Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data: 2006-09-23 04:54
No dobra, niech stracę. Przebaczenie, to przebaczenie (Odpuść nam, jako i my), Co to ma wspólnego z ascezą (samoumartwieniem)? Traktujesz przebaczenie jak post, czy włosiennicę. Absurd. Chodzi o Twój komfort duchowy (i psychiczny). Jak nie przebaczysz, to jest to coś, co Cię trzyma na ziemi (w piekle ludzkim), jak przebaczysz, jesteś w niebie (w innej rzeczywistości ziemskiej). Możesz normalnie funkcjonować. Przebaczanie nie ma wiele wspólnego np. z obrażaniem się (urażoną dumą własną). Wynika ze świadomości, że wszyscy jesteśmy równi (w tej samej pozycji – grzesznika), przed Bogiem. To, że komuś wybaczyłaś (traktujesz go normalnie), nie oznacza, że musisz np. molestować się jego obecnością. Owszem, jeśli ta osoba poprosi Cię o przebaczenie i wyrazi szczery żal, to z Twojej strony byłoby trochę nieludzkie, takie trzymanie zadry w sercu i okazywanie tego (budziłoby pytanie o rzeczywistość przebaczenia). Jednak, gdy ktoś Cię rani, to nie masz obowiązku ani mu się podkładać, ani pozwalać, by ranił osoby Ci bliskie. Czy jeżeli Jezus spytał: „Dlaczego mnie uderzyłeś?” (Nie nadstawił drugiego policzka), to oznacza, że nie przebaczył? Ależ przebaczył: „Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”. Oni nie, Ty tak. Unikając kogoś, kto nie oczekuje przebaczenia, a bez przerwy rani, dajesz mu mniej okazji do grzechu. (Chyba, że jesteś w klasztorze i obrałaś drogę świętości św. Tereski.). Taki przykład z życia. Miałem kolegów i koleżanki w pracy, którzy ewidentnie donosili. Przebaczałem od razu (to, że pamiętam, nie oznacza, że odczuwam żal, po prostu spożytkowuję to doświadczenie, by nie było bezużyteczne), dla własnego komfortu (poza tym, że trudno stanąć przed Bogiem, to trudno normalnie funkcjonować w pracy). Zdaję sobie sprawę, że dla niektórych, była to jedyna rozrywka w stanie wojennym. Ale kontakty ograniczałem do minimum i starałem się trzymać język za zębami, wymieniając normalne, ale nieistotne informacje (by niepotrzebnie nie narażać siebie i innych). W zasadzie dla chrześcijanina przebaczenie, to automat, pamięć (i konsekwencje z tego wynikające), to obowiązek. Pamięć określa tożsamość, nie oznacza trzymania urazy w sercu. Jeśli zapomnisz, to znaczy, że przygotowujesz grunt pod te same grzechy i cierpienia, także innych ludzi. (Np. powrót nowej wersji Hitlera i Lenina – otwierasz wysprzątany dom dla ponownego powrotu duchów nieczystych). Nie mieszaj, czytaj, słuchaj, już było na forum.
|
|