Autor: Verba Docent (---.adsl.inetia.pl)
Data: 2009-03-09 14:17
wg największego katolickiego teologa ostatnich lat o. Karla Rahnera to dogmat wynika z wiary i ku niej prowadzi. Nie ma czegoś takiego jak wiara w dogmat.
Dogmat jest raczej milczącym przyjęciem pewnej koncepcji( w sytuacji, kiedy człowieka myśl już nie starcza a słowa nie są w stanie opisać Tajemnicy - vide Wittgenstein, ostatnia teza z "Traktatu logofilozoficznego" - gdy nie można mówić trzeba milczeć) bardziej niż nakazem tego lub tamtego.
Wierzę w niepokalane poczęcie Maryji, kontempluję je, jest ono moją inspiracją, punktem oparcia, coś dla mnie z tego wynika (no bo jak nie wynika nic, to nie ma o czym mówić) a nie mogę tego wyrazić, pojąć umysłem, zdefiniować, opisać, bo cokolwiek bym zrobił to i tak mam poczucie, że ma się to nijak, do tego co jest przedmiotem mojej refleksji, no to milczę. Wtedy zaczyna się dogmat.
Bo jeśli ktoś mówi mi, że mam w owo niepokalane poczęcie wierzyć, a mnie jest w zasadzie to obojętne i bardziej inspiruje mnie do życia i myślenia to co powiedział aktor X na temat swojego kolejnego "ślubu", tym razem z piosenkarką Y to chyba nie będzie to dogmat. To nie o to chodzi, żeby przyjąć na wiarę (bo co to mnie w końcu obchodzi, chcecie, to niech tak będzie) bez wiary.
Ciekawe ale w historii Kościoła pojęcie dogmatu (takim jak go dziś rozumiemy) pojawiło się bardzo, bardzo późno. Dopiero w XIX, w konfrontacji z tzw. scjentyzmem. Ale to inna historia.
Ostatnia uwaga; w świetle powyższego pozwolę sobie stwierdzić, że nie ma czegoś takiego jak wiara w dogmaty. Sugeruję zaprzestanie myślenia religijnego w kategoriach obowiązku, należności, buchalterii. Są to jedynie czynności pomocnicze.
|
|