logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Gdzie jest Bog?
Autor: Beata (prawie 40 l.) (---.hsd1.in.comcast.net)
Data:   2013-01-28 15:16

Zdaje sobie sprawe ze ludzie przechodza w zyciu rozne wielkie tragedie i nie powinnam na nic narzekac i dziekowac Bogu za wszystko ale jak cierpi dusza czlowiek chce sie podzielic z tym z kims drugim. Mam ogromne pragnienie ulozenia sobie zycia, rodziny itd. Jestem atrakcyjna kobieta, pelna poswiecenia i wrazliwosci. Boga zawsze kochalam i do Niego modlilam sie w tej sprawie. Robilam wszystko co tylko moglam aby poznac Kogos wartosciowego kto by mnie poprostu pokochal. Probowalam mnostwo stron internetowych, a ze jestem osoba ktora kocha ludzi i jest bardzo otwarta bywalam w przeroznych miejscach. Organizowalam musicale i przestawienie muzyczne. Tancze i zawsze tryskalam energia i entuzjazmem. Spotykalam mezczyzn ale zaden z nich nie byl zainteresowany powaznym zwiazkiem czy wartosciami chrzescijanskimi.
W koncu w przyplywie wstydu i rozpaczy (mialam ogromne problemy finansowe) wyszlam za maz za kolege ktory potrzebowalam mojej pomocy w unormowaniu swojego statusu za granica. W trakcie tych perypeti pokochalam go bardzo i jemu tez nie bylam obojetna ale nic z tego nie wyszlo. Oczywiscie byl to tylko slub cywilny i zadnych intynosci miedzy nami nie bylo. Modllam sie bardzo do Pana aby Jesli Jego jest taka wola zmienil serce tego czlowieka ale widocznie nie taka byla Jego wola. Rozwodu teraz przez nastepne dwa lata wziasc nie mozemy aby on nie stracil statusu do tego dowiedzialam sie ze powrocila po wielu latach moja choroba-endometriozy ktora prowadzi do bezplodnosci. Przechodzimy czasem proby wiary ale jest mi bardzo ciezko. Calym sercem modlilam sie do Pana przez te wszystkie lata. Zylam w kompletnej czystosci. Ofiarowywalam poranne Msze Swiete, rozaniec i koronke, spowiedz sw. Powierzylam siebie Bogu proszac aby mnie zmienil, pomogl i naprowadzil. No ale On milczy..Jesli Jego wola jest to abym zyla w samotnosci to dlaczego moja osobowosc zupelnie sie do tego nie nadaje. Uwielbiam dbac o drugiego czlowieka. Pragne poprostu Kochac i byc kochana. Stracilam radosc zycia i niestety nie rozumiem Boga. Gdzie On jest?

 Re: Gdzie jest Bog?
Autor: Magda (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2013-01-28 15:55

Przecież to jest na twoje własne życzenie.
O co masz pretensje do Boga?

 Re: Gdzie jest Bog?
Autor: paty (---.myslenice.net.pl)
Data:   2013-01-28 17:43

Jak sama piszesz zrobiłaś wiele aby poznać wartościowego mężczyznę, ba jesteś wartościową osobą i to twój największy skarb- czystość, spokój sumienia. Nie zmarnuj tego, bo nie wiem czy wiesz jak okropne potrafią być wyrzuty sumienia, świadomość, że zraniło się siebie lub innych bezpowrotnie. nie jest obciachem nie wyjść za mąż, obciachem jest popełnić grzech, być powodem wstydu, zgorszenia i cierpienia dla siebie i innych. ciesz się iż dochowałaś czystości, bo dzisiaj słabość człowieka w tej dziedzinie jest bardzo często wykorzystywana, co powiedziałabyś na miejscu dziewczyny którą uwiódł facet a później zrobił z niej idiotkę i porzucił albo nagrał intymne chwile z nią spędzone i zamieścił w internecie. To tylko jeden z nielicznych tragedii młodych dziewczyn, ciebie to nie dotknęło. Pytasz gdzie jest Bóg- otóż jest w Tobie, w Twoim życiu, ponieważ żyjesz zgodnie z przykazaniami- sam Jezus w ewangelii powiedział- "Jeśli kto mnie miłuje, słowa mojego przestrzegać będzie, i Ojciec mój umiłuje go, i do niego przyjdziemy, i u niego zamieszkamy" (J 14,23). Prawdziwym skarbem człowieka jest jego czyste serce.

 Re: Gdzie jest Bog?
Autor: Margola (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-01-28 17:46

Beata, dlaczego pytasz Pana Boga gdzie jest, dlaczego milczy? Zapytaj raczej siebie dlaczego postępujesz wbrew Jego woli? Wzięłaś ślub w kłamstwie, obecnie żyjesz w kłamstwie, w fikcyjnym małżeństwie z człowiekiem, który nie powinien być Twoim mężem. Nie osądzam Cię tylko piszę fakty bo może nie zdajesz sobie z tego sprawy (z tego co piszesz nie wynika byś widziała coś w tym złego). Tak, żyjesz w czystości ale kłamałaś przyrzekając, że uczynisz wszystko aby wasze małżeństwo, było zgodne, szczęśliwe i TRWAŁE, generalnie oszukałaś swój kraj.
Nie takimi metodami naprawia się problemy finansowe.
Oczywiście sprawa jest skomplikowana, rozwód byłby kolejnym oszustwem, tym razem oszukałabyś swojego kolegę.
A właściwie to czego oczekujesz od Boga? Nie możesz przez najbliższe dwa lata wyjść za mąż a szukasz/prosisz Boga o pomoc w ułożeniu sobie życia, założenia rodziny? Jak sobie to wyobrażasz, znajdujesz go i co dalej? Z drugiej strony Twój cywilny mąż nie pokochał Ciebie, no nie musiał, chyba nie tak się umawialiście. Nie wiem jaka jest wola Boża względem Was, pytaj Boga.
No niestety ale każdy ponosi konsewkwencje swoich błędnych decyzji. Jak napisałam pogadaj z mądrym kapłanem co dalej robić, jak żyć? Wybacz dosadność całego posta ale chciałoby się powiedzieć Beato przejrzyj na oczy.

 Re: Gdzie jest Bog?
Autor: Renata (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2013-01-28 17:54

Moja droga Bóg jest w każdym bliźnim, i to że Twoja sytuacja wygląda tak a nie inaczej to też plan Boży. Piszesz że uwielbiasz dbać o drugiego człowieka. A czy pomyślałaś o wolontariacie po pracy w hospicjach, albo jako opiekunka do dzieci, a może do osób starszych, niedołężnych? Wszyscy ci potrzebują ludzi dobrej woli. Wiem powiesz a gdzie Ty i Twoje życie? A może Bóg chce Ciebie mieć na własność? Tym bardziej że nie jesteś po ślubie kościelnym a żyjesz w czystości. Pomyśl nad tą opcją
z poważaniem Renata

 Re: Gdzie jest Bog?
Autor: Piotr (---.toya.net.pl)
Data:   2013-01-28 18:31

"Pragne poprostu Kochac i byc kochana. Stracilam radosc zycia i niestety nie rozumiem Boga. Gdzie On jest?"
Każdy człowiek ma wewnętrzne pragnienie, by być kochanym, ponieważ wszyscy zostaliśmy stworzeni do Miłości przez Boga, który jest Miłością.
Co do rozumienia Go, to żaden człowiek (ani Anioł) nie jest w stanie Go pojąć. Nie bez powodu istnieje powiedzenie "Niezbadane są wyroki boskie",

Modlisz się i nie tylko za siebie, ale za drugiego człowieka, oddałaś się Bogu, a jedyne, czego pragniesz, to znaleźć drugą połówkę i założyć rodzinę, podczas gdy osoba bliska Twojemu sercu Cię odrzuca, a sama żyjesz w obawie, że możesz być bezpłodna. Wydawałoby się, że Bóg Cię nie kocha, czy w ogóle nie istnieje, a cały wszechświat jest przeciwko Tobie.
Nic bardziej mylnego.
Cierpienie, które jako samo w sobie nie jest pozytywne, to przeżyte z Bogiem i dla Boga staje się pięknym aktem wiary, nadziei i miłości, i pomaga się przybliżyć do Stwórcy.
Wiem, że łatwo to mówić komuś będąc jedynie obserwatorem, lecz mówię z serca.
Z tego, co piszesz, to doświadczasz właśnie próby wiary, co jeśli ją dobrze przeżyjesz, okaże się wielką łaską.

Zaufaj Bogu. Łatwo mu ufać i być Mu wiernym, gdy jest dobrze, ale prawdziwą sztuką jest trwać przy Nim, gdy jest naprawdę ciężko. I pamiętaj, że Bóg nie daje nam cięższego krzyża, który jesteśmy w stanie unieść.
Jestem absolutnie pewien, że jeżeli cierpliwie wytrwasz przy Nim i im będzie Ci ciężej, tym goręcej się będziesz modlić (co wiem, że łatwe nie jest), to na podobieństwo Hioba otrzymasz sowitą zapłatę ;)

 Re: Gdzie jest Bog?
Autor: jola (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-01-28 22:05

Wyluzuj, Bóg jest obok Ciebie. Przestań gadać Bogu co ma robić. Zaufaj.

 Re: Gdzie jest Bog?
Autor: Adam (---.cdma.centertel.pl)
Data:   2013-01-28 22:46

Moge jedynie pisac za siebie. Nigdy nie mialem watpliwosci co do obecnosci Pana Boga w moim zyciu (od kiedy uwierzylem i staralem sie Go poznac). Poznalem kobiete z zagranicy, wzielismy slub cywilny (nie mielismy wtedy mozliwosci wziecia koscielnego). Bardzo pragnalem zalozyc rodzine i teraz z perspektywy czasu dostrzegam, ze moje pragnienia byly na pierwszym planie - przed Panem Bogiem. "Zona" nie donosila ciazy. Zaczelo sie wszystko psuc, a na koniec okazalo sie, ze generalnie wyszla za mnie dla polskiego obywatelstwa. Jestem jak kazdy tylko czlowiekiem i caly zestaw tych doswiadczen wplynal na mnie nie najlepiej. Jednak wierze, ze Bog ma dla mnie inny plan. Byc moze nigdy nie zwiaze sie kobieta? Nie wiem? Zycie i Boskie plany bywaja zaskakujace.
Pozdrawiam i ofiarowuje modlitwe.

 Re: Gdzie jest Bog?
Autor: Frickle (---.futuroexito.pl)
Data:   2013-01-29 09:07

Bredzisz. Przestań rozmawiać z wymyślonym przyjacielem i zabierz się za siebie. NIKT oprócz ciebie nie ma wpływu na twoje życie. Nie narzekaj - działaj.

 Re: Gdzie jest Bog?
Autor: Esterka (---.165.kosman.pl)
Data:   2013-01-29 11:31

Moim zdaniem w Twoim życiu jest tyle Ciebie, że Bóg, choćby nie wiem jak chciał i próbował, nie zmieści się tam.

 Re: Gdzie jest Bog?
Autor: Ala (---.adsl.alicedsl.de)
Data:   2013-01-29 16:18

Droga Beatko,
Wierze, ze musi byc Ci naprawde bardzo ciezko. Malzenstwo fikcyjne nie bylo najlepszym pomyslem, ale masz prawo do popelniania bledow, bo jestes tylko czlowiekiem. Jestem mlodsza od Ciebie, ale podziwiam, ze udalo Ci sie tak dlugo wytrzymac w czystosci. Bog widzi twoje staranie i jesli jest Ci pisane malzenstwo, spotkasz jeszcze kogos wartosciowego. Wytrzymaj jeszcze troche, a lepsze dni na pewno nadejda. Bo burzy zaswsze wychodzi slonce. Choc teraz ciezko Ci w to uwierzyc. Chcialabym Ci lepiej pomoc ale nie wiem jak :(
Powodzenia.

 Re: Gdzie jest Bog?
Autor: Tionne (78.9.7.---)
Data:   2013-01-29 19:22

"Probowalam mnostwo stron internetowych, a ze jestem osoba ktora kocha ludzi i jest bardzo otwarta bywalam w przeroznych miejscach." - a czy nadal jesteś zapisana na tych stronach? Bo nie wiadomo kiedy 'twoja połówka' się zjawi.

 Re: Gdzie jest Bog?
Autor: Nika (---.centertel.pl)
Data:   2013-01-29 20:16

Gadanie z tymi połówkami.
Mało jest po prostu mężczyzn, dla których wartosći mają znaczenie. Stąd problem samotnosći i singielstwa w naszych czasach. Dawniej tak nie było, ale też ludzie nie wchodzili aż tak świadomie w związki jak dzisiaj. Wstyd było być samemu. Dziś nie. Świat też zgupiał, teraz rządzi się innymi wartościami.
Jest tak jak piszesz - część mężczyzn nie jest zainteresowana wartościami chrześcijańskimi. I taka prawda. Wielu jest wolnych facetów, ale interesuje ich półprawda wyznawana w mediach. W dzisiejszych czasach nawet niektórzy księża nie wytrzymują i zrzucają sutannę bo ulegają dziwnym wpływom tego świata.
Dziwi mnie, że większość wolnych osób narzeka na Boga, jakoby On gdzieś trzymał, dla nich tę wymarzoną osobę, i poddawał próbom i jeśli się je przejdzie w nagrodę żona lub mąż. Tak chyba nie jest. W takich momentach przychodzi mi do głowy jedno porzekadło - z pustego to i Salomon nie naleje. To, że żyjesz wartościami katolickimi, robisz chyba dla siebie a nie dla nagrody?
Też jestem singielką, troche młodszą od Ciebie ale też żyje w czystosci. Nie dla nagrody w postaci męża, ale dla własnego zdrowia psychicznego i fizycznego.
A im więcej obserwuję ciężkie życie i zmagania rodzin, tym bardziej widzę, że single za bardzo idealizują życie rodzinne.
Pewnie, że niedobrze być samemu, ale nie oznacza to, że akurat pełnię szczęscia osiąga się będac zaobrączkowanym.

 Re: Gdzie jest Bog?
Autor: Maggy (---.play-internet.pl)
Data:   2013-01-29 21:35

Beato, i właśnie w takich sytuacjach nie rozumiem Bożej woli. I jedyne co zostaje to przyjąć życie takie jakie jest. Mam tyle znajomych koleżanek, trochę młodszych od Ciebie ale też samotnych i stęsknionych. I to też dobre, fajne dziewczyny. Mądre, kochające i tak bardzo chciałyby być żonami i matkami, a na horyzoncie nikogo. Też żyją dobrze, pracują, mają swoje pasje no ale nie ukrywajmy - brak im kogoś najukochańszego. I choćby nie wiem jaką ktoś miał super pracę, ile ludzi wokół to i tak ostatecznie człowiek taki wraca do domu i... No właśnie. Wiem bo nie jedną rozmowę na ten temat miałyśmy. Jest Bóg ale brak człowieka. I nie będę Ci pisać, że "wow! ale czad!" tylko ze zrozumieniem napiszę żebyś dalej trwała w dobrym i się trzymała mocno. Bóg jest więc jeszcze wszystko możliwe. Kochaj dalej, szukaj, tęsknij, bądź otwarta na dobro, na miłość, a może kiedyś się znajdziecie? Daj Ci Boże jeśli tylko będzie to dobre dla Ciebie.

 Re: Gdzie jest Bog?
Autor: Calina (---.lightspeed.cicril.sbcglobal.net)
Data:   2013-01-29 22:06

Beato, mnie trochę dziwi, że zapewniając o swojej rzetelności. Czystości, modlitwach, jednocześnie chcesz zagłuszyć swoje sumienie jakimiś usprawiedliwieniami. Ślub, który zawarłaś jest nie tylko przestępstwem kryminalnym, ale i poważnym grzechem. Z tego oszustwa trzeba się wyspowiadać. Ktoś radził poszukać kapłana, który pomógłby ci podjąć najlepszą decyzję. Do tej pory chciałaś działać według własnych planów, a przecież Pan Bóg ma plany o wiele ciekawsze :)

 Re: Gdzie jest Bog?
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-01-29 22:35

Beata, ale popatrz na to inaczej, z innej strony. Spotkasz tego wymarzonego jutro. I co mu powiesz? Że jesteś mężatką. I że na pewno nie weźmiesz rozwodu przez najbliższe dwa lata. A potrzebujesz szybko zajść w ciążę. Może też mieszkacie razem (czy to nie jest warunek, żeby małżeństwo wyglądało na prawdziwe? - nie wiem).
Jak sobie wyobrażasz taki związek? Oczywiście nie wątpię w Twoją czystość w dziedzinie seksualnej (bo trudno mówić o czystości duchowej, gdy cały czas żyjesz w kłamstwie, oszustwie - wyjście z kłamstwa wymaga postanowienia poprawy przy spowiedzi, a Ty na najbliższe dwa lata nie planujesz poprawy).
Ale Ty nie jesteś wolna do prawdziwego związku. A jeszcze Ci się spieszy (dziecko). Jak to chcesz pogodzić? Co chcesz tworzyć? Pewnego rodzaju trójkąt? Wolny związek z życiem seksualnym (pośpiech z dzieckiem) do czasu rozwodu? A jeszcze na dodatek mówisz o miłości do tego mężczyny, niby-męża. Czyli na razie także psychicznie (uczuciowo) nie jesteś gotowa na nowy związek.
Skarżysz się na Boga, który nie wysłuchuje. A może Bóg Cię chroni przed jakimś dramatem? Poznajesz chłopaka, wydaje Ci się, że złapałaś Boga za nogi, a chłopak nie będzie chciał w tej farsie uczestniczyć i odejdzie. Czy na pewno nie lepiej, że go jeszcze nie ma, póki nie załatwisz jednej sprawy?

Beata, naprawdę nie o potępianie tu chodzi. Mnie nic do Twojego życia. Jeśli piszę tak poważnie, to dlatego, że mam wrażenie, że Ty nie widzisz powagi sytuacji.
Popatrz na to poważnie. Nie jesteś wolna. Tak, człowiek ma prawo do błędów, do grzechu - każdy z nas to dobrze zna. Ale potem musi ponosić konsekwencje swoich grzechów. Ty sobie zmarnowałaś te parę lat życia. Jeśli w ciągu najbliższych dwóch lat nie zamierzasz nic zmienić, to dlaczego chcesz komuś zawracać głowę? Chcesz kogoś (z miłości? jaka to miłość) wciągać w oszustwo?

Pamiętaj, że fikcyjne małżeństwo to jest bardzo poważna sprawa. Nie wciągaj w to innych. A Ty piszesz o tym tak, jakby to był drobiazg. Najpierw musisz uporządkować swoje sprawy, zanim zaczniesz tworzyć nowy związek. Bo to się nie uda.

 Re: Gdzie jest Bog?
Autor: Beata (---.hsd1.in.comcast.net)
Data:   2013-01-29 23:13

Dziekuje wszystkim za Wasze wielkie wsparcie duchowe. Bogumilo, po calej tej sprawie wrocilam do swojego domu a on do swojego zycia. Mialam wielkie wyrzuty sumienia. Modlilam sie goraco z prosba o wybaczenie. Twalo to miesiace. Plakalam i blagalm Pana o wybaczenie za nas dwojga. Chodzilam kilka razy do Spowiedzi Sw. Ktoregos dnia poczulam pokoj w sercu i wiedzialam ze Pan mi wybaczyl. Zdalam sobie jednak sprawe ze konsekwencje mojej decyzji bede musialam poniesc i nie jest latwo. Nie obwiniam nikogo a juz na pewno nie Boga ktory z moja glupia decyzja nie ma nic wspolnego. Moj kolega nigdy nie widzial w tym co zrobilismy nic zlego co bylo dla mnie bolesne. Podszedl do tego jak do czystego interesu. Jesli mowie o poznaniu kogos to mysle bardziej o przyjazni. Na pewno masz racje ze sprawe musze najpierw zakonczyc. Z zyciem w klamstwie nie wiem co robic. Musze dotrzymac slowa i wywiazac sie z umowy.

 Re: Gdzie jest Bog?
Autor: Tionne (78.9.7.---)
Data:   2013-01-30 12:03

Oj mój poprzedni post jest nie na miejscu. Wyrwałam z kontekstu 'o tych stronach internetowych' i zapomniałam (wcześniej czytałam całość) o twoim fikcyjnym związku. Który trzeba najpierw zakończyć.

 Re: Gdzie jest Bog?
Autor: Maggy (---.play-internet.pl)
Data:   2013-01-30 14:48

No, też chyba nie doczytałam Twojego maila. Twoja sytuacja różni się znacznie od kobiet, które nie są w fikcyjnym związku małżeńskim, a tylko czekają na tego jednego i jedynego. Tak więc jedna rada: poukładaj to co tego poukładania wymaga. I tyle.

 Re: Gdzie jest Bog?
Autor: Magdalena (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-01-31 15:55

Gdzie jest Bóg?
Bóg Panią kocha i zawsze jest przy Pani i przy każdym z nas. Nawet wtedy, a zwłaszcza wtedy, gdy cierpimy. On cierpi razem z nami, mimo, że nasz ból zwykle jest naturalną konsekwencją grzechów - czynów przeciwko Jego miłości.
Pani chce dobrze, ale po swojemu. Najważniejsze jednak jest 1-wsze przykazanie – „Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną” - to znaczy, że wszystkie nasze życiowe decyzje mają być podejmowane zgodnie z zamysłem Bożym, nie naszym.
Z drugiej strony Bóg jest wszechmogący i miłosierny i z każdego ludzkiego nieszczęścia potrafi wydobyć dobro, ale do tego On potrzebuje nas. Dobrem jest Pani mąż, który może stanowić dla Pani podpórkę, a Pani dla niego. Dobrem może stać się okres tych dwóch lat, kiedy może Pani wzrastać duchowo, rozwijać się społecznie, a przede wszystkim nauczyć się kochać i być przez Boga Ojca kochaną. Trzeba zaufać Jezusowi, a miłość, ta ludzka we właściwym czasie sama Panią znajdzie.

 Re: Gdzie jest Bog?
Autor: Agnieszka 22l. (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2013-01-31 23:13

Ja również zastanawiam się nad sensem powołania do samotności. I chyba znalazłam odpowiedź. Jeśli masz w sobie dużo miłości, dlaczego nie zaadoptujesz jakiegoś maleństwa? W przyszłości sama chciałabym to zrobić.
Brak rodziny to również brak zobowiązań, można się oddać innym ludziom gdyż ma się czas, np. w hospicjum.

 Re: Gdzie jest Bog?
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-02-01 00:23

Nie wiem Agnieszko czy Beata może adoptować "maleństwo". Wydaje mi się, że jest ograniczona różnica wieku między dzieckiem a rodzicami adopcyjnymi. Że można urodzić własne, ale nie dostanie się niemowlęcia na wychowanie. Bo na wychowanie niemowlęcia trzeba odpowiedniej liczby lat życia w zdrowiu. To jest odpowiedzialność domów dziecka. Starsi ludzie mogą wziąć tylko starsze dziecko, a więc nie taką słodką dzidzię do przytulania, ale młodego człowieka z problemami.

Po drugie: Beata marzy o miłości mężczyzny, dziecko tego nie zastąpi. Przeciwnie. Brak innej miłości może urodzić egoistyczne podejście do dziecka, którego potem nie będzie się chciało "wypuścić" w świat. Dziecko nie może zastępować męża. Człowiek, który ma własne mocne problemy emocjonalne musi najpierw je rozwiązać sam, zanim zacznie się zajmować problemami kogoś innego, szczególnie tak małego i bezradnego. Inaczej się dziecko skrzywdzi. Beata chce jeszcze wyjść za mąż i przecież nie jest na to za stara :)) Adoptowane teraz dziecko może jej w tym bardzo przeszkodzić, jeśli nie uniemożliwić. To co innego niż podejmowanie decyzji o adopcji dziecka wspólnie z mężem.

Po trzecie: nie wiem czy to dobry okres na próbę adopcji. Wcześniej z przyszłymi rodzicami robi się wywiady środowiskowe. Jako mężatka (w papierach) do rozmowy będzie "potrzebować" męża. Pragnienie dziecka może w tej sytuacji wprowadzić dalsze fikcje (oprócz fikcyjnego małżeństwa także fikcyjne rodzicielstwo). Nie wolno. Beata musi być najpierw wolna do swojego własnego życia. Kto jej "da" dziecko, gdy zobaczy nieuporządkowaną sytuację małżeńską?

Pomoc w różnych wspólnotach - jak najbardziej. Ale rodzicielstwo jest dla człowieka z uporządkowanymi emocjami. Dziecko nie może być lekarstwem na własne problemy. Na własne problemy są dobre duże lody z bitą śmietaną. Nie dziecko.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: