logo
Sobota, 20 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Jak zaakceptować własne życie?
Autor: malutka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-08-29 19:03

Jak uwolnić się od poczucia winy, złości do siebie, że coś źle w życiu zrobiłam, że źle wybrałam i teraz za to płacę. Czy Bóg chce, abym czuła się winna? Dlaczego doświadcza mnie cierpieniem, skoro nie mam na nie siły? Jak zaakceptować własne życie, trudne doświadczenia i odnaleźć w tym jakiś głębszy sens?

 Re: Jak zaakceptować własne życie?
Autor: Ona (---.adsl.alicedsl.de)
Data:   2014-08-29 22:20

Czemu uwazasz ze popelnilas blad? Byc moze, gdybys wybrala inaczej wcale nie bylabys szczesliwsza niz teraz.

 Re: Jak zaakceptować własne życie?
Autor: kasia (---.multi.internet.cyfrowypolsat.pl)
Data:   2014-08-30 00:03

Też mam trudy czas i takie myśli jak twoje, że sił już mi brak na to wszystko a stan taki mam już od roku. Problemy z pracą, mężem, depresja. Dwa tygodnie temu zaczęłam odmawiać różaniec Pompejański za siebie samą (kiedyś już go odmawiałam 2 razy ale zawsze za kogoś teraz poczułam że potrzebuję modlitwy i resztkami sił się jej uczepiłam).
Po kilku dniach poczułam, że chcę chodzić na msze Św. również w tygodniu i z radością chodzę codziennie. Pierwsze dni to miałam uczucie jakbym była wyróżniona tzn. zaproszona osobiście przez Maryje. Ludzie się spieszą w
różnych kierunkach a ja idąc do kościoła, rozmyślam co za szczęcie mam że tam idę i żal mi ludzi których mijam że nie idą na tak wspaniałe przeżycie jakim jest Eucharystia.
I zaczęły się zmiany.
Cały dzień to dla mnie oczekiwanie na wieczorną mszę i rozmyślam za kogo ją ofiarować. Modlę się za innych ale również za siebie abym miała siłę przeżyć kolejny dzień.
Mój mąż nagle podarował mi kwiaty i powiedział, że mnie kocha nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie to że ostatnio nie dogadywaliśmy się zupełnie a kwiaty ostatnio dał mi lata temu.
W tej całej beznadziei którą czułam zapaliła się iskra, światełko za którym podążam a jest nim Jezus do którego Maryja pokazała mi drogę. I walczę każdego dnia ze swoimi smutkami ale teraz nie jestem sama bo mam Jezusa i Maryję.
Polecam różaniec, on odmienia serce i myślenie. Szczere rozważanie każdej tajemnicy otwiera nasze serca na Jezusa.
Ja sens moich niepowodzeń, błędnych decyzji, które doprowadziły mnie do takiego stanu (wyczerpania fizycznego i duchowego) znalazłam dopiero teraz- myślę że to sposób abym wróciła znów do modlitwy, moi bliscy jej potrzebują a ja chcę znów się za nich modlić. Bez tych trudnych doświadczeń i zmagań sama ze sobą pewnie bym się tak gorliwie nie modliła.
Pozdrawiam i również za Ciebie się pomodlę.

 Re: Jak zaakceptować własne życie?
Autor: Jerzy50 (---.kamiennagora.vectranet.pl)
Data:   2014-08-30 09:33

Sama siebie czynisz trędowatą. Spójrz na świat nie przez pryzmat złych doświadczeń, których jak widać Ci nie brakuje, ale tak, jakby ich wcześniej nigdy nie było. Jeśli nosisz w sobie winy własne, zrób uczciwy rachunek sumienia i marsz do konfesjonału, jeśli nosisz w sobie winy cudze, poradź się kapłana, jak masz z tego wybrnąć. W żadnym wypadku nie wolno Ci zasklepiać się w sobie. Podstawą zdrowego życia jest "zdrowe oko", umiejętność patrzenia na świat oczami Boga. Jezus, uzdrawiając człowieka, mówi do niego: otwórz się! Ty także otwórz się na wszystko co On chce wnieść do Twojego życia. Jeśli pozostaniesz w tym, w czym trwasz do tej pory, nie zdołasz nigdy się z tego uwolnić. Nikt z nas nie ma w sobie wystarczającej siły, by poradzić sobie z problemami życia. Ale jest On, który patrzy na nas i nasze samotne szamotanie się z rzeczywistością, gotów przyjść nam z pomocą, lecz czeka... czeka... i czeka. Dlaczego, Panie, nie przychodzisz i nie ratujesz nas? "A czy Ty odezwałaś się, że tego chcesz?" Bóg obdarzył nas wolnością, a my, jakimś dziwnym zwyczajem, liczymy stale na to, że On sam, skoro widzi w nas potrzebę, przyjdzie i będzie nas wyciągał z opresji, w którą, nie pytając Go o zdanie, sami się wpakowaliśmy. Szukaj Go, a kiedy już znajdziesz, na Twojej ulicy także zaświeci słońce. Szczęść Boże.

 Re: Jak zaakceptować własne życie?
Autor: Pytająca (78.10.250.---)
Data:   2014-08-30 12:51

Polecam posłuchać:
www.youtube.com/watch?v=HArN2VkbAeA

 Re: Jak zaakceptować własne życie?
Autor: nie mam imienia (---.toya.net.pl)
Data:   2014-08-30 15:37

A dlaczego od razu chcesz zaakceptować własną przeszłość? Po prostu powiedz ok ona po prostu taka była. I tyle. Pomyśl co jest w tym momencie i co możesz zmienić, aby było lepiej. Postaraj się skupić na swojej przyszłości i powalcz o swój dzisiejszy dzień, a zobaczysz, że wszystko się ułoży i z czasem nawet zaakceptujesz swoją przeszłość.
Przede wszystkim jednak ofiaruj swoje cierpienie Bogu, moim zdaniem pięknie i trafnie ujął to ks. prof. Tischner czym jest naprawdę ofiarowanie cierpienia Bogu.
Cytat z książki "W krainie schorowanej wyobrażni"

"Wiara mówi: trzeba ofiarować cierpienie, nie uwodzić cierpieniem, ale ofiarować je.
Ofiarować cierpienie znaczy: wyzwolić się z cierpienia. A więc nie zajmować się tak bardzo sobą i swoim cierpieniem. Cierpienie nie jest już "moją sprawą". Skoro cierpię z Chrystusem mówię im "przebacz im" i "wykonało się". A skoro wykonało się to nie ma już sprawy cierpienia. Wtedy staję ponad własnym cierpieniem. Dbam o owoce. A owocem jest miłość Miłość głębsza i większa niż przed cierpieniem."

 Re: Jak zaakceptować własne życie?
Autor: malutka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-08-30 18:58

Dziękuję Ci Kasiu za modlitwę. Swoje cierpienie ofiarowuję Bogu i często się modlę. Może gdyby nie te trudne doświadczenia, nie modliłabym się tyle. Jednak nie potrafię uwolnić się od poczucia winy, ono mnie dręczy. Nie wiem, czy gdybym wybrała kiedyś inaczej, byłabym szczęśliwsza. Może te zdarzenia czegoś mnie nauczyły, czego bym nie poznała, gdybym miała prostsze życie. Mam do siebie żal o niewłaściwy wybór studiów, po których nie mam pracy, tego o czym kiedyś marzyłam. Nie umiem sobie tego wybaczyć, choć może nie mam do końca wpływu na rzeczywistość. Bóg tego nie zmieni. Mam prawo też się mylić, nie jestem idealna, choć tego od siebie wymagam. Moje trudności odbierają mi wiarę w siebie, dodatkowo ludzie, którzy mnie ranią, zawodzą. Zostałam też zraniona przez ludzi i gdy uda mi się komuś wybaczyć, to kolejna osoba zrobi to samo. Pozwalam się krzywdzić, bo taką chyba mam naturę, a ludzie to wykorzystują. Czuję się czasem jak ofiara, która nie umie się bronić, powiedzieć dość. Nie wiem, jaki Bóg ma plan względem mnie, dopuszczając te sytuacje. Czasem jest mi ciężko i nie mam siły na kolejne niepowodzenia, rozczarowania. Wiem jednak, że On mnie słucha, bo nie raz się o tym przekonałam, ale nie rozumiem wszystkiego, czego ode mnie oczekuje i dlaczego spotyka mnie ciągle jakieś cierpienie.

 Re: Jak zaakceptować własne życie?
Autor: kasia (---.multi.internet.cyfrowypolsat.pl)
Data:   2014-08-30 21:43

Jak czytam Twoje słowa to tak jakbym siebie słyszała. Też mam nieudane studia i pracy nie umiem znaleźć. Czuję się strasznie niezaradna, myślę ze do niczego się nie nadaję i nic nie umiem straszny dół i nic nie pomagało nie sądziłam że dopadnie mnie coś takiego- sama się zdiagnozowałam i myślę że to depresja. Na wszystkich się zawiodłam. Ale tak jak pisałam modlitwa mnie odmienia wiem, że Chrystus cierpiał samotnie wszyscy Go opuścili a On kocha tych wszystkich nadal. I także z mojego powodu tak cierpiał.
Mam teraz pewność, że po tej ciemni jaką teraz mamy przyjdzie słońce. Trzeba cierpliwie czekać i pracować nad sobą, ofiarować Jezusowi nasze smutki za innych.

Jeszcze polecam artykuł Agaty Rusak:
Jak się nie rozpaść na kawałki, czyli kilka rad dla człowieka w kryzysie.

Pozdrawiam

 Re: Jak zaakceptować własne życie?
Autor: Monika (---.dynamic.dsl.as9105.com)
Data:   2014-08-30 22:31

malutka cierpienie to starcie zła z dobrem. Zauważ po cierpieniu jesteś bardziej wrażliwsza. Cierpienie przeżyte w łączności z Męką Pana Jezusa oczyszcza nasze serca. Czytaj Ewangelię i oddawaj wszystko podczas Mszy świętej. Nikt nie ma łatwego życia.

 Re: Jak zaakceptować własne życie?
Autor: Tionne (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2014-08-31 14:22

Trzeba pogodzic sie, że cierpienie jest stałym elementem naszego życia ziemskiego. Każdy cierpi. Choć czasem pozornie wydaje się, ze tak nie jest. Akceptacja jest wazna, ze cierpienie jest nieuniknione, ze może spaść na kazdego nieoczekiwanie w kazdej chwili. Najważniejsze jest dostrzegac w cierpieniu zawsze coś dobrego, to światelko w tunelu, nadzieje, ze bedzie lepiej. Wtedy to cierpienie tak nie przytłacza, gdy nie skupiamy się tylko na nim. Dostrzegając dobro i na wszelkie mozliwe sposoby trzeba sobie zmniejszac ból. Wtedy to cierpienie jakby maleje, a dobro wzrasta, bo to duzo zależy jak na to spojrzymy i na ile się da będziemy unikać, jesli to mozliwe, cierpienia. Ofiaruj to cierpienie (póki jest) tez w roznych intencjach - np. pokoju na swiecie. Oddawaj je Jezusowi.

 Re: Jak zaakceptować własne życie?
Autor: G_JP (---.nycmny.fios.verizon.net)
Data:   2014-09-03 00:56

Do Moderatora
Doszłam do wniosku, że mój wpis jest mało pomocny dla autorki pytania. Czy w związku z tym mogę prosić o usunięcie go?

---------

Wpis usunięty.
moderator

 Re: Jak zaakceptować własne życie?
Autor: G_JP (---.nycmny.fios.verizon.net)
Data:   2014-09-03 02:38

Dziękuję.

 Re: Jak zaakceptować własne życie?
Autor: laura (---.bb.sky.com)
Data:   2014-09-05 10:51

malutka,
Przyjaciel to dar - szukaj prawdziwych przyjaciol, i modl sie o nich. Czy ty jestes dobrym przyjacielem dla innych? Jesli tak, to modl sie i szukaj rownie dobrego przyjaciela dla siebie. Glowa do góry.

xxx

 Re: Jak zaakceptować własne życie?
Autor: MM (---.play-internet.pl)
Data:   2014-09-05 13:58

o. Augustyn Pelanowski 'Jak pokochać własne życie'
dostępny na youtubie:
https://www.youtube.com/watch?v=ThXZrj4klI4

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: