logo
Sobota, 20 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Miesiąc przed ślubem zmarł mój ukochany narzeczony.
Autor: gosiak (27 l.) (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2011-11-22 22:33

Witam,
Jestem w trakcie żałoby. Pół roku temu na równo miesiąc przed naszym ślubem zmarł mój ukochany narzeczony, mój najlepszy przyjaciel. Pół roku walczyliśmy z nowotworem i przegraliśmy. W czasie jego choroby straciliśmy dwoje dzieci, dwa razy poroniłam w pierwszych tygodniach ciąży. Nie umiem się z tym pogodzić, najpierw dowiedziałam się, że jestem w ciąży, a na drugi dzień diagnoza ukochanego, że to mięsak, za półtora tygodnia on w szpitalu na pierwszej chemii, a ja poroniłam. Lekarze mówili nam żeby zastanowić się nad bankiem nasienia bo narzeczony będzie bezpłodny, ale to odrzuciliśmy. Dwa miesiące później okazało się, że znów jestem w ciąży, nie planowaliśmy tego, ale cieszyliśmy się ogromnie. Niedługo. Dwa tygodnie i kolejne poronienie. Ogromny ból, smutek, rozpacz i modlitwa, aby Pan zachował dla mnie mojego ukochanego bo razem przejdziemy przecież przez wszystko. Jeśli nie będziemy mieć dzieci to istnieje przecież adopcja, weźmiemy do siebie dziecko i pokochamy jak własne, tylko pozwól nam Panie być razem. Trzy tygodnie później złe wyniki Jarka, dużo badań i dramat, rozsiew choroby. W ciągu tygodnia narzeczony zostaje sparaliżowany, szpital nie chce go dalej leczyć, mówią że został miesiąc może półtora życia, nowotwór jest niezwykle agresywny. Wróciliśmy więc do jego domu, do domu, który za niecałe trzy miesiące miał stać się naszym wspólnym domem, gdzie miało zacząć się nasze wspólne życie. Przeniosłam się do niego, opiekowałam się nim, byłam każdego dnia, każdej nocy. Byłam pewna, że jest to człowiek, z którym chcę spędzić całe swoje życie, że to miłość mojego życia, to mój "oblubieniec". Ale mój ukochany zmarł, umierał w domu, przy mnie, przy swoich i moich rodzicach, przy słowach modlitwy. Myślę, że największą łaską jaką otrzymałam w swoim życiu jest to, że mogłam być przy jego śmierci, że mogłam go trzymać za rękę i mu towarzyszyć w tej najważniejszej chwili życia każdego człowieka, że Pan dał mi tę siłę, tę łaskę że mogłam oddać ukochanego człowieka w Jego ręce ze spokojem i miłością. Ostatniego dnia swojego życia gdy tylko nad nim się pochylałam np. żeby go przekręcić na bok lub gdy coś podawałam, Jarek całował mnie i powtarzał, że musi mnie całować, chyba powoli ze mną się żegnał. Tak wygląda historia ostatniego roku mojego życia, życia, w którym pojawiła się tak ogromna pustka, że brak słów by to opisać. Wiem doskonale co znaczą słowa umierać z tęsknoty bo niezmiennie od pół roku to uczucie mi towarzyszy. Tak strasznie brak mi radości, jestem jakby martwa w środku, jakby moje serce umarło, tak się czuję. Boję się, że stanę się przez to zgorzkniałym człowiekiem, a nie chcę rozlewać żółci na ludzi, którzy znajdują się wokół mnie. Mój stan pogłębia fakt, że jeszcze nigdy od nikogo nie słyszałam słów pocieszenia dotyczących moich dzieci, ludzie zachowują się tak, jakby one nigdy nie istniały, nikt nawet nie wspomniał o nich. Przygnębiający jest również fakt, że nie mam pracy i że jej poszukiwania kończą się "niczym". No i przyjaciele, znajomi, tak naprawdę okazało się, że mam tylko jedną przyjaciółkę, reszta chyba boi się zarazić śmiercią, więc mój telefon praktycznie milczy. Byłam na rekolekcjach dla ludzi pogrążonych w żałobie, ale to pomaga tylko na chwilę. Dziękuję jeśli ktoś dotrwał do końca opowieści z ostatniego roku mojego życia, może znajdzie się ktoś kto napisze mi słowa otuchy i wsparcia, za które z góry dziękuję.

 Re: Miesiąc przed ślubem zmarł mój ukochany narzeczony.
Autor: salamanka (---.acnielsen.pl)
Data:   2011-12-02 14:30

Gosiu, ogromnie, ogromnie Ci współczuję - nie umiem sobie nawet wyobrazić, co przeżywałaś w ciągu ostatniego roku i co przeżywasz teraz. Nagromadzenie tragedii wydaje się zbyt wielkie, jak na jednego człowieka i zbyt wielkie na "zwykłe" pocieszanie. Jedyne, co mogę zrobić, to ofiarować za Ciebie modlitwę, co uczynię dziś wieczorem.

 Re: Miesiąc przed ślubem zmarł mój ukochany narzeczony.
Autor: P. (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2011-12-02 18:09

Tak trudno postawić się w Twojej sytuacji, mimo to łzy napływają mi do oczu, gdy czytam o Twoich doświadczeniach. Cóż, co do znajomych. Tak to już w życiu bywa. Mam koleżankę, ale istotę stanowi dla mnie rodzina, ciotki, kuzynostwo, rodzice. Tak naprawdę krewni są mymi przyjaciółmi. Nie wiem jak jest w Twoim przypadku, ale wierzę, że spotkasz jeszcze na swej drodze wiele dobrych duszyczek. Twoje cierpienie nie idzie na marne - cierpienia ziemskie skracają męki czyśćcowe. Często coś się kończy, by coś innego mogło się wydarzyć. Pomyśl o tym, że Twoi najbliżsi; dzieci i ukochany są już blisko Boga. Ty jeszcze na "chwilę" musisz tutaj pobyć, przyjmij wolę Boga z pokorą. Jeśli nie czytałaś, polecam Dzienniczek św. s. Faustyny Kowalskiej. Zawsze do niego wracam, kiedy mi ciężko, wiele w nim o sensie cierpienia. Pomodlę się dziś za Ciebie, Ty również nie wątp w Miłosierdzie Pana. Z Bogiem, dużo dobrego.

 Re: Miesiąc przed ślubem zmarł mój ukochany narzeczony.
Autor: Marek (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2011-12-02 18:24

Cześć, Moja historia jest podobna, choć zupełnie inna. Moja żona zmarła nagle w wieku 26 lat. Umierała obok, jakieś 3 metry ode mnie. Gdy się zorientowałem, było już za późno. Mimo reanimacji mojej i pogotowia, po 11 dniach zmarła. Nie wspomnę o okolicznościach, ale od początku było dla mnie jasne, że ta tragedia ma i drugie dno. Z czasem widzę w tym zdarzeniu coraz więcej łaski (choć dla niewierzących jest to nie do ogarnięcia), widzę głębię i miłość, którą zrodziła ta śmierć. Uważam, że ten czas spędzony przy żonie, przy jej łóżku - był najpiękniejszym czasem. Ludzie pytają zazwyczaj czy były dzieci. "Nie? To tyle dobrze". A pragnąłbym aby choć tyle po niej zostało, jakaś cząstka żony. Serdecznie Ci współczuję, mam nadzieję, że się w tym odnajdziesz. Moja żałoba trwa niecałe 2 miesiące, więc nic Ci nie doradzę. Zaufaj Panu, ja zaufałem.
Ps. Gdybyś chciała kiedyś pogadać to pisz: red_day@wp.pl

 Re: Miesiąc przed ślubem zmarł mój ukochany narzeczony.
Autor: lola (---.93.218.87.dynamic.jazztel.es)
Data:   2011-12-02 18:35

Bardzo smutna jest Twoja historia. Nie wiem co Ci poradzić. Przykro mi, bo pewnie czujesz jakby zmarły Ci 3 osoby, dwójka dzieci i ukochany. Mam nadzieje, ze Jezus Miłosierny pocieszy Twoje serce.

 Re: Miesiąc przed ślubem zmarł mój ukochany narzeczony.
Autor: Joanna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2011-12-02 18:48

Bardzo Ci współczuję. Daj sobie czas na przeżycie żałoby - potrójnej - to pewnie musi długo trwać. Nie rozumiemy wyroków Bożych, dlatego jest tym trudniej. Ale życie idzie dalej, a Ty w tym życiu też. Nie wiem, jak mogliby Ci pomóc obcy ludzie. Pomilczeć? Popłakać? Może zwyczajnie nie wiedzą, jak się zachować? Kiedy w tak młodym wieku umarł na nowotwór mój brat, zostawiając roczne dziecko, też myślałam, że nigdy tej męki nie zapomnimy. Ale minęło kilka lat i już jest normalnie. Pozostaje pustka, której nigdy nikt nie wypełni, ale ważne, żeby nie była to do końca szarpiąca rana. Naszym zadaniem jest żyć. Z Bogiem.

 Re: Miesiąc przed ślubem zmarł mój ukochany narzeczony.
Autor: Grażyna (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2011-12-02 19:00

Małgosiu,
Gdy czytam Twój post nie mogę wyobrazić sobie bólu jaki przeżywasz. Mimo, że teraz cierpisz, kiedyś z tego cierpienia wyjdzie jakieś dobro, zawsze tak jest. Zaufaj Panu Bogu, mimo bólu. Polecam Ci wyjazd do Tyńca na rekolekcje dla ludzi takich jak Ty. Ojcowie benedyktyni naprawdę mogą Ci pomóc. Pozdrawiam Cię serdecznie i trzymam mocno za rękę.

 Re: Miesiąc przed ślubem zmarł mój ukochany narzeczony.
Autor: m (---.bielawa.vectranet.pl)
Data:   2011-12-02 19:15

Ciężko dobrać słowa pocieszenia dla Ciebie po tak przykrych, bolesnych doświadczeniach. Napiszę proste słowa - Trzymaj się. Czerp siły od naszego Pana. Wiem, że czasem nawet nie mamy siły i ochoty na modlitwę. Mimo wszystko poszukaj ukojenia, najlepiej przed Najświętszym Sakramentem. Posiedź z Panem Jezusem, powiedz Mu o swoich bolączkach, o swojej rozpaczy, o tym wszystkim co jest dla Ciebie cierpieniem, beznadzieją. Nie zamykaj się na Boga, na ludzi. Tragedia którą przeżyłaś nie może skreślić Twojego życia. Postaraj się jak najczęściej być na Mszy świętej, przyjmuj Komunię. Trwaj przy Bogu.
Ps. kolega Marek przeżył również tragedię, doskonale więc Cię rozumie i wie co to znaczy. Myślę, że wspólna wymiana zdań może Wam pomóc. Dużo siły życzę i pamiętam w modlitwie.

 Re: Miesiąc przed ślubem zmarł mój ukochany narzeczony.
Autor: ewa (---.cdma.centertel.pl)
Data:   2011-12-02 19:46

Witaj
Zdrowy, młody chłopak - kochał góry, przyjaciel mojego męża zmarł nagle na 10 dni przed ślubem. Potem okazało się, że miał atak serca. Wieczorem było wszystko ok, a rano rodzice znaleźli go w łazience martwego. Jego narzeczona jak się dowiedziała, była w strasznym szoku, uspokoiła się podobno (tak mi mąż opowiadał, bo także ją znał dobrze) dopiero jak zobaczyła jego ciało.
Do dzisiaj pozostała sama. Gdy ją poznałam (ok. rok później) w pokoju miała jego zdjęcie i mówiła o nim bardzo spokojnie, jakby tylko gdzieś chwilowo był nieobecny. Tak bardzo ją wtedy podziwiałam. I tego pokoju Tobie życzę. Wspomnę za Tobą na modlitwie. Pozdrawiam serdecznie.

 Re: Miesiąc przed ślubem zmarł mój ukochany narzeczony.
Autor: Kasia:) (---.opera-mini.net)
Data:   2011-12-02 21:36

Witam,
Bardzo smutne, że musisz tak cierpieć. Często pytamy dlaczego nas to spotyka? Może nie są to słowa otuchy, ale jesteśmy z tobą. Też wiem co to znaczy widzieć osobę umierającą, która cierpi. Mój tata i dziadek też umierali na nowotwory i wiem co to znaczy widzieć jak ktoś się męczy. Najważniejsze, że twój narzeczony już nie cierpi. Na pewno nie może się doczekać kiedy do niego dołączyć, ale zanim to nastanie na pewno chce abyś ułożyła sobie ziemskie życie na nowo. :) Zaczęła żyć pełnią szczęścia, ale wiadomo że musi trochę czasu upłynąć. Jest powiedzenie, że CZAS LECZY RANY. Musisz żyć dalej dla tych, którzy cię kochają. Zobaczysz w końcu nastąpią dla ciebie dobre chwile tylko ZAUFAJ BOGU. :) Pozdrawiam i trzymaj się, dasz radę. :)

 Re: Miesiąc przed ślubem zmarł mój ukochany narzeczony.
Autor: Joy (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2011-12-02 22:05

"No i przyjaciele, znajomi, tak naprawdę okazało się, że mam tylko jedną przyjaciółkę, reszta chyba boi się zarazić śmiercią, więc mój telefon praktycznie milczy." - Czy nie jest to przypadkiem bardzo niesprawiedliwa ocena Twoich znajomych? Czasem ludzie milczą, bo nie wiedzą jak mogą pomóc. Albo uważają, że pomagają najlepiej, nie zakłócając spokoju człowieka pogrążonego w żałobie.
Jeśli wciąż potrzebujesz rozmów na te bolesne tematy, a przyjaciółka Ci nie wystarcza, możesz o nie znajomych poprosić. Nie oczekuj, że każdy będzie sam wychodził z taką inicjatywą. Nie podsycaj w ten sposób swojego żalu.
Jeśli zaś kontakty ze znajomymi są Ci potrzebne do powrotu do życia, też daj im o tym znać. Powiedz, że jesteś już gotowa. Albo że chcesz spróbować. Ludzie powinni się dowiedzieć, jakie są Twoje potrzeby. Telefony działają w obie strony.

"Mój stan pogłębia fakt, że jeszcze nigdy od nikogo nie słyszałam słów pocieszenia dotyczących moich dzieci, ludzie zachowują się tak, jakby one nigdy nie istniały, nikt nawet nie wspomniał o nich." - Nie dziw się temu. Gdyby nie choroba narzeczonego, Twoje otoczenie na pewno bardziej zwróciłoby uwagę na utratę dzieci. I pamiętaj, że matka jest osobą, która najszybciej związuje się emocjonalnie ze swoim dzieckiem. Inni tego aż tak mocno nie czują. Ani obecności dziecka, ani jego utraty, szczególnie gdy jego istnienie jest bardzo krótkie.
Postaraj się nie pominąć również innego aspektu. Zmarł Twój narzeczony. Ale to, że opłakujesz całą rodzinę, a narzeczonego jak męża, co potęguje Twój ból, jest wynikiem Waszych błędnych wyborów. Nigdzie w Twoim wpisie nie znalazłam wzmianki, że masz tego świadomość. Ani razu nie padło słowo, że żałujesz. Tak jakby wszystko było w porządku.

 Re: Miesiąc przed ślubem zmarł mój ukochany narzeczony.
Autor: magda (---.play-internet.pl)
Data:   2011-12-02 23:21

Przykro, ale chciałabym zwrócić Twoją uwagę na jedną rzecz. Otóż nie wyobrażam sobie sytuacji, żeby samej poruszać tak trudny temat, jakim jest strata czyjegoś dziecka, bez wyraźnego sygnału od najbardziej cierpiących osób z tego powodu, czyli rodziców. Dlatego proponowałabym więcej łagodnej wyrozumiałości względem innych. Teraz jest czas oczekiwania na Miłość, która zbawiła świat. Niech Pan udzieli Ci łaski, abyś pomimo swojego wielkiego bólu, nie zapomniała o tym. I niech doda Ci odwagi, światła i mądrości, aby słowa proroka Izajasza, odnoszące się do Jana Chrzciciela jako Głosu wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, dla Niego prostujcie ścieżki (por. Mt 3,3) - stały się też życiem.

 Re: Miesiąc przed ślubem zmarł mój ukochany narzeczony.
Autor: Esterka (---.146.7.74.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2011-12-03 00:01

Jeśli potrzebujesz rozmowy ze znajomymi - zadzwoń do nich, sama zacznij rozmowę na ten temat, powiedz, że potrzebujesz być wysłuchana. Nie oczekuj od innych czytania Ci w myślach, każdy przeżywa żałobę inaczej, oni mogą zwyczajnie nie wiedzieć, że potrzebujesz rozmowy.
Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę z tego, że ten ból częściowo sama na siebie sprowadziłaś: gdyby nie współżycie przez ślubem, nie byłoby dzieci, ani tragedii z powodu ich śmierci. Mam też wrażenie, że zamknęłaś się w swoim bólu i wcale nie chcesz z niego zrezygnować.

 Re: Miesiąc przed ślubem zmarł mój ukochany narzeczony.
Autor: xc (---.181.177.228.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2011-12-03 08:03

Współczuję Pani i polecam w modlitwie Panią i dusze Pani zmarłych Bogu.

Proszę się trzymać, choć to trudne. Dobre dni nadejdą.

 Re: Miesiąc przed ślubem zmarł mój ukochany narzeczony.
Autor: magda (---.play-internet.pl)
Data:   2011-12-03 13:29

I jeszcze jedno słowo w obronie tych, którzy milczą w sprawie śmierci twoich dzieci. To katolickie forum pomocy, więc nie mogę tego (o czym za chwilę napiszę) ominąć, bo tak mi nakazuje sumienie. Dobrze jest się wyżalić, zwłaszcza wtedy, kiedy nie ma komu, ale też dobrze usłyszeć coś, co inni naokoło może boją się powiedzieć, brakuje im odwagi, albo po prostu uważają, że coś jest ok, więc dlaczego niby mają komuś zadać jakieś "krępujące" pytanie. A wracając. Moja przyjaciółka też w taki sam sposób straciła swoje dziecko, ale ona była nie tylko matką tego dziecka, była też żoną ojca swojego dziecka. Wiem, że dla matki bez względu na okoliczności śmierć dziecka, to boleść wielka, ale popatrz też jak my (ludzie trochę dalej stojący) mamy zacząć rozmowę na temat Twojego bólu, kiedy nawet nie byliście sakramentalną rodziną? Jak to zrobić? On nie był Twoim mężem, Ty nie byłaś żoną, ale narzeczoną, więc proszę, postaw się też, na ile potrafisz, w naszej sytuacji.

 Re: Miesiąc przed ślubem zmarł mój ukochany narzeczony.
Autor: Karolina (---.biznes.mm.pl)
Data:   2011-12-03 13:34

Jesteś bohaterką. Podziwiam Cię i to, co zrobiłaś.
W czasach gdy człowieczeństwo jest wstydem (mam na myśli brak szacunku dla starszych, aborcje i kult erotycznych reklam i filmów), pokazałaś, że jesteś w pełni człowiekiem. Takim z sercem i duszą, z uczuciami.
Czytam Twój wpis i czuję, że bije z niego niesamowita moc. Jesteś już zwycięzcą Gosiu. Mam dopiero 17 lat i może mało wiem o życiu, ale dla mnie Twój los jest częścią mojego, czymś niezwykłym. Będę o Tobie pamiętać.

 Re: Miesiąc przed ślubem zmarł mój ukochany narzeczony.
Autor: Irena (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2011-12-03 13:43

Zaufaj Panu. Staraj się żyć przede wszystkim Jego Przykazaniami. To nie jest takie trudne, a wszystko będzie dobrze. Z Panem Bogiem.

 Re: Miesiąc przed ślubem zmarł mój ukochany narzeczony.
Autor: Calina (---.lightspeed.cicril.sbcglobal.net)
Data:   2011-12-03 14:31

"Tak strasznie brak mi radości, tak się czuję. Boję się, że stanę się przez to zgorzkniałym człowiekiem, a nie chcę rozlewać żółci na ludzi." - Żałoba po stracie bliskich jest naturalną koleją rzeczy i nie trzeba przyspieszać sztucznie jej zakończenia. Owocna będzie przeżywana w bliskości z Chrystusem. Dałaś piękny wyraz miłości służebnej. Wydaje mi się, Gosiak, że wzruszająco, ale bez jakiegoś żalu, opisałaś jednak dzieje swojego grzechu. Czas na refleksje:
- CO przez te bolesne wydarzenia, chce ci powiedzieć Bóg?

Napisałaś: "Pan dał mi tę siłę, tę łaskę, że mogłam oddać ukochanego człowieka w Jego ręce ze spokojem i miłością." - a co zrobiłaś/robisz dla zbawienia Jarka?
Czy wiesz dlaczego czujesz się "martwa w środku"? Twój ukochany przecierpiał za za wasze błędy, które spowodowały dodatkowe tragedie. Pierwsze poronienie was nie doprowadziło do opamiętania. Kolejna krzywda nienarodzonego dziecka. Cóż, czasu się nie cofnie, ale mamy nadzieję w miłosierdziu Bożym. Daj Mu się ogarnąć. - Kiedy uwierzysz, że tylko Jezus może cię wyprowadzić na drogę życia wśród cierpień, że On może wypełnić je pokojem - wtedy zamiast zgorzkniałej, nieszczęśliwej osoby, możesz stać się radosnym Jego świadkiem. To tylko grzech powoduje najgorszą śmierć, ufający Panu oczekują zmartwychwstania ciał, nie są przywiązani do przemijającego świata. Życzę ci wszystkiego dobrego oraz obiecuję pomodlić się za zmarłego twego narzeczonego. Niech spoczywa w pokoju.

 Re: Miesiąc przed ślubem zmarł mój ukochany narzeczony.
Autor: gosiak (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2011-12-03 14:48

Dziękuję Wam wszystkim za słowa wsparcia, a szczególnie za ten piękny dar dla drugiego człowieka, jakim jest modlitwa, zawsze bardzo się wzruszam jak ktoś mówi mi, że się za mnie pomodli. :) Dziękuję z całego serca wszystkim bez wyjątku. Ktoś napisał, że chyba nie zdaję sobie sprawy, że sama ten ból na siebie sprowadziłam, ale gdybym nie była tego świadoma, wydaje mi się, że nie byłby on teraz taki wielki, ale to zostawmy miłosiernemu Bogu. W mojej historii jest jeszcze wiele wątków, spraw, wydarzeń, które pominęłam, ale przecież nie sposób o wszystkim napisać, bo komu chciałoby się czytać "niekończącą" się opowieść. Napisałam tu z prośbą o wsparcie i od wielu osób je dostałam, za co serdeczne Bóg zapłać.
Jest to katolickie forum pomocy i takiej pomocy oczekuję. Nie wiem, czy ze strony otaczających mnie osób, jest ok, nie usłyszeć najmniejszego słowa współczucia, nawet jeśli nie byliśmy połączeni węzłem małżeńskim, czego tak strasznie mi żal. Nie kopie się leżącego. Bóg jest miłosierny i w Nim moja nadzieja. Marku, dziękuję za Twoje słowa.

 Re: Miesiąc przed ślubem zmarł mój ukochany narzeczony.
Autor: magda (---.play-internet.pl)
Data:   2011-12-03 17:45

"Kopać leżącego" - Mogę, Droga Gosiak, pisać, że Ci współczuję. Ale już wiele słów otrzymałaś na pokrzepienie, że warto, moim zdaniem, napisać Ci coś innego. Coś czego może jeszcze nie jesteś w stanie zrozumieć, a co za tym idzie, przyjąć ze spokojem. Ufam, że kiedyś zobaczysz. I proszę, nie oczekuj ode mnie, od kogoś, kto kocha Boga w Kościele katolickim, abym przemilczała dyplomatycznie "fakt", który w jakimś sensie zmienia moje postrzeganie twojego cierpienia, Twojej historii. Nie oczekuj, Droga Gosiak, może też od innych wokół, głośnych słów współczucia w sprawie straty dzieci, kiedy nie do końca wszystko było w porządku. Żeby była jasność. Nie oceniam, to Twoje życie i to sprawa między Tobą i Bogiem, ale też, wybacz, że tak wprost, ale jest mi trudniej współodczuwać cierpienie kogoś, kto w jakiś sposób sam je nałożył na swoje barki. Choć chcieliście być małżeństwem, to nim nie byliście, a jednak mieliście dzieci i tego nie mogę pominąć, po prostu nie mogę. Zdecydowanie łatwiej wyrazić mi głośno współczucie po stracie dziecka, rodzicom, którzy tworzą związek sakramentalny, którzy tworzą rodzinę i tyle. O to mi cały czas chodzi. Nawrócenie to zmiana myślenia, zrozumienie. Wszystkiego dobrego.

 Re: Miesiąc przed ślubem zmarł mój ukochany narzeczony.
Autor: Ata (---.204.29.65.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2011-12-03 22:11

"W kontekście historio-zbawczym należałoby uznać, że dzieci umierające bez Chrztu zostają uwolnione od grzechu pierworodnego za pośrednictwem pragnienia chrztu, zawartego w akcie wiary Kościoła, wyrażonego w jego modlitwie wstawienniczej o zbawienie wszystkich. Ponieważ każdy sakrament dokonuje się w wierze Kościoła, który go sprawuje z mandatu Chrystusa, także sakrament chrztu dzieci jest sprawowany w tej wierze i dlatego nie widać rozumnych podstaw dla wyłączenia dzieci nieochrzczonych z powszechnej zbawczej woli Boga, która obejmuje niechrześcijan dorosłych, o których mówi Sobór Watykański II w LG n. 16. Skoro zbawcza łaska Chrystusa obejmuje wszystkich, którzy "bez własnej winy nie znając Ewangelii Chrystusowej i Kościoła Chrystusowego, [...] mogą osiągnąć wieczne zbawienie i Opatrzność Boża nie odmawia koniecznej do zbawienia pomocy takim, którzy bez własnej winy, w ogóle nie doszli jeszcze do wyraźnego poznania Boga, a usiłują, nie bez łaski Bożej, wieść uczciwe życie" (tamże), to tym bardziej weryfikuje się to w odniesieniu do niewinnego dziecka."
Rada Naukowa Konferencji Episkopatu Polski
Warszawa, 20 marca 2002 r. Ecclesiastica 2003/2

 Re: Miesiąc przed ślubem zmarł mój ukochany narzeczony.
Autor: Tomek (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2011-12-04 09:49

Myślę, że kiedy się tam spotkacie pierwszą rzeczą jaką da Wam Pan Bóg będzie ślub, tzn. wasz ślub.

----------

"Jezus im odpowiedział: Jesteście w błędzie, nie znając Pisma ani mocy Bożej. Przy zmartwychwstaniu bowiem nie będą się ani żenić, ani za mąż wychodzić, lecz będą jak aniołowie Boży w niebie" (Mt 22, 29-30).

moderator

 Re: Miesiąc przed ślubem zmarł mój ukochany narzeczony.
Autor: Elle (---.205.112.245.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2011-12-06 13:18

Rozpaczam, że wciąż jestem starą panną. Przecież to wielka łaska od Boga.
Współczuje serdecznie. Myślę, że przez te tragedie Pan Bóg pokazuje jak bardzo mu na Tobie zależy. I jak daleko jeszcze byłaś od Niego. Teraz dla Ciebie jest czas przewartościowania i wyprostowania życiowej drogi w pełnym tego słowa znaczeniu. Wspieram modlitwą.

 Re: Miesiąc przed ślubem zmarł mój ukochany narzeczony.
Autor: Marlinek (---.rzeszow.vectranet.pl)
Data:   2011-12-06 14:33

Gosiek - jest coś ważnego, co możesz teraz zrobić dla Jarka. To bardzo, bardzo ważne. On potrzebuje Twojej modlitwy. On na nią czeka, tęskni za nią, gdyż kochał Cię i wciąż jest blisko Ciebie. Kiedy będziesz się modlić, on będzie o tym wiedział i będzie się modlił za Ciebie.
Pragnęłaś być jego żoną. Bóg miał dla Was inny plan. Bóg patrzy na Was z perspektywy wieczności i wybrał dla Was to co najlepsze (choć w bólu ciężko w to uwierzyć).
Idź do Jezusa przed Najświętszy Sakrament, porozmawiaj z Jezusem, zapytaj dlaczego tak się stało i jaki ma plan dla Ciebie. Możesz przy nim wypłakać cały ból, możesz stawiać pytania, gdyż u Jezusa znajdziesz na nie odpowiedzi. Możesz Bogu oddać swój ból, żal i cierpienie, możesz to ofiarować za Jarka.
Mam nadzieję, że Jarek zdążył przygotować się na drogę do wieczności poprzez spowiedź i Eucharystię, lecz nadal bardzo potrzebuje Twojej modlitwy i ofiarowanie Twojego cierpienia.
Mam również nadzieję, że Ty sama dostrzegasz grzech, który zakradł się w Waszym życiu (przykazanie 6) i również błagałaś Boga o przebaczenie swoich grzechów, bo grzech rodzi śmierć. (por. Jk 1,13.15). Grzech nie rodzi, ale zabija. Jest mi ogromnie przykro, że tak dokładnie te słowa z Pisma Świętego sprawdziły się w Twoim życiu (śmierć narzeczonego i nienarodzonych dzieci).
Grzech jest jak trucizna, która rozchodzi się po całym ciele i atakuje cały organizm. Czasami powoduje lekkie mdłości, a w skrajnych przypadkach doprowadza do śmierci. Z grzechem jest podobnie, dlatego nie powinniśmy się nim bawić i myśleć, że nic się nie stanie, jeśli trochę sobie z nim poflirtujemy. Kolejnym ubocznym skutkiem grzechu, jest otwieranie szeroko bram diabłu - dajemy mu prawo do naszego życia. Jeżeli nie całego, to na pewno do jego części, która obejmuje sferę popełnianego grzechu. Aby uświadomić sobie, jak poważne może to mieć dla nas konsekwencje, należy zrozumieć po co przychodzi diabeł. "Złodziej [diabeł dop. mój] przychodzi tylko po to, by kraść, zabijać i niszczyć" (J 10,10a). Nasz grzech, jest jak kluczyk do drzwi, który dajemy przeciwnikowi, aby sobie swobodnie wszedł w nasze życie. Kiedy to się stanie to on przyjdzie, po to by "kraść, zarzynać i wytracać". Musimy zrozumieć, że wiele wypadków czy chorób w naszym życiu jest bezpośrednim wynikiem naszego grzechu. Diabeł nie chce aby człowiek o tym wiedział.
Niektórzy zwalają całą winę na Boga. Jak to może być, że taki wielki Stwórca dopuszcza do tylu nieszczęść w naszym życiu – mówią. Łamią Jego przykazania, wybierają przekleństwo grzechu, a później często płaczą i oczerniają Pana. A Bóg mówi: "Biorę dziś przeciwko wam na świadków niebo i ziemię, kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo, miłując Pana, Boga swego, słuchając Jego głosu, lgnąc do Niego; bo tu jest twoje życie i długie trwanie twego pobytu na ziemi, którą Pan poprzysiągł dać przodkom twoim: Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi" (Pwt 30,19-20).
Kiedy wybieramy nieposłuszeństwo wobec Boga, odcinamy się od Jego ochrony i wchodzimy pod przekleństwo grzechu. Wtedy już nic nas nie chroni, możemy liczyć tylko na siebie. Bóg mówi: nie dotykaj, bo się poparzysz, a człowiek się dziwi, że piecze kiedy dotyk. Bo grzech rodzi ból, cierpienie i śmierć, a nie życie.

Gosiek - może myślisz, że te słowa o grzechu, są nie na miejscu, bo teraz najmocniej potrzebujesz współczucia i zrozumienia. Dlatego wyjaśniam, że bardzo dobrze Cię rozumiem i bardzo Ci współczuję. W moim życiu również konsekwencją mojego grzechu była śmierć mojego nienarodzonego dziecka - zrozumiałam to dopiero po wielu, wielu latach.

 Re: Miesiąc przed ślubem zmarł mój ukochany narzeczony.
Autor: Beata (---.1000lecie.pl)
Data:   2011-12-13 23:16

Bardzo Ci współczuję. Zachowaj wiarę i ufność Bogu, Twoi kochani bliscy - narzeczony i dzieci czekają na Ciebie u Niego. Pozdrawiam Cię, trzymaj się ciepło.

 Re: Miesiąc przed ślubem zmarł mój ukochany narzeczony.
Autor: Effatha (---.gorzow.mm.pl)
Data:   2011-12-15 18:53

Wiem co czujesz. Doskonale cie rozumiem bo przeszłam w życiu podobną walkę o życie przyjaciela i o życie dziecka, ktorego nie da się uratować. Zapewniam cie, że z czasem ból będzie się zmniejszał, a rany będą się zasklepiać. Będziesz powoli wygrywać kolejne starcia o swoje własne ja, o powrót do normalności i z czasem stwierdzisz, że jest ci lepiej. A im więcej tego czasu minie, tym będzie lepiej. Aż w końcu staniesz przed lustrem i powiesz ze zdziwieniem, że twoje życie zaczyna się od nowa z nową energią. Czego życzę ci z całego serca.

 Re: Miesiąc przed ślubem zmarł mój ukochany narzeczony.
Autor: Joanna (---.tvk.torun.pl)
Data:   2011-12-23 22:06

Gosia,
Mój mąż zmarł 3 tygodnie przed narodzinami naszego dziecka.
Maluszek ma 6 miesięcy. Wiem, ze się spotkamy. Pozdrawiam.

 Re: Miesiąc przed ślubem zmarł mój ukochany narzeczony.
Autor: justi (---.lublin.mm.pl)
Data:   2012-01-04 19:10

Mam nadzieję, że Twój narzeczony był u spowiedzi przed śmiercią. Współżyliście bez sakramentu małżeństwa, a to jest grzech ciężki. To dopiero byłaby tragedia. Twoje ziemskie cierpienia są niczym wobec wizji piekła.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: