Autor: Paweł (---.e-wro.net.pl)
Data: 2014-08-29 17:39
Współczuję Ci trudnej sytuacji. Miałem w swoim życiu okres kiedy Bóg nie wysłuchiwał a od jakiegoś czasu czyni cuda w moim życiu. Pokażę Ci na przykładzie mojego życia kiedy Bóg działa najbardziej.
Mając 16 lat zamknąłem się w sobie i nie potrafiłem nawiązywać nowych relacji. Zostały mi tylko stare, które po zakończeniu szkoły zanikły. Usilnie prosiłem Boga aby oddał mi jedną konkretną relację. To było dla mnie wtedy absolutne minimum, nie prosiłem o wiele. Przechodziłem wtedy przez depresję i było mi bardzo ciężko. Po ponad połowie roku Bóg nadal tej prośby nie wysłuchał, ale wciąż ufałem że to zrobi. Następnie Bóg wystawił mnie na próbę, mogłem odzyskać ten kontakt, ale nie do końca uczciwie, było by to grzechem. Mogłem wybrać pomiędzy Bogiem a tą znajomością i grzechem. Wybrałem Boga, powiedziałem mu wtedy prawdopodobnie po raz pierwszy na serio "Bądź wola Twoja", mimo że bezwiednie wymawiałem te słowa w modlitwie "Ojcze Nasz" codziennie. Wszystko skończyło się happy endem. Mimo że nigdy tej relacji nie odzyskałem i Bóg nie wysłuchał tej modlitwy to po 4 miesiącach otrzymałem o wiele więcej relacji, jeszcze lepszych niż tamta. Bóg całkowicie nie wziął pod uwagę mojego "planu minimum", ale zrealizował swój, o wiele lepszy, ale zupełnie inny. Dziś jestem Bogu wdzięczny że nie wysłuchał mojej modlitwy i zrobił po swojemu. Zawsze kiedy pozwalałem Bogu podjąć decyzję otrzymywałem o wiele więcej, chociaż zazwyczaj inaczej niż sobie to wyobrażałem i rzadko otrzymywałem od razu, najczęściej po pewnym czasie. powiedziałem Jezusowi żeby panował nad każdą sferą mojego życia, nad każdą relacją, każdym moim marzeniem. Wyrzekłem się także tego co wiem że jest niezgodne z Jego wolą - grzechu. I widzę jak Jezus działając według własnego planu, w większości dla mnie nie znanego, spełnia moje najgłębsze pragnienia. Oddanie panowania nad moim życiem Jezusowi to najlepsza decyzja jaką w życiu podjąłem i Tobie też to polecam. Pozwól decydować Mu o wszystkim i walcz z grzechem którego On nie chce a nie zawiedziesz się.
Ale chciałem Cię ostrzec przed pewnym zagrożeniem. Św. Piotr, który widział wiele cudów Jezusa, który wierzył w Niego i wierzył Jemu usłyszawszy że Jezus modlił się za niego odpowiedział: "Panie, z Tobą gotów jestem iść nawet do więzienia i na śmierć" (Łk 22;33). Jezus odpowiedział Mu "Powiadam ci, Piotrze, nie zapieje dziś kogut, a ty trzy razy wyprzesz się tego, że Mnie znasz" (Łk 22;34). Jesteśmy z natury słabi. Nie łudź się, na pewno mimo starań upadniesz nie raz, ale żałuj za grzechy i spotkaj się w konfesjonale z kochającym Jezusem, który chce Ci przebaczyć każdy grzech. Powstań jak Piotr mimo upadku, a nie jak Judasz który się powiesił zamiast przyjąć Boże Miłosierdzie. Karą za grzech jest śmierć wieczna(czyli piekło), ale Jezus poszedł na krzyż i umarł za nas, następnie jak mówimy w wyznaniu wiary "zstąpił do piekieł" skąd wydostał tych którzy sami zbawić się nie mogli ale żyli według Bożych przykazań, za których również umarł, a po 3 dniach zmartwychwstał. W konfesjonale oddajesz grzechy Jezusowi na krzyżu, który umiera za nie.
Jeśli oddasz panowanie nad swoim życiem Jezusowi i wytrwasz przy nim(mam na myśli powstawanie po każdym upadku i nie rezygnowanie z walki zarówno z grzechem jak i z pragnieniem ponownego przywłaszczenia sobie panowania nad swoim życiem które oddałeś Jezusowi) Bóg będzie bronił Cię jako swojej własności. Kiedyś próbowałem przyprowadzić do Chrystusa pewną osobę. Niestety bezskutecznie. Przez zawiść tej osoby straciłem bardzo wiele. Ale Chrystus oddał mi to co straciłem. Jeśli ta osoba kiedyś się nawróci, uzna swój grzech i będzie chciała oddać mi co straciłem to nie mam prawa przyjąć, bo to wszystko oddał mi Jezus a zapowiedział to kilka dni wcześniej przez proroctwo pokazał mi co zamierza zrobić.
Czyli podsumowując, pozwól decydować Jezusowi o wszystkim, zostaw to czego On w twoim życiu nie chce (np. grzech), ufaj że On sprawi że będziesz szczęśliwy nawet w cierpieniu. On Cię nie zawiedzie. Bądź też cierpliwy bo Bóg działa wtedy kiedy chce, niekoniecznie od razu. U mnie trwało to 4 miesiące, ale może być zarówno dowolnie krócej jak i dłużej. Nie przestawaj nigdy ufać Bogu.
Poproś też Boga aby pozwolił Ci doświadczyć swojej Miłości.
Zapewniam o modlitwie w twojej intencji
|
|