logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Straciłem miłość do modlitwy, a moja wiara stoi w miejscu.
Autor: Dejv (---.play-internet.pl)
Data:   2015-03-09 20:04

Witam wszystkich.
W sumie nie bardzo wiem, czy potrafię opisać w czym dokładnie rzecz. Otóż modlę się dosyć dużo, w ciągu dnia "pracującego" przeznaczam na modlitwę ok. 2 godzin, a w dzień świąteczny, wliczając Mszę Św. ok. 4 godziny. Nie chodzi mi o to, czy to "za dużo", czy "za mało". A raczej o to, że trochę się w tym wszystkim zatraciłem...już jakiś czas temu zauważyłem, że ta moja modlitwa nie jest szczera, nie jest radosna, a stała się dla mnie obowiązkiem do wykonania, który mi zaczął nieco ciążyć...widzę, że to jest takie tylko "klepanie", na zasadzie "muszę, bo Pan Jezus się obrazi". Dostrzegam, że moja postawa stała się jakaś taka faryzejska, bo teoretycznie trwam na modlitwie, a w praktyce nic mi to nie daje, nie rozwijam się w dobroci czy wierze, może tylko w przypadku ogólnej wiedzy takiej religijnej przez czytanie komentarzy do Ewangelii i homilii. I jakiś taki strach się we mnie rozwinął przed Bogiem. Czasami wracam padnięty z pracy, już nie mam na nic kompletnie siły, a jeszcze z poczucia obowiązku klepię kolejny różaniec, bo czuję, że Jezus będzie miał mi za złe, że chwilę czasu wolnego przeznaczyłem na odpoczynek, podczas gdy mogłem go przeznaczyć na modlitwę. Z poczucia winy przed Bogiem postanowiłem sobie, że będę odmawiał różaniec dwa razy w ciągu dnia, bo miałem ogromne wyrzuty sumienia i czułem, że Bóg ma do mnie żal, że np. oglądam film czy słucham muzyki, podczas gdy równie dobrze mógłbym się modlić w tym czasie. I jakoś tak straciłem miłość do tej modlitwy, a moja wiara stoi w miejscu, a w grzech popadam chyba jeszcze łatwiej niż kiedyś...dostrzegam, że coś tu jest nie tak, ale nie bardzo wiem, jak to wszystko zmienić. A może to po prostu moje lenistwo i tak naprawdę ja po prostu wolę zajmować się innymi sprawami niż modlitwą...Może ktoś z forumowiczów coś mi podpowie, bo nie mam za bardzo pomysłu, jak się zabrać za "prostowanie" mojej postawy. Będę wdzięczny za każdą odpowiedź. Bardzo serdecznie pozdrawiam.

 Re: Straciłem miłość do modlitwy, a moja wiara stoi w miejscu.
Autor: Tad (---.wroclaw.vectranet.pl)
Data:   2015-03-09 20:52

Czesc. Masz rodzinę (np żonę lub dzieci? a może narzeczoną?) Szkołę? Studia? Znajomych? A może jesteś księdzem lub klerykiem?

 Re: Straciłem miłość do modlitwy, a moja wiara stoi w miejscu.
Autor: Anna (---.free.aero2.net.pl)
Data:   2015-03-09 20:59

A może zmień trochę i na jakiś czas formę modlitwy? Ożyw ją na przykład słuchaniem rekolekcji i świadectw. Może być ci wtedy łatwiej wejść w nią sercem. Bóg nie liczy ilości modlitw, ale słucha naszego serca. W modlitwie chodzi o miłość a nie pańszczyznę do odrobienia. Sam czujesz, że coś tu zaczyna nie grać. Może za bardzo polegałeś na sobie? Może chciałeś Bogu coś udowodnić? Jemu na tym nie zależy. Jest przecież kochającym Ojcem, który cieszy się każdym spojrzeniem i słowem swego dziecka, gdy ono mówi do Niego bezpośrednio.

 Re: Straciłem miłość do modlitwy, a moja wiara stoi w miejscu.
Autor: adam (---.17-1.cable.virginm.net)
Data:   2015-03-09 22:08

Takie właśnie "klepanie" modlitwy bo Pan Jezus sie obrazi nie jest mile Bogu. Modlitwą jest poszerzanie swoich duchowych horyzontów: czytanie Pisma Świetego, duchowych książek, słuchanie kazań i rekolekcji. Modlitwą jest uczynek miłosierdzia względem drugiego człowieka.
To co sie dzieje w twoim sercu jest szatańską pokusą: "zobacz, za mało sie modlisz, tracisz czas". On chce bys czul sie winny, chce bys zaczął sie rozliczać z Bogiem, bo szatan uwielbia Bożą Sprawiedliwość. Bog taki nie jest "tegoś mi nie oddal, z tego sie nie rozliczyłeś". Jak my, Jego dzieci, splamieni grzechem możemy sie rozliczać z Nieskończoną Miłością i Miłosierdziem?
Bog ciebie ukochał az do krzyza I nadal nad toba czuwa. Ty Mu nic w zamian dać nie możesz. Im więcej Go poznajesz tym bardziej Go kochasz.

 Re: Straciłem miłość do modlitwy, a moja wiara stoi w miejscu.
Autor: Franciszka (---.158.218.108.pat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2015-03-09 22:11

Co Pan Bóg ci mówi na modlitwie? Modlitwa jest rozmową z Panem Bogiem, a ty nie wspominasz o tym, nie piszesz o swojej relacji z Bogiem, ale o strachu. Jeśli poważnie myślisz o swoim życiu duchowym, to zacznij się nawracać. Przestań "klepać" modlitwy, a zacznij słuchać, co Pan Bóg mówi do ciebie.
Zachęcam cię do przyłączenia się do jakiejś grupy, w której ludzie zbierają się na wspólną modlitwę. Wybierz się na skupienie albo rekolekcje, które odbywają się domach rekolekcyjnych, w czasie wolnym od pracy.
Mam wrażenie, że przez te swoje praktyki modlitewne oddaliłeś się od Pana Boga. Zły duch wykorzystuje takie sytuacje. Piszesz, że "straciłeś miłość do modlitwy", a ja myślę, że nigdy naprawdę nie modliłeś się. Rozmyślasz tylko nad sobą i swoimi emocjami. Zacznij pytać Pana Boga, czy Jemu podoba się to, co robisz. Czytasz Ewangelię z komentarzami i homilie, a czy czytałeś, że wiara bez uczynków jest martwa (por. Jk 2, 26) ? Czytaj Pismo Święte i módl się nim. Komentarze i homilie nie zawsze są źródłem wiedzy religijnej. Może nią być książka z egzegezą biblijną. Jest dużo ciekawych propozycji do czytania, słuchania i oglądania w internecie.

 Re: Straciłem miłość do modlitwy, a moja wiara stoi w miejscu.
Autor: Elka (---.serv-net.pl)
Data:   2015-03-10 08:22

Zgadzam się z poprzednikami. Dodam tylko, że takie postępowanie jest objawem niezdrowej religijności. Posłuchaj sobie konferencji na temat modlitwy człowieka świeckiego (bo zakładam, że nim jesteś), a dowiesz się, że to powinno zupełnie inaczej wyglądać. Przecież świeccy są wezwani do życia w świecie, czyli powinni świadczyć o Chrystusie w pracy, szkole, wśród znajomych i sąsiadów. A nie klepać pacierze, które paradoksalnie zaczną wywoływać w tobie za chwilę awersję, a w skrajnych wypadkach nienawiść do Boga i Kościoła. Były takie przypadki ludzi, którzy co kilka dni się spowiadali z drobiazgów (przed każdym przyjęciem komunii św.), bo wciąż wydawało im się, że nie są doskonali i tacy ludzie z czasem od Boga się całkiem oddali, a niektórzy nawet stali się wojującymi ateistami. Ich skrupulanctwo obróciło się przeciwko nim. Tak samo znam przypadek mężczyzny, który się nawrócił, ale z czasem popadł w jakieś maniactwo religijne (ciągłe modlitwy, nabożeństwa, litanie itd.) aż stało się to nie do zniesienia dla domowników, dla których nie miał czasu i których oskarżał o brak wiary. Dziećmi przestał się zajmować, bo się modlił, w pracy zaczął zaniedbywać swoje obowiązki, wszystkich zamęczał "nawracaniem" na siłę. Nie w tym rzecz. W taki sposób nie da się wzrastać w wierze.

 Re: Straciłem miłość do modlitwy, a moja wiara stoi w miejscu.
Autor: Ina (---.dynamic.mm.pl)
Data:   2015-03-10 09:06

Może odstaw klepanie i powiedz Jezusowi, szczerze co się dzieje w Twoim sercu. O swoich wątpliwościach, strachu, poczuciu winy.

 Re: Straciłem miłość do modlitwy, a moja wiara stoi w miejscu.
Autor: dylemat (109.206.193.---)
Data:   2015-03-10 09:14

A ja sięgnęłabym do początku, to znaczy: z jakim podejściem podejmowałeś te modlitwy? Co wtedy czułeś? Czego pragnąłeś, czym się motywowałeś? Być może podjąłeś je z miłości do Boga, w wyniku oczarowania Nim. Małżeństwo również zawiera się w wyniku miłości i nie do końca świadomie co do trudów tej drogi, a przecież nie od razu się rezygnuje. Trwa się mimo trudów. Z modlitwą też tak czasem trzeba. Bywa, że Bóg milczy i bywa, że mimo starań modlitwa jest w 90% klepana. Ale motywacja się liczy. W Dzienniczku św. Faustyny Jezus powiedział, że czyn podejmowany z miłości do Boga jest dobry poprzez motywację tego czynu. Bóg patrzy na serce. Ty również popatrz na swoje. To bardzo dobre rady, żeby rozwijać swoją duchowość na płaszczyźnie relacji z Bogiem- czyli słuchając Go, a nie tylko mówiąc. Twoje modlitwy mogły już spełnić swoją rolę- obudziły w Tobie większy głód Boga. Teraz czas na kolejny krok. Nie trzeba rezygnować ze wszystkich modlitw i drastycznie zmieniać sposobu modlitwy-pozostawić np. 10 różańca lub koronkę, a resztę czasu praktykować skupienie wewnętrzne, szukać Boga w sobie, szukać Boga w Biblii, w innych, wołać Go i wsłuchiwać się-szukać Boga do krwi walcząc z grzechem, który może -choć powszedni- oddziela od Niego. Modlitwy "klepane" bardzo wyrabiają silną wolę i gdy jest trudno się przemóc są pewną ofiarą. Oczywiście myślenie, w które popadasz (Jezus się smuci i ma za złe, jeśli się nie modlisz,a robisz coś innego) faktycznie zdrowe nie jest. Wobec niektórych taki zarzut mógłby być słuszny, ale to kwestia powołania decyduje o stylu życia-np. od św. Faustyny Jezus wymagał nieustannej modlitwy i łączności z Sobą, jednak udzielał jej również tej łaski prowadzenia oraz ponad naturalnego skupienia. To było dla niej. A co jest dla Ciebie? Do czego Bóg Cie powołuje? Czego chce dla Ciebie i od Ciebie? Te pytania więcej komplikują niż rozjaśniają, zdaję sobie sprawę, ale żeby nie błądzić po omacku w sferze Bożych wymagań (także co do modlitwy, bo nie ma rad uniwersalnych-nie dla każdego jest wspólnota, nie dla każdego jest różaniec...itd.) należy znaleźć na nie odpowiedź.
Polecam stronę: kazdystudent.pl oraz newsletter na temat poznania Boga, który proponują.

 Re: Straciłem miłość do modlitwy, a moja wiara stoi w miejscu.
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-03-10 09:31

Jesteś młodym małżonkiem, żona Cię bardzo kocha. (Wiem, na pewno nie masz żony skoro masz tyle czasu na modlitwę, ale mimo to czytaj dalej). Dobrze wiesz, że małżonkowie powinni rozmawiać ze sobą na wszystkie tematy, bo chodzi i o to żeby się poznać, i o wyrobienie wspólnego zdania na czas, kiedy na świecie będą dzieci, lub umieć kulturalnie się różnić w swoich zdaniach, chodzi o rozwijanie się w różnych dziedzinach, a nie tylko w tematach czy przybić tę półkę wyżej czy niżej. No to rozmawiasz z żoną na wszystkie tematy. Jest wieczór, żona ma ogromną ochotę pofiglować z Tobą w łóżku, a Ty przypomniałeś sobie, że jeszcze dzisiaj nie poruszyliście tematu polityki zagranicznej i nie zapytałeś żony jak się skończył kolejny odcinek serialu (a przecież trzeba interesować się zainteresowaniami żony). No to zaczynasz nadrabiać te właśnie obowiązki małżonka, a łóżko może zaczekać, bo to przyjemności. Czy to dziwne, że za jakiś czas żona już w ogóle nie będzie miała ochoty na rozmowę z Tobą nawet na temat tego serialu, który uwielbia? A i dla Ciebie takie rozmowy będą coraz bardziej nudne albo nawet bezsensowne. I coraz bardziej będziesz się spinał, czy poruszyłeś wszystkie ważne tematy.

Przykłady z życia ludzi nigdy nie są doskonałe, kiedy dotyczą Boga, ale tak właśnie wygląda Twoje małżeństwo z Bogiem. W małżeństwie musi być czas i na obowiązki i na przyjemności. Dopóki z Panem Bogiem rozmawiał będziesz tylko o egzegezie biblijnej lub będziesz Mu recytował wiersze, wspólne życie musi być (stać się) nudne. Już pomijam (choć to też bardzo ważne), że w czasie modlitwy nie chodzi jedynie o poszerzenie informacji o Bogu i naszej wierze, i zamiast komentarzy biblijnych lepiej zastanowić się jak te słowa zastosować w TWOIM życiu (bardzo konkretnie). Ale chodzi o to, żeby zabierać Pana Boga nie tylko do kaplicy, ale i do lasu na spacer, i do kawiarni na drinka, i do cukierni na pączka, i na randkę. Żeby razem z Nim posłuchać muzyki, iść do kina, obejrzeć coś w TV. Życie z Panem Bogiem to nie tylko różańce, litanie i inne psalmy, ale także właśnie... życie z Panem Bogiem. Nie zabierzesz dziewczyny, którą kochasz, na film zbyt wulgarny, drastyczny, prawda? Jeśli będziesz wszędzie zabierał ze sobą Pana Boga, zastanowisz się, czy możesz jakiś film obejrzeć razem z Nim, czy nie będzie Ci wstyd, że oglądasz właśnie taki, że czytasz właśnie takie dowcipy i jeszcze się z nich śmiejesz, że prowadzisz nieprzyzwoite rozmowy z kolegami. Tak jak przy dziewczynie szybciej zapala się czerwone światło (bez niej też się powinno zapalić, ale nie zwracasz zwykle na to uwagi), tak właśnie przy Bogu, którego zabierasz na spacer, pewne rzeczy nie mogą mieć miejsca. Na tym polega życie z Bogiem.

Ukochana dziewczyna bardzo zmienia życie mężczyzny. I wcale nