Autor: Andrzej (19 l.) (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2013-09-20 18:01
Witam
Sam nie wiem jak o tym pisać, otóż mam problem ze strachem przed spowiedzią. Ostatni raz szczerze spowiadałem się jakieś 6 lat temu. Szczerze, bo wiele razy szedłem, ale nie mówiłem wszystkiego co ciążyło mi na sumieniu. Wiele razy przyjmowałem komunię świętą mimo grzechów na sumieniu. Przez ten czas sporo się tego uzbierało. Najgorszy grzech do którego nigdy się nie przyznałem to masturbacja. Wiele razy wmawiałem sobie, że to ostatni raz, ale ciągle do tego wracałem, usprawiedliwiałem się i zacząłem zatracać się w tym wszystkim. Myślę, że gdybym wcześniej komuś o tym wspomniał, o tym jaki to jest dla mnie ciężar, dziś czułbym się lepiej.
Jakiś rok temu miałem epizod, że w ogóle nie wierzyłem w Boga, negowałem go (a nawet byłem jego ostrym krytykiem), i z perspektywy czasu myślę, że traktowałem to jako usprawiedliwienie dla siebie, nie ma Boga = nie ma grzechów = więc nie powinno być poczucia winy. W głębi duszy jednak tęskniłem za prawdziwie czystą duszą, za bliskością Chrystusa.
Na początku września przekonałem siebie mimo oporów, że muszę coś z tym zrobić zacząłem chodzić na niedzielne msze i modlić się, może nie dużo, ale naprawdę szczerze. Za kolejny krok traktuje wyznanie tego tutaj.
Ostatnio gorzej się czuje, mam problemy z bezsennością, powolnością myślenia, ciągle czuje w sobie napięcie, mimo to myślę, że przyszedł ten czas.
Chce się wyspowiadać, ale boje się reakcji księdza. Mam zamiar pojechać do sąsiedniej parafii i u obcego księdza wyznać całą swoją historię, historię której nigdy nikomu nie zdradzałem.
Jakieś rady, dobra modlitwa, albo zwykłe słowo otuchy ;) ?
|
|