logo
Czwartek, 28 marca 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Czy jak ktoś umrze w dniu odpustu zupełnego trafi do nieba?
Autor: ewa (---.centertel.pl)
Data:   2012-04-15 20:14

Czy ktoś, kto umrze w dniu uzyskania odpustu zupełnego, jak np. dziś w Niedzielę Miłosierdzia Bożego - pójdzie od razu do nieba?

 Re: Czy jak ktoś umrze w dniu odpustu zupełnego trafi do nieba?
Autor: polk (---.kielce.hypnet.pl)
Data:   2012-04-15 21:13

Jeżeli rzeczywiście uzyskał odpust zupełny, to tak.

 Re: Czy jak ktoś umrze w dniu odpustu zupełnego trafi do nieba?
Autor: Michał (---.range86-148.btcentralplus.com)
Data:   2012-04-15 23:59

Obawiam się, że po drodze (przy takim nastawieniu) zahaczy o czyściec.

 Re: Czy jak ktoś umrze w dniu odpustu zupełnego trafi do nieba?
Autor: ala85 (Bogumiła z Krakowa) (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2012-04-16 09:06

Niekoniecznie. Odpust zupełny maże karę doczesną za wszystkie grzechy, ale tylko te grzechy, które zostały już wypowiedziane i odpuszczone w konfesjonale. Żeby więc po odpuście trafić prosto do nieba, trzeba:
1. w dniu odpustu iść do spowiedzi
2. w dniu odpustu wypełnić wszystkie warunki (normalnie nie ma takiej konieczności)
3. w dniu odpustu, zanim popełni się jakikolwiek nowy grzech, umrzeć.
Piszesz o dwóch warunkach, ale najważniejszy jest ten pierwszy, o spowiedzi. Bo jeśli do spowiedzi poszło się trochę wcześniej, albo zdążyło się już popełnić jakiś grzech (a to jest możliwe nawet w kościele, gdy czekasz na Mszę, lub na samej Mszy świętej), to kara za ten grzech nie jest zmazana przez odpust i trzeba się oczyścić z niego/nich w czyśćcu. Nawet jeśli Komunia święta zmaże lekkie grzechy, kara za nie nie zostanie jeszcze zmazana, bo nie były odpuszczone w konfesjonale.

Odpust więc nie ma takiej mocy. Co nie znaczy, że Pan Bóg nie może zrobić inaczej i zabrać go do nieba w tym właśnie dniu, tak jak dobrego łotra: "Dziś ze Mną będziesz w raju" (Łk 23,43b).

 Re: Czy jak ktoś umrze w dniu odpustu zupełnego trafi do nieba?
Autor: xc (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2012-04-16 12:51

Osobiście jest mi bliższe stanowisko wyrażone przez Pana Michała. Ująłbym tę sprawę w sposób następujący, opisany w starym żydowskim dowcipie.

Pewien młody rabin imieniem Izaak, stara się o rękę córki pewnego bogatego kupca branży tekstylnej, Moszego i jego żony Sary.
Staje przed obliczem rodziców ukochanej i jest przez nich przesłuchiwany:

"Moja córka, reb Izaak, jest przyzwyczajona do tego, że raz do roku jeździ do wód celem podleczenia zdrowia. To kosztuje całkiem spore pieniądze, skąd je Pan weźmie?"

"Pana córka, reb Moisze, będzie jeździć do wód, jak Bóg da".

"Nasza córka, reb Izaak, jest przyzwyczajona od dziecka,jeździć do Paryża na zakupy najnowszych strojów. Jak Pan zamierza jej to zapewnić z pana chudej rabinackiej pensyjki?"

"Zapewniam Pana, reb Moisze, że będzie jeździć do Paryża, jak Bóg da".

"Nasza córka, reb Moisze, przywykła do tego, że co jakiś czas ma nowy automobil, bo ten stary jej się nudzi. Jak Pan, reb Izaak, przy całym szacunku dla Pana, zamierza kupować jej co jakiś czas nowe auta, skoro Pana, przy całym moim szacunku dla Pana mądrości, wszędzie chodzi piechotą, bo Pana na dorożkę nie stać. Co więcej, jak widzę nie stać Pana na nowe buty a i te zelówki, którymi Pańskie buty są podbite, też dawno już proszą się o wymianę".

"Proszę mi wierzyć, Szanowny reb Moisze. Pana córka będąc moją żoną będzie miała co jakiś czas nowy samochód, jak Bóg da".

I tak dalej, i tak dalej.

Epuzer [czy ktoś używa i rozumie to słowo?] po jakimś czasie żegna się z rodzicami narzeczonej i udaje się w sobie tylko znanym kierunku.

Sara pyta się Moiszego:

"No i jak Ci się widzi to wszystko Moisze?".

"Wiesz Sara, różnie o mnie mówią. Ty, dla przykładu, mówisz mi, że jestem starym idiotą. Mój wspólnik mówi mi, że jestem złodziejem, moi kontrahenci, że oszustem, pracownicy, że krwiopijcą. Ale mnie się ten cały Izaak podoba, czemu nie? On i tylko on powiedział, że jestem Bogiem. I to wielokrotnie. Niech będzie nam zięciem!".

Jak stąd morał?

Będzie zbawiony ten, kto umrze w dniu odpustu zupełnego. JAK BÓG DA.

 Re: Czy jak ktoś umrze w dniu odpustu zupełnego trafi do nieba?
Autor: Tomasz (---.acn.waw.pl)
Data:   2012-04-16 14:47

Sama śmierć nie wystarczy - trzeba jeszcze wypełnić warunki odpustu.

 Re: Czy jak ktoś umrze w dniu odpustu zupełnego trafi do nieba?
Autor: Michał (---.range86-140.btcentralplus.com)
Data:   2012-04-16 23:35

Wolę (jako żem ze Śląska) absztyfikant. Epuzer za bardzo kojarzy mi się z czarną polewką i Jackiem Soplicą. Szanowny Panie, chyba się Pan rozminął ze swoim czasem. Dzisiaj młodzi zupełnie sobie nie zaprzątają głowy takimi głupstwami. Sex kojarzy im się wyłącznie z zaspokajaniem przyjemności poprzez stymulację stref erogennych. Mam nadzieję, że nie będzie to w przyszłości warunek konieczny zbawienia.

 Re: Czy jak ktoś umrze w dniu odpustu zupełnego trafi do nieba?
Autor: Michał (---.range86-162.btcentralplus.com)
Data:   2012-04-17 18:12

Do ala85,
nie przeceniałbym roli konfesjonału w całej sprawie. Generalnie masz rację i zgadzam się z Tobą w 100%, ale to jest tylko znak widzialny, a nie miejsce magiczne, coś jak pralka automatyczna.

 Re: Czy jak ktoś umrze w dniu odpustu zupełnego trafi do nieba?
Autor: Joy (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2012-04-18 06:28

Do Michała:
Skoro zgadzasz się w 100% z "ala85", dlaczego zgłaszasz zastrzeżenia? Czy możesz doprecyzować, w którym momencie w udzielonym wyjaśnieniu została przeceniona rola sakramentalnego pojednania? Ewentualnie w równie rzeczowy sposób odpowiedzieć na pytanie, nie przeceniając roli konfesjonału.

 Re: Czy jak ktoś umrze w dniu odpustu zupełnego trafi do nieba?
Autor: Michał (---.range86-162.btcentralplus.com)
Data:   2012-04-18 11:37

Istota zbawienia (przemiana serca, nawrócenie) dokonuje się w sercu człowieka, a nie w konfesjonale. Tak mnie uczyli na teologii moralnej. Można odbyć rytuał w konfesjonale i trafić do piekła, a można nie zdążyć dopełnić tego rytuału i znaleźć się w niebie. Konfesjonał jest ważny dla nas żywych (widzialny znak niewidzialnej rzeczywistości) i to tylko jako jeden z elementów, martwym na nic. Ks. Turek uczył mnie, że można (wzbudziwszy w sobie żal za grzechy) przystępować do spowiedzi z już odpuszczonymi grzechami, co w konfesjonale zostaje potwierdzone tylko powagą Kościoła (dopełnienie formalności). Zresztą powinno to być regułą. Ci najbardziej zatwardziali, którzy dopiero w konfesjonale, to powinni trafiać do ojców Pio.

 Re: Czy jak ktoś umrze w dniu odpustu zupełnego trafi do nieba?
Autor: ala85 (Bogumiła z Krakowa) (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2012-04-19 09:40

Michale, mylisz dwie sprawy. Jedna to pojednanie z Bogiem i oczyszczenie się z grzechów jeszcze przed spowiedzią przez żal doskonały. Nie tylko do spowiedzi możemy wtedy przystąpić z odpuszczonymi przez nasz żal grzechami, ale możemy także w sytuacji szczególnej po żalu doskonałym przyjąć Komunię jeszcze przed spowiedzią, za pewnymi warunkami oczywiście. Wskazuje to, jak bardzo serio traktuje Kościół nasze prawdziwe wewnętrzne nawrócenie i jak bardzo szanuje osobiste relacje z Bogiem. Druga sprawa to odpust zupełny, który ustanowił Kościół, a więc on podaje reguły skorzystania z niego. A reguły są bardzo wyraźne: spowiedź SAKRAMENTALNA. Kościół podaje warunki nie po to, żeby nam robić na złość, ale po to, żebyśmy nie mieli wątpliwości, że tak się stanie. Jeśli spełnię te warunki to tak się na pewno stanie. Jeśli w konfesjonale odbędziemy jedynie rytuał, to nie spełnimy warunku: "wolność od przywiązania do grzechu" - nie będzie nam wtedy darowany odpust. Gdyby nie było warunków, nigdy nie moglibyśmy uwierzyć, że otrzymaliśmy od Boga dar. Bóg natomiast jest ponad wszystkim i łaska to Jego "majątek", którym może się dzielić z kim chce i jak chce, poza Świętem Miłosierdzia i poza konfesjonałem. Ale to inna sprawa. Zauważ jednak, że Bóg nie robi tego na zasadzie "widzimisię". "Którym grzechy odpuścicie..." (zob. J 20,23) - daje więc Kościołowi prawo decydowania o tych sprawach, Sam Sobie wiąże ręce. Wprawdzie może Sam dać dużo więcej, ponad regułami/warunkami, bo jest Miłosierny. Ale sprawiedliwość wymaga pewnych reguł, inaczej niczego nie bylibyśmy pewni. Np. spowiedź. Każdy powinien wzbudzać żal doskonały. Ale nie każdy i nie zawsze potrafi, bo są różne duchowe trudności. Gdyby nie 5 warunków dobrej spowiedzi (ustanowione przez Kościół) nikt z nas nigdy nie byłby pewien, czy po spowiedzi może iść do Komunii. Te warunki są darem: jeśli je wypełnię uczciwie, wiem na pewno, że Bóg darował mi grzechy także wtedy, gdy nie było żalu doskonałego (Kościół wyraźnie mówi, że przy spowiedzi NIE MUSI być żal doskonały). I nawet skrupulanci mają w to wierzyć, choćby sobie przypomnieli tysiąc rzeczy już po rozgrzeszeniu. Warunki Kościoła są darem, który nam przynosi spokój duchowy. A że Bóg zawsze może dać więcej, to już inna sprawa.

PS. pytanie o odpust zupełny nie musi być związane ze złym nastawieniem (coś w rodzaju handlu: ja Tobie, a Ty mnie). Może być źródłem ogromnej radości i wdzięczności wobec Boga i początkiem prawdziwego nawrócenia. To są sprawy między tym człowiekiem i Bogiem - i nie nam to oceniać, czy szukać zła tam, gdzie jest dar.

 Re: Czy jak ktoś umrze w dniu odpustu zupełnego trafi do nieba?
Autor: Michał (---.range86-168.btcentralplus.com)
Data:   2012-04-19 16:40

Cieszę się, że ktoś się zabrał za temat odpustów, bo jest on dla mnie tematem absolutnie niewdzięcznym. Może dlatego, że czuję na barkach ciężar historii Kościoła i widziany przez pryzmat odpustów, jest dla mnie trupem ukrywanym w szafie. I mam wiele pretensji, do duchownych, posługujących na tym forum, że w tej sprawie nabierają wody w usta, a jest to temat ściśle związany z instytucjonalnym Kościołem, a nie wiarą praktyczną, jak dla mnie. Nie wykluczam swojej pomyłki. Natomiast generalnie widzę w zadawanych pytaniach (może niekoniecznie tym, bo autorka zbyt mało ujawniła, by dokonać takiej oceny), tę mentalność, która długo pokutowała w Kościele, a w skrajnej postaci wywołała trwający do dzisiaj rozłam. Nie ukrywam - temat odpustów jest mi niejako programowo obcy. Cały czas też podkreślam, że sakramenty z definicji są potrzebne nam tu żyjącym, jak pewne znaki zewnętrzne potwierdzające niewidzialną rzeczywistość. Znaki, którymi posługiwał się Chrystus, które wynikają z Jego oferty dla człowieka. Tym są sakramenty. Ale jednocześnie nie możemy zamykać się na ich duchowy wymiar, ograniczając się tylko do widzialnej rzeczywistości. Skrajnym przykładem jest tu pewien penitent, którego o. Pio wygonił z konfesjonału, gdyż (do czego się nie przyznał), przez cały czas planował zamordowanie własnej żony. (Zapewniam, że to nie o mnie chodziło, bo chociem stary, to jeszczem wtedy mojej lepszej połowy nie znał, a jakieś przyjemności, choćby wirtualne, w życiu mieć trzeba). Wiec jak piszesz, bywa różnie. W moim obecnym Kościele parafialnym, frekwencja na Mszach w Wielkanoc (z wyraźnym zaznaczeniem UWZGLĘDNIAJĄC MSZĘ W JĘZYKU POLSKIM) wzrosła dwukrotnie, choć zdecydowanie nie uwzględniała tzw. święconki. Ponieważ uczestniczyłem w liturgii w obu językach, więc jakby to delikatnie - nie mam złudzeń co do rzeczywistości. A ponieważ, byłem także przez chwilę w Polsce, to tym bardziej nie mam złudzeń. Kościół wyznacza wiernym pewne MINIMUM i w ramach tego minimum mogą o sobie jeszcze mówić jako o katolikach. Ale Jezus mówi o tym, że większa jest w niebie radość z jednego nawracającego się, niż z 99, którzy nawrócenia nie potrzebują. Wszystkie te przepisy są piękne. I jeśli ludzie starają się wiernie wypełnić ich ducha, to wspaniale. Jeśli tylko literę, to też nie najgorzej. Gorzej, jeśli w pewnym momencie okaże się, że zostajemy z pustymi dłońmi. Przyznaję bez bicie - odpusty (zwłaszcza ich wersja historyczna), zawierają jak dla mnie zbyt dużo regułek i furtek. I przyznam się bez bicia, poza pojedynczymi dniami w roku, najczęściej zupełnie z nich nie korzystam. Jest to więc dla mnie wiedza religijna - martwa. Ale podziwiam tych, których stosowanie się do niej buduje.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: