logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Jak traktować oczekujących jałmużny?
Autor: Marta (---.algo.radman.pl)
Data:   2012-04-19 10:59

Pracuję w sklepie u rodziców. Kiedy mój tata w nim pracował przychodził do niego czasem pan proszący o jedzenie. Teraz kiedy tu pracuję pojawia się on częściej. Kupuję mu zazwyczaj chleb i np. jakiś ser. Jednego razu odmówiłam, bo przychodził tak często, że poczułam się wykorzystywana. Choć gdy odszedł usłyszałam: "Byłem głodny, a nie nakarmiliście mnie" - Od tej pory nigdy nie odmawiam. Przyszedł też 2 dni temu we wtorek i poprosił o chleb i o coś do chleba, i dziś też znów przyszedł. Nie powinnam, ale troszkę się zagniewałam i powiedziałam po cichu: "Kurcze, ja też tak nie mogę i poszłam kupiłam ten chleb i dałam mu. Później zapytał co u mnie, odpowiedziałam mu, że ok. I w końcu chyba wyczuł, że nie na rękę dziś ze mną rozmowa. Czuję się źle. Bo powinnam być milsza wobec takich ludzi, ale czasem nie potrafię. Jeszcze chyba brakuje mi wiele pokory. Ale widzę też, że Pan Jezus podsuwa mi wiele takich ludzi ubogich, może przez to, że umiłowałam sobie św Franciszka. :)
Ale pytanie jakie chcę zadać to: Jaka powinna być moja postawa wobec takich ludzi? Czy powinnam im mówić o Bogu i jak?

 Re: Jak traktować oczekujących jałmużny?
Autor: Monika (---.dhcp-docsis.net.tomkow.pl)
Data:   2012-04-19 13:08

Marto, jeśli prosi tylko o jedzenie, to w porządku. Możesz policzyć ile razy przychodzi i potraktować tę kwotę na jedzenie jako jałmużnę. Ważne, czy nie czuć od niego alkohol. Jeśli czuć alkohol, myślę, że nie musisz mu pomagać. Od tego jest Schronisko Brata Alberta. A cytowanie Pisma Świętego to nadużycie. Pan Jezus prosił Samarytankę o wodę, ale nie straszył jej cytatami z Biblii.
Wydaje mi się, że Tobie i Twoim rodzicom też nie jest lekko przy prowadzeniu biznesu. Porozmawiaj z rodzicami, zapytaj ile możecie przeznaczyć na pomoc biednym. A może ten biedny w zamian za jedzenie coś mógłby pomóc, np. umył okna? Marto płacisz podatki i składki więc już pomagasz.

 Re: Jak traktować oczekujących jałmużny?
Autor: Franciszka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2012-04-19 13:55

"Jaka powinna być moja postawa wobec takich ludzi? Czy powinnam im mówić o Bogu i jak" - Uważam, że dobrze robisz, jeśli - o ile cię stać, kupujesz i dajesz jedzenie. Jeśli człowiek prosi o jedzenie, to widocznie jest głodny. Jednak we wszystkim należy też zachowywać zdrowy rozsądek. Skoro poczułaś się wykorzystywana, miałaś prawo odmówić. Może ten człowiek, zachęcony tym, że mu dawałaś, zaczął to wykorzystywać i brać dużo jedzenia, które następnie sprzedawał? Również miałaś prawo nie podejmować rozmowy na temat swojego samopoczucia. Bądź czujna i ostrożna w kontaktach z takimi ludźmi. Zachowuj dystans, nie wchodź w bliższe relacje.
To jego pytanie można różnie interpretować: może tylko chciał być uprzejmy, odwzajemnić w ten sposób przysługę, ale może było to wstępem do dalszego zacieśniania relacji, bo mu się podobasz. Jesteś zapewne młodą kobietą, więc możesz podobać się mężczyznom. Ten człowiek raczej nie oczekuje od ciebie współczucia, więc nie dawaj mu okazji, by cię wykorzystywał.
Jak "mówić o Bogu"? Swoją postawą, godnym, humanitarnym zachowaniem. Apostolstwo nie polega jedynie na głoszeniu kazań. W twoim przypadku na pewno nie polega na tym. Zostaw to kaznodziejom, czyli księżom. Ludzie świeccy najlepiej "mówią o Bogu", gdy sami modlą się, żyją życiem sakramentalnym i zachowują Przykazania Boże.

 Re: Jak traktować oczekujących jałmużny?
Autor: Piotr (---.static.icpnet.pl)
Data:   2012-04-19 13:57

Też Marto zastanawiam się nad tym wszystkim, tzn. idąc codziennie ulica do pracy mijam ok. 10 takich osób zbierających niby na chleb. I teraz nie wiem, bo z jednej strony chciałbym im wrzucać jakiś pieniądz na to jedzenie, ale z drugiej strony, gdybym im miał codziennie wrzucać, to by w końcu mojej rodzinie nie wystarczyło. Myślę, że to trudny temat. A co do Pana z Twojej opowieści proponuję, abyś za ten chleb zaproponowała mu drobną pracę, niech np. coś posprząta, wyrzuci kartony (abyś np. Ty nie musiała tego robić), i sama zobaczysz, czy to czasem nie zwykły leń, idący na łatwiznę.

 Re: Jak traktować oczekujących jałmużny?
Autor: AsiaBB (---.c192.msk.pl)
Data:   2012-04-19 14:37

Lepiej dać komuś wędkę niż rybę. Skoro pan przychodzi regularnie, zaproponuj mu jakąś drobną pracę - pomoc przy sprzątaniu, wykładaniu towaru, naklejenie cen itp. W zamian za ten chleb. Przecież ty na swój też pracujesz. Jak ci odmówi, znaczy, że znalazł sobie w twoim sklepie niezłe źródło utrzymania (po co pracować, skoro ma się coś za darmo) i powinnaś zabronić mu przychodzić. Pomagać ludziom należy, ale nie dawać się wykorzystywać cwaniakom.

 Re: Jak traktować oczekujących jałmużny?
Autor: Marta (---.algo.radman.pl)
Data:   2012-04-19 14:59

Macie rację, a co do tego tekstu z Pisma Św., usłyszałam to w swoim sumieniu. Dostaję od rodziców zapłatę i ze swoich oszczędności daję tę jałmużnę. Choć czasem modlę się, by Pan uwolnił mnie od chciwości pieniądza i o oderwanie od przywiązania do dóbr tego świata. Może Jezus pragnie, bym komuś dała coś jeść, np. zamiast kupić sobie jakiś gadżet. Może proszę, a Pan w ten sposób uczy mnie umiłowania ubóstwa ziemskiego. Ach. :)

 Re: Jak traktować oczekujących jałmużny?
Autor: xyz (---.178.221.87.dynamic.jazztel.es)
Data:   2012-04-19 16:25

Pracuję w kancelarii, w której prawnicy angażują się w pomoc biednym. Piszą odwołania po obniżonej cenie, czasami nie zarabiają nic. W Hiszpanii jest mnóstwo nielegalnych cudzoziemców, bezrobotnych itp, wiec wiem, że klienci czasami nie mają z czego zapłacić. Na poczatku podobała mi się idea pomocy. Po roku kiedy nie stać mnie na wynajem mieszkania i muszę spać z mężem kątem u jego brata czuję się oszukana. I czuję, że też się staczam w biedę. Myślę, że chleb można komuś podarować co kilka dni, bułkę nawet codziennie. Uważaj tylko, abyś przez tę krótko-czasową nadmierną pomoc nie straciła ochoty na pomaganie w ogóle.

 Re: Jak traktować oczekujących jałmużny?
Autor: Mateusz (---.skytech.pl)
Data:   2012-04-19 20:07

Często też miałem wyrzuty sumienia, ale ostatnio po różnych refleksjach zmieniłem swoje nastawienie. Otóż:
Po 1. Kiedyś podszedł do mnie bezdomny człowiek i zapytał czy kupię mu coś do jedzenia (właśnie wchodziłem do sklepu), nie wyglądał jakby stronił od alkoholu. Kupiłem mu jedzenie i czułem się taaaaaaki dumny, że dzięki mnie coś zje, a nie wyda na alkohol. Tylko co z tego, jeśli moja pomoc w postaci jedzenia pozwoli mu zaoszczędzić więcej na alkohol?
Sytuacja 2. Ostatnio dziennikarze postawili na chodniku sztuczną Rumunkę. Uzbierała w godzinę znacznie więcej niż za godzinę dostawałem za uczciwą pracę w wakacje (jestem studentem).
Sytuacja 3. Pewien starszy pan z Katowic, który zwykł żebrać pod fontanną na Stawowej (okoliczni wiedzą) był śledzony przez dziennikarzy. Wieczorem syn odwozi go BMW do jednego z trzech domów na które wyżebrał pieniądze.

Moje wnioski:
1) ludzie którzy nie piją bez problemu dostają zapomogi np. u wspólnot św. Brata Alberta, czy w różnych zgromadzeniach (raz byłem pomagać u sióstr "Kalkutek" i naprawdę pomogą każdemu, nawet jeśli za pomoc odwdzięcza się tylko odrzuceniem. Byle nie pił)
2) Tak jak pisałem - nawet pomoc w formie jedzenia może dać złe skutki
3) Jest mnóstwo organizacji, którym można pomóc i równie wiele dobrych, biednych rodzin w okolicy, które ucieszą się np. z paczki na święta (parafia pomoże takich znaleźć)
4) W związku z powyższymi, nie "pomagam" nagabującym.

Widzę tylko kilka wyjątków, które zobrazuję na konkretnych sytuacjach:
1) Kiedyś spotkałem bezdomnego, który kompletnie odbiegał od wizerunku tych spotykanych na co dzień. Był czysty, w ogóle nie pił alkoholu, było widać, że brakuje mu po prostu normalnej rozmowy z kimś, kto potraktuje go jak człowieka. Poprosił tylko o herbatę i pogadał ze mną dwie godziny. O tym, że jest bezdomny dowiedziałem się po godzinie. Był "gorzej" ubrany, ale w życiu nie powiedziałbym, że jest bezdomny. A dlaczego tak było? Bo nie pił i potrafił przyjąć pomocy. Potem zapytał czy może nie mam paru groszy (chyba potrzebował np. na bilety komunikacji miejskiej, bo lubił jeździć do różnych miast i grać sobie w tenisa na darmowych kortach). Wtedy mu odmówiłem, czego żałuję do teraz. :/

2) Dzieciaki, które spotkałem kiedyś z moją siostrą na parkingu przy dużym osiedlu bloków. Było widać, że nie kombinują, bo gdy poprosili o 2 zł, a moja siostra zapytała czy nie woleliby byśmy poszli razem kupić jedzenie, po prostu było widać nadzieję w ich oczach, że wreszcie coś sobie zjedzą (to byli dwaj bracia, którzy mieli chorą matkę z tego co pamiętam i nie mieli środków do życia). Było widać, że bardzo ciężko prosić im o pomoc. Zresztą tę cechę chyba zawsze widać, gdy ktoś szczerze prosi o taką pomoc. Gdy człowieka przyciśnie bieda jest mu bardzo trudno żebrać, za to cynikom przychodzi to nad wyraz łatwo.

3) Młodzież, która czasem gra na jakimś instrumencie w większych miastach. Choć tu jest ryzyko. Często zbierają np. na jakiś fajny sprzęt gitarowy, ale zdarza się, że chcą poimprezować. Tego nie wyczujemy.

Twoja sytuacja jest trudna, bo już zaczęliście pomagać. Dużo zależy też od tego kim jest ten człowiek - czy pije, czy nie stał się po prostu leniem społecznym, bo mu wszyscy pomagają. Na pewno nie masz obowiązku pomagania mu, dlatego to, że użył w taki sposób Ewangelii, jak dla mnie świadczyłoby jednoznacznie, że jednak jest to człowiek, który ma problem z poukładaniem sobie gdzie kończy się pomoc, a zaczyna wykorzystywanie.
Polecam poczytanie o zasadach solidarności i pomocniczości w świetle nauczania Kościoła.

 Re: Jak traktować oczekujących jałmużny?
Autor: ewa (---.centertel.pl)
Data:   2012-04-19 21:17

Myślę, że warto dać potrzebującemu chleb, czy parę groszy, niż czuć wyrzuty sumienia, że mogłaś pomóc, a tego nie zrobiłaś.
A może byłoby dobrze zapytać tego mężczyznę, dlaczego znalazł się w tak trudnej sytuacji? Gdy moje dzieci [studenci] mnie rugają, że daję jałmużnę naciągaczom, pytam ich, czy chcieliby być na miejscu tego człowieka?

 Re: Jak traktować oczekujących jałmużny?
Autor: Esterka (---.205.12.162.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2012-04-19 21:52

"oczekujących", czy "potrzebujących"? Kiedy pomoc jest jeszcze pomocą, a kiedy już wykorzystywaniem? Czy pomoc nie jest tak naprawdę szkodzeniem? Sama mam z tym problem. Myślę, że dobry pomysł ma AsiaBB - praca za płacę. Nawet drobna praca. Sama widzisz, że kiedy tata pracował w sklepie, ten ktoś pojawiał się rzadziej, a teraz Ty czujesz się wykorzystywana.
W niedzielę na Mszy ksiądz mówił, że bezpieczniej jest dawać pieniądze i inne środki instytucjom, np. Caritasowi, niż nieznajomym osobom. Instytucje mają lepsze rozeznanie, komu ta pomoc naprawdę jest potrzebna, a kto jest naciągaczem (tzn. wiadomo, stuprocentowej gwarancji nie ma, ale jednak jakaś weryfikacja jest).
A co do komentarzy tych osób, można odpowiedzieć cytatem z 2 Kor 9,7: "radosnego dawcę miłuje Bóg".

 Re: Jak traktować oczekujących jałmużny?
Autor: kaja (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2012-04-20 09:36

Widuję żebrzącą pod cukiernią (zapewne, żebyśmy poczuli wyrzuty sumienia: sama sobie dogadzam, a inni nie mają co jeść). Ludzie dawali, jedni pieniądze, inni chleb. Po południu na trawniku obok walały się bułki, widziałam jak rzucała w trawę ofiarowane pączki. Na pewno nie dam jej ani grosza.
Pod kościołem żebrze ciągle ta sama kobieta. W przerwie między dwoma Mszami przechodzę obok i widzę, jak kobieta nagle szybciutko wstaje ze swojego miejsca, podbiega do jakiegoś faceta i mówi: "za wcześnie przyjechałeś, jeszcze są dwie Msze. Gdzie zaparkowałeś? To umówmy się tam o drugiej". Na karteczce miała napisane: "Nie mam nikogo". Na pewno nie dam jej ani grosza.
Jedna z żebrzących, jak jest ciepło - żebrze sama. Jak nadchodzą mrozy - bierze ze sobą małe dziecko, które marznie razem z nią. Mam ochotę ją stamtąd przegonić, albo wezwać policję i oskarżyć o znęcanie się nad dzieckiem. Czy własnym czy cudzym - nie wiem. Na pewno nie dam jej ani grosza.
W moim mieście na stolikach kawiarnianych w Rynku są tabliczki z prośbą do turystów, aby nie dawać pieniędzy żebrzącym tutaj dzieciom, bo to demoralizacja. Oni dziennie zarabiają czasem tyle, ile ich matka przez tydzień nie zarobi w pracy. Na pewno nie dam im ani grosza.
Często dając uczymy ludzi cwaniactwa. Nauczyłam się nie dawać żebrakom i nie odczuwać z tego powodu wyrzutów sumienia. Ale jeśli wiem, że ktoś ma problemy finansowe nie z własnej winy - daję parę groszy. Umawiałam się z bezdomnymi i przynosiłam makulaturę i puszki. Nawet jeśli to sprzeda i kupi piwo, to widać, że chciał zarobić. Gdy ktoś zadzwonił do drzwi z prośbą o kromkę chleba - zrobiłam mu kolację z gorącą herbatą i dałam parę groszy. Bo widzę, że jest głodny. Do domu nie wpuszczę bo się boję, ale wystawiłam za drzwi krzesło. Jak widzę, że ktoś potrzebuje, to dam.

 Re: Jak traktować oczekujących jałmużny?
Autor: Franciszka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2012-04-20 10:36

"Może Jezus pragnie, bym komuś dała coś jeść, np. zamiast kupić sobie jakiś gadżet. Może proszę, a Pan w ten sposób uczy mnie umiłowania ubóstwa ziemskiego" - Dobrowolne ubóstwo to jedna z trzech rad ewangelicznych (Mały Katechizm). A może czujesz powołanie do całkowitego oddania się Panu Jezusowi, obierając rady ewangeliczne za swoją drogę życia? Zobacz, co o ubóstwie mówi Pan Jezus i dokumenty Kościoła: www.klaryski.sandomierz.franciszkanie.pl/index.php/duchowo/rady-ewangeliczne/58-ubostwo

 Re: Jak traktować oczekujących jałmużny?
Autor: Monika (---.dhcp-docsis.net.tomkow.pl)
Data:   2012-04-20 11:26

Marto,
Masz dobre serduszko, tym bardziej bądź ostrożna. Może znajdź dobrego kierownika duchowego, który pokieruje Twoim sumieniem.
Czy nie jest tak, że wiele osób staje się pracoholikami, bo boi się biedy? Czasami jest tak, że naprawdę biedni nie wołają o pomoc, dopóki ktoś nie pomoże.

 Re: Jak traktować oczekujących jałmużny?
Autor: Piotr (---.static.icpnet.pl)
Data:   2012-04-20 12:56

Pamiętam sytuację, że pod kościołem zawsze klęczał mężczyzna (prawdopodobnie Rumun lub Rom) z kilkuletnim dzieckiem i miał napisane, że żona ciężko chora i że zbiera na operacje i pomoc. Ludzie wrzucali, ja też. Aż do czasu. Pewnego dnia na kazaniu ksiądz proboszcz (przeuroczy człowiek o wielkim sercu), poprosił aby nie wrzucać temu panu pieniędzy, ponieważ chciał mu pomóc i zaoferował mu stałą pensję (chyba nawet tygodniówkę) w zamian za to, żeby on w czasie, który spędza na żebraniu pielęgnował zieleń (chodziło o zagrabienie liści z trawnika, zebranie jakichś papierków itp.), tak więc praca nie ciężka i co najważniejsze nie musiałby być od pon. do piątku po 8 godzin. Ale mężczyzna oczywiście odrzucił pracę, dając do zrozumienia, że za psie pieniądze nie będzie robił, i że ze zbierania ma znacznie więcej. Dodam, że podobnie jak u "kai" mężczyzna lamentował tylko w czasie gdy ludzie wychodzili z Mszy. Poza tym miał się całkiem nieźle.

 Re: Jak traktować oczekujących jałmużny?
Autor: Wacek (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2012-04-21 02:14

Proponuje opodatkowanie się na Caritas lub na jakiś fundusz charytatywny w parafii, a osobistym dawaniem jałmużny nie zawracaj sobie głowy. Bo nie wystarczy mieć miłosierdzie, ale jak powiedział Jan Paweł II trzeba mieć "WYOBRAŹNIĘ MIŁOSIERDZIA". Oczywiście ważne są intencje, ale jeśli chciałbyś współdziałać z Duchem Świętym, trzeba sposobu. Często biedni ludzie skupieni są na sobie i są wrażliwi, ale tylko na własnym punkcie.

 Re: Jak traktować oczekujących jałmużny?
Autor: Marlinek (---.play-internet.pl)
Data:   2012-04-21 21:52

Posłuchaj wywiadu:
http://www.tvp.pl/publicystyka/tematyka-spoleczna/prawde-mowiac/wideo/ks-jacek-stryczek-25022012/6432243

Może ten wywiad pozwoli Ci inaczej spojrzeć na ludzi oczekujących jałmużny i mądrze pomagać innym.

 Re: Jak traktować oczekujących jałmużny?
Autor: Margola (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2012-04-23 01:07

Pomysł żeby odpracował tę pomoc w jakiś sposób jest bardzo dobry. Kiedyś słyszałam o kobiecie która wspomagała innych, każdy kto przyszedł do jej domu mógł liczyć na pomoc (pieniądze lub pożywienie), po jakimś czasie zorientowała się ze tak nie może być bo ona nie jest opieką społeczną i poprosiła aby osoby, którym pomaga w zamian sprzątały teren wokół jej domu, teraz ma czyste podwórko i "czyste" sumienie.

 Re: Jak traktować oczekujących jałmużny?
Autor: xc (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2012-04-24 10:22

Trzeba rozróżnić dwie sytuacje:

1) Zorganizowane żebractwo, będące formą handlu ludźmi, gdzie zmusza się całe rodziny (szantażem lub przemocą fizyczną) do uprawiania żebractwa, z którego zyski czerpią zorganizowane grupy przestępcze;

2) tragiczną sytuację życiową, w której ktoś się znalazł i w desperacji chwyta się tak radykalnego środka.

Jak osobiście postępuję? Jeśli ktoś mnie prosi o datek, bo jest głodny, proponuję, że mu żywność kupię (z wyłączeniem alkoholu). Z reguły (ale nie zawsze) kończy się na tym, że ów proszący znika.
Jeśli ktoś prosi mnie o pieniądze "na lekarstwa dla córki", lub "na protezy dla syna", idę z nim do Caritasu i proszę aby go tam zarejestrowali. Chętnie (w miarę moich możliwości) przekażę Caritasowi (lub jakiejś innej organizacji charytatywnej) pieniądze ze wskazaniem "na rzecz pana X/pani Y".

Czasem przekazuję osobie proszącej pieniądze do ręki ale najpierw się spytam "a co Ty mi możesz dać?". Zawsze znajdzie się jakaś robota. Zagrabić liście w ogrodzie, pozbierać deski po remoncie lub coś takiego.

Tak czy owak, trzeba wejść w relację z proszącym, bowiem wtedy i tylko wtedy można albo odrzucić jego prośbę albo ją spełnić. W zgodzie z własnym sumieniem.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: