryzującym się doskonałą jednością miejsca i czasu".
Przedmiotem dyskusji jest również historyczność tekstu. Sądzę jednak, że również w tym przypadku rację ma R. Pesch, który pisze: "Ta relacja, którą charakteryzują konkretne obrazy i określenia i w której w małym stopniu obecna jest kerygma, wiernie opisuje historyczne okoliczności pojmania Jezusa".

Kolejność wydarzeń

Epizod aresztowania Jezusa jest bardzo ważny, o czym świadczy chociażby jego obecność we wszystkich czterech Ewangeliach. Zapowiedzi, które przygotowywały opowieść o męce, wyraźnie wspominały o aresztowaniu (por. Mk 8, 13; 9, 31; 10, 33). Nie bez racji w dziejach męczenników aresztowanie jest zawsze wiele mówiącym momentem: "Zostają obnażone zarówno odwaga i konsekwencja ofiar, jak i perfidia tych, przez których zostają pojmane".
Zgodnie ze swoim stylem św. Marek buduje wartką, suchą opowieść, składającą się z kilku zdań, w których interpretacja teologiczna jest zredukowana do minimum. Mimo to jego opowieść jest bogata. Fakty również mówią, a często język faktów jest bardziej wymowny niż słowa.

Sześć zdań jest tu połączonych zwykłym i (kai), cztery zaś spójnikiem dč (a, lecz), który wyraża zarazem kontynuację i przeciwstawienie. Spójnik dč nie wyraża ani zwykłego wymienienia działań, ani ich zwykłego połączenia, lecz ich powiązanie. Pokazuje kontrast między nimi, odsyła do czegoś, co zdarzyło się przedtem lub podsumowuje. Chodzi tu o odcienie, które zasługują na uwagę, przede wszystkim w takim tekście jak nasz, łączącym doniosłość i zwięzłość, a przez to zasługującym na dokładną analizę. Użycie dč w rozdziale 14, wers 46 podkreśla kontrast między Judaszem, który obejmuje Jezusa a zachowaniem najemnych zbirów, którzy rzucają się na Niego. W 47 wersecie, rozdziału 14 dč wydobywa z cienia człowieka, który - w odróżnieniu od sług aresztujących Jezusa - uderza jednego z nich. Ten kontrast wydaje się ironiczny. W rozdziale 14, wersy 51-52 różnica - również w tym przypadku ironiczna - dotyczy próby schwytania młodzieńca i jego ucieczki, po której w rękach sług pozostało tylko przykrywające go prześcieradło. Słudzy nie osiągają celu. W 44 wersecie, 14 rozdziału ten sam spójnik wprowadza natomiast, niejako nawiasowo, działanie, które wydarzyło się wcześniej, a które jest niezbędne do zrozumienia dziejących się wydarzeń: "A zdrajca dał im taki znak..."

Te uściślenia sprawiają, że scena staje się bardziej wyrazista. W szybkim następstwie wydarzeń cztery z nich wyróżniają się, przez co nabierają większego znaczenia i przerywają monotonię relacji: znak uzgodniony przez Judasza z sanhedrynem (jest to poprzedzające wydarzenie, które stoi u podstaw całej relacji), aresztowanie Jezusa, wydobycie miecza, ucieczka młodzieńca.

Słowa i osoby

W krótkim opowiadaniu cztery razy powtarza się czasownik "pojmać" (kratein), a dwa razy czasownik "uciekać". Oba te czasowniki wskazują na dwa nierozdzielne oblicza męki Jezusa - przemoc i osamotnienie. Jezus jest pojmany przez nieprzyjaciół i opuszczony przez uczniów. Scena jest zwięzła, ale bardzo ożywiona. Pojawiają się: Judasz, tłum z mieczami i kijami, nieznana osoba, która uderza sługę mieczem, Jezus, uczniowie, młodzieniec. Jednak tylko trzy postacie odgrywają główne role: Judasz na początku, Jezus w partii środkowej i uczniowie na zakończenie. Te postacie działają w sposób otwarty, są na scenie. Czytelnik jednak bez trudności zauważa, że za kulisami znajdują się dwaj reżyserzy - sanhedryn i Bóg (wypełnienie Pism).

