logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Co ile chodzić do spowiedzi?
Autor: Marek (185.18.135.---)
Data:   2015-03-09 21:44

Jaki jest taki optymalny czas, by nie było za rzadko, ani za często?

 Re: Co ile chodzić do spowiedzi?
Autor: dylemat (109.206.193.---)
Data:   2015-03-11 09:23

Kościół obchodzi pierwsze piątki miesiąca jako specjalny czas oddania czci Najświętszemu Sercu Pana Jezusa przez udział we mszy św. wraz z przyjęciem Komunii świętej wynagradzającej Sercu Jezusowemu grzechy swoje i całego świata. Zatem spowiedź średnio - raz w miesiącu. Natomiast do spowiedzi chodzimy niezwłocznie po ciężkim grzechu żeby nie oddalać się od Boga jeszcze bardziej. Minimum wyznacza drugie przykazanie kościelne:
Przynajmniej raz w roku przystąpić do sakramentu pokuty.

 Re: Co ile chodzić do spowiedzi?
Autor: Dominika (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2015-03-11 09:44

Tak, jak czujesz. Ja chodzę co dwa tygodnie. Znam jednak osoby, które chodzą nawet co tydzień (w ekstremalnych przypadkach co kilka dni - gdy walczą np. z nałogiem samogwałtu czy innym grzechem). Dla mnie co dwa tygodnie jest optymalną częstotliwością. Gdybym, chodziła rzadziej, to wiele grzechów umyka z mojej pamięci (oczywiście tych powszednich). Nie zgadzam się z teorią, że do spowiedzi chodzi się tylko z grzechami ciężkimi a powszednie zmywa Komunia św. Ja osobiście uważam, że ktoś kto chce żyć żywą, autentyczną wiarą nie popełni grzechu ciężkiego (bo do tego trzeba świadomości i dobrowolności), ale czy to znaczy że ma być pozbawiony spotkania z Panem w Sakramencie Uzdrowienia jakim jest Sakrament Pojednania?

 Re: Co ile chodzić do spowiedzi?
Autor: Franciszka (---.45.217.26.citimedia.pl)
Data:   2015-03-11 10:54

Drugie Przykazanie Kościelne mówi:
"Przynajmniej raz w roku przystąpić do sakramentu pokuty".
Jednak w chrześcijaństwie nie chodzi jedynie o wypełnianie prawa, ale o miłość do Pana Boga. Katechizm Kościoła Katolickiego mówi: "Jezus streścił obowiązki człowieka względem Boga tymi słowami: "Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem" (Mt 22, 37; Łk 10, 27: "...całą swoją mocą"). Są one bezpośrednim echem uroczystego wezwania: "Słuchaj, Izraelu, Pan jest naszym Bogiem - Panem jedynym" (Pwt 6, 4).
Bóg nas pierwszy umiłował. Miłość Jedynego Boga jest przypomniana w pierwszym z "dziesięciu słów". Przykazania wyjaśniają z kolei odpowiedź miłości, do której udzielenia wobec Boga jest powołany człowiek". (KKK nr 2083)
Do spowiedzi chodzi się zawsze, kiedy potrzeba, czyli kiedy się ma świadomość, że obraziło się Pana Boga grzechem ciężkim.

 Re: Co ile chodzić do spowiedzi?
Autor: sstaszek (31.42.28.---)
Data:   2015-03-11 20:34

Mój wieloletni proboszcz ks prałat dr socjologii, zawsze mówił, że grzech ciężki jest bardzo trudno popełnić przeciętnemu parafianinowi, (patrz warunki grzechu ciężkiego) (-nie dotyczy to nastolatków w okresie dojrzewania -inny problem- taka interpretacja fizjologicznego problemu). Latanie do spowiedzi co dwa trzy tygodnie czy czy co miesiąc to gruba przesada. Drugie przykazanie kościelne: 'Przynajmniej raz w roku przystąpić do sakramentu pokuty' i tak trzymać, w sytuacjach awaryjnych dodatkowo. To WIELKI SAKRAMENT czy po to chodzimy aby sobie pogadać czy rozładować stres.

 Re: Co ile chodzić do spowiedzi?
Autor: gri (---.play-internet.pl)
Data:   2015-03-11 22:24

Przesłuchaj:
www.dropbox.com/sh/u332sblj5t6thsn/AADTyDp6DJUDSQJ6fjMn9jhOa/2%20przykazanie%20ko%C5%9Bcielne.mp3?dl=0

 Re: Co ile chodzić do spowiedzi?
Autor: Ј (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2015-03-11 23:20

Pewien spowiednik o długoletnim stażu ujął to mniej więcej tak:
Ważna jest regularność. A co ile? Na to pytanie nie istnieje jedna odpowiedź dobra dla wszystkich. Comiesięczna spowiedź, wynikająca z pewnych przyzwyczajeń, nie musi być właściwym rozwiązaniem dla każdego penitenta. W pewnych okresach życia może wystarczać tylko raz na kwartał. Ale czasem potrzebna jest nawet co tydzień. Istotne, żeby spowiedzi nie odwlekać w czasie. Każdy penitent powinien odnaleźć własny rytm w oparciu o swoją moralną kondycję. Nie należy ulegać odczuciom odpychającym od konfesjonału, tylko kierować się natchnieniami Ducha Świętego.

KKK:
1458 Wyznawanie codziennych win (grzechów powszednich) nie jest ściśle konieczne, niemniej jest przez Kościół gorąco zalecane. Istotnie, regularne spowiadanie się z grzechów powszednich pomaga nam kształtować sumienie, walczyć ze złymi skłonnościami, poddawać się leczącej mocy Chrystusa i postępować w życiu Ducha. Częściej otrzymując przez sakrament pokuty dar miłosierdzia Ojca, jesteśmy przynaglani, by być - jak On - miłosierni:

Ten, kto wyznaje swoje grzechy, już działa razem z Bogiem. Bóg osądza twoje grzechy; jeśli ty także je osądzasz, jednoczysz się z Bogiem. Człowiek i grzesznik to w pewnym sensie dwie rzeczywistości; gdy jest mowa o człowieku, uczynił go Bóg; gdy mowa jest o grzeszniku, uczynił go człowiek. Zniszcz to, co ty uczyniłeś, aby Bóg zbawił to, co On uczynił... Gdy zaczynasz brzydzić się tym, co uczyniłeś, wówczas zaczynają się twoje dobre czyny, ponieważ osądzasz swoje złe czyny. Początkiem dobrych czynów jest wyznanie czynów złych. Czynisz prawdę i przychodzisz do Światła.

http://www.katechizm.opoka.org.pl/rkkkII-2-2.htm


Osobiście nie wyobrażam sobie postępów w rozwoju duchowym przy przystępowaniu do tego sakramentu raz na rok. Przy takiej częstotliwości (próbowałam) tracę wrażliwość na grzechy lekkie, jak również przestaję widzieć potrzebę pracy nad sobą. A na domiar złego rośnie mi wtedy nad głową aureola, która wraz z upływem czasu tak pięknieje, że szkoda mi jej zniszczyć.
Samo zwiększenie częstotliwości też nie jest właściwym rozwiązaniem. Bo tu nie działa żaden automat. Jak częściej to lepiej, a jak rzadziej to gorzej. Myślę, że trzeba odkryć wartość, jaką niesie sakrament pojednania, i naprawdę chcieć z tego korzystać. A odkrycie wartości bez praktyki wydaje mi się niemożliwe. :)
Dlatego chyba zawsze będziemy mieć obrońców spowiedzi raz w roku (plus awaryjnie), którzy wszystkim przystępującym znacznie częściej będą próbowali wmawiać, że ci drudzy nie mają żadnego pojęcia, o co w tym sakramencie chodzi. :))

 Re: Co ile chodzić do spowiedzi?
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-03-12 00:32

"Latanie do spowiedzi" co miesiąc naprawdę nie jest "grubą przesadą". Nadaje to rytm życiu duchowemu, pozwala na lepszą pracę nad sobą, na uchwycenie i eliminowanie swoich wad i grzechów z pomocą nowego napływu łaski Bożej. Owszem, Kościół mówi o spowiedzi raz w roku ale jako MINIMUM. Coś koniecznego, aby nie zaciągnąć grzechu ciężkiego. Żaden jednak spowiednik nie zaproponuje takiej częstotliwości, bo człowiek jest słaby i gnuśnieje bez ciągłego nawracania się. Nie o to chodzi, aby nastawiać budzik na comiesięczną spowiedź i mieć wyrzuty sumienia przy pięciu tygodniach. Chodzi o uleczenie ran, a sakrament pokuty jest właśnie miejscem i czasem, gdzie te rany grzechu leczymy. Tu przecież nie chodzi jedynie o sprawozdanie bilansowe, chodzi o życie, o korzystanie z sakramentów, o oczyszczanie serca, o siłę do podjęcia dalszej pracy nad sobą. Zbyt rzadka spowiedź powoduje, że lekceważymy grzechy lekkie, wiedząc, że i tak ich nie spamiętamy, przyzwyczajamy się do nich, przestajemy mieć wyrzuty sumienia. To prawda, że komunia święta maże grzechy lekkie, ale nie można tego traktować jako ucieczki od trudu uklęknięcia w konfesjonale.

Aby spowiedź nas przemieniała, a nie tylko była wyliczanką grzechów, powinniśmy w rachunku sumienia podjąć jakieś szczegółowe, konkretne zobowiązanie próby eliminacji czy zmniejszenia częstotliwości choć jednego grzechu. Stali spowiednicy często wymagają tego przy każdej spowiedzi, a przy następnej - zdania relacji jak nam poszło w tej sprawie. Przypadkowi spowiednicy rzadko podejmują ten temat, ale to przecież jest nasz problem, nasza praca, nasze ciągłe nawracanie, a nie ich. Zbyt rzadkie spowiedzi temu nie służą, bo zobowiązania do pracy podjęte raz na rok nie mają żadnej wartości w praktyce, dobrze wiemy jak realizujemy noworoczne postanowienia. Nie umiemy po prostu przez cały rok zajmować się jedną sprawą, szybko przestajemy o tym myśleć. Spowiedź raz w roku nie przemienia nas, jest tylko pańszczyzną dla Boga. Dajemy, bo musimy.

Dalej. Chodzi o to, aby w nas niebo było już na ziemi. A to nie tylko życie w łasce uświęcającej, czyli bez grzechu ciężkiego. To także wolność od wszelkich pozostałości po grzechu i ciężkim i lekkim. Kościół daje nam możliwość odpustu zupełnego także dla siebie samych. Mamy możliwość zmazać te wszystkie brudy po grzechach, ale jedynie po tych, które zostały już przebaczone podczas sakramentalnej spowiedzi. A więc nie za te, które zostały zmazane podczas komunii świętej. Jeśli idę do spowiedzi raz w roku, to jedynie raz w roku (kiedykolwiek, przez cały rok, ale praktycznie jeden raz, bo zostaną już zmazane) mogę z tego korzystać dla siebie, a reszta brudów leży i czeka na spowiedź. Oczywiście, że NIE MUSIMY korzystać z odpustów zupełnych, tak samo jak NIE MUSIMY chodzić do komunii częściej niż raz w okresie wielkanocnym. Ale to tylko świadczy o naszym zaangażowaniu, a raczej jego braku, o tym, że nam nie zależy na byciu z Bogiem jak najbliżej, jak najmocniej.

Nie wiem, czy jakiś ksiądz powie penitentowi, że NIE WARTO chodzić często do spowiedzi (że wystarczy raz w roku), a ponieważ nie wiem, to mogę założyć, że któryś tak powiedział. Ale jestem pewna, że tylko wtedy, kiedy spowiedź penitenta za każdym razem była jedynie wyliczanką grzechów, a nie sięgnięciem w głąb siebie, w swoje wady, do źródła grzechu i podjęciem konkretnej pracy nad sobą.
Warto, żeby każdy kto chodzi dużo rzadziej do spowiedzi niż około raz w miesiącu zrobił porządny rachunek sumienia z... rachunku sumienia. I z tego, czy zwyczajnie nie idzie na łatwiznę, czy zwyczajnie mu się po prostu nie chce zastanawiać nad sobą. Może w ogóle nie podejmuje nawrócenia, a wtedy wyliczanka grzechów jest tylko nudnym obowiązkiem. Papież jakoś "lata do spowiedzi" dość często, a nie sądzę, żeby bardziej potrzebował rozgrzeszenia niż my.

W Biblii nie ma wprost odpowiedzi na każde pytanie. Zastanawiałam się jednak kiedyś nad tym, czy właśnie "pierwsze piątki" i "pierwsze soboty" - które przecież nie są wymysłem księży lubiących nas spowiadać w długich kolejkach - nie są propozycją samego Jezusa, mówiącą o najlepszej częstotliwości spowiedzi i pewnym minimum komunii. To jest objawienie, którego oczywiście nie musimy przyjmować, ale powoduje większą pobożność i większe otwarcie serca, gdy je przyjmiemy. I choć chodzi o komunię, a nie spowiedź, to jednak (niekoniecznie w tym dniu) ale w czasie wiążemy to ze spowiedzią. Mam takie osobiste odczucie, jakby Jezus mówił: najlepiej nawracajcie się raz w miesiącu, klękając w tym rytmie do spowiedzi, a komunię ofiarujcie we wskazanych intencjach.

Dlatego dla mnie ten rytm jest najbardziej optymalny. Podkreślam jednak jeszcze raz, że nie chodzi tu o patrzenie na zegarek. Raz trzy tygodnie, raz pięć czy sześć, może siedem, dla mnie tego rytmu nie zmienia, bo przecież żyjemy i różnie w życiu bywa z czasem. Ale dużo rzadsza spowiedź czy dużo częstsza powinna już być konsultowana ze spowiednikiem. (Nie mówię tu o nagłej potrzebie po grzechu ciężkim, ale o rytmie spowiedzi). O ile zbyt rzadka może być brakiem pracy nad sobą, to zbyt częsta może być skrupulactwem lub zbytnim zatrzymywaniem się nad grzechami. Jeśli jednak spowiednik wyznaczy inny rytm spowiedzi, to trzeba się tego trzymać. Bo na pewno ma jakiś powód.

 Re: Co ile chodzić do spowiedzi?
Autor: G_JP (---.nycmny.fios.verizon.net)
Data:   2015-03-12 01:50

Jeśli mowa o częstotliwości spowiadania się, to warto przypomnieć ciekawy artykuł Dariusza Kowalczyka SJ "Dlaczego św. Augustyn nigdy się nie spowiadał?" (klik)

 Re: Co ile chodzić do spowiedzi?
Autor: Ј (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2015-03-12 20:25

Artykuł polecany przez G_JP wzbudził moje zainteresowanie już wiele lat temu. Zinterpretowałam go wówczas jako krytykę spowiedzi z samych grzechów lekkich. Był mi bardzo na rękę, ponieważ moje poszukiwania zmierzały wtedy w kierunku ograniczenia w moim życiu sakramentu pojednania do minimum. A doszłam nawet do tego, że raz na rok zaczęłam uważać za zbyt często. Łakomiłam się więc na wszystko, co by mnie mogło utwierdzić w poprawności mojego myślenia. I ten artykuł świetnie się do tego nadawał. Wystarczyło pewnym zdaniom nadać szczególne znacznie, paru innych nie zauważyć i miałam to, co chciałam. Cóż, wtedy jeszcze nie wiedziałam, ile tracę, utwierdzając siebie w tej postawie. Ale dzięki Duchowi Świętemu (do dziś pamiętam to natchnienie, choć to dawno było) wszystko zaczęło się zmieniać. Zamiast myśleć, jak usprawiedliwić unikanie sakramentu pojednania, zaczęłam dociekać, jak najowocniej z niego korzystać - łącząc teorię z praktyką.

 Re: Co ile chodzić do spowiedzi?
Autor: A-Mail (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2015-03-15 09:38

Zastanawiamy się jak często należałoby przystępować do spowiedzi. Częstotliwość spowiedzi należałoby powiązać z codziennym rachunkiem sumienia. Po takim rachunku sumienia sam możesz ocenić czy już czas czy jeszcze możesz poczekać. Przez taki rachunek sumienia na bieżąco oceniasz stan swojej duszy i możesz ustalić sobie sam optymalną częstotliwość spowiedzi.

 Re: Co ile chodzić do spowiedzi?
Autor: d (---.nwrknj.fios.verizon.net)
Data:   2015-03-18 17:32

Sw. Jan Pawel II chodzil do spowiedzi co tydzien i byl swietym. Czy my jestesmy lepsi od niego ze nie musimy chodzic do spowiedzi czesciej?
Sw. Ojciec Pio mowil ze czlowiek powinien chodzic do spowiedzi raz na dwa tygodnie.

Kiedy czlowiek przyjmuje Sakrament Eucharystii, to przyjmuje samego Boga do serca. Pytanie czy kurz na sercu, czy smiecie na sercu to godne przyjecie Jezusa?
Trzeba sie najpierw zastanowic, kim dla nas jest Bog i czy my faktycznie uwazamy Go za Boga, czy moze traktujemy Go zbyt powierzchownie.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: