Autor: Bogumiła z Krakowa (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data: 2014-04-07 14:59
No chyba nie całkiem tak, że wystarczy żyć, żeby się nauczyć pokory. Wtedy wszyscy, którzy mają już ...dziesiąt lat byliby doskonale pokorni. A tymczasem niektórzy starsi, owszem, mają dobre stanowiska, niektórzy, owszem, mają dużą wiedzę, niektórzy, owszem, mają dużo pieniędzy - ale często pokory u nich ani na lekarstwo.
Pokora sama nie przyjdzie, tak jak i miłość sama nie przyjdzie. Trzeba się tego uczyć i trzeba wierzyć, że da się nauczyć. Bóg nie wymaga od nas czegoś, czego się nie da nauczyć.
Tylko że my chcielibyśmy tak: zrobić takie coś ze sobą (iść o północy na cmentarz, zrobić trzy obroty w lewo, rzucić skórką czarnego kota za płot i wypowiedzieć zaklęcie), a wtedy spłynie na nas pokora i już nic, co nam ludzie powiedzą, nie będzie bolało. A tu tymczasem pokory uczy się przez to, że z godnością przyjmuje się to, co boli. Że się najpierw sprawdza, czy to co inni mówią o mnie jest prawdą czy nie, zamiast od razu odpyskować, pokpić z innych, czy się poobrażać. Że się nie obraża innych tylko dlatego, że mają inne zdanie, albo spostrzegli moją słabość, mój grzech, moją wadę.
Pokora to zgodzenie się na prawdę o sobie. Że sobie nie radzę ze sobą, że nigdy nie będę doskonała, że owszem, w niektórych sprawach jestem od innych lepsza, ale w innych gorsza, że owszem, nie umiem tego i owego, ale to nie jest jeszcze powód, żeby dać sobą pomiatać, bo jestem Dzieckiem Bożym, Bóg mnie kocha, Jezus za mnie umierał, i przed Bogiem jestem tyle samo warta co inni. I tak dalej. Jeśli komuś się wydaje, że zgodzenie się z tym wszystkim jest tym samym co nie robić w tej sprawie nic - to niech po prostu spróbuje się z tym wszystkim pogodzić. Szybko się okaże, że to jednak jest pewien trud. Czasem zgodzenie się z prawdą jest o wiele bardziej bolesne niż to, że ktoś tę prawdę powie. Mamy psychiczną potrzebę bycia wspaniałymi, lepszymi niż inni. Wydaje nam się, że przez samo przyznanie się do własnych ograniczeń wprowadzamy te ograniczenia i stajemy się gorsi. Sami siebie uważamy za gorszych. Może winą jest to, że ciągle, jak dzieci, uważamy że życie jest czarne albo białe, a pokorę ciągle dostrzegamy jako zauważanie czarnego koloru w naszym życiu. A prawda, to nie tylko czarny kolor, ale także biały. Może wystarczy u innych dostrzec nie tylko czarne, ale i białe kolory, wtedy łatwiej nam będzie uwierzyć w siebie. Może kiedy "pozwolimy" Panu Bogu kochać także grzeszników (nie tylko łotra na krzyżu, ale i obleśną sąsiadkę, głupiego szefa, przemądrzałą koleżankę), to uwierzymy także, że i mnie kocha, choć robię tysiące
głupstw.
Owszem, życie nas nauczy pokory, ale tylko pod warunkiem, że chcę się tego nauczyć. Można wykuć wzory matematyczne, ale nie umieć z nich skorzystać w praktyce - a wtedy trudno powiedzieć, że ktoś zna matematykę.
Pokora to także uwierzenie, że Bóg jest mądrzejszy ode mnie. Uwierzenie, że Bóg jest lepszy ode mnie. Wbrew pozorom to wcale nie jest takie łatwe. My to wiemy teoretycznie. Teoretycznie się z tym zgadzamy. Ale to wiele razy bardzo boli. My byśmy przecież zrobili to wszystko inaczej. Ten Oświęcim, to tsunami, ta katastrofa. No przecież Bóg nie ma serca, ja jestem od Niego na pewno lepsza. Mnie przecież jest przykro. Albo grzech pierworodny. Bóg to źle zrobił. Ja bym to lepiej wymyśliła.
Nie, samo życie nie uczy pokory. Muszę chcieć pochylić głowę.
Tyle razy mamy tysiące pomysłów w miejsce pomysłów Pana Boga. W jednej chwili naprawilibyśmy cały świat. Tylko dlaczego tego swojego skrawka świata, w którym jesteśmy, ciągle jeszcze naprawić nie umiemy? Dla wszystkich ludzi mamy dobre rady, a dlaczego dla siebie nie znajdujemy wyjścia? Pokora porządkuje nasze życie, ale trzeba tego chcieć. Przyznać, że moje emocje mnie na tyle ograniczają, że potrzebuję skorzystać z cudzej pomocy (spowiednika, psychologa, rodziców, przyjaciół) także w tych sprawach, w których teoretycznie jestem dobra. Bo nikt nie jest sędzią we własnej sprawie. Bo zawsze lubimy podkolorować coś w życiu, żeby ładniej wyglądało.
Tak, życie nauczy pokory, Bóg nas nauczy pokory, ale trzeba przyjść na te lekcje. Trzeba posłuchać. Trzeba przećwiczyć.
Inaczej - jak w tym dowcipie - z pokorą nie będziemy mieć żadnego problemu ;)))
|
|