Scenografia

W tym miejscu mamy już trzy fundamentalne elementy, bez których nie można zrozumieć męki. Są to: przemoc tych, którzy zabijają Jezusa, ucieczka uczniów, którzy myślą o sobie, plan Boga. Do odkrycia pozostaje jednak jeszcze czwarty aspekt - zachowanie Jezusa. Dwa szczegóły, na pierwszy rzut oka należące do scenografii, a w rzeczywistości bardzo wymowne, kierują nas od razu we właściwą stronę. Jezus jest umieszczony w środku, między pojmaniem a opuszczeniem; w odróżnieniu od innych osób nie ma tu mowy o żadnym Jego geście czy zewnętrznej reakcji. Przytoczone są tylko słowa, które wyjaśniają sens tego, co się dzieje: "Ale Pisma muszą się wypełnić". W tych słowach Jezus odsłania swój sposób widzenia i przeżywania tego wydarzenia - całkowite posłuszeństwo. Jeśli zatem na pierwszy rzut oka Jezus wydaje się bierny, zdany na łaskę ludzi, to przy bardziej uważnym spojrzeniu widzimy, że to On jest aktywnym bohaterem tej sceny. To On objaśnia sens całej sceny i to On świadomie oddaje się ludziom i Bogu. Pośród osób i działań, które wyrażają zdradę, przemoc, opuszczenie, których ofiarą jest Jezus, On sam jawi się jako ten, który jest do końca posłuszny.
W ten sposób przemoc i opuszczenie, to jest ludzki grzech, stają się ramami, których celem jest uwydatnienie tego co istotne - posłuszeństwa Jezusa. Czytelnik powinien nieustannie mieć przed oczyma ten motyw, gdyż w przeciwnym wypadku obraz zostaje zdeformowana.

Zdrada: 14, 43-45

Uwaga, którą rozpoczyna się ten fragment, pochodzi od Ewangelisty. Łączy ona pojmanie z poprzednią sceną: "I zaraz, gdy On jeszcze mówił..." Św. Marka nie interesuje jednak bliskość czasowa, lecz zbieżność słów Jezusa ("Zbliża się ten, kto Mnie wyda": 14, 42) z nadejściem Judasza z tłumem. Chciano Go zaskoczyć podstępem, ale Jezus ich przejrzał. Kiedy tłum przybywa, Jezus jest już przygotowany: "Wstańcie, chodźmy" (14, 42).
Postać Judasza jest tu bardzo wyraźnie pokazana. Jezus mówił o jego przybyciu, a nie o nadejściu tłumu z mieczami i kijami. "Zbliża się ten, kto mnie wyda". Podmiotem czasownika jest Judasz, a nie towarzyszący mu tłum. "Zjawił się Judasz... a z nim zgraja". Kiedy zaś potem tłum staje się podmiotem słowa "pojmać", robi to na jego znak i polecenie: "To On; chwyćcie Go" (14, 44).

Św. Marek mówi o zgrai (ochlos). Jest to bardzo ogólny termin, który wskazuje na liczny i anonimowy tłum. W następnych zdaniach Ewangelista mówi po prostu: "oni, tamci". Sugeruje to liczną i zebraną naprędce grupę. Dodane są tu dwa uściślenia - tłum jest uzbrojony, najwidoczniej przygotowany na starcie, oraz jest posłany przez trzy grupy, które tworzą sanhedryn (arcykapłanów, uczonych w Piśmie i starszych), tak jak to zostało zapowiedziane (por. Mk 8, 31; 9, 31; 10, 33-34).

Na tle anonimowego tłumu wybija się postać Judasza. Za pomocą dwóch wyrażeń - "jeden z Dwunastu" i "zdrajca" - Ewangelista obnaża charakteryzującą go wewnętrzną sprzeczność. Jest to sprzeczność, na którą św. Marek wskazywał już dwa razy (por. 14, 10.20). "Jeden z Dwunastu" wyraża głębokie i wyjątkowe powołanie, wybranie do ścisłego grona uczniów, a zatem wezwanie do radykalnego naśladowania. "Jeden z Dwunastu" oznacza tu "jeden z najbliższych". Aby w pełni zrozumieć to wyrażenie, trzeba cofnąć się do tego, co św. Marek powiedział w rozdziale 3 (13-14): "...przywołał do siebie tych, których sam chciał, a oni przyszli do Niego. I ustanowił Dwunastu..." Judasz jest członkiem niewielkiej grupy ludzi, którzy zostali wezwani, odpowiedzieli na wezwanie i zostali "ustanowieni". Teraz jednak zdradza Mistrza, wydając Go Jego wrogom. Zdradzić i wydać to podwójne znaczenie czasownika paradidonai. Eliminacja Jezusa została zaplanowana przez władzę, ale sposób jej przeprowadzenia zasugerował uczeń. Zdrada przychodzi od wewnątrz.

Kłamstwo Judasza jest jeszcze bardziej wstrząsające z powodu ustalonego znaku: "Ten, którego pocałuję, to On; chwyćcie Go". Znak przyjaźni zostaje tu zamieniony na znak zdrady. Stajemy wobec zaufania, które zostało zdradzone. Wybranie pocałunku jako znaku wyraża jednak radykalne oszustwo. Wśród rabinów i ich uczniów przyjęty był zwyczaj pocałunku w rękę lub głowę jako znak czci i przyjaźni. Św. Marek posługuje się czasownikiem kataphilein, który - jakkolwiek by go tłumaczyć - nie wyraża formalnego i obojętnego powitania. Wskazuje on na pełen uczucia i entuzjazmu pocałunek, czy też pocałunek, któremu towarzyszy wzajemny uścisk. Judasz zdradza, udając głębokie uczucie miłości! Również w innych tekstach biblijnych spotykamy pocałunek jako znak zdrady. Przytoczmy tu tylko jedno przysłowie, które wyraża częste doświadczenie: "Razy przyjaciela - [znakiem] wierności, pocałunki wroga - zwodnicze" (Prz 27, 6).

W sercu i w zachowaniu Judasza jest nie tylko kłamstwo, lecz również ślad strachu i niepokoju, na co wskazuje jego pośpieszne zbliżenie się do Jezusa ("Skoro tylko przyszedł, przystąpił do Jezusa"), a przede wszystkim polecenie: "Prowadźcie ostrożnie!" (14, 44). Przysłówek asphalos opisuje postawę kogoś, kto się nie ślizga, gdyż albo jest mocno oparty, albo ostrożnie się porusza. Polecenie Judasza możemy zatem tłumaczyć na dwa sposoby: "Prowadźcie Go, trzymając mocno" lub "Prowadźcie Go ostrożnie".

Pojmanie: 14, 46-47

Św. Marek, który opisuje różne szczegóły (na przykład pocałunek Judasza, człowieka, który uderza mieczem, młodzieńca, który idzie za Jezusem, a potem ucieka), jest niezwykle zwięzły w opisie sceny pojmania. "Tamci zaś rzucili się na Niego i pochwycili Go". "Rzucić się na kogoś" wyraża przemoc, a zarazem obrazę i upokorzenie. U źródeł czasownika kratein (pojmać) znajduje się idea siły, skąd pochodzi ogólny sens podporządkowania, podbicia, złapania kogoś przez przełamanie jego woli. Jeszcze dokładniej kratein oznacza pojmanie kogoś z rozkazu autorytetu, który ma nad nim władzę. Tak jest w naszym przypadku. Jest to czasownik, który już od dłuższego czasu jest na horyzoncie drogi Jezusa. W rozdziale 3 wers 21 czytamy, że bliscy Jezusa "wybrali się, żeby Go powstrzymać" (kratein). Chcieli przeszkodzić Mu w przemawianiu do tłumów, sądząc, że odszedł od zmysłów. W wersie 12 12 rozdziału - na zakończenie przypowieści o przewrotnych rolnikach, w której Jezus mówi o losie proroków i zapowiada swój własny los - czytamy, że władza (arcykapłani, uczeni w Piśmie i starsi) starali się go ująć, ale bali się tłumu. Podobna w swej istotnej treści jest również uwaga z rozdziału 14 wers 1: "Arcykapłani i uczeni w Piśmie szukali sposobu, jak by Jezusa podstępnie ująć..." Ten powzięty już dawno zamiar zostaje teraz zrealizowany; wymyślono podstęp i znaleziono sposób na uniknięcie reakcji tłumu.

W tej relacji pojmanie Jezusa określone jest dwoma czasownikami, które uściślają jego przebieg. Czasownik "prowadzić" (14, 44) jest często używany na wyrażenie wtrącenia do więzienia, a czasownik "pochwycić" (sullambanein - chwycić siłą, mocno trzymać, zawładnąć) użyty jest przez Jezusa dla podkreślenia tego, że jest ofiarą przemocy (14, 48). Jezus nie przeciwstawia się tym, którzy rzucają się na Niego, nie mówi ani słowa. Przemówi dopiero po pojmaniu.

W tym momencie - jakby wychodząc z cienia - pojawia się na scenie człowiek, który wyciąga miecz i uderza sługę najwyższego kapłana (14, 47). Św. Marek - w przeciwieństwie do św. Mateusza i św. Łukasza - nie komentuje tego gestu. Jest przekonany, że jest to gest, który sam świadczy o tym, że jest nie na miejscu. Kim jest ów człowiek? Św. Marek nic nie mówi na ten temat. Św. Mateusz i św. Łukasz sugerują, że jest nim jeden z uczniów. Św. Marek mówi tylko: "jeden z tych, którzy tam stali". Niektórzy sądzą, że był to człowiek, który akurat się tam znalazł, inni, że to jeden ze strażników przypadkowo uderzył swego towarzysza. Wydaje mi się, że był to raczej jeden z uczniów Jezusa i to on stawiał słaby i daremny opór.

Ucieczka: 14, 50-52

Relacja, która rozpoczyna scenę pojmania, kończy się sceną ucieczki: "Wtedy opuścili Go wszyscy i uciekli" (14, 50). "Wszyscy" bez wyjątku. Św. Marek dobrze wie, że Piotr szedł za Jezusem na dziedziniec pałacu najwyższego kapłana (14, 51). W tym miejscu jednak chce podkreślić, że wszyscy Go opuścili: "Jezus jest sam i samotnie idzie na krzyż".
Ucieczkę uczniów wyrażają dwa czasowniki: opuścić i uciec. Pierwszego z nich Ewangelista użył wówczas, gdy mówił, że uczniowie zostawili swoją pracę (1, 20) i wszystkie inne rzeczy (10, 28). Teraz jednak, w chwili zagrożenia, opuszczenie nabiera odwrotnego sensu. Dla Jezusa potrafili opuścić wszystko, ale nie samych siebie. Strach (słowo "uciec" zawiera zawsze element strachu) przeważa nad ich wiernością. "Opuścić i uciec" to dokładne przeciwieństwo naśladowania.

Opuszczenie Jezusa w chwili Jego pojmania wyraża wewnętrzną sprzeczność obecną w postaci ucznia, na którego św. Marek wskazywał przy różnych okazjach: wyzwany do rozumienia (4, 11), uczeń nie rozumie (6, 52; 8, 17; 9, 32); wezwany do pozostania z Jezusem (3, 14), uczeń opuszcza Go. Czytelnik wie już jednak, że sprzeczność ta zostanie usunięta dzięki Jezusowi, który na opuszczenie odpowie nowym zaproszeniem do spotkania. Jezus zapowiada nowe spotkanie tym samym słowem, którym zapowiadał opuszczenie: "Wszyscy zwątpicie we Mnie. Jest bowiem napisane: Uderz pasterza, a rozproszą się owce. Lecz gdy powstanę, uprzedzę was do Galilei" (14, 27). Na mocy tych słów, które są zarazem zapowiedzią i obietnicą, opuszczenie Jezusa przez uczniów nie jest rzeczywistością zamkniętą, definitywną, lecz otwartą. Uczniowie opuszczają Jezusa, lecz Jezus nie opuszcza swoich uczniów. W tej uporczywej wierności Jezusa zawarta jest pewność nowego i trwałego spotkania. Teraz jednak nadszedł czas rozproszenia. W chwili wewnętrznego konfliktu Jezusa uczniowie "spali", a teraz, wobec niebezpieczeństwa, ich sen przemienia się w ucieczkę. Odsłaniają się w ten sposób dwie formy opuszczenia - opuszczenie z powodu niezrozumienia (sen w Getsemani) i opuszczenie z powodu strachu.

Historia młodzieńca, który najpierw próbuje iść za Jezusem, a potem ucieka, jest fragmentem, który jest obecny tylko u św. Marka. W jakim celu? I kim jest ów młodzieniec? Wedle powszechnej opinii jest to autoportret Ewangelisty. Niektórzy widzą tu jednak rys paschalny, swego rodzaju zapowiedź zmartwychwstania, umieszczoną tu przez św. Marka w celu ukazania już w tym miejscu rzeczywistego końca tego wydarzenia. Młodzieńcem byłby więc Jezus, tłum usiłuje Go pojmać (krzyż), ale On się uwalnia (zmartwychwstanie). Ta sugestywna opinia oparta jest jednak na zbyt niepewnych podstawach - na faktcie, że termin neaniskos (młodzieniec) jest użyty również w 5 wersie rozdziału 16 w odniesieniu do anioła zmartwychwstania oraz na tym, że prześcieradło (sindona), którym okryte jest nagie ciało młodzieńca, pojawia się w 15 rozdziale 46 wersie: "Ten kupił płótno, zdjął Jezusa [z krzyża], owinął w płótno i złożył w grobie, który wykuty był w skale". Być może jednak wszystko jest znacznie prostsze: fragment tradycji został użyty przez św. Marka po to, aby powiedzieć, że wszyscy - w taki czy inny sposób - uciekli. Nie można też wykluczyć ukrytej aluzji do słów z księgi proroka Amosa: "Nawet najmężniejszy sercem pomiędzy bohaterami będzie w tym dniu nagi uciekał".

Komentarz Jezusa: 14, 48-49

Jezus mówi już po pojmaniu. Jest to jedyna chwila w czasie całej męki, w której Jezus się broni. Jego słowa nie są zwrócone jedynie do obecnych, lecz przede wszystkim do ich zleceniodawców: "Jezus mówi do Jerozolimy, pomijając otaczającą Go zgraję".
"Odpowiadając Jezus rzekł do nich". Komu Jezus odpowiada? Nikt Go nie pytał i nikt się nie odzywał. Nie może to być zatem odpowiedź związana z dziejącym się zdarzeniem. Jezus odpowiada na pytanie, które musi postawić sobie każdy czytelnik: Dlaczego został pojmany? Dlaczego w taki właśnie sposób? Pierwsze słowa Jezusa wyrażają konstatację (14, 48-49a), która nie ogranicza się do opisu tego, co się dzieje, lecz ukazuje rozterkę i strach bohaterów sceny. Ostatnie słowa stanowią natomiast prawdziwe, głębokie wyjaśnienie nie tylko pojmania, ale i całej męki.

Z domieszką przenikliwej i gorzkiej ironii Jezus komentuje zachowanie się władzy, ukazując całą jej sprzeczność: "Nauczałem - jak na zbójcę". Odnosząc się do swojej działalności (zwłaszcza do rozdziałów 11 i 12), Jezus nazywa ją nauczaniem (nie ma tu wzmianki o cudach i innych zdarzeniach) i ogranicza je do jednego miejsca - świątyni. Nauczanie jest sednem działalności Jezusa, a świątynia jest centrum judaizmu. Tu właśnie tkwi sprzeczność. Jezus jest mistrzem, a nie złoczyńcą. Lestes (zbójca) to bandyta, który napada na podróżujących lub dokonuje rabunków z bronią w ręku lub też jest członkiem bandy. Jezus nie ma z tym nic wspólnego, nie jest bandytą, którego należy aresztować. W takim razie jednak trzeba zapytać, dlaczego pojmano Go w nocy, podstępnie i z bronią, tak jakby był niebezpiecznym i używającym przemocy złoczyńcą? Groźba - jeśli można o niej mówić - płynie z Jego słów i idei, z nauki, którą głosi publicznie, a nie z przemocy. Naukę, którą uważa się za fałszywą, można obalić przez obnażenie jej kłamstw a nie przez aresztowanie osoby, która ją głosi. Tak powinno być, ale zazwyczaj tak nie jest. Normalną reakcją ludzi wobec prawdy, która ich niepokoi i "zamyka im usta" (por. Mk 14, 34), jest uwięzienie osoby, która ją głosi.

Druga sprzeczność: "Codziennie nauczałem u was... a nie pojmaliście Mnie". Dlaczego Jezus zostaje pojmany po kryjomu, w nocy i poza miastem, jeśli łatwiej było go pojmać w dzień, pośród ludzi? Takie zachowanie zdradza strach i kłamstwo; strach przed reakcją ludzi i kłamstwo związane z aresztowaniem, którego powodu jego zleceniodawcy nie mają odwagi ogłosić w świetle dnia.
"Ale Pisma muszą się wypełnić". W tym krótkim zdaniu Jezus potwierdza trzy rzeczy: że jego męka jest częścią planu Boga i dlatego to On jest tu głównym podmiotem; że między Pismami i najbardziej nieoczekiwanym i wstrząsającym sednem Ewangelii, to jest krzyżem, nie ma przeciwieństwa ani sprzeczności, lecz jest spełnienie; że jego postawa wobec krzyża to całkowite posłuszeństwo.

Spełnić (pleroo - dosłownie "wypełnić") jest słowem, które często występuje w całym Nowym Testamencie, zwłaszcza u św. Mateusza. Św. Marek używa go jednak tylko jeden raz (być może po raz drugi jest ono użyte w wersie 28 rozdziału 15, ale w tym wypadku tekst nie jest pewny). Słowo to wyraża znacznie więcej niż zwykłą kontynuację lub zgodność. Zasugerowany jest tu obraz pustego pojemnika, który zostaje napełniony; projektu, który zostaje zrealizowany czy też przedsięwzięcia, które osiąga swój szczyt. Męka jest zatem nie tylko zgodna z Pismami, lecz jest ich, zwieńczeniem, wypełnieniem (trzeba ją zatem odczytywać i rozumieć w ich świetle). Bez krzyża Pisma pozostałyby "niespełnione", tak jak niedokończony lub przerwany projekt.

Użyty tu czasownik jest w stronie biernej ("muszą zostać wypełnione"), gdyż tym, kto wypełnia plan opisany w Pismach, jest Bóg, nie ludzie. Św. Marek słusznie nie cytuje jakiegoś konkretnego tekstu, lecz odwołuje się do wszystkich Pism. Męka jest bowiem spełnieniem wszystkich Pism, nie tylko jakiejś ich części. Jest zwieńczeniem drogi Boga, który daje siebie człowiekowi a nie realizacją takiej czy innej przepowiedni.

Ramy i obraz

Po analizie szczegółów przyszedł czas na spojrzenie ogólne. Tym, co uderza, jest całkowita nieruchomość Jezusa. Wszyscy wokół Niego się poruszają (Judasz, który przychodzi i całuje Go, straże, które rzucają się na Niego, nieznany człowiek, który dobywa miecza, uczniowie, którzy uciekają). Jezus jest jednak nieruchomy, nie wykonuje żadnego gestu. Cała scena rozgrywa się w ciemności, wszyscy podejmują działania bez słów i wyjaśnień (wyjątkiem jest jedno słowo Judasza: "Mistrzu"); komentarz Jezusa rozświetla ją natomiast jak niespodziewany snop światła, ukazując jej ukryte znaczenie; na powierzchni jest przewrotność ludzi, którzy rzucają się na Jezusa, oraz strach uczniów, którzy uciekają; głębiej - plan Ojca i posłuszeństwo Jezusa. To, że ów głębszy poziom stanowi centrum, jest wyraźnie powiedziane; na początku krótkiej relacji znajduje się zdrada Judasza i przemoc straży, na końcu - ucieczka uczniów. W centrum natomiast znajduje się posłuszeństwo Jezusa. Jest to technika ram i obrazu, którą znajdujemy również w relacji o Ostatniej Wieczerzy, gdzie gest Jezusa, który daje siebie (14, 22-26) objęty jest ramami zapowiedzi zdrady Judasza (14, 17-21) i rozproszenia się uczniów oraz zaparcia się Piotra (14, 2-30). Funkcją ram jest uwydatnienie obrazu. Ramami jest ludzka przewrotność, a obrazem miłość Boga. Są to dwa wymiary męki. Zdrada, przemoc, niezrozumienie i opuszczenie Jezusa mają za cel podkreślenie posłuszeństwa Jezusa, który się ofiarowuje. Taka jest myśl przewodnia relacji, która wydarzeniom nadaje sens a ludziom daje nadzieję.

Aby zrozumieć opowieść św. Marka (i całą mękę), trzeba również zwrócić uwagę na to, że Jezus jest tu zarazem przedmiotem i podmiotem. Są to dwa oblicza męki. Jezus zostaje wydany ludziom: zdradzony, pojmany, opuszczony. Wszyscy ci, którzy Go otaczają, są przeciwko Niemu. A jednak prawdziwym podmiotem jest Jezus. Jego słowa są bowiem światłem, które oświetla całą scenę. On też dobrowolnie wydaje siebie po to, aby spełniły się Pisma.


Zobacz także
Roman Słupek SDS
Człowiek jest koroną całego Bożego dzieła stworzenia, jego zwieńczeniem. Autor Księgi Rodzaju, opisując stwarzanie świata przez Boga, pokazuje, że kolejne elementy, które Bóg powołał do istnienia, były dobre. Dopiero jednak, gdy pojawił się człowiek, całość dzieła stworzenia podsumowana zostaje słowami: "A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre" (Rdz 1, 31). Dopiero wraz z pojawieniem się człowieka całość stworzenia oceniona została jako "bardzo dobra".
 
Krzysztof Koehler
Kiedy przed dniem Zadusznym poszłam na cmentarz o szarej godzinie, cmentarz byt zamknięty, jednak uchyliłam trochę drzwi i powiedziałam, że jeżeli czego żądacie duszyczki, chętnie wam zadośćuczynię, o ile mi na to reguła pozwoli. Wtem usłyszałam te słowa "spełnij wolę Bożą - my o tyle jesteśmy szczęśliwe, o ile spełniłyśmy wolę Bożą...
 
Barbara Maciejewska
Współczesne rodziny stają przed ekonomiczną presją świata. Wartości związane z zarabianiem pieniędzy są przedkładane nad czas, który rodzice mogliby poświęcić swoim dzieciom. Podstawę wartości zaczyna tworzyć indywidualizacja, tolerancja oraz pomnażanie dóbr materialnych, pertraktowanie i negocjowanie przyjaźni i miłości. W relacjach pomiędzy członkami rodziny pojawia się chłód emocjonalny, zaczyna brakować relacji słownej, następuje ograniczenie przynależności małżonków, które ma swoje odzwierciedlenie w postaci rozwodów, postępującej agresji, przemocy, nienawiści i niechęci...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS