Autor: Dariusz Kowalczyk, jezuita (---.tele2.pl)
Data: 2001-12-04 19:49
Kosciol naucza na roznych poziomach i i ze zroznicowana moca obowiazywalnosci. Czym innym przeciez jest stwierdzenie jakiegos probszcza, ze kto glosowal na Kwasniewskiego, ma grzech ciezki, a czym innym ogloszenie np. dogmatu o Wniebowzieciu. Problem polega na tym, ze wierni (w tym ksieza) niekiedy myla te rozne poziomy i podaja jako niezbywalna prawde wiary to, co taka prawda nie jest. Jezus poslal swemu Kosciolowi Ducha Swietego i moca tego Ducha Kosciol jest nieomylny w sprawach dotyczacych zbawienia, a to znaczy, ze w Kosciele nigdy nie zabraknie nauki wyrazajacej prawde Ewangelii, ale z tego nie wynika, ze ludzie Kosciola na czele z papiezami nie moga bladzic. Nieomylnosc papieza jest konkretnym wyrazem nieomylnosci Kosciola, ale odnosi sie ona do szczegolnych sytuacji, kiedy Ojciec swiety naucza ex cathedra tj, uroczyscie i oficjalnie, z cala moca swego autorytetu, w sprawach wiary i moralnosci. Takie sytuacje sa bardzo rzadkie. Jesli swiadomie i uporczywie nie przyjmujesz dogmatow w sensie takiej wlasnie uroczyscie i nieomylnie ogloszonej nauki, np. wspomnianego Wniebowziecia, to nie oznacza, ze automatycznie jestes poza Kosciolem (choc do tego moze dojsc). Kosciol jest cierpliwy wobec roznych "prywatnych" (nie gloszacych swoich nieortodoksyjnych nauk publicznie) heretykow. Chociaz ostatnio rowniez wobec publicznych siewcow tracacych herezja watpliwosci wykazuje wiele zrozumienia. Czesto jest tak, ze ktos nie zgadza sie nie tyle z dogmatem, co z wlasnym o nim wyobrazeniu (analogicznie mozna nie wierzyc nie tyle w Boga, co we wlasny obraz Boga). Takiego "heretyka" trzeba najpierw wypytac, jak rozumie dana kwestie, a dopiero potem orzekac o herezji. Czesto ludzie nazywaja dogmatem to, co wcale dogmatem nie jest. Pewien wierny skarzyl mi sie np. ze dogmaty za drogo kosztuja, a widzac moje zdziwienie wyjasnil, ze ma na mysli 3 dogmaty: chrztu, slubu i pogrzebu. I na koniec chce zauwazyc, ze istnienie Urzedu Nauczycielskiego Kosciola jest wielkim (choc czasem trudnym) darem Ducha Swietego dla Kosciola. Gdyby nie bylo komu rozwiewac nabrzmialych watpliwosci, czy tez sporow dotyczacych wiary, to by znaczylo, ze Bog bawi sie z nami w "ciuciubabke" i nie traktuje nas powaznie.
|
|