logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Dlaczego mam to czytac i wierzyc?
Autor: Kasia (---.hypnet.pl)
Data:   2009-08-23 15:26

Mam takie pytanie dlaczego chrześcijanie za podstawę wiary uważają Pismo Święte, mimo że w Starym Testamencie a właściwie w Ks. Kapłańskiej sprawie nieczystości stosują się jedynie żydzi. Dlaczego człowiek ma wierzyć i czytać coś co nie jest przeznaczone dla niego ?

 Re: Dlaczego mam to czytac i wierzyc?
Autor: B. (---.acn.waw.pl)
Data:   2009-08-23 16:12

Kasiu, co znaczy Twoje pytanie "w Ks. Kapłańskiej sprawie nieczystości stosują się jedynie żydzi"?

Pytasz też "Dlaczego człowiek ma wierzyć i czytać coś co nie jest przeznaczone dla niego?"
Mówiąc ogólnie, w Starym Testamencie przedstawiona jest starsza część historii zbawienia. Nowy Testament generalnie opisuje okres od narodzenia Chrystusa (a właściwie ciut wcześniejszy, od poczęcia Jana Chrzciciela, a św. Jan w swojej Ewangelii sięga nawet samych początków wszystkiego).
Czytając Stary Testament czytasz historię ludzkich przodków Chrystusa, m.in. Abrahama, Izaaka, Jakuba, Judy i jego braci, Tamar, Booza, Rut, króla Dawida, króla Salomona, kolejnych królów (i proroków).
Życie Jezusa (opisane w Nowym Testamencie) było wypełnieniem proroctw Starego Testamentu.
Nowy Testament wielokrotnie w sposób naturalny nawiązuje do Starego Testamentu, a nawet cytuje pisma Starego Testamentu.
Czytając Stary i Nowy Testament poznajesz Bożą "ekonomię zbawienia", masz obraz całości. Gdybyśmy nie czytali Starego Testamentu, to wiele spraw, o których mówi Nowy Testament, byłoby całkowicie niezrozumiałych. Np. w wypowiedzianym przez Maryję "Magnificat" czytamy "jak przyobiecał naszym ojcom - na rzecz Abrahama i jego potomstwa na wieki»". Bez znajomości Starego Testamentu te słowa Maryi byłyby niezrozumiałe, nie wiedzielibyśmy kim był Abraham, a także czego dotyczyły owe obietnice, o których Maryja mówi. Podobne przykłady można mnożyć.
Przesyłam pozdrowienia.

 Re: Dlaczego mam to czytac i wierzyc?
Autor: Verba Docent (---.nat.umts.dynamic.eranet.pl)
Data:   2009-08-23 20:32

Pani Kasiu!

Pismo Świ ęte ma to do siebie, że nie można go czytać "na wyrywki". Nie można przeczytać fragmentu np. Księgi Kapłańskiej i na tej podstawie budować sobie światopoglądu. Nie można przeczytać odrobinki Księgi Apokalipsy, bez związku z tym co było wcześniej, nie można przeczytać Jermiasza lub Izajasza w oderwaniu tego, co oni prorokowali, a co Przybrało Ciało jakiś czas po tych proroctwach.

Proszę sobie, w spokoju i ciszy, poczytać Pismo i zastanowić jak ono ma się do Pani. Co ten TEKST ma Pani do powiedzenia, jak Pani na to Coś reaguje.

Jak TEKST zacznie do Pani mówić, to chyba o to chodzi.

 Re: Dlaczego mam to czytac i wierzyc?
Autor: org91 (---.nat.umts.dynamic.eranet.pl)
Data:   2009-08-23 21:01

Nie jestem księdzem ani wykształconym teologiem, ale ostatnio (widocznie z woli Bożej) przeczytałem w Piśmie Świętym jeden z fragmentów Kazania na Górze, w którym Chrystus mówi: "Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić." (Mt 5,17).
W komentarzu do tego fragmentu jest napisane, że słowu "wypełnić" można przypisac w tym fragmencie kilka znaczeń.
1) w Jezusie wypełniają się wszystkie obietnice mesjańskie zawarte w Prawie i u Proroków.
2) Jezus przyszedł wypełnić Prawo, czyli zrealizować Bożą wolę zawartą w przykazaniach.
3) wreszcie słowo wypełnić oznacza tyle co udoskonalić, uzupełnić, doprowadzić do pełni.

Zatem Stary Testament, który uznają zarówno chrześcijanie jak i Żydzi to nauka, którą Jezus udoskonalił i została Ona zapisana w księgach Nowego Testamentu, którego Żydzi nie uznają.

Poza tym zauważ różnice w obrazie Boga w Starym i Nowym Testamencie. W ST Bóg jest sprawiedliwym sędzią, wszechwładcą, a w NT to Ojciec miłosierny.

Pewien kapłan kiedyś powiedział mojemu znajomemu, że lepiej jeśli zacznie czytać Pismo Święte od Nowego Testamentu.

Dlaczego masz wierzyć w coś co się tyczy tylko Żydów??? A któż Ci powiedział że tyczy się tlyko Żydów??? Ja myślę, że powinniśmy wierzyć w to co jest w ST bo to jest słowo Boże z tym, że część tamtych nauk Jezus przedstawił w innym świetle. Dlaczego??? To proste. Ludzie tamtych czasów (przed Chrystusem) musieli nauczyć się postawy bezwzględnego posłuszeństwa wobec Boga, a łatwiej było im to osiągnąć gdy przedstawiano im Boga jako sprawiedliwego i surowego sędziego.
Dlatego nauki ST są często tak surowe. Zresztą moje gadanie tu niewiele pomoże.

Myślę, że musisz sama to rozstrzygnąć dlaczego tak a dlaczego nie, ale przeczytaj sobie Kazanie na Górze Rozdział 5 Ewangelii wg św. Mateusza. Może tam znajdziesz odpowiedzi na niektóre pytania.

Pozdrawiam. Z Bogiem :)

 Re: Dlaczego mam to czytac i wierzyc?
Autor: happy (---.aster.pl)
Data:   2009-08-23 22:44

Spokojnie! Czytanie całego Pisma Świętego nie jest nam koniecznie potrzebne do zbawienia. Wiara jest łaską od Boga, a nie obowiązkiem. Chrześcijanie wyznają Boga w Trójcy Jedynego. Podstawą jest dla katolika znajomość prawd wiary, zawartych w modlitwie Wierzę w Boga.
Więcej na ten temat jest w Katechizmie Kościoła Katolickiego, w jego Części Pierwszej: http://www.katechizm.opoka.org.pl/rkkkI-2-1.htm
Tak naprawdę to dla nas przeznaczony jest właśnie KKK, jako podstawowa wykładnia tego, w co wierzymy.
Jeśli się kogoś kocha, to dąży się do poznania go. My wierzymy w Jezusa Chrystusa. Przez proroka Ozeasza powiedział, że chce naszej miłości, a nie ofiary (Oz 6,6). Dlatego nie musimy zmuszać się do czytania. Robimy to tylko z potrzeby serca.

 Re: Dlaczego mam to czytac i wierzyc?
Autor: arte (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2009-08-24 00:27

Happy,
Tak naprawdę to dla nas jest przeznaczony właśnie KKK, jako podstawowa wykładnia tego, w co wierzymy. Nie do końca mi odpowiada to, co napisałaś. Tzn Twoja wypowiedź nie jest zła, tylko niedokładna. Podstawą naszej wiary jest Pismo Święte i Tradycja Kościoła. KKK pomaga nam je lepiej zrozumieć. Ale wystarczy Pismo Święte (nawet bez KKK w domu) byle było czytane we wspólnocie Kościoła i wespół z nią interpretowane, skoro Bóg tak sobie zażyczył:
"To przede wszystkim miejcie na uwadze, że żadne proroctwo Pisma nie jest dla prywatnego wyjaśnienia. Nie z woli bowiem ludzkiej zostało kiedyś przyniesione proroctwo, ale kierowani Duchem Świętym mówili od Boga święci ludzie" 2 P 1, 20-21.

Kasiu,
"B." wiele Ci wytłumaczyła, dodam tylko kilka cytatów:
"Wszelkie Pismo od Boga natchnione jest i pożyteczne do nauczania, do przekonywania, do poprawiania, do kształcenia w sprawiedliwości - aby człowiek Boży był doskonały, przysposobiony do każdego dobrego czynu" 2 Tm 3,16-17.
I jeszcze porównaj sobie te opisy ze ST z opisami męki Jezusa w NT:
Starotestamentalne przytoczę, a z NT znajdź w Piśmie Świętym (zadanie domowe ;)
ST:
"Rozlany jestem jak woda i rozłączają się wszystkie moje kości; jak wosk się staje moje serce, we wnętrzu moim topnieje. Moje gardło suche jak skorupa, język mój przywiera do podniebienia, kładziesz mnie w prochu śmierci. Bo sfora psów mnie opada, osacza mnie zgraja złoczyńców. Przebodli ręce i nogi moje, policzyć mogę wszystkie moje kości. A oni się wpatrują, sycą mym widokiem; moje szaty dzielą między siebie i los rzucają o moją suknię. Ty zaś, o Panie, nie stój z daleka; Pomocy moja, spiesz mi na ratunek!" Ps 22, 15-20
(Słowa tego Psalmu mogły zostać napisane bądź ok X wieku przed Chrystusem, bądź też, co bardziej prawdopodobne - po niewoli babilońskiej czyli powiedzmy najpóźniej w IV wieku ale przed Chrystusem.)
"Któż uwierzy temu, cośmy usłyszeli? na kimże się ramię Pańskie objawiło? On wyrósł przed nami jak młode drzewo i jakby korzeń z wyschniętej ziemi. Nie miał On wdzięku ani też blasku, aby na Niego popatrzeć, ani wyglądu, by się nam podobał. Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści, oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic. Lecz On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści, a myśmy Go za skazańca uznali, chłostanego przez Boga i zdeptanego. Lecz On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie. Wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas się obrócił ku własnej drodze, a Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich. Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją, tak On nie otworzył ust swoich. Po udręce i sądzie został usunięty; a kto się przejmuje Jego losem? Tak! Zgładzono Go z krainy żyjących; za grzechy mego ludu został zbity na śmierć. Grób Mu wyznaczono między bezbożnymi, i w śmierci swej był na równi z bogaczem, chociaż nikomu nie wyrządził krzywdy i w Jego ustach kłamstwo nie postało. Spodobało się Panu zmiażdżyć Go cierpieniem. Jeśli On wyda swe życie na ofiarę za grzechy, ujrzy potomstwo, dni swe przedłuży, a wola Pańska spełni się przez Niego. Po udrękach swej duszy, ujrzy światło i nim się nasyci. Zacny mój Sługa usprawiedliwi wielu, ich nieprawości On sam dźwigać będzie. Dlatego w nagrodę przydzielę Mu tłumy, i posiądzie możnych jako zdobycz, za to, że Siebie na śmierć ofiarował i policzony został pomiędzy przestępców. A On poniósł grzechy wielu, i oręduje za przestępcami" Iz 53, 1-54,1.
(słowa pochodzą najprawdopodobniej z czasów niewoli babilońskiej czyli ok VI wieku przed Chrystusem, zatem tekst byłby starszy od Psalmu)

Można by tu przytaczać różne fragmenty ze ST i z NT, jaka byłaby szkoda gdyby pozbyć się ST a zostawić sam Nowy, akurat powyższe proroctwa aż nazbyt rzucają się w oczy w odniesieniu do Jezusa, ale jest tyle innych fragmentów, które swoje wypełnienie znajdują w NT. Wiesz, dla mnie jako sceptyczki, NT nie byłby taki wiarygodny bez ST, a Jezus byłby dla mnie prawdopodobnie jedynie moim ulubionym filozofem. To że tak nie jest zawdzięczam właśnie lekturze całego ST.
Powyższe opisy pochodzą ze ST, skopiowałam je z programu biblijnego Bible Works, przepraszam za pisownię nie do końca przeze mnie poprawioną. W programie wpisałam słowo "pismo" i pokazało mi że w samej tej odmianie słowo to występuje w Biblii 44 razy. Użyte w NT zawsze bądź prawie zawsze, używane jest na oznaczenie ST, na który NT się powołuje.
Kasiu polecam ci też książki o. Pelanowskiego, albo stronę z jego homiliami (choć wolę książki, zwłaszcza Bestie i Prorok), tu masz stronę: http://libra.kpsi.pl/vd/mp3/pelan_mp3.html
On świetnie pokazuje jak ST "żyje" w nas także dziś, i że wcale nie jest "stary". Pozdrawiam.

 Re: Dlaczego mam to czytac i wierzyc?
Autor: Verba Docent (---.nat.umts.dynamic.eranet.pl)
Data:   2009-08-24 09:22

Absolutnie nie zgadzam się z tym co napisał(a) happy.

To Pismo Święte, będące objawionym Słowem Bożym, Prawdą Prawd, jest fundamentem naszej wiary. Nie prywatne objawienia, nie nauki teologów, nie katechizmy, pieśni nabożne, relikwie, święte obrazki, święconko i opłatek ale Pismo. One wynikają z tego, co objawiono w Piśmie a nie odwrotnie. I one muszą bezwzględnie być zgodne z Pisme inaczej są nic nie warte(przynajmniej z z punktu widzenia wiary). One są pomocne, pożyteczne, potrzebne ale nie same z siebie.

To dlatego czytane jest w Kościele przy każdej okazji, śpiewamy Psalmy, komentujemy w homiliach (bo głównie temu mają one być poświęcone).
Przez kilkaset lat Kościół funkcjonował bez formułowania symbolu wiary, przez ponad tysiąc pięćset bez katechizmu, przez ponad dwa tysiące bez kodeksu prawa kanonicznego. Mogę sobie wyobrazić, że któregoś dnia papież mógłby odwołać katechizmy, anulować kodeksy ale czy można sobie wyobrazić odwołanie Pisma?

Nie wiem czy czytanie całego Pisma jest konieczne do zbawienia, czy nie. To ON zdecyduje ostatecznie o tym kogo, jak i dlaczego zbawić. Wierzę, że w Miłosierdziu usprawiedliwi całe stworzenie. Ale wiem, że czytanie Pisma jest konieczne. Także po to, aby wiedzieć co się pisze, na czym polega chrześciajństwo, kto to Jezus, co robił, mówił, o co Mu chodziło, co robili ci, którzy byli przed Nim, a co ci, którzy byli potem.

Także po to aby byle "nawiedzony" nie zapędzał nas "w kozi róg" zręczną kuglarką cytatami.

Na koniec mały cytacik z 2 Listu św. Pawła do Tymoteusza, rozdział 3

"Wszelkie Pismo od Boga natchnione i pożyteczne do nauczania, do przekonywania, do poprawiania, do kształcenia w sprawiedliwości - aby człowiek Boży był doskonały, przysposobiony do każdego dobrego czynu.
Zaklinam cię wobec Boga i Chrystusa Jezusa, który będzie sądził żywych i umarłych, i na Jego pojawienie się, i na Jego królestwo: głoś naukę, nastawaj w porę, nie w porę, /w razie potrzeby/ wykaż błąd, poucz, podnieś na duchu z całą cierpliwością, ilekroć nauczasz".


Pismo Święte trzeba czytać!!!! W całości, no bo jak inaczej?

 Re: Dlaczego mam to czytac i wierzyc?
Autor: Bogumiła (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2009-08-24 11:47

"Kościół funkcjonował (...) przez ponad dwa tysiące (lat) bez kodeksu prawa kanonicznego".

Coś mi się w tym liczeniu nie zgadza.

 Re: Dlaczego mam to czytac i wierzyc?
Autor: Verba Docent (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2009-08-24 12:09

Pani Bogumiło!

Rzeczywiście powinienem był napisać "prawie" zamiast "ponad", wtedy arytmetyka będzie ścisła. Bo Kościół (powstał mniej więcej w latach trzydziestych naszej ery) a pierwszy kodeks prawa kanonicznego promulgowany został w roku 1917 jak mnie pamięć nie myli. Na marginesie: Brak kodeksu nie oznacza jednakowoż brak prawa, takie kraje jak USA czy Wielka Brytania kodeksów nie mają a prawo i owszem.

Nie zmienia to jednak sensu mojej wypowiedzi ale ją jedynie uściśla.

 Re: Dlaczego mam to czytac i wierzyc?
Autor: B. (---.acn.waw.pl)
Data:   2009-08-24 13:08

"Czytanie całego Pisma Świętego nie jest nam koniecznie potrzebne do zbawienia". -
Jest to prawda, wspomnieć można choćby miliardy chrześcijan, które żyły i umarły w wiekach minionych jako analfabeci, a z pewnością wielu, wielu z nich dostąpi zbawienia, mam nadzieję, że Bóg zbawi ich dusze.
Natomiast czytanie Pisma Świętego w sytuacji posiadania możliwości (np. tekst Pisma Świętego dostępny i przetłumaczony na znany nam język, dobry wzrok) jest wskazane w najwyższym stopniu. Jak słusznie napisał Pan VD "To Pismo Święte, będące objawionym Słowem Bożym, Prawdą Prawd, jest fundamentem naszej wiary".
Przesyłam pozdrowienia :)

 Re: Dlaczego mam to czytac i wierzyc?
Autor: Jota (---.rz.izeto.pl)
Data:   2009-08-24 17:08

Św. Hieronim: "Nieznajomość Pisma Św. jest nieznajomością Boga".

 Re: Dlaczego mam to czytac i wierzyc?
Autor: Verba Docent (---.nat.umts.dynamic.eranet.pl)
Data:   2009-08-24 17:08

Pani B.

Biblia ma tak z grubsza ok. 4000 lat. Nie patrzmy na nią dzisiejszymi oczami.
Miliardy chrześcijan, także analfabetów, znało Pismo święte lepiej niż my dzisiaj. Nie wierzy Pan? Proszę zajść do katedry gotyckiej, zerknąć na ikony, posłuchać pieśni.
Jest takie pojęcie - "Biblia pauperum".
Rzeźbione portyki kościelne, reliefowe pilastry, freski, ikony opowiadają Biblię w szczegółach i bardzo dokładnie.
Pierwsze teksty biblijne przekazywane były na zasadzie opowieści ustnej, a potem dopiero je spisano.

Pismo Święte to coś więcej niż tekst składający się słów. To przekaz, który może przechodzić także innymi sposobami.

Moja śp. Babcia znała Psalmy doskonale, choć zapewne ich nie czytała. Przynajmniej nie przypominam jej sobie czytającej Biblii. Po prostu chodziła na nieszpory. Przez osiemdziesiąt lat można było się nauczyć Psalmów. W pięknej staropolszczyźnie, rymowane.

 Re: Dlaczego mam to czytac i wierzyc?
Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data:   2009-08-24 20:15

Nie wchodząc w tutejsze dyskusje, polemiki, spory niniejszym ogłaszam mój własny dogmat, starego Tymoteusza. Pismo Święte jest do zbawienia niezbędnie konieczne. W ten sposób ogłaszam poparcie dla wszystkich popierających powyższe. Co do pytań, wiara w prawdziwość treści zawartych w Piśmie Świętym to wiara we Wcielonego Boga. Co do reszty: znaj skąd jesteś chrześcijaninie, ty duchowy żydzie. Oczywiście ktoś może powiedzieć: nie chcę mieć nic wspólnego z Polską Piastowską, owszem, jestem Polakiem, ale uznaję swoją polskość tylko od czasów Jagiellonów. No to ja Ci odpowiem "Polaku" - jesteś tylko "Polakiem", takim ułomnym jego kadłubkiem (nie mylić z Kadłubkiem, ten był wielki). Oczywiście Kasiu, możesz się do swoich żydowskich korzeni nie przyznawać, ale ja się swoich przodków nie wyprę. Niecałe 2 tys. lat temu jedyni chrześcijanie jacy istnieli, to byli żydzi. Nie wzięli się znikąd. Stanowią część mojej chrześcijańskiej tożsamości, kultury, wiary. Bez nich byłbym nikim. To że teraz my chrześcijanie latamy na Księżyc, używamy laptopów i pijemy kwas chlebowy zamiast kumysu, nie oznacza, że mamy się wstydzić naszych przodków, którzy tylko przy łuczywie, kaganku oliwnym i na osiołku, a z ich wiarą, też nie wszystko i nie tego (Ziemia płaska, eter, wapory i te rzeczy).

 Re: Dlaczego mam to czytac i wierzyc?
Autor: Jurek (---.perm.iinet.net.au)
Data:   2009-08-25 04:21

Droga Kasiu,
Wydaje mi sie, ze na NT najlepiej jest patrzeć jak na podwójny "discernment" rozpoznawanie:
- Kim Jezus jest wobec Boga Ojca, bo sie wciąż modlił do Niego;
- Kim Jezus jest wobec Apostołów.
ST - dobrze jest patrzeć jak Jezus interpretował ST np.:
'Nierozerwalność małżeństwa' "Wybrał się stamtąd i przyszedł w granice Judei i Zajordania. Tłumy znowu ściągały do Niego i znowu je nauczał, jak miał zwyczaj. Przystąpili do Niego faryzeusze i chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę. Odpowiadając zapytał ich: Co wam nakazał Mojżesz? Oni rzekli: Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić. Wówczas Jezus rzekł do nich: PRZEZ WZGLĄD NA ZATWARDZIAŁOŚĆ SERC WASZYCH NAPISAŁ WAM TO PRZYKAZANIE. LECZ NA POCZĄTKU STWORZENIA BÓG STWORZYŁ ICH JAKO MĘŻCZYZNĘ I KOBIETĘ: DLATEGO OPUŚCI CZŁOWIEK OJCA SWEGO I MATKĘ I ZŁĄCZY SIĘ ZE SWOJĄ ŻONĄ, I BĘDĄ OBOJE JEDNYM CIAŁEM. A TAK JUŻ NIE SĄ DWOJE, LECZ JEDNO CIAŁO. CO WIĘC BÓG ZŁĄCZYŁ, TEGO CZŁOWIEK NIECH NIE ROZDZIELA! W domu uczniowie raz jeszcze pytali Go o to. Powiedział im: Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo" Mk 10, 1-12.

"Jest jeszcze kilka innych fragmentów Biblii z których wyłania się postać Boga-Jahwe jako Boga niezwykle okrutnego. a choćby zmuszenie Abrahama by złożył w ofierze swego syna, i w ostatniej chwili wstrzymanie tej prośby? gdzie tu dobry i miłosierny Bóg? jeżeli Jezus dokonał przymierza pomiędzy Bogiem-Ojcem a ludźmi, to po co w takim razie czytamy NIEKTÓRE fragmenty Starego Testamentu na Mszy Św? proszę, pomóżcie mi to pojąć." -
Było to kilka lat temu miałem podobne pytania. Wtedy jeszcze bardziej sie zdenerwowałem, gdy na spotkaniu Charyzmatycznym może już 40-letni Niemiec franciszkanin Dawid dziś już ksiadz powiedział mi, ze jeśli nie rozumie ST to nie powinienem go czytać. Odpowiedz nie wiem skąd, ale przyszła dość szybko. Może przypadkowo, nadawało u nas wtedy okresowo Melbourne Gospel radio, wiec m. in. starałem sie je słuchać. Może dlatego, ze Protestanckie było tam mnóstwo audycji biblijnych. Pamiętam napisałem do brata m. in jak można pogodzić Mojżesza niosącego tablice "nie zabijaj" z decyzje zabicia 3tys "I rzekł do nich: Tak mówi Pan, Bóg Izraela: Każdy z was niech przypasze miecz do boku. Przejdźcie tam i z powrotem od jednej bramy w obozie do drugiej i zabijajcie: kto swego brata, kto swego przyjaciela, kto swego krewnego" Wj 32,27.

"I ujrzał Mojżesz, że lud stał się nieokiełznany, gdyż Aaron wodze mu popuścił na pośmiewisko wobec nieprzyjaciół. Zatrzymał się Mojżesz w bramie obozu i zawołał: Kto jest za Panem, do mnie! A wówczas przyłączyli się do niego wszyscy synowie Lewiego. I rzekł do nich: Tak mówi Pan, Bóg Izraela: Każdy z was niech przypasze miecz do boku. Przejdźcie tam i z powrotem od jednej bramy w obozie do drugiej i zabijajcie: kto swego brata, kto swego przyjaciela, kto swego krewnego. Synowie Lewiego uczynili według rozkazu Mojżesza, i zabito w tym dniu około trzech tysięcy mężów. Mojżesz powiedział wówczas do nich: Poświęciliście ręce dla Pana, ponieważ każdy z was był przeciw swojemu synowi, przeciw swemu bratu. Oby Pan użyczył wam dzisiaj błogosławieństwa!" Wj 32, 25-30

Wtedy napisałem, ze może odpowiedz jest w tym jak Pan Jezus interpretował słowa ST, skowa Mojżesza...'
http://www.katolik.pl/forum/read.php?f=1&i=108252&t=108248

 Re: Dlaczego mam to czytac i wierzyc?
Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data:   2009-08-27 19:59

Może Cię to zainteresuje:
"Aktualność ofiar, które przeminęły

O składaniu ofiar mówi się w Starym Testamencie wiele i często. Zatem jako chrześcijanie mamy obowiązek pochylić się czasem nad tamtymi tekstami w duchu wiary. Prawo Mojżeszowe nie zostało przecież przez Pana Jezusa zniesione, ale wypełnione (por. Mt 5,17–19).

Składanie ofiar było szkołą prawdziwej religijności
Składanie ofiary było w czasach Starego Testamentu prawdziwym wydarzeniem. Zacznijmy od tego, że wiązało się z poważnym wysiłkiem ekonomicznym. Należało dopilnować tego, aby składane w ofierze zwierzę było zdrowe i dorodne ("bez skazy") oraz aby ofiary pokarmowe były "z najczystszej mąki". W wypowiedziach Starego Testamentu wielokrotnie przypomina się o tym, że Bogu powinno się składać w ofierze to, co najlepsze.

Przepisy dotyczące składania ofiar objaśniały niekiedy bardzo szczegółowo, od jakich skaz zwierzę ofiarne powinno być wolne: "Nie będziecie składać w ofierze Panu zwierząt ślepych, ułomnych, okaleczonych, spuchniętych, parszywych, owrzodzonych. Nie będziecie takich zwierząt składać na ołtarzu na ofiarę spalaną dla Pana" (Kpł 22,22; por. Pwt 15,21; Ml 1,8). Znaczenie wychowawcze takich przepisów wydaje się oczywiste: uczyły one nawet ludzi prymitywnych najwyższego respektu w stosunku do Pana Boga. Dodajmy, że zarówno przynoszącego ofiarę, jak i składającego ją kapłana obowiązywały skrupulatne przepisy na temat czystości rytualnej (por. np. Kpł 21,1–8).

Ważny przekaz religijny zawierał się również w obu głównych rodzajach składanych wtedy ofiar. Ofiary całopalne w sposób przejmujący przypominały – co najmniej na płaszczyźnie podświadomości – że Bóg jest Panem nas całych. Z kolei ofiary biesiadne polegały na tym, że tylko ich część była "zamieniana w dym na ołtarzu, jako ofiara spalana dla Pana" (Kpł 3,11), druga zaś część była spożywana przez ludzi (por. 1 Sm 1,4n). Otóż podkreślały one łączność i wspólnotę składających ofiarę – zarówno z Bogiem, jak między sobą wzajemnie. Tę wspólnotę z Bogiem i w Bogu szczególnie przejmująco wyrażał ryt wylania na ołtarzu połowy krwi zwierzęcia ofiarnego i pokropienia drugą jej połową zebranego ludu (por. Wj 24,6–8).

Z czasem zaczęto sobie uświadamiać, że składane Bogu ofiary powinny być wolne nie tylko od skazy fizycznej, ale że czymś jeszcze ważniejszym jest to, żeby nie były naznaczone żadną nieuczciwością. Składać Bogu w ofierze coś zdobytego drogą grzechu, to przecież zwyczajna bezczelność – tłumaczy autor Księgi Syracha: "Kto przynosi na ofiarę rzecz niesprawiedliwie nabytą, ofiaruje szyderstwo: dary bezbożnych nie są bowiem przyjemne Panu. Nie ma upodobania Najwyższy w ofiarach ludzi bezbożnych, a grzechy przebacza nie przez wzgląd na mnóstwo ofiar" (Syr 34,18n).

Nawet krwawe ofiary były jednak tylko symboliczne
Drugie zdanie z powyższego cytatu świadczy o tym, że ludzie Starego Testamentu bardzo jasno zdawali sobie sprawę z tego, że składanie ofiar jest nieporozumieniem, jeżeli sami nie jesteśmy szczerze oddani Bogu. Myśl tę znajdziemy zwłaszcza w późniejszych księgach Starego Testamentu. „Ofiara występnych obrzydła dla Pana, upodobaniem Jego są modły uczciwych” (Prz 15,8; por. 21,27).

Prorocy będą wprost mówili, że ofiary składane przez ludzi nieautentycznie religijnych nie tylko nie są Bogu miłe, ale wręcz pobudzają Go do gniewu. Przypomnijmy kilka charakterystycznych wypowiedzi proroków na ten temat, zazwyczaj mają one postać mowy samego Boga.

"Przestańcie składania czczych ofiar! – woła Bóg na początku Księgi Izajasza. – Obrzydłe Mi jest wznoszenie dymu; święta nowiu, szabaty, zwoływanie świętych zebrań. Nie mogę ścierpieć świąt i uroczystości. Nienawidzę całą duszą waszych świąt nowiu i obchodów; stały Mi się ciężarem; sprzykrzyło Mi się je znosić! Gdy wyciągniecie ręce, odwrócę od was me oczy. Choćbyście nawet mnożyli modlitwy, Ja nie wysłucham. Ręce wasze pełne są krwi. Obmyjcie się, czyści bądźcie! Usuńcie zło uczynków waszych sprzed moich oczu!" (Iz 1,13–16).

Równie stanowczo przemawia Bóg przez współczesnego Izajaszowi, ale działającego w królestwie północnym proroka Amosa: "Nienawidzę, brzydzę się waszymi świętami. Nie będę miał upodobania w waszych uroczystych zebraniach. Bo kiedy składacie Mi całopalenia i wasze ofiary, nie znoszę tego, na ofiary biesiadne z tucznych wołów nie chcę patrzeć. Idź precz ode Mnie ze zgiełkiem pieśni twoich, i dźwięku twoich harf nie chcę słyszeć" (Am 5,21–23 ).

Podobne słowa nieprzejednanej krytyki pod adresem fałszywej religijności, która chciałaby składać Bogu krwawe ofiary zamiast własnego serca, znajdziemy u proroka Micheasza (6,7), Ozeasza (6,6), Jeremiasza (6,20), Malachiasza (1,10–13). Przypomnijmy, że znacznie wcześniej, na samym początku izraelskiej monarchii, król Saul usłyszał następujące upomnienie: "Czyż milsze są dla Pana całopalenia i ofiary krwawe od posłuszeństwa głosowi Pana? Właśnie, lepsze jest posłuszeństwo od ofiary, uległość – od tłuszczu baranów" (1 Sm 15,22). Ma się rozumieć, nie są to wszystkie wypowiedzi biblijne, w których relatywizuje się znaczenie ofiar ze zwierząt na rzecz oddania nas samych Panu Bogu.

Wszystkie te wypowiedzi zawierają w sobie ukryte założenie, że Bóg nie potrzebuje żadnych ofiar i one w niczym Go nie wzbogacają. Jeżeli zaś potrzebuje nas samych, to również nie dlatego, że bez nas byłby uboższy albo mniej spełniony, ale dlatego, że nas po prostu kocha, i to absolutnie bezinteresownie.

Ta prawda, że Bóg ofiar nie potrzebuje, najmocniej wybrzmiała w Psalmie 50: "Do Mnie należy cała zwierzyna po lasach, tysiące zwierząt na moich górach. Znam całe ptactwo powietrzne, i do Mnie należy to, co się porusza na polu. Gdybym był głodny, nie musiałbym tobie mówić, bo mój jest świat i to, co go napełnia. Czy będę jadł mięso cielców albo pił krew kozłów?".

I kończy się powyższy wywód stwierdzeniem, że w gruncie rzeczy Bóg oczekuje tego, iż człowiek będzie Mu składał w ofierze sam siebie: "Złóż Bogu ofiarę dziękczynną i wypełnij swe śluby złożone Najwyższemu, wtedy wzywaj Mnie w dniu utrapienia: Ja cię uwolnię, a ty Mnie uwielbisz". Spójrzmy na jeszcze inne sformułowanie tej prawdy, że Bóg czeka nie tyle na moje ofiary, ile na mnie samego: "Ty się bowiem nie radujesz ofiarą i nie chcesz całopaleń, choćbym je dawał. Moją ofiarą, Boże, duch skruszony, nie gardzisz, Boże, sercem pokornym i skruszonym" (Ps 51,18n).

Poniekąd podsumowaniem starotestamentalnej nauki na temat ofiar składanych Bogu są zapisane w Ewangelii słowa uczonego w Piśmie: "Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego jak siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary" (Mk 12,33).

Uosobieniem autentycznej postawy ofiarniczej, do której wychowywał Stary Testament, był Jan Chrzciciel, o którym sam Pan Jezus wydał świadectwo, że "między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela" (Mt 11,11). Na temat Jana Ewangelista napisał, że "nosił on odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder" (Mk 1,6) – słowem, nawet zewnętrznie upodobnił się do zwierzęcia ofiarnego. Jednak Jan, choć swoje niezwykle ofiarne życie zakończył śmiercią męczeńską, był tylko zwykłym człowiekiem i nie mógł przynieść nam odkupienia z grzechów.

Ofiara, która nigdy nie przeminie
Co ciekawe, Nowy Testament nie włącza się w prorocką tradycję krytykowania świątynnych ofiar składanych bez należytego usposobienia. W Ewangeliach znajdziemy tylko suchą informację, że Maryja i Józef, kiedy przyszli z Dzieciątkiem do świątyni, złożyli w ofierze parę synogarlic (por. Łk 2,24). Cienia krytyki nie ma również w słowie Pana Jezusa, kiedy uzdrowionemu z trądu każe pójść do kapłana i złożyć stosowną ofiarę (por. Mt 8,4).

Po prostu czas ofiar symbolicznych, również tych krwawych, wtedy się kończył, toteż bezprzedmiotowa stawała się troska o to, aby je składać w należytym usposobieniu. Jedyne pouczenie Pana Jezusa na temat duchowej postawy, jaka powinna towarzyszyć składaniu ofiary, dotyczy w gruncie rzeczy wszystkich sytuacji, kiedy zbliżamy się do Boga: "Kiedy przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim! Potem przyjdź i dar swój ofiaruj!" (Mt 5,23n).

Znamienne, że nie ma w Ewangeliach nawet najmniejszej wzmianki o tym, ażeby sam Pan Jezus składał przepisane w Starym Testamencie ofiary. Nawet podczas wieczerzy paschalnej, którą odbył z uczniami w przeddzień swojej męki, nie było na stole mięsa z paschalnego baranka. On sam bowiem był tym Barankiem, który nazajutrz miał złożyć ofiarę z samego siebie za grzechy całego świata. Już Jan Chrzciciel wskazywał na Niego, że jest On "Barankiem Bożym, który gładzi grzech świata" (J 1,29).

Ofiarniczy charakter męki, której właśnie wtedy Jezus wychodził naprzeciw, został z całą jasnością podkreślony w ustanowieniu Eucharystii: "To jest Ciało moje, które za was będzie wydane… Ten kielich to Nowe Przymierze we Krwi mojej, która za was będzie wylana" (Łk 22,19n).

W Nowym Testamencie mówi się wielokrotnie, że Jezus umarł za nasze grzechy. Ojciec Przedwieczny – niektórzy ludzie aż zaczynają w tym momencie źle o Nim myśleć – "własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał" (Rz 8,32). Sam zaś Pan Jezus powtarzał na różne sposoby, że "dobry pasterz daje życie swoje za owce" (J 10,11), że "nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich" (J 15,13) i że "za nas poświęca w ofierze samego siebie, aby i oni byli uświęceni w prawdzie" (J 17,19).

Nie wyliczymy tu wszystkich wypowiedzi Nowego Testamentu na temat ofiary, którą złożył za nas Pan Jezus. "Chrystus umarł za nas jako za grzeszników – czytamy w Liście do Rzymian – w oznaczonym czasie" (Rz 5,6). A w Liście do Efezjan: "Chrystus was umiłował i samego siebie wydał za nas w ofierze i dani na wdzięczną wonność Bogu" (Ef 5,2). I w Pierwszym Liście Apostoła Jana: "On bowiem jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy, i nie tylko nasze, lecz również za grzechy całego świata" (1 J 2,2).

Na usta cisną się pytania: W jakim sensie Pan Jezus oddał za nas swoje życie? Co to znaczy, że poszedł na krzyż z miłości do nas? Co takiego się stało podczas Jego męki, że stał się On ofiarą przebłagalną za grzechy całego świata?

Otóż ofiara Pana Jezusa nie polegała na potwornej męce, którą przeszedł On na krzyżu. Ofiarą Pana Jezusa jest miłość, niewyobrażalnie potężna miłość, w jakiej trwał On nawet w straszliwych torturach krzyża. W Wielki Piątek siły zła zmobilizowały się maksymalnie, ażeby udowodnić swoją wyższość nad siłami dobra i miłości – i poniosły druzgocącą klęskę. Jezus bowiem wydał samego siebie na ofiarę za nas – w tym sensie, że pozwolił siłom zła, ażeby zrobiły z Nim wszystko, co chciały. I okazało się, że nawet w obecnym świecie, tak bardzo wypaczonym przez zło, nawet w najbardziej makabrycznych okolicznościach, można pozostać kimś krystalicznie, całoosobowo kochającym. Odtąd wystarczy przybliżyć się do Chrystusa i Jemu powierzać swoją słabość, aby stać się uczestnikiem Jego zwycięstwa.

Kiedy autor Listu do Hebrajczyków chciał tę prawdę przedstawić chrześcijanom pochodzenia żydowskiego, którzy mieli żywe jeszcze wspomnienie ofiar składanych w świątyni jerozolimskiej – po prostu przeciwstawił tamte symboliczne (chociaż krwawe) ofiary ze zwierząt realnie zbawiającej ofierze Chrystusa Pana: "Chrystus, zjawiwszy się jako arcykapłan dóbr przyszłych – nie przez krew kozłów i cielców, lecz przez własną krew wszedł raz na zawsze do Miejsca Świętego, zdobywszy wieczne odkupienie. Jeśli bowiem krew kozłów i cielców oraz popiół z krowy, którymi skrapia się zanieczyszczonych, sprawiają oczyszczenie ciała, to o ile bardziej krew Chrystusa, który przez Ducha wiecznego złożył Bogu samego siebie jako nieskalaną ofiarę, oczyści wasze sumienia z martwych uczynków, abyście służyć mogli Bogu żywemu" (Hbr 9,11–14).

Starajmy się włączać w jedyną ofiarę Chrystusa
Wprawdzie ofiary starotestamentalne przeminęły, jednak zarówno pouczenia dotyczące ducha, w jakim należy je składać, jak i upomnienia, że nasze ofiary mogą nie podobać się Bogu – pozostały zdumiewająco aktualne.

Owszem, zmieniła się świątynia. Nie ma już świątyni jerozolimskiej. Bóg z nas samych, którzy uwierzyliśmy w Chrystusa, buduje sobie świątynię duchową (por. Ef 2,19–22). "To wy, niby żywe kamienie, jesteście budowani jako duchowa świątynia, by stanowić święte kapłaństwo, dla składania duchowych ofiar, przyjemnych Bogu przez Jezusa Chrystusa" (1 P 2,5). Jedyną Ofiarą w tej Świątyni, czyli w Kościele, skupiającą w sobie wszystkie poszczególne ofiary, jest Eucharystia: "Kielich błogosławieństwa, który błogosławimy, czy nie jest udziałem we Krwi Chrystusa? Chleb, który łamiemy, czyż nie jest udziałem w Ciele Chrystusa?" (1 Kor 10,16).

Nie zabijamy już zwierząt ofiarnych, raczej samych siebie staramy się składać w ofierze Bogu: "Proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej" (Rz 12,1). Postawę tę Pan Jezus nazywał wzięciem swojego krzyża, ażeby pójść za Nim (por. Mt 16,24). Polega to na trwaniu w Bożych przykazaniach także wtedy, kiedy to trudne.

Niektórych swoich uczniów Chrystus Pan wzywa do szczególnego udziału w swojej Ofierze, tak jak kiedyś wezwał apostoła Pawła: "Skoro krew moja ma być wylana przy ofiarniczej posłudze około waszej wiary, cieszę się i dzielę radość z wami wszystkimi: a także i wy się cieszcie i dzielcie radość ze mną!" (Flp 2,17n). Trudno wątpić, że apostoł Paweł, dokonawszy swego męczeństwa, znalazł się wśród tych, którzy "zwyciężyli dzięki krwi Baranka" (Ap 12,11).

Jednak na co dzień – pamiętając o ogólnej wierności Bożym przykazaniom – zwłaszcza trzy rodzaje ofiar warto składać Bogu z siebie. Po pierwsze, pokutę: "Moją ofiarą, Boże, duch skruszony, nie gardzisz, Boże, sercem pokornym i skruszonym" (Ps 51,19). Po wtóre, ofiarę naszej modlitwy, zwłaszcza modlitwy uwielbienia i dziękczynienia: "Pieśnią chcę chwalić imię Boga i dziękczynieniem Go wysławiać. Milsze to Bogu niźli bawół, niż cielec, co ma rogi i racice" (Ps 69,31n). A po trzecie: "Nie zapominajcie o dobroczynności i wzajemnej więzi, gdyż cieszy się Bóg takimi ofiarami" (Hbr 13,16).

Niestety, również wierzący w Chrystusa mogą składać ofiary czcze, wstrętne w oczach Boga: "Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie" (Mt 7,21)."
Jacek Salij OP

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: