logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Jolanta Anna Hernik RMI
Formować się dziś, by nie zaniedbywać jutra
Magazyn Salwator
 


Wstęp
 
"Czasy, w których żyjemy, wymagają całościowego przemyślenia formacji osób konsekrowanych, nie ograniczając się tylko do jednego okresu życia. Formacja przedstawia teologiczny sposób myślenia o życiu konsekrowanym, które samo w sobie jest nigdy nie kończącą się formacją" (Rozpocząć na nowo od Chrystusa, nr 15).
 
Zgromadzenia zakonne i instytuty życia konsekrowanego w zdecydowanej większości powstały po to, aby służyć ludziom wykluczonym w danym społeczeństwie. Wizja/cel zgromadzenia, jaki mieli założyciele, jest zakorzeniona w projekcie Jezusa Chrystusa. On dał przykład życia w prawdziwej wolności, sprawiedliwości i braterstwie, gdzie relacje z człowiekiem były pełne zrozumienia dla jego sytuacji, pełne gestów człowieczych, ciepła. Założyciele zgromadzeń zakonnych, wczytując się w Jezusa, podejmowali wyzwania budowania Królestwa Bożego na ziemi mocą Ducha Świętego.
 
Osoby zakonne dziedziczą charyzmat założycieli, co jest zasługą Ducha Świętego, ale kontynuacja założonych dzieł wymaga nieustannego rozeznawania, by móc podejmować nowe wyzwania w duchu czasu, w jakim przyszło nam żyć. Kiedy trzymamy się kurczowo struktur ustalonych w epoce, w której powstawało zgromadzenie, to dochodzi do pewnej sztuczności i duszności. Struktury przestają być dla człowieka i dzieje się odwrotnie – to człowiek zaczyna być dla struktur.
 
Dlatego II Sobór Watykański wezwał do nieustannego powracania do źródeł: "Przystosowana odnowa życia zakonnego obejmuje zarówno ustawiczne powracanie do źródeł wszelkiego życia chrześcijańskiego i do pierwotnego ducha ożywiającego instytuty, jak też dostosowanie ich do zmieniających się warunków epoki. (…) Sposób życia, modlitwy i pracy powinien dobrze odpowiadać dzisiejszym możliwościom fizycznym i psychicznym członków, jak również – stosownie do wymogów charakteru każdego instytutu – potrzebom apostolskim, wymaganiom kultury, warunkom społecznym i ekonomicznym" (Perfectae caritatis, nr 2 i 3).
 
Jest to wezwanie do postawy nieustannego rozeznawania: czego chcesz od nas, Panie, "tu i teraz". Nie zmienia się charyzmat, czyli istota zgromadzenia. Rozeznawanie jest ściśle związane z ryzykiem. Niesie ze sobą postawę: "coś" zostawić po to, by przyjąć "coś" nowego lub w innej formie. Idąc za głosem papieża Franciszka: "Nie chodzi o robienie wykopalisk i kultywowanie bezużytecznych nostalgii, ale raczej o odkrycie na nowo drogi minionych pokoleń, aby uchwycić w niej inspirującą iskrę, ideowość, plany, wartości, które ją pobudzały, począwszy od założycieli i założycielek, od pierwszych wspólnot. Jest to również sposób na uświadomienie sobie, jak przeżywano charyzmat na przestrzeni dziejów, jakie wyzwolił kreatywności, jakim trudnościom musiał stawić czoło i jak je przezwyciężono" (List apostolski z okazji Roku Życia Konsekrowanego, Kraków 2014, s. 16).
 
Biorąc pod uwagę to, o co prosi nas Kościół w konkretnej rzeczywistości XXI wieku, zadajemy pytanie: Jakie nowe wyzwania formacyjne stoją przed osobami konsekrowanymi?
 
Przedstawię trzy linie działania, które proponuje Konferencja Przełożonych Wyższych na szczeblu międzynarodowym. Zostały one nakreślone po głębokiej analizie sytuacji zgromadzeń zakonnych pracujących na całym świecie. Tej analizy dokonała komisja składająca się z osób odpowiedzialnych za prefekturę formacji na szczeblu generalnym.
 
Troska o formację permanentną
 
Powołanie, jako wezwanie osobiste (i osobowe) oraz darmowe, uzdalnia realnie osobę do tego, aby mogła na nie odpowiedzieć – jest to więc dar miłości, a w konsekwencji – dar trwały i definitywny.
 
Dary Boże, chociaż ze swej natury są niekończące się, potrzebują, aby człowiek przyjął je w sposób aktywny. Człowiek powinien otworzyć się na wezwanie Boże, iść za nim, włączając je w swoje własne życiowe doświadczenie. Ma się to dokonywać z dnia na dzień, bez przerwy, dosłownie i nieustannie. W ten sposób powołanie staje się centrum całego człowieka, jego bytu, życia, jego działania; jest stałą zasadą jego autentyczności i integracji. Powołanie obejmuje i angażuje całego człowieka, jest łaską przemieniającą, która dotyka samych korzeni osoby i zespala ją od wewnątrz.
 
Dary Boże – w tym przypadku dar powołania – będąc darem całkowitym (zupełnym), są równocześnie zalążkiem, potrzebują pielęgnacji, uwagi i opieki. Są darami dynamicznymi, które zawierają w sobie wymóg dla rozwoju, stałego wzrostu i dojrzałości. Tę uważną i staranną pielęgnację powołania dla osiągnięcia pełnego rozwoju nazywamy formacją.
 
Formacja jest zatem wewnętrznym wymogiem daru powołania, ma też swoją treść (da się ją opisać, ma konkretny wymiar) oraz jest sposobem wierności. Troska o skarb materialny i wierność wobec niego polega na tym, aby o niego dbać, wiąże się z jego ochroną i w konsekwencji z jego zachowaniem. Podobnie dzieje się ze skarbem powołania, choć w tym przypadku należałoby powiedzieć jeszcze więcej: wierność wobec daru dynamicznego, wobec życia, powołania Bożego polega przede wszystkim na zaangażowaniu się w jego wzrost, na uwypukleniu i rozwoju wewnętrznych wartości i właściwości.
 
Prawdziwa wierność jest twórcza. Jest też relacją interpersonalną, ponieważ w końcu jest się wiernym albo niewiernym w stosunku do jakiejś osoby, a nie przedmiotu; wierność ma więc strukturę personalną, podobnie jak w przypadku wiary.
 
Potrzeba, konieczność i przynaglenie do zaangażowania się w formację – zarówno początkową, jak i stałą – ma swoje źródło nie w aspekcie zewnętrznym podmiotu, lecz w jego wymiarze wewnętrznym, nie rodzi się ze społeczeństwa ani z Kościoła, nie jest też wymogiem czasów w świecie, gdzie dominują i rządzą specjalizacje. Konieczność nieuniknionej formacji wypływa z samej natury daru, który określamy powołaniem, w celu uczynienia z niego fundamentalnego elementu własnego życia, własnej osobowości.
 
Rozwój człowieka jest procesem

W ten rozwój jest wpisane nasze powołanie i ono też jest procesem, podczas którego sama osoba umacnia się, ugruntowuje i upewnia w powołaniu. Dokonuje się to na poszczególnych etapach, które tworzą długi życiowy łańcuch. Można go niewątpliwie nazwać formacją.
 
Co może być novum w tym temacie? Opracowanie planu formacji na szczeblu generalnym i/lub prowincjalnym, w którym uwzględni się wszystkie etapy formacji, począwszy od postulatu aż do formacji permanentnej.
 
Ponieważ formacja jest procesem, potrzebuje pewnych kryteriów po to, aby móc przewodzić, naprowadzać i kierować tym procesem na wszystkich jego etapach:
 
a. Kryterium celowości – czym ma być, cel, jaki zamierza osiągnąć, po co się trzeba formować.
 
b. Kryterium integracji – ma obejmować całą osobę, jest rzeczywistością jednolitą i całościową, bez podziału na części i bez dychotomii; nie zaniedbując żadnego z konstytutywnych i istotnych wymiarów samej osoby, zawsze z założeniem osiąg­ nięcia przewidzianej i chcianej wierności.
 
c. Kryterium stopniowalności – harmonijny i postępujący rozwój, zgodnie z wiekiem i przyjętymi zobowiązaniami, które są do przyjęcia.
 
Każdy z etapów formacji zakonnej ma swój konkretny cel. Dobrze jest go nazwać po imieniu (dokąd zdążam) i posiadać świadomość, że formacja intelektualna wyprzedza formację serca. Mogę opanować intelektualnie wszystko, co zostało założone, ale muszę dać czas sercu, by te treści przyswoiło.
 
Każda osoba ma swój czas przyswajania. Składa się na to doświadczenie wydarzeń życiowych, z którymi podejmuje formację zakonną. Taki plan/ projekt jest bardzo dobrym narzędziem w formacji nie tylko dla formatorów, lecz również dla for-mujących się. Ma on sens, kiedy jest poddawany ewaluacji poprzedzonej autoewaluacją pod kierunkiem formatora.
 
Analiza poszczególnych etapów formacji w różnych zgromadzeniach zakonnych pozwoliła na wysnucie wniosku, by w planie formacji generalnej zaznaczyć między innymi takie aspekty, jak:
 
a. Towarzyszenie w procesie osiągania dojrzałości ludzkiej na płaszczyźnie: seksualno-uczuciowo-relacyjnej, poznawczej, moralnej, na płaszczyźnie wiary, by była to wiara relacji osobowej. Tym samym, by osoba towarzysząca potrafiła wskazać narzędzia, jak "wychodzić z siebie" ku innym, by nie izolować się i nie zamykać tylko na siebie, na swoje potrzeby, na autorealizację (osoba, która towarzyszy, by była towarzyszona).
 
b. Promowanie postawy słuchania, dialogu, empatii i odpowiedzialności, które przyczyniają się do brania współodpowiedzialności za życie wspólnoty w pojęciu bliższym (moja wspólnota) i szerszym (wspólnota parafialna, kościelna).
 
c. Przewidzieć nie tylko formację specjalistyczną (tego wymaga od nas świat), ale także teologiczną, misyjną. Teologia jest wiarą przemyślaną: wiarą osoby, która myśli; refleksją osoby wierzącej na temat swojej wiary.
 
d. Stawianie na wysiłek samopoznania, szacunku do siebie, nabywania tożsamości i przynależności do danego zgromadzenia.
 
e. Promowanie umiejętności dokonywania krytyki (nie krytykanctwa), która jest osadzona w konkretnej wiedzy, posiada jasne argumenty, pozwala myśleć globalnie, ale działać lokalnie.
 
Troska o formację formatorów
 
Ogromnym dobrem na ziemi polskiej jest to, że posiadamy centra formacji, które przygotowują przyszłych formatorów do ich misji. Myślę tutaj o Szkole Formatorów przy Wyższej Szkole Filozoficzno-Pedagogicznej "Ignatianum" w Krakowie oraz Szkole Formatorek Zakonnych w Centrum Formacji Duchowej w Trzebini. Oba centra cieszą się bardzo dobrą opinią i ogromnym uznaniem; są odpowiedzią na potrzeby życia konsekrowanego w świecie współczesnym.
 
To nie znaczy, że osoby po ukończeniu szkoły dla formatorów są gotowe do podjęcia pracy formacyjnej w zgromadzeniu. Niewątpliwie poznają konkretne narzędzia do formacji i dzięki zajęciom warsztatowym bardziej poznają samych siebie. Zdarzają się sytuacje, kiedy osoby uznają, że był to dla nich bardzo dobry czas autoformacji, jednak po rozeznaniu dochodzą do wniosku, że nie mogą podjąć tej misji z przyczyn obiektywnych. Dobrze jest uszanować tę decyzję po uprzednim dialogu.
 
Ważne jest też to, że osoba po ukończeniu takiej szkoły musi mieć jasność, że choć otrzymała pewne narzędzia psychologiczne, to jeśli nie jest z wykształcenia psychologiem, nie powinna podejmować "miniterapii" z osobami, którym towarzyszy.
 
Trzeba mieć jasność, że psychoterapią nie zajmują się mistrzynie nowicjatów/junioratów czy odpowiedzialne za postulat. Psychoterapią zajmują się przygotowani do tego specjaliści, których w Polsce nie brakuje.
 
O jakich formatorów prosi dzisiaj Kościół? O takich, którzy nade wszystko są ludźmi modlitwy, ale chodzi też o to, by byli dojrzali i zrównoważeni. Chodzi o formatorów, którzy żyją duchowością wcieloną, a nie abstrakcyjną; stąpają mocno po ziemi, a nie unoszą się nad nią.
 
Towarzyszenie, które uczy rozeznawać
 
Rozeznawanie byłoby proste, gdybyśmy potrafili określić pięć, dwanaście lub dwadzieścia pięć niezawodnych kroków przy podejmowaniu dobrych decyzji. Jednak wybory nie są jedynie wynikiem posługiwania się rozumem; wybory wypływają za-równo z tego, kim jesteśmy, jak i z tego, co myślimy. Dlatego rozeznawanie nie jest systemem postępowania, ale procesem, którego musimy się nauczyć, następnie zastosować, a później uczyć się go w dalszym ciągu.
 
Każda decyzja niesie ze sobą tak wiele zmiennych, że szablonowa metoda byłaby nieadekwatna i naciągana. Ludzie są najzwyczajniej istotami zbyt złożonymi, aby dla wszystkich można było stworzyć jeden podręcznik rozeznawania.
 
Rozeznawanie zaczynamy od postawienia sobie elementarnego pytania: czego poszukuję na tym etapie swojego życia? Chodzi tutaj o dotarcie do największych pragnień swego serca, zaczynając od pragnienia wielbienia, czczenia i służenia Bogu, naszemu Panu, i przyjęcia Jezusa jako bliskiego przyjaciela. Czas modlitwy powinien się opierać na pragnieniu bycia z Chrystusem.
 
Zbyt wiele decyzyjności w zgromadzeniach ze strony odpowiedzialnych prowadzi do infantylizmu kroczących tą samą drogą i wycofywania się ze współodpowiedzialności.
 
Towarzyszenie w formacji zakonnej już od pierwszego momentu powinno się charakteryzować tym, że:
 
a. Ja, jako towarzysząca innym, mam świadomość, że przede mną staje osoba dorosła, zdolna do podejmowania decyzji.
 
b. Moje doświadczenie życia na tej drodze ma być dla mnie światłem, jak uczyć rozeznawać osobę, która rozpoczyna tę drogę, by to rozeznawanie było poddane Bożemu prowadzeniu; jak rozeznawać nie tylko sytuacje szczególne, ale również te w codzienności.
 
c. Świadomość tego, że nie znam planu Boga wobec tej konkretnej osoby (pokora). Wiem, że Bóg ją kocha i na pewno pragnie jej szczęścia, ale to, jak być człowiekiem szczęśliwym, jest zadaniem dla osoby rozeznającej.
 
d. Świadomość tego, że formacja, by była prawdziwa, już od pierwszego etapu nie może być odseparowana od życia i misji zgromadzenia. Dlatego na poszczególnych etapach formacji – począwszy­ od postulatu – podejmuje się choć kilka godzin apostolatu właściwego danemu zgromadzeniu, by się nie odrealnić. ROZEZNAWAĆ w rzeczywistości dnia: modlitwa, życie we wspólnocie, apostolat.
 
Zakończenie
 
Nieustanna formacja ma służyć temu, by człowiek był bardziej człowiekiem. Jeśli dla osoby konsekrowanej najbardziej człowieczym człowiekiem jest Jezus Chrystus, to utożsamiając się z Nim, ta osoba będzie człowiecza. Mądrość Kościoła polega na tym, że na tej drodze nie kroczymy w pojedynkę, że mamy mistrzów duchowości i towarzyszy drogi. Każda osoba jest inna i droga każdej osoby jest inna. Postawa otwartości na drugiego człowieka uczy nas szacunku i cierpliwości. Idziemy razem do celu, choć każdy ma swój własny krok.
 
Jolanta Anna Hernik RMI
Salwator 3/2015
 
fot. Pexels Hands 
Pixabay (cc)