Autor: mm (---.ostnet.pl)
Data: 2011-03-04 21:20
cześć,
pisze bo mam problem, moje dotychczasowe życie to kłamstwo, spowiedzi nieważne, wszystkie - zaczęłam już od 1 Komunii. to było tak - byłam mała i głupia raz z bratem ukradliśmy cioci parę rzeczy. i tak jakoś wyszło, ze bałam się powiedzieć na 1 spowiedzi, a tym bardziej, ze spowiadał nas ks. który mnie uczył. i tak od tamtego momentu jest coraz gorzej, kolejne spowiedzi tez nie były lepsze, nawet coraz gorzej. zawsze napotykałam księży w konfesjonale, którzy mnie znali, albo uczyli i wstyd mi było się przyznać, nawet miałam parę spowiedzi z całego życia dotychczasowego, wiec świadome zatajenie grzechu. teraz nawet jakbym chciała się iść wyspowiadać to nawet nie wiem czy mam jeszcze jakieś prawo a tym bardziej ze przez ten okres czasu kłamstwa, nie chodzenie do kościoła nie wiem czy wierzę w Boga, nawet jak jestem czasami w kościele, to jest to dla mnie jakieś obce miejsce, stoję i śmieję się z tych ludzi, ze oni wierzą modlą się i tak nic z tego nie mają. nie wiem co robić. wiem, ze muszę iść wyspowiadać się, ale dla mnie spowiedź to jakieś opętanie furiata. raz ks. dał mi taką kartę z cytatem: "jeśli Bóg będzie na 1 miejscu, to wszytko będzie na swoim miejscu" - ten cytat naprawdę chodzi mi po głowie często, ale co z tego, boję się, że naprawdę wszystko zależy od Boga, ze On decyduje kiedy będę szczęśliwa, zakochana, itp. przeraża mnie pójście do spowiedzi i to co mi ks. na spowiedzi powie. wiem, sama jestem sobie winna, ale naprawdę mam już dość tych kłamstw, kłótni, itp.
proszę doradźcie mi co mam zrobić. z góry bardzo dziękuję.
|
|