Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2014-09-14 13:29
Natalia, a spróbuj na odmianę wziąć temat z zupełnie innej strony :))
Nie jest żalem za grzechy jeśli Ci głupio tylko dlatego, że:
- ktoś widział, że to robisz i mogą być złe konsekwencje
- zepsułaś sobie opinię w środowisku
- straciłaś podczas grzechu coś cennego (pieniądze, dziewictwo, przyjaciółkę)
- nie będziesz mogła iść do komunii, a cała wspólnota czy rodzina idzie i będzie wstyd
Jeśli wykluczysz tego rodzaju bardzo ziemskie powody, to z kolei zadaj sobie pytanie: a po co do cholery chcesz iść z tym do spowiedzi? po co?
- bo to grzech? czyli uznajesz, że zrobiłaś coś złego
- a nie wystarczy psycholog? nie da rozgrzeszenia, czyli różnicę czujesz
- ale po co Ci rozgrzeszenie? bo chcesz do komunii?
- ale skoro nie boisz się piekła, to przecież zawsze możesz iść do komunii bez spowiedzi? nie potrafisz? bo jednak tego piekła się boisz?
Aby uzyskać rozgrzeszenie można wzbudzić żal doskonały albo niedoskonały, ale musi to być żal nadprzyrodzony, czyli dotyczący Twojej relacji z Bogiem, a nie ludzkich spraw, jakie wyżej przykładowo wymieniłam. Musi być element wiary. Wierzysz w piekło? Wiesz, że jeśli odrzucasz pojednanie z Bogiem, to możesz się tam znaleźć? Nie chcesz tam trafić? Nawet jeśli o tym za bardzo nie myślisz, to jednak możesz powiedzieć, że chcesz być po śmierci z Bogiem, a nie z szatanem? Kiepsko to wygląda, ale to są motywy nadprzyrodzone, a nie ziemskie. Do sakramentu pokuty one wystarczą. Przeczytaj w Biblii (Łk 15) o synu marnotrawnym. Zdecydował się wrócić do ojca, bo co? Bo tak tatusia kochał? Wraca, bo mu było bardzo źle, a wie, że u ojca jest lepiej. Naprawdę mało szlachetny motyw, ale świadczy o tym, że wierzy w miłość ojca. Na początek zupełnie wystarczy mało szlachetny motyw powrotu do Boga w konfesjonale, wystarczy, że wierzysz, że Bóg mimo grzechów Ciebie kocha.
"podobno żal jest nawet wtedy gdy po prostu chcę iść do spowiedzi" - tak, ale nie całkiem "po prostu". Musi być w tym Bóg. Bo do samej spowiedzi można iść tylko po to, żeby się lepiej poczuć, tak jak się chodzi do psychologa. Bo chcesz się wygadać, a ksiądz z konfesjonału nie ucieknie tylko wysłucha, i to jeszcze za darmo. Musi być świadomość (myśl) o Bogu, myśl skierowana na Boga. Świadomość, że Bóg za Ciebie, za Twoje grzechy umierał. I właśnie dlatego chcesz przeprosić. Czy ten ból poczujesz czy nie poczujesz, ma mniejsze znaczenie. Ty po prostu wiesz, że musisz Boga przeprosić. Jak nadepniesz kogoś w ścisku w autobusie, to od razu Ci głupio i przepraszasz, prawda? Skrzywdziłaś Boga i CHCESZ Go za to przeprosić.
Albo jeszcze inaczej. A stań sobie pod krzyżem, popatrz na Jezusowe rany. Przypomnij sobie naukę Kościoła, że te gwoździe, to Twoje grzechy. Twój grzech, ten, z którym masz iść do spowiedzi. Przez Ciebie cierpiał i umierał. Wierzysz w to? Popatrz Mu wtedy prosto w twarz i powiedz: "A wiem Jezu, że ta rana to mój grzech. Ale mi to wszystko "lata". To Twój problem, nie mój. Ja i tak zrobię to drugi raz, jak będę miała okazję. Bo chcę i już. Bo mi było miło".
Potrafiłaś to spokojnie przeczytać? Potrafiłabyś tak powiedzieć?
Nie chodzi o to, żeby przy żalu za grzechy od razu płakać, ale kiedy stajesz przed Jego ranami i wiesz, że to był Twój gwóźdź, to nie wierzę, żeby Ci nie było przykro. Nawet jeśli nie uczuciowo, to w świadomości. Czasem brak poczucia przykrości jest tylko dlatego, że się po grzechu nie popatrzy Bogu w Twarz. Że wolimy nie myśleć, co to jest grzech. Że grzech zbyt często traktujemy jedynie jako przekroczenie prawa (ale fajnie, udało się i nikt nie widział), a nie jako ból wyrządzony OSOBIE-Bogu, który na krzyżu cierpiał z miłości do nas.
No i jeszcze moja rada, wcześniej już przemycona. Nie oddzielaj żalu za grzechy od postanowienia poprawy. Tak naprawdę tam, gdzie nie ma postanowienia poprawy - nie ma prawdziwego żalu. Tam, gdzie jest żal, musisz zapragnąć tego więcej nie robić. A gdybyś mogła cofnąć czas, to byś tego nie zrobiła. To jest dowód żalu. Nadprzyrodzonego, jeśli w tym wszystkim jest relacja Ty i Bóg. Jeśli natomiast dotyczy tylko ludzkich względów (wstyd, strata), to jeszcze za mało i trzeba o Bogu pomyśleć.
"Żal doskonały z tego co mi wiadomo uzyskuję po modlitwie". No nie, to nie jest żadne kryterium. W zasadzie każdy żal za grzechy jest "po modlitwie", a raczej w trakcie modlitwy. Rachunek sumienia to nie są księgowe rozliczenia, tylko modlitwa. Stajesz przed Bogiem i mówisz: "o rany, Panie Boże, ale byłam świnia" ;)) No dobrze, trochę to inaczej powinno zabrzmieć :)) Żal za grzechy powinien być natychmiastową odpowiedzią podczas dobrego rachunku sumienia. To powinno być odruchem serca, podobnie jak wspomniane przeproszenie za nadepnięcie na kogoś w tłoku. Modlitwa to nie tylko długie litanie, ale każde spotkanie z Bogiem. Rachunek sumienia, w którym przypominasz sobie swój grzech jest spotkaniem z Bogiem, jest modlitwą. Powinna zakończyć się naturalną reakcją: słowem przepraszam, bo wyrządziłam krzywdę. Musisz tylko wierzyć, że Bóg istnieje.
|
|