logo
Wtorek, 23 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Przebaczenie z woli a pojednanie z bliźnim.
Autor: Dorota (---.satfilm.net.pl)
Data:   2011-01-13 09:13

Chciałabym zapytać, czy po kłótni z drugim człowiekiem, po jakimś konflikcie, w którym obie strony są po części i winnym i pokrzywdzonym, konieczne jest bezpośrednie pojednanie. Czy wystarczy żal za popełniony grzech i wybaczenie z woli? No i oczywiście spowiedź. Czy jeśli żadna ze stron nie ma odwagi pojednać się bezpośrednio, to wystarczy jak wyżej, (żal za grzech, i wybaczenie bliźniemu przed Panem Bogiem)? Bezpośrednie pojednanie pewnie z czasem przyjdzie, ale może teraz bezpieczniej jeśli obie strony nie będą się widywać.

 Re: Przebaczenie z woli a pojednanie z bliźnim.
Autor: Franciszka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2011-01-13 09:51

Do pojednania rzeczywiście trzeba dwojga. :) Jestem w sytuacji, że koleżanka w pracy zachowuje się, jak śmiertelnie obrażona na mnie. Mimo, że wyciągnęłam pierwsza rękę do zgody, nawet bez żadnego przekonania o swojej winie w stosunku do niej. Ona nawet przyjęła tę moją rękę i nastąpiło pojednanie, ale potem wróciła do swojego wcześniejszego zachowania i tak trwa przez lata. Nie jest łatwo dążyć do pojednania, gdy napotyka się z drugiej strony na mur nienawiści, zawiści i innych emocji, które na pewno targają sercem tej osoby.
Nikt nie siedzi w drugim człowieku, więc nie może go zmusić do pojednania. Jednak tłumaczenie, że "żadna ze stron nie ma odwagi pojednać się bezpośrednio" - nie jest właściwe, bo niesie ryzyko, że nikt nie podejmie nawet próby w tym kierunku. A chodzi o to, by przebaczyć całym sercem. Jeśli przebaczy się w ten sposób, to przecież chce się pojednania.
Jeśli chodzi o spowiedź, to przecież jednym z jej warunków jest obiecanie poprawy. Zatem zastanów się, jak zamierzasz go realizować, zakładając brak odwagi.
Trzeba modlić się do Ducha Świętego, by natchnął, co zrobić, aby nastąpiło pojednanie. Łatwo nie będzie, gdy obie strony czują się zranione. Jednak Duch Święty daje też odwagę do czynienia rzeczy niezwykłych, gdy człowiek otworzy się na Jego działanie.

 Re: Przebaczenie z woli a pojednanie z bliźnim.
Autor: Michał (---.bnet.pl)
Data:   2011-01-13 13:12

To zależy. Generalnie nie (jest bezpieczniej).
P.S.
To jest reakcja czysto biochemiczna. Jak się wymienią jony nakrętki i śruby, będzie trudniej odkręcić zapieczone. A jak się napuści tłustego i od razu, to zdecydowanie łatwiej.

 Re: Przebaczenie z woli a pojednanie z bliźnim.
Autor: Ewa A. (---.range86-164.btcentralplus.com)
Data:   2011-01-13 13:35

Droga Doroto, na to nie ma przepisów. Rozeznać trzeba samemu stosownie do sytuacji. Ale naprawdę prościej jest na głos wymówić swoje przebaczenie. To działa bardzo korzystnie w obie strony, człowiek staje się bardziej pokorny i będzie na następny raz bardzo uważał, aby znowu nie zdarzyła się taka upokarzająca sytuacja. Bo każdy grzech nas upokarza i wstydzimy się, ze tacy słabi jesteśmy. Ale właśnie waśnie i kłótnie trzeba jak najszybciej "goić", żeby się nie rozrastały w duże konflikty. Lepiej od razu stanąć w prawdzie, niż coś kombinować i starać się naokoło zaleczyć rany. Gdyby tak u wszystkich były takie skrupuły jak u Ciebie, to pewnie by nie było wojen. Tak radze Ci wypowiedzieć przy jakiejś okazji, może nie dziś - słowo przepraszam i ze to jest mea culpa, nawet jeśli oceniasz, ze z drugiej strony także było duże zaniedbanie. Ale to jest ich problem. Tylko do takiej decyzji trzeba "dorosnąć", bo musi ten akt od Ciebie wyjść szczerze, bo tylko wtedy jest sens zrobienia tego kroku. Ale znowu chcę zaznaczyć, ze żadnej recepty nie znajdziesz, tylko się wsłuchaj w swoje sumienie.
Szczesc Boże.

 Re: Przebaczenie z woli a pojednanie z bliźnim.
Autor: xc (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2011-01-13 13:46

Tu nie ma dogmatycznych zasad, każdy przypadek jest inny. Oczywiście, że ideałem jest wzajemne wybaczenie, pojednanie. Ale z drugiej strony tak bywa, że do tego trzeba dojść. Powoli, po opadnięciu emocji, przemyśleniu. Czasem potrzebne jest odczekanie, nabranie dystansu.
Czasem tak jest, ze pojednanie narzuca wspólny interes (np. wychowanie dzieci), czasem jest zupełnie bezinteresowne.
Czasem trzeba do konfliktu wrócić, przerobić go jeszcze raz, przyjrzeć się wzajemnie na jego korzenie, przebieg, skutki i przedyskutować.
Ale to nie są reguły. Tu nie ma reguł. Proszę postępować tak jak Pani nakazuje sumienie.

 Re: Przebaczenie z woli a pojednanie z bliźnim.
Autor: ewa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2011-01-13 14:20

"No i oczywiście spowiedź". - (żal za grzech, i wybaczenie bliźniemu przed Panem Bogiem)?

Pięć warunków sakramentu pojednania to: -
1. Rachunek sumienia
2. Żal za grzechy
3. Mocne postanowienie poprawy
4. Wyznanie grzechów
5. Zadośćuczynienie (BOGU I BLIŹNIM)

"Bezpośrednie pojednanie pewnie z czasem przyjdzie". - Nie przyjdzie. Samo nie przyjdzie. Na pewno.

 Re: Przebaczenie z woli a pojednanie z bliźnim.
Autor: Iwona (82.132.248.---)
Data:   2011-01-13 18:35

Nic nie dzieje się samo - ani kłótnia ani pojednanie. Czasem kłótnia jest potrzebna żeby oczyścić atmosferę i powiedzieć o co chodzi. Pojednanie jest potrzebne, żeby kłótnia nie była tylko wywaleniem brudów, ale początkiem procesu uzdrowienia sytuacji.

 Re: Przebaczenie z woli a pojednanie z bliźnim.
Autor: Dorota (---.satfilm.net.pl)
Data:   2011-01-14 11:41

Sytuacja nie jest prosta, bo każda ze stron ma swoje "słuszne" racje. Do tego, ta starsza strona zwykle bywała, że tak powiem "mądrzejsza" i pierwsza wyciągała rękę. Teraz nie ma odwagi. Nie chce z woli czuć urazy do młodszej, z woli wybaczyła i przeprosiła przed Bogiem, ale emocje w konfliktowej sprawie są dość silne i nawet jeśli wyciągnie rękę, to temat nie zostanie rozwiązany. Druga strona po prostu jej nie rozumie (lub nie chce zrozumieć). W tej patowej sytuacji, nie ma sprawiedliwego rozwiązania. Dlatego zadałam pytanie, czy wybaczając z woli i przepraszając przed Bogiem, można odłożyć bezpośrednie pojednanie na jakiś czas, modląc i jednocześnie w intencji tej drugiej osoby.

 Re: Przebaczenie z woli a pojednanie z bliźnim.
Autor: Franciszka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2011-01-14 11:55

"czy wybaczając z woli i przepraszając przed Bogiem, można odłożyć bezpośrednie pojednanie na jakiś czas" - Wydawało mi się, że odpowiedziałam na twoje. Jednak zadajesz je jeszcze raz, więc powtórzę. Mam taką sytuację i z własnego doświadczenia wiem, że to jest skomplikowana sytuacja. Jednocześnie nie radzę odkładać pojednania. Może nie dojdzie do całkowitej zgody, ale przynajmniej "oficjalne" formy trzeba zachować. Osobiście zachowuję formę mówienia "dzień dobry" swojej koleżance, która mi na nie odpowiada bardzo oficjalnym tonem. Sama nie pozdrawia mnie w żaden sposób ani na powitanie, ani przy wychodzeniu z pracy (zawsze wychodzi wcześniej ode mnie).
Oczywiście modlić się trzeba. Jednak powtarzam uparcie, że trzeba przebaczyć tej osobie, która skrzywdziła. Nie jestem bowiem pewna, czy w ogóle można mówić o twoim przebaczeniu woli, skoro tak nalegasz, by zwolnić cię z pojednania.

 Re: Przebaczenie z woli a pojednanie z bliźnim.
Autor: Dorota (---.satfilm.net.pl)
Data:   2011-01-14 12:04

Franciszko, pojednanie, czyli wyciągnięcie ręki do drugiej osoby, będzie dla niej oznaczać, że miała rację, że jej postawa jest słuszna i że ona niczego nie musi w kierunku prawdziwego rozwiązania konfliktu robić. Problem jest naprawdę bardzo złożony. Dlatego ponowiłam pytanie, czy bezpośrednie pojednanie jest bezwzględnie konieczne, czy nie można go pozostawić na stosowny czas wskazany opatrznościowo - o który to czas po prostu się modlić.

 Re: Przebaczenie z woli a pojednanie z bliźnim.
Autor: Bogna (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2011-01-14 12:34

Dorota, nie musisz tłumaczyć w czym rzecz. Franciszka po prostu Cię nie rozumie. Zakłada, że Ty nigdy nie chcesz pojednać się z tą osobą. A Ty po prostu po raz kolejny (w kolejnym poscie) wyjaśniasz obecny stan rzeczy i nie zamierzasz nie pojednać się w przyszłości z tą osobą. Uważam, że w tym momencie Twoja postawa jest słuszna. Zostawiasz czasowi wyciszenie emocji i modlisz się. A kiedy nadejdą sprzyjające okoliczności pojednacie się. Bo wierzę w to, że z serca już wybaczyłaś...

 Re: Przebaczenie z woli a pojednanie z bliźnim.
Autor: Franciszka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2011-01-14 13:48

"Franciszka po prostu Cię nie rozumie. Zakłada, że Ty nigdy nie chcesz pojednać się z tą osobą" - Wcale tak nie jest. Rozumiem Dorotę, bo sama przez to przeszłam. Spowiednicy też czasem tak tłumaczą ten problem, jak Bogna. Spowiednik może doradzić modlitwę, a psycholog katolicki - jakieś działanie. Sama nie jestem "pojednana", jak pisałam i nie poczytuję sobie tego za swoją winę.
Grzech to jedna sprawa, a poczucie zranienia z powodu braku pojednania, to drugie. Poczucie braku pojednania bardzo boli. Nie życzę tego nikomu, dlatego doradzam dążenie do pojednania.

"kiedy nadejdą sprzyjające okoliczności" - Jakie to miałyby być okoliczności? To sam człowiek je wybiera. Jeśli założy się, że pojednanie nie zależy od człowieka, tylko od okoliczności, to człowiek sobie odpuści jakiekolwiek działanie na rzecz pojednania.

"wyciągnięcie ręki do drugiej osoby, będzie dla niej oznaczać, że miała rację, że jej postawa jest słuszna i że ona niczego nie musi w kierunku prawdziwego rozwiązania konfliktu robić" - Jeśli moja koleżanka tak zinterpretowała moje zachowanie, jak pisze Dorota, to już jest jej problem. Współczuję jej z tego powodu, bo jest w błędzie. Jeśli oszukuje samą siebie, to tkwi w swoim zakłamaniu i tym bardziej jest godna współczucia.

Być może, że tak będzie w przypadku osoby wspomnianej przez Dorotę. Jednak takie podejście do tej sprawy nie jest w duchu Chrystusa i uważam, że nie powinno cechować żadnego z Jego uczniów. W końcu przecież Pan Jezus kazał przebaczać. Nie może być rozdźwięku między słowami modlitwy za tę drugą osobę, a taką postawą typu: "źle mu nie życzę, ale nie chcę mieć z nim nic do czynienia".
Takie szukanie pretekstów do odkładania pojednania jest ze szkodą dla własnego serca, które boli. Pojednanie może nigdy nie nastąpić, bo zależy od dwojga. To już napisałam w pierwszym poscie.

 Re: Przebaczenie z woli a pojednanie z bliźnim.
Autor: zuzka (Bogumiła) (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2011-01-14 15:19

Po pierwsze nigdzie Dorota nie napisała, że to o nią chodzi, więc nie ma powodu "oskarżać" jej o brak przebaczenia.

Po drugie. Pewnych rzeczy się przez całe życie uczymy, nabywamy umiejętności z wiekiem i z pojawianiem się nowych problemów. Jeśli oczywiście w ogóle jest praca nad sobą. Jeśli tego nie lekceważę. To, że czegoś w tej chwili nie potrafię (zrobić), nie znaczy, że nie chcę. Bóg wymaga od nas tyle ile potrafimy zrobić dziś. Za to będziemy się przed Nim tłumaczyć. Do Nieba przecież dostaną się nie tylko ci, którzy potrafią być doskonali (udało im się to zrobić), ale wszyscy, którzy robią ile potrafią (ciągle próbują). A nawet mniej.

Dla obcych osób to może się wydawać za mało. Ale "obcy" nie wiedzą jakie są moje doświadczenia, moje zranienia, moje blokady, i dlaczego to co dla innych jest łatwe, dla mnie może być jeszcze nieprzebytym murem. Jedni w dzieciństwie uczyli się miłości i delikatności, a innych rodzice i bliscy uczyli ciężkich grzechów. Nie można się porównywać do innych. Rachunek sumienia robimy przed Bogiem, który wszystko wie. Jeśli dziś robię wszystko co potrafię, to na pewno jutro potrafię zrobić więcej. Tak to działa. W tym sensie odpowiedź dla Doroty jest taka, że można coś odłożyć na później, że z czasem się ułoży. Szczególnie gdy teraz działają zbyt mocne emocje. Jeśli natomiast dziś, choć wiem że potrafię, ale nie chcę (wolą) tego zrobić, to jutro nie będzie lepiej, ale dużo gorzej. Mur złości, gniewu będzie rósł w nieskończoność. W tym sensie mają rację ci, którzy mówią, że pojednanie samo się nie stanie.

Najważniejsze nie jest więc to, co widać na zewnątrz, tym bardziej ocena drugiego człowieka. A niech sobie mówi, że nie umiem wybaczyć. Korona mi spadnie z głowy? Jeśli ktoś nie rozumie, że nie ma prawa oceniać, to nie zmienisz tego. Inni zawsze będą patrzeć przez pryzmat własnych umiejętności, możliwości i własnego poziomu duchowego. Tymczasem ludzie wchodzą w życie z różnymi doświadczeniami, w różnym wieku spotykają Boga, w różnym tempie dążą do świętości i nikt nie ma prawa tego oceniać, jeśli tylko jest dobra wola. Jeśli w czymś jestem lepsza, to niekoniecznie swoją pracą do tego doszłam. Może po prostu dużo więcej od Boga/innych dostałam. To nie jest powód do oceny innych, tylko do mojego dziękowania.

I jeszcze dwie myśli: jedna za, a druga przeciw. :))
Za pozwoleniem sobie na odłożenie pojednania. Tutaj chodzi przede wszystkim o nadmiar emocji, które na pewno są po obu stronach. Po pierwsze w takim stanie emocjonalnym mogę nie umieć wyciągnąć ręki do zgody w taki sposób, żeby druga strona w taki sposób to umiała przyjąć i nie czuła się upokorzona.
Pamiętacie ten dowcip o Icku? Icek oskarżył Mośka, że jest złodziejem, sprawa jest w sądzie. Sąd kazał Ickowi publicznie powiedzieć, że "Mosiek nie jest złodziejem". Icek spełnił polecenie sędziego. Powiedział: "Mosiek nie jest złodziejem?" Na uwagę sędziego, że nie o to chodziło, odpowiedział: Słowa przecież się zgadzają, a że inna melodia?

Tak właśnie może być przy pojednaniu, kiedy zbyt mocno grają emocje. Już przebaczenie jest trudne. Ale wtedy jestem sama przed Bogiem, który wszystko wie. Mogę się powoli zbierać, przygryzać wargi, płakać z bólu, zanim się zdecyduję na wypowiedzenie przebaczenia przed Bogiem. Dla Niego ten trud będzie zrozumiały. Przy okazywaniu przebaczenia staję przed człowiekiem, który mnie skrzywdził i emocje rosną z minuty na minutę. "Melodia" może mi wyjść zupełnie inna niż słowa. Mogę nawet zaprzepaścić przyszłe pojednanie, bo jeszcze tego nie umiem. Mój trud będzie też inaczej odebrany, bo i po drugiej stronie są emocje. Podejrzliwość kogoś, o kim sama mówisz że TEŻ jest pokrzywdzony, zwróci uwagę na każdy szczegół wypowiedzi. Obie strony będą szukały dziury w całym. Tam, gdzie grają wielkie emocje, i to po obu stronach, i tak najprawdopodobniej by się to nie udało. Będzie sztuczne, tylko oficjalne. Może skończyć się kolejną kłótnią, wypominkami i będzie potem jeszcze trudniej.
Więc wystarczy żal i przebaczenie. Do czego? Do tego, żeby iść do spowiedzi, przystępować do Komunii.

A teraz za nieodkładaniem pojednania na "kiedyś".
Do czego przebaczenie nie wystarcza? Do odłożenia wszystkiego na półkę jako "załatwione". Trzeba w sobie powoli budować przestrzeń pojednania. Tempo będzie zależało od mnóstwa rzeczy. Będzie i po mojej stronie i po drugiej. Od mojego stanu psychicznego, poziomu duchowego, pracy nad sobą. Podobnie jak kogoś - trzeba siebie do tego przygotowywać. Możesz Doroto pomóc przez rozmowę, gdy pierwsze emocje opadną. Nieważne, czy dotyczy to kogoś czy Ciebie. Ze sobą też można pogadać. ;))
Podstawą do rozmowy jest zdanie "wyciągnięcie ręki do drugiej osoby będzie dla niej oznaczać, że miała rację, że jej postawa jest słuszna i że ona niczego nie musi w kierunku prawdziwego rozwiązania konfliktu robić". - Nic nowego. Przecież trudność w kłótni zawsze na tym polega. Nie skończę pierwsza, bo ona pomyśli że ma rację. Nie przeproszę pierwsza, bo też tak pomyśli. Niech powie, że to ja mam rację, a wszystko zapomnę. A ona wychodzi z tego samego założenia. Dlatego tak trudno o pojednanie. Ale sama pisałaś, że OBIE strony są winne. Czyli obie strony mają ten sam punkt startowy do pojednania. I przez to sytuacja ta wbrew pozorom jest łatwiejsza. Ja też mam za co przeprosić. Ja też nie byłam w porządku. Mój pierwszy gest w kierunku pojednania jest więc jak najbardziej uzasadniony. Jestem odpowiedzialna za tę "moją" część kłótni. Gdy opadną emocje, łatwiej będzie tę drugą część przemilczeć. Wiele razy też się okazuje, że gdy jedna strona przyznaje się do swojej części błędu i okazuje chęć pojednania, druga strona poddaje się atmosferze pojednania i też tego chce, przyznając się do "swojej" części winy. Czyli komuś "pozwalamy" zrozumieć jego winę w atmosferze tym razem miłości, a nie gniewu.

Oczywiście bywają jednak szczególne sytuacje. Gdy jesteśmy naprawdę gotowi do pojednania, ale istnieje niepewność: kiedy i jak najlepiej to zrobić ze względu na drugą stronę. Np. jeśli druga strona nigdy nie przyznaje się do błędu, a nasze gesty potem wykorzystuje przeciwko nam. Czasem zbyt szybki powrót do dawnych relacji powoduje, że ktoś nigdy nie podejmie pracy nad sobą. Nieprzemyślane gesty mogą nie być aktem prawdziwej miłości, tylko braku miłości. Albo istnieje słuszne podejrzenie, że mój serdeczny gest będzie pozwoleniem na dalszą moją krzywdę. Ważne jak często się to zdarza. Jakie są skutki. Samo okazanie gniewu nie musi być grzechem, złem. Jezus też mógł do kupczących w świątyni podejść spokojnie i powiedzieć: no kochaniutki, a przesuń się trochę w lewo, poza świątynię. (W pewnym sensie tak właśnie powiedział do sprzedawców gołębi, łagodnie). A On rozwalił stragany i wypędził bankierów. Na zewnątrz widzimy pewną brutalność postępowania. A Jezus musiał znać to od innej strony. Wiedział, że delikatność nie zadziała.
Że dotyczyło to Domu Bożego? Inna sytuacja? Niekoniecznie. Każdy z nas jest świątynią Ducha Świętego. Czasem trzeba oczyścić tę świątynię nie tylko z własnych grzechów, ale także wypędzić tych, którzy nas krzywdzą. Dopóki nas krzywdzą.

Naprawdę bywają czasem bardzo trudne sytuacje. Trzeba po opadnięciu emocji dobrze je przemyśleć. Ważne, żeby w tych decyzjach nie kierować się gniewem i podobnymi uczuciami, tylko rozumem i wolą. To właśnie jest możliwe często dopiero po jakimś czasie. Przemyślenie - na jakich warunkach to pojednanie ma nastąpić. Bo trzeba pamiętać, że pojednanie nie musi być powrotem dokładnie do dawnych relacji. To jest coś więcej niż tylko wybaczenie, ale czasem powrót do tego co było nie jest już możliwy, albo nawet nie jest dobry.
Dlatego w takich sprawach trzeba na kolana przed Bogiem. Ważyć dobro moje i dobro drugiej strony. Czy one się ze sobą gryzą. Na ile się gryzą. I co jest aktem prawdziwej miłości. Uczucia w obie strony mogą nas zmylić.
I nie bójmy się w tych decyzjach uwzględniać pytania: czy JA jestem w stanie dłużej to znosić. Jeśli jeszcze albo już nie potrafię, to ze sztucznego, symbolicznego pojednania nie wyjdzie nic dobrego. Przebaczać musimy zawsze i każdemu. Pojednanie natomiast to jednak jest pewien powrót, danie nadziei na ponowną bliskość, na to by ktoś znów wszedł w moje życie. A przecież mam prawo decydować, jaki krąg osób chcę mieć obok siebie. Może przy temacie kłótni jest to myśl na wyrost, może nie jest to aż tak ważna sprawa, wpływająca na całe moje życie. Ale warto o tym też pamiętać. Nie mam obowiązku być dla każdego jednakowo. A przecież to nie pojednanie, ale już przebaczenie zakłada, że drugiemu nie wyrządzę krzywdy, nie będę się mścić, pomogę, gdy będzie konieczność. Czyli normalną życzliwość, miłość bliźniego otrzymuje ktoś już wtedy, kiedy przed Bogiem mu wybaczam. Dobrze, żeby o tym wiedział, bo wtedy i on może iść dalej. Ale pojednanie, oprócz tego, że jest obustronne, to jednak jest coś więcej.

Jak widać, dużo zależy od rozumienia konkretnych słów. Jeśli ktoś inaczej to słowo rozumie, to na pewno się ze mną nie zgodzi.

 Re: Przebaczenie z woli a pojednanie z bliźnim.
Autor: Bogna (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2011-01-14 19:25

Dorota, czy czujesz się (moim postem) "oskarżona" przeze mnie o brak przebaczenia? Jeśli tak to bardzo Cię przepraszam, nie było to moim zamiarem. Zasugerowała mnie do takiej odpowiedzi wprost (jakby Ciebie dotyczył problem) Franciszka swoim uporem w przekonywaniu Cię do swoich racji. I Twoje odpowiedzi. A i tak, uważam, że Franciszka dalej nie rozumie intencji ani mojej, ani Twojej wypowiedzi...

 Re: Przebaczenie z woli a pojednanie z bliźnim.
Autor: femme (---.238.68.22.ip.abpl.pl)
Data:   2011-01-14 19:57

"źle mu nie życzę, ale nie chcę mieć z nim nic do czynienia". - Franciszko, bywają takie sytuacje w życiu, że należy odseparować się od pewnych osób, które z butami wchodzą w nasze życie i z premedytacją je niszczą. To nie grzech, ale zachowanie zdrowego rozsądku.

 Re: Przebaczenie z woli a pojednanie z bliźnim.
Autor: Dorota (---.satfilm.net.pl)
Data:   2011-01-15 10:19

Kochane Panie/Dziewczyny,
Bardzo Wam wszystkim, bez wyjątku, dziękuję za wypowiedzi i rady. Żadna z Was mnie nie uraziła, ani nie dotknęła w żaden sposób. Po prostu polemizujecie, a ja nie dostarczyłam przecież dostatecznie dużo informacji, byście mogły dogłębnie poznać problem. Jest on dość złożony i bardzo osobisty, dlatego przedstawiłam go w powyższy sposób. Mimo tego, udzieliłyście mi bardzo ciekawych i dających wiele do myślenia odpowiedzi. Szczególnie Zuzka, trafiła niemalże w sedno. Wyraziła to jak postrzegam daną sprawę. Przed Bogiem, z potrzeby ducha, z woli, z powodu wyrzutów sumienia przeprosiłam i przebaczyłam, ale bezpośrednie wyciągnięcie ręki do tej osoby (nierozerwalnie związane z czekającą nas na bardzo trudny temat rozmową) przerasta mnie. Cały ten trudny problem, mnie przerasta, proszę w modlitwie o pomoc, o potrzebne łaski, o spokój i zrozumienie, ale ono nie nadchodzi. Jedyne co osiągnęłam/otrzymałam, to wyciszenie, pewien dystans do tematu. Ale one są tak kruche i ulotne, że burzą je choćby towarzyszące mi teraz często z powodu kolejnej ciąży, bezsenne godziny nocne. Nocą, gdy nie można spać, umysł czasem pracuje na takich obrotach, że za dnia trudno osiągnąć taki efekt. :) Czasem pytanie innych postronnych osób, gdy muszę dyplomatycznie wybrnąć z tematu, też bywa pretekstem, do niepokoju i głupich przemyśleń o tym konfliktowym problemie. Z woli chciałabym o tym nie myśleć, odpuścić, być ponad to, a myśli wciąż uparcie powracają i krążą jak sępy nad padliną. Czuję się jakbym stanęła na drodze, bo wyrósł na niej znienacka mur. A nie mam dość sił i umiejętności by go pokonać. I powtarzam Boże pomóż, bo to nie na moje siły, a u Ciebie wszystko jest możliwe. Ale jakość nie ma większej poprawy we mnie.

 Re: Przebaczenie z woli a pojednanie z bliźnim.
Autor: Joy (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2011-01-15 18:44

"Nocą, gdy nie można spać, umysł czasem pracuje na takich obrotach, że za dnia trudno osiągnąć taki efekt. :)" -
Dorota, znam to. Mnie pomaga odmawianie różańca.

 Re: Przebaczenie z woli a pojednanie z bliźnim.
Autor: Franciszka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2011-01-17 09:55

"należy odseparować się od pewnych osób, które z butami wchodzą w nasze życie i z premedytacją je niszczą" - Problem w tym, że tak myślisz o tych osobach. Takie słowa są dowodem na to, że trudno ci im to wybaczyć. Gdy porusza się problem przebaczenia, to na ogół każdy deklaruje, że przebaczył, ale kiedy dochodzi się do szczegółów, to zaczynają się reakcje, świadczące o braku przebaczenia.
Kiedyś byłam na Mszy z modlitwą o uzdrowienie. Prowadziła tę modlitwę charyzmatyczka Maria Vadia. Kościół p/w. Wszystkich Świętych w Warszawie jest największym w stolicy, a był wypełniony, ludzie stali, bo nie dla wszystkich wystarczyło miejsc siedzących. Gdy padło pytanie, kto ma coś komuś do wybaczenia, wszyscy siedzący powstali z miejsc, podniosły się ręce w górę. Nie zauważyłam osoby, która by się wtedy nie zgłosiła.

 Re: Przebaczenie z woli a pojednanie z bliźnim.
Autor: zuzka (Bogumiła) (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2011-01-17 11:11

"Gdy padło pytanie, kto ma coś komuś do wybaczenia, wszyscy siedzący powstali z miejsc" -
To może tylko oznaczać, że wszyscy w jakiś sposób zostali skrzywdzeni. A nie to, że nie było aktu wybaczenia. Im bardziej kto jest skrzywdzony, tym więcej ma do wybaczenia. Czy jest przez to bardziej winny? A z drugiej strony: na modlitwę o uzdrowienie - normalne, że przychodzą ludzie skrzywdzeni. Jeśli ktoś nie ma takiej potrzeby, to idzie do najbliższego kościoła. Więc nawet gdyby wszyscy czegoś jeszcze nie wybaczyli, to są to ludzie "wybrani" poprzez charakter spotkania. Tylko tacy ludzie przychodzą. No ale nie każdy to pytanie musi rozumieć tak jak Ty, że dotyczy jeszcze niewybaczonych krzywd.

"należy odseparować się od pewnych osób (...) Takie słowa są dowodem na to, że trudno ci im to wybaczyć". -
Nie, to nie musi być dowodem na brak wybaczenia. To (na innym poziomie) jest tym samym, co Twoje Franciszko wyprowadzenie się w domu.
"Jestem jedynaczką i zbyt długo mieszkałam z rodzicami. Po wyprowadzeniu się, zauważyłam, że to wyszło na dobre nam wszystkim. Poprawiły się nasze wzajemne relacje, bo "nie wchodziliśmy sobie na głowę" całymi dniami. Rodzice wzajemnie zbliżyli się do siebie, gdy mieli tylko siebie. Mogłam wreszcie poważnie przemyśleć swoją tożsamość i powołanie życiowe". -
Skoro w tak drobnych sprawach separacja zdaje egzamin, to jak bardzo jest ona potrzebna osobom bardzo skrzywdzonym, żeby wreszcie uporządkować swoje życie, odpocząć od bólu, nabrać sił i wiary w siebie? Trzeba zrozumieć, że ludzie mają ograniczoną wytrzymałość psychiczną i poza tą granicą jest już nie miłość tylko grzech przeciw miłości własnej czy piątemu przykazaniu. Separacja może mieć miejsce nawet tam, gdzie był ślub. Żeby ochronić swoje życie fizyczne i psychiczne, i swoje dzieci. Tym bardziej może być tam, gdzie ślubów żadnych nie było. Tylko że łatwo zrozumieć siebie (znamy własną motywację i łatwo nam siebie usprawiedliwić), a kogoś zawsze trudniej.

 Re: Przebaczenie z woli a pojednanie z bliźnim.
Autor: Bogna (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2011-01-17 11:41

No to jednak intuicyjnie miałam rację. Wcale nie "oskarżałam" Doroty bez powodu. :) Dorota, pamiętam o Tobie (i Maleństwie) w modlitwie.

 Re: Przebaczenie z woli a pojednanie z bliźnim.
Autor: Dorota (---.satfilm.net.pl)
Data:   2011-01-17 14:24

Witam ponownie. Podtrzymam wątek ze względu na bieg wypadków. Powstała sposobność "przypadkowego" spotkania (pomyślałam Opatrzność) i spróbowałam mimo lęku wyciągnąć rękę na zgodę. Nawet nie wiem czy moje "przepraszam" zostało usłyszane, pomiędzy wypowiadanymi w emocjach raniącymi słowami. Uprzedzam, że to nie było zdawkowe przepraszam i nie rzucone ot tak pokątnie, mimochodem. Wycofałam się mówiąc jedynie, że mam prawo do własnego spojrzenia na temat. Nie chciałam prowokować do dalszej scysji, bo jestem w ciąży, a to i tak kosztowało mnie wiele emocji. Ta druga osoba o tym nie wie, nie wie nikt w rodzinie prócz mojego męża i synka. Nie mówimy na razie o tym ze względu na tragicznie zakończoną poprzednią ciążę sprzed kilku miesięcy i ze względu na i tak spore troski moich rodziców związane z opieką nad babciami.
Nie pozostaje mi więc nic innego, jak czekać, a zadziałają Siły Opatrzności. Ale jestem tak rozbita i tak trudno nie myśleć mi negatywnie o tej osobie i moich rodzicach, którzy w pewnej mierze przyczynili się (pewnie nie do końca świadomie) do powstania problemu. Z woli powtarzam sobie, że nie tędy droga, że ma być "wybaczenie bliźnim", że tak bardzo chciałabym o tym zwyczajnie przestać myśleć, niech będzie jak jest - trudno. Myśli i tak powracają i już sama nie wiem, czy to moje czy nie moje. Próbuję sobie wyobrazić, co ta osoba myśli i czuje, by jakoś było lżej, ale nie na wiele się to zdaje. Nawet moja modlitwa wydaje się być w tym byle jaka.
Bogna, dziękuję za modlitwę, jest mi teraz bardzo potrzebna.

 Re: Przebaczenie z woli a pojednanie z bliźnim.
Autor: Franciszka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2011-01-18 13:18

"Trzeba zrozumieć, że ludzie mają ograniczoną wytrzymałość psychiczną i poza tą granicą jest już nie miłość tylko grzech przeciw miłości własnej czy piątemu przykazaniu". - Dziękuję za opublikowanie tego postu Bogumiły vel Zuzki, w którym odnosi się do tego, co napisałam, bo uświadomił mi on, że jednak nie mylę się. Właśnie doświadczam tej chęci odseparowania się od niej, który - według niej - nie jest grzechem przeciw piątemu przykazaniu. Od dawna omijam ją na tym forum, a po tym poscie tym bardziej czuję niechęć do wszelkich kontaktów. Zatem sprawdza się to, że jak człowiek został zraniony, to chce się odseparować. Wiele razy Bogumiła czepiała się moich tekstów. Wiem, że jej nie przekonam, bo zawsze na wszystko ma swoje zdanie. Zatem nie widzę możliwości pojednania, bo każda z nas zostanie przy swoim zdaniu.
Teraz jednak Bogumiła mocno przesadziła z tą analizą psychologiczną mojej osoby, którą zrobiła na podstawie mojego świadectwa. W dodatku zinterpretowała i skomentowała moją prywatną sytuację życiową według siebie. Nie będę komentować tego, co napisała o moim życiu prywatnym. Piszę tu o swoich osobistych doświadczeniach tylko w celu pomocy tym, którzy o to proszą. Nie prosiłam o pomoc ani o komentarze.
Zatem proszę, by Bogumiła nie szlifowała tu swojego stylu przy wykorzystywaniu faktów z mojego życia i aby cytat z mojego starego postu i komentarz został usunięty.
Mam swoje doświadczenia i po swojemu je interpretuję. Jeśli napisałabym herezje, to nie zostałyby puszczone na to forum. Moderatorzy mają do mnie kontakt i w każdej chwili mogą do mnie napisać lub porozmawiać ze mną, więc uwagi o tym, czy kogoś dobrze zrozumiałam, czy nie, nie są tu całkiem właściwe.

PS. Dorota, także polecam Ciebie i Wasze Dziecię Panu Bogu w modlitwie.

 Re: Przebaczenie z woli a pojednanie z bliźnim.
Autor: zjs (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2011-01-19 12:39

Odpowiedź na pytanie znajdziesz między innymi na płytce o. Józefa Augustyna SJ "Uzdrowienie z poczucia krzywdy" - wydanej przez studio Inigo. Rewelacyjne rekolekcje - bardzo pomagają.
http://e.wydawnictwowam.pl/?Page=opis&Id=54928

 Re: Przebaczenie z woli a pojednanie z bliźnim.
Autor: Dorota (---.satfilm.net.pl)
Data:   2011-01-19 12:59

Franciszko, nie do końca rozumiem Twoje uniesienie (irytację) z powodu ostatniego postu Zuzki. Bardzo chciałabym by mój problem był takiego kalibru, bo dużo łatwiej byłoby mi się z nim uporać. Ale rozumiem, że każdy postrzega świat nieco inaczej, tylko czasem nie potrafię tego postrzegania w pełni zaakceptować (pewnie z braku zrozumienia). Dziękuję za modlitwę.

 Re: Przebaczenie z woli a pojednanie z bliźnim.
Autor: Franciszka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2011-01-19 14:12

"czasem nie potrafię tego postrzegania w pełni zaakceptować (pewnie z braku zrozumienia)"
- Akceptacja bez rozumienia jest sztuką trudną do wykonania. uczę się jej i ciągle jestem bardzo daleka od osiągnięcia tego celu.

 Re: Przebaczenie z woli a pojednanie z bliźnim.
Autor: Joy (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2011-01-19 19:49

Franciszko, nie mogę zrozumieć dlaczego tak urazowo reagujesz na wypowiedzi Bogumiły. Staram się je czytać bardzo uważnie i to co w nich dostrzegam, to przede wszystkim duży szacunek do bliźnich, nie wyłączając Ciebie. Jeśli tak głęboko rani Cię to, że ktoś (czy może tylko Bogumiła) krytycznie odnosi się do niektórych z Twoich stwierdzeń wygłaszanych na forum, to zamiast separacji od osoby (osób?), postaraj się raczej odkryć rzeczywiste źródło swoich emocji. I powstrzymać od komentarzy tego rodzaju: "Zatem proszę, by Bogumiła nie szlifowała tu swojego stylu". - Bo w przeciwieństwie do zdrowej i potrzebnej nieraz krytyki, w takich stwierdzeniach jak powyższe, naprawdę trudno jest doszukać się jakiegokolwiek dobra.

"Wiem, że jej nie przekonam, bo zawsze na wszystko ma swoje zdanie. Zatem nie widzę możliwości pojednania, bo każda z nas zostanie przy swoim zdaniu." -
Nie rozumiem również tego, Franciszko, że możliwość pojednania z kimś uzależniasz od ujednolicenia poglądów, czy wręcz od tego, że ktoś zrezygnuje ze swoich, przyznając Tobie rację.

 Re: Przebaczenie z woli a pojednanie z bliźnim.
Autor: serious (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2017-10-04 02:40

Witam. Wkleję tu link do strony gdzie spodobało mi się bardzo jak opisują etapy wybaczenia. Proszę się wczytać, bo dla mnie nie dość, że prawdziwy tzn. realny jak również zaskakujący jest ten opis, w miłości i szacunku:
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/I/IP/md_zranieniarel.html
Rozumiem Franciszkę o tyle, że do niedawna też tak rozumowałam. I wcale jeszcze daleko nie odeszłam od takiego rozumowana. Wiara narasta, nie jest zadana, Bardzo cie rozumiem Franciszko i współczuję. Pomodlę się w tej intencji. Zranienia bywają bardo trudnym bagażem. Z Panem Bogiem

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: