logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Potrzebuje sie wygadac - pustynia duchowa.
Autor: Piotr (26 l.) (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-01-28 22:13

Pisanie nie jest moja mocna strona, dlatego prosze o wyrozumialosc. Abym mogl opisac pokrotce problem, ktory mi doskwiera opisze kim jestem. Pracuje jako windykator terenowy juz od kilku lat, jestem osoba wierzaca, zero zycia prywatnego - w sumie to nie narzekam. Od jakiegos dluzszego czasu zle znosze stres, stalem sie pracoholikiem, jestem jednym wielkim wulkanem energii, pracuje nad soba ale czasami swoich zachowan nie jestem w stanie pohamowac, staje sie chamski, wulgarny. Przeszkadza mi to. Zaniedbuje modlitwe chodze do kosciola probuje zblizyc sie do Boga. Szanuje ludzi jednak nie radze sobie z emocjami. Zanim podjalem ta prace tez bylem zywiolowy i szukalem Boga, jednak teraz czuje, ze jako czlowiek powoli brne ku zlemu- seksoholizm, czy uzywki. Kazdy mi powie zmien prace ale w tym kraju gdy jest sie mlodym czlowiekiem " na swoim" z dobrze platna praca i pomaga sie czlonkom rodziny, ktorzy na razie nie maja pracy jest to trudne, przez to mam tendencje do umartwiania sie jak to bedzie jak zrezygnuje z dotychczasowej pracy no i dochodze do wniosku ze nie moge sobie na to pozwolic. Probuje wszystkiego sa okresy kiedy odcinam sie od zlych nawykow, jednak kiedy jest ze mna dobrze i czuje sie jakbym wzrastal, jakbym zaczynal od poczatku budowac relacje z Panem Bogiem to akurat wtedy zawsze (nie zmyslam) zaczyna sie moje zycie zawodowe sypac (firma zaczyna naciskac, wiekszy natlok pracy a i ludzie jacys bardziej oporni i agresywni) wtedy czuje to "cisnienie" nie wytrzymuje i sie zaczyna znowu staczanie w dol, probuje modlitwy jednak jej nie czuje jakbym walil grochem o sciane jedna wielka cisza i proznia. Spowiadam sie dosc czesto walcze o ta relacje ale cos tu jest nie tak, nie moge pojac co. Drodzy forumowicze moze ktos z Was udzieli mi jakiejs porady, bo z tymi problemami zostalem sam czuje sie jakbym byl w kropce. Jak mam walczyc? Staram sie przyjmowac wszystko na spokojnie ale jest to silniejsze ode mnie.

 Re: Potrzebuje sie wygadac - pustynia duchowa.
Autor: MaryLou (---.dynamic.mm.pl)
Data:   2013-01-28 22:31

Chyba czas na oderwanie się od tego. Nie myślisz o poukładaniu sfery rodzinnej? Prywatnej? Pytam z własnej ciekawości, bo jestem w podobnym wieku i z tym utożsamiam swoje rozbicie.

 Re: Potrzebuje sie wygadac - pustynia duchowa.
Autor: Ewa (89.204.155.---)
Data:   2013-01-28 22:36

Może wybierz się w czasie urlopu na jakieś kilkudniowe rekolekcje, a wcześniej na jakieś weekendowe dni skupienia. Takich nie brakuje obecnie w Polsce. To może Ci pomóc. A może jest gdzieś przy Twojej parafii lub w pobliżu jakaś wspólnota lub grupa modlitewna. Dobrze by było, żebyś znalazł sobie stałego spowiednika i/lub kierownika duchowego. Potrzebny Ci jest dystans do pracy, jakaś odskocznia, więcej czasu na wyciszenie, dobrą lekturę, pracę nad sobą, rozmowy z odpowiednimi ludźmi. Nie można na dłuższą metę żyć tylko pracą, bo człowiek się wypali psychicznie i duchowo. Nie jesteśmy maszynami, ale ludźmi z naszymi potrzebami duchowymi i psychicznymi. Trzeba zadbać o nie. W życiu ważna jest równowaga między tymi wymiarami.

 Re: Potrzebuje sie wygadac - pustynia duchowa.
Autor: Piotr (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-01-29 09:51

Do MaryLou oczywiście, że mysle o poukladanie sie w sferze rodzinnej. Jednak specyfika pracy a zwlaszcza godziny i przynoszenie pracy do domu mi to uniemozliwia. Jestem po prostu zbyt zmeczony. Z urlopami tez nie jest u mnie tak rozowo. U mnie w pracy jest tak: dobrze wam placimy ale jak sie nie podoba to mozesz isc na strefe. Slowa mojego dyrektora. Prosze o modlitwe bo jestem w trakcie szukania innej pracy.

 Re: Potrzebuje sie wygadac - pustynia duchowa.
Autor: Franciszka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2013-01-29 10:59

Z tego, co napisałeś, wynika, że nie tylko wiesz, co ci dolega, czyli stawiasz diagnozę, ale również trafnie oceniasz, iż dostaniesz porady, by zmienić pracę. Przecież wiesz, że to właśnie praca zawodowa jest teraz źródłem twojego oddalania się od Pana Boga. Niepokój, stawianie sobie pytania, o to, co będzie, może być tylko uleganiem złemu duchowi, który chce cię zniszczyć. Przyszłość, jak i przeszłość, o której wspominasz, zostaw Panu Bogu. Człowiek może działać jedynie tu i teraz, w teraźniejszości. To, że zaczyna ci się wszystko walić, gdy chcesz zbliżyć się do Pana Boga, też może być - moim zdaniem - również pokusą szatana.
Dlatego zachęcam cię do modlitwy do Ducha Świętego, o Jego Dary, o dobre natchnienie, byś wiedział, jak rozwiązać sprawę pracy i inne problemy.
Jeśli czujesz potrzebę wygadania się, to rób to przed Najświętszym Sakramentem, czyli oddaj to wszystko, co cię rani, Panu Jezusowi. On jest najlepszym lekarzem.
Tytułową pustynię to byś, gdybyś oderwał się od pracy zawodowej, swojej codzienności i wybrał na urlop, wypoczął. Przemyśl wszystko, zastanów się na spokojnie nad swoim życiem, czego szukasz, jaki masz cel. Może warto byłoby, gdybyś pojechał na rekolekcje, np. na rekolekcje ignacjańskie, przynajmniej Fundament Ćwiczeń Duchowych. Poszukaj w necie propozycji duchowej dla siebie.

 Re: Potrzebuje sie wygadac - pustynia duchowa.
Autor: ewelina (---.wegorzewo.mm.pl)
Data:   2013-01-29 12:14

Siedzę teraz na kompie i nie bardzo mam co z sobą zrobić. Obiad mam, dziecko do szkoły a ja sama, całe dnie, nie pracuję zawodowo, choruję. Boję się wszystkiego a najgorzej gdy jestem sama w domu do południa. Pochodzę z Aleksandrowa, ale nie mieszkam tam. Moja wiara taka słaba, że czasem aż dziecinna. Niech ktoś mi odpowie, jak być normalnym, nie bać się ludzi, tu nie znam nikogo. Lęki nie pozwalają mi żyć normalnie. Są chwile, że boję się wyjść z domu. Czekam na odzew może ktoś mnie pocieszy, zrozumie. Ja już nie mogę.

 Re: Potrzebuje sie wygadac - pustynia duchowa.
Autor: Kasia (---.dynamic.mm.pl)
Data:   2013-01-29 14:11

Hej Ewelina
co prawda mam trochę inną sytuację, bo nie mam ani dzieci ani męża, ale też praktycznie siedzę po całych dniach w 4 ścianach, bo od wakacji nie mogę znaleźć pracy. Znam siebie i wiem, że jak przestanę wychodzić ze swojego pokoju gdzieś do ludzi, na zewnątrz to zwariuję psychicznie i zacznę się ich bać. Dlatego nie można do tego dopuścić. Od prawie miesiąca jedynym moim celem jest wyjście do kościoła, staram się codziennie chodzić na Mszę. Nie wiem czy to mi pomaga. Może dzięki temu jakoś się trzymam. Jak masz trochę czasu wolnego to polecam też odmawianie nowenny pomepejańskiej. Trzymaj się dzielnie.

 Re: Potrzebuje sie wygadac - pustynia duchowa.
Autor: MaryLou (---.dynamic.mm.pl)
Data:   2013-01-29 17:22

Faktycznie może inna praca jest rozwiązaniem. Mam wielu znajomych, którzy nabijają interesy wielkim korporacjom pracując po kilkanaście godzin dziennie, nie mając czasu na nic - uwierz mi, to do niczego nie prowadzi. Patrzę na nich i im współczuje, są dosłownie udręczeni. Z drugiej strony taki jest rynek pracy - więc łączę się w modlitwie. Pocieszające jest jednak, że są młodzi ludzie, którzy jednak wierzą w Boga, bo już często w to wątpię patrząc na moją społeczność akademicką. Więc głowa do góry :))

 Re: Potrzebuje sie wygadac - pustynia duchowa.
Autor: Piotr (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-01-29 20:14

Ewelina czego sie boisz ludzie nie gryza? U mnie w zyciu tez to przechodzilem ze mialem za duzo czasu a teraz mam go za malo czemu to nie moze byc jakos wyposrodkowane?? Czasami az rece opadaja. Do MaryLou dobrze to okreslilas "udreczeni" od rana jestem w pracy w terenie i teraz jeszcze duzo roboty w papierach a gdzie tu znalesc kobiete?? Myslec o zalozeniu rodziny. U mnie jest to o tyle trudne ze wiekszosc kolegow z pracy ma juz poukladane zycie. Koniec miesiaca jest cisnienie duze i znowu zaczalem grzeszyc leknalem aby sie pomodlic ale zaczelo mnie "nosic" grobowa udreczajaca cisza. Wiem ze nie dostane zadnej odpowiedzi ale kolejny juz raz od kilku lat jakbym walil glowa w mur. Jestem wsciekly i czasami czuje sie na duszy jakbym juz przezyl cale zycie chodz jestem mlody. Co dzien modle sie daj mi sil i je daje jednak na tyle zeby przewegetowac kolejny dzien. Co do spotkan grup modlitewnych nawet i na to nie mam czasu bo robota po godzinach. Mam nadzieje ze niedlugo cos sie zmieni nie tyle w moim zyciu co i u wszystkich.

 Re: Potrzebuje sie wygadac - pustynia duchowa.
Autor: Piotr (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-01-29 20:30

Dokladnie "udereczony" trafione slowo i chodz mam chwile wolnego to do niedawna jeszcze pracowalem ale juz w domu. Jestem raczej z tych twardych osob ale czasami mam po prostu dosc czuje "cisnienie" na glowe z firmy jesli chodzi o zycie i znow nagrzeszylem. Wtedy kiedy jestem najbardziej zmeczony najbardziej podatny na grzech jestem.. Probowalem sie modlic ale gdzie tam cisza od kilku lat jakby grochem o sciane zero otuchy. I nie mam pretensji o to do Boga ( czasem sie z nim kloce) ale kiedy nie tylko mnie ale nas wszystkich wyzwoli z tych kajdan czego tego jak zbawienia. Najgorsze jest to jak sobie pomysle ze przez cale zycie trzeba bedzie walczyc o siebie o prace z tego z czego sie zyje meczy mnie ten wyscig szczurow. Kilka lat temu przechodzilem przez to o czym mowicie drogie kolezanki (chyba moge tak napisac jesli nie serdecznie przepraszam) brak pracy duzo czasu az w glowie sie mieszalo a teraz o 360 stopni w druga strone czemu to nie moze byc wyposrodkowane jaby wszyscy bylibysmy szczesliwi. Ale w zyciu nie ma tak jakby sie chcialo. Czasem mysle ze lepiej byloby byc innym bytem niz czlowiekiem taki Aniol np nie cierpi wykonuje powierzone zadania i jest szczesliwy. Ach to nasze zycie. Pukam w te drzwi co dzien w modlitwie porannej wieczornej w Kosciele mowia wystarczy tylko zaprosic Pana Jezusa do swjego serca ja ciagle mysle jak?? jak to zrobic?? jedyny plus ze zaluje za popelnione czyny i przestalem sie obiwniac bo to podobno zle, pracuje nad soba ale rezultatow nie widze ciagle tylko sie wymaga. Studia przerwalem niestety darmo bogactwa nie dostalem jak coniektorzy moi rowiesnicy. Staram sie im nie zazdroscic ale przychodza czasami uczucia zawisci.Przepraszam za chaotyzm taki juz po prostu jestem.

 Re: Potrzebuje sie wygadac - pustynia duchowa.
Autor: Gosia (---.free.aero2.net.pl)
Data:   2013-01-29 22:58

Myślę, że pierwsze co powinieneś zrobić to nie zaniedbywać modlitwy, bo to jest jedyne dobro przez które choć trochę możemy zapomnieć o codziennych sprawach, a zbliżyć się do Boga (nie musisz mówić oklepanych formułek, wystarczy, że porozmawiasz z Nim)
- mieć marzenia i w nie wierzyć, a codziennie robić coś, żeby doszło do tego, aby się spełniły
- dostrzegać w swoim życiu małe cuda
- zakochać się w życiu (najprostszą drogą do serca drugiego człowieka jest uśmiech)
NIE MARTW SIĘ. Każdy czasem złapie "doła", ale czy to powód, żeby tracić sens życia :) żyj dla siebie i dla innych :) niech praca będzie pracą, którą powinieneś sumiennie wypełniać, ale kiedy wchodzisz do domu zostaw ją za drzwiami, a co najważniejsze UWIERZ I ZAUFAJ JEZUSOWI :) To właśnie ON niech daje CI siłę, żeby budzić się z uśmiechem. Usłysz Jego głos jak mówi Ci każdego dnia "DOBRZE ŻE JESTEŚ". To jest właśnie promień słońca wśród chmur, woda na pustyni ... Powodzenia w zmienianiu swojego życia "zawsze jest dobra pora na zmiany, TYLKO MUSISZ ZACZĄĆ OD DZIŚ"

PS. wiadomo, że rekolekcje na pewno nie zaszkodzą i gdybyś miał odrobinę czasu, to naprawdę warto :):)

 Re: Potrzebuje sie wygadac - pustynia duchowa.
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-01-29 23:15

Piotrze, praca windykatora jest bardzo obciazajaca psychicznie, co widac po skutkach, jakie opisujesz. Pierwszy temat to stres. Drugi to etyka - czy procedury windykacyjne, ktorych wymaga od Ciebie firma, sa zgodne z etyka chrzescijanska? Ile tak jeszcze w tych nerwach i presji wytrzymasz? Do emerytury na pewno nie. Szukaj innej pracy, co Ci szkodzi chodzic na rozmowy i poznawac warunki finansowe w innych miejscach? A moze wpadniesz na jakis pomysl na wlasny biznes? Jesli slowo "negocjator" to nie eufemizm, to nie powinienes miec problemow ze znalezieniem innej pracy.

 Re: Potrzebuje sie wygadac - pustynia duchowa.
Autor: Andrzej2 (194.39.141.---)
Data:   2013-01-30 16:51

Piotrze, napiszę jak myślę: nie chcesz podjąć decyzji, że idziesz za Panem Jezusem. Bo niby tak, ale jednak nie. Ta cała otoczka - bo są inni, i im pomagam - to tylko wymówka. Wolisz tkwić w tym, co Ciebie nie tylko nie przybliża do Pana Boga, ale nawet od Niego oddala - tu nie ma ceregieli, to grzech. Dlatego modlisz się - a tu cisza. Pan Bóg mówi, tylko przez grzech Go nie słyszymy. Decyduj. Ile chcesz czekać? Porozmawiaj z Kapłanem, tak po prostu. Co i jak, ale szczerze.

 Re: Potrzebuje sie wygadac - pustynia duchowa.
Autor: Maja (---.centertel.pl)
Data:   2013-01-31 16:50

Piotr, jesteś jeszcze bardzo młody więc nie stwarzaj sam sobie dodatkowego ciśnienia. Powiem Ci tak, jako starsza od Ciebie koleżanka i też bez rodziny itp., która już w życiu swoje w związku z pracą przeszła, że to co Ty przechodzisz jest niestety udziałem wielu osób.
Zawsze, kiedy będziesz próbował coś ze swoim życiem zrobić na lepsze np zmiana pracy, będą pojawiać się problemy. Diabeł nie śpi. Ty chcesz się zmienić coś na lepsze, to on Ci udowodni, że nie ma sensu.Ja tak miałam.Na początku się bałam i stwierdziłam że nie ma sensu być po stronie Boga, bo bycie blisko Niego stwarza problemy. Ale parę razy zaryzykowałam i okazało się, że problemy owszem i były, ale z perspektywy czasu jak na nie patrze okazały się momentem do podjęcia wyzwań, szukania nowych rozwiązań. I przez to człowiek zaczyna się czuć silniejszy.
Być może zmiana pracy by pomogła. Mam kilku znajomych komorników i fakt - dużo zależy od szefa jaki styl pracy narzuca swoim pracownikom. Nie wszyscy są chamscy.
Jesteś jeszcze bardzo młody, na ułożenie życia masz jeszcze bardzo dużo czasu, zwłaszcza że jesteś mężczyzną.
Generalnie w naszym kraju zaczęła się jakaś pogoń żeby w jak najszybszym czasie osiągnąć to i owo.
Tyle, że tym ludziom nierzadko potem w życiu brakuje celów jak tak wszystko mają. Zaczynają się zwyczajnie nudzić.
Niepotrzebnie porównujesz się do tych co coś mają, bo zawsze znajdzie się ktoś kto od Ciebie będzie miał gorzej.
Jakieś rady konkretnej Ci nie dam, bo w przypadku każdego sprawdza się co innego.
Nie zawsze chodzi o modlitwę.
Raczej o przemyslenie dogłębne - na czym tak naprawdę mi zależy? Co dla mnie jest ważne? Wartości? Jakie? Czy widzę w nich sens i czy naprawdę w nie wierzę?
Co da mi szczęscie?
I jeszcze jedno - poświęcenie.
Czasem coś trzeba stracić, by coś zyskać.
Uporządkować swoje wnętrze, by móc zakładać rodzinę.
Jak piszesz jesteś osobą dynamiczną, więc rozsadza Cię energią, ale powiem Ci, że niejedno Ci się przeje jak dłużej pożyjesz, więc nie martw się że czas upływa.Nie koniecznie chodzi o zaliczanie ale o to, żeby to swoje życie kształtować, na ile się da.
Powodzenia.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: