Autor: Bogumiła (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2009-03-31 19:30
Do Pytającej
1. przypominam, że nie jestem specjalistką w tym temacie :))
2. przypominam, że sprawy grzechu/nie grzechu należy omówić w konfesjonale, bo to nie są rzeczy proste: tak/nie; zależy od wielu okoliczności, a nie będziemy tutaj wywlekać tak intymnych twoich myśli.
Mogę najwyżej troszkę ukierunkować twoją ocenę sytuacji. Jeśli masz męża sakramentalnego, to oczywiście pragnienie zjednoczenia z nim i myśli błądzące wokół tego tematu zasadniczo nie mogą być złe. Możesz spokojnie tego pragnąć, na to czekać, wspominać, marzyć, cieszyć się.
Ale nie istnieje taki temat, gdzie w ciemno można powiedzieć, że wolno ci wszystko. My przecież nie wiemy nic o waszych spotkaniach, ani nie wiemy co się w tobie dzieje.
Po pierwsze: małżonkowie też mogą grzeszyć. ("Mogą" w sensie możliwości a nie pozwolenia). Na przykład masturbacja we dwoje zamiast współżycia - nie ma znaczenia czy to ucieczka przed poczęciem dziecka, czy po prostu tak lubicie. Jeśli coś jest grzechem, to tego nie wolno, i wtedy także takie fantazjowanie będzie złe. Pierwszy więc kierunek to prawidłowa ocena co jest dobre, a co złe w małżeństwie. O wszystkim, co jest dozwolone i piękne, myśleć można.
Po drugie: jak pisze Krystyna - w pracy trzeba pracować :)) Ale chodzi mi troszkę o co innego. Jak wiele czasu i uwagi angażujesz w takie myśli. Życie to coś więcej niż seks. Miłość do męża to też coś więcej. Więc nie wolno żyć tylko seksem. Jeśli zapominasz o innych obowiązkach w pracy czy w domu, to trzeba takie myśli ograniczyć. Jeśli traktujesz męża zbyt przedmiotowo, jeśli najbardziej w tym chodzi nie o dawanie tylko branie, o własne tylko zaspokojenie takich potrzeb - to tak nie wolno. Ale tutaj raczej nie mówimy o nieczystych myślach tylko egoizmie czy zaniedbaniu obowiązków.
Po trzecie: ważne jak intensywne są twoje myśli i jak się kończą. To napięcie emocjonalne towarzyszące takim myślom, najczęściej prowadzi do napięcia także naszego ciała. Jak wielkie jest to napięcie, jak bardzo się tymi myślami nakręcasz? Rozładować napięcie można przez wyciszenie myśli, albo poprzez orgazm samoczynny czy masturbację. Masturbacja jest grzechem, a orgazm powinien towarzyszyć aktowi zjednoczenia, a nie myślom. Nie mówię o przypadku, ale o pozwalaniu sobie. Tam gdzie człowiek pozwala sobie na pożądanie, rozbudzanie siebie, przekraczając swoje możliwości opanowania tego, a nie ma to związku z aktem zjednoczenia małżeńskiego - tam sakrament małżeństwa nie uświęca tych myśli. Z tego napięcia seksualnego mają korzystać oboje: mąż i żona. Rozładowanie go w pojedynkę trudno nazwać przywilejem małżeńskim.
Małżonkowie, każdy z osobna, powinni znać swoją wytrzymałość emocjonalną i nie dopuszczać do takiego podniecenia, którego nie będą umieli opanować, jeśli nie są razem i nie mają możliwości zjednoczenia. Przekraczanie swoich możliwości może być/jest grzechem. I granicą nie powinna być sama masturbacja czy coś w tym rodzaju, ale musi być ona wcześniej, żeby zachować bezpieczeństwo czystości.
To jest tylko kierunek myślenia, pomocny do oceny i rozmowy w konfesjonale. Myśli nieczyste dotyczą tego, czego nam nie wolno (w ogóle, albo w danej sytuacji życiowej czy chwili), a nie samego seksu. Rozmawiając o seksie też o nim myślimy, także w konfesjonale. Ale grzech jest tylko wtedy, kiedy chcę zrobić to, czego mi nie wolno: świadomie i dobrowolnie. O tym trzeba rozmawiać w konfesjonale - nikt nigdy nie będzie znał twoich myśli, tylko ty je znasz. Nikt nie wie jaka jest granica tych myśli. Jeśli istnieje podejrzenie grzechu, to trzeba zapytać w konfesjonale.
|
|