Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data: 2009-06-02 16:09
Nie chciałbym się z Panem pokłócić, ale popieram wypowiedź M., tylko bym ją nieco zaostrzył. Gdyby było tak jak Pan mówi, to hulaj dusza, piekła nie ma, jesteśmy jednym Kościołem. A nie jesteśmy. Brak inter komunii, to nie jest tylko kwestia dyscyplinarna i ważnych święceń kapłańskich. To kwestia rozumienia kapłaństwa (u baptystów bardzo odległa od katolickiego) i Eucharystii. Pamiątka Wieczerzy Pańskiej, to nie to samo co Eucharystia w rozumieniu katolickim, czy prawosławnym. Jak możemy mówić o realnej obecności Chrystusa, gdy nie ma Przeistoczenia? No chyba, że ma Pan jakąś swoją definicję Eucharystii, ale nie sądzę. Zawsze starałem się unikać uczestnictwa w obrzędach Wieczerzy Pańskiej u protestantów, bo były dla mnie zbyt bulwersujące. Nakłanianie do tego katolików stanowi w swej istocie zaprzeczenie ekumenizmu. To trochę tak jak z przymusowym chrztem katolików przechodzących na protestantyzm, w czym również zdarzyło mi się uczestniczyć, a co wywarło na mnie jak najgorsze wrażenie. Nie wiem, czy Pan brał świadomie udział w tego typu obrzędach, ale niewątpliwie nie sprzyjają one pojednaniu i świadczą o braku elementarnego szacunku protestantów wobec nas katolików. Rozumiem, że przez ostatnie lata wiele się zmieniło, ale nie wszystko i nie wszędzie. W niektórych grupach doszło nawet do zaostrzenia stanowisk. Gdyby tak rzeczywiście było, gdyby Wieczerza Pańska była dla protestantów tym samym, co dla nas, to bylibyśmy dzisiaj w jednym Kościele, tak jak kalwin, brat Roger. A nie jesteśmy i nawet jeśli pisząc Eucharystia, krzyżuje Pan za plecami palce i dodaje w myślach "protestancka", jak robili to moi koledzy składając przysięgę w LWP, to tym bardziej jest to nieuczciwe intelektualnie i wprowadzające w błąd. Ten ból podziału jest bardzo potrzebny, dla poprawnej kondycji naszych sumień i tendencja niektórych protestantów, do innego definiowania Kościoła (A zatem naszej jedności i perspektyw jej osiągnięcia, w prosty sposób prowadzi do odrzucenia Kościoła jako takiego w ogóle. Ja mam z czymś takim do czynienia, niestety. Jakby to delikatnie ująć, by nie rozpętywać niepotrzebnej w tym miejscu dyskusji? Jest to najgorszy ze znanych mi pomysłów na ekumenizm, absurdalny w swej istocie i antychrystusowy, choć rzekomo wręcz przeciwnie. Proszę tych uwag nie brać do siebie. Ja po prostu obserwuję pewne, zdawałoby się niewinne zjawiska, tak jednak w swej istocie wewnętrznie sprzeczne, że prowadzące do takich wynaturzeń (większe zbliżenie do Chrystusa, poprzez faktyczne jego odrzucenie, zupełnie jak z majaków Larsa von Thiera). Zresztą w innym wątku jakaś Pani to właśnie czyni. Ulepiła sobie cielca i usiłuje nas namówić, by przerobić go na cielca katolickiego. Nic nowego. Von Thier, był bardziej konsekwentny i uczynił to w jednym z filmów z prostytucją, czym zachwycił niektórych postępowych księży katolickich. Na szczęście ja nie jestem.)
|
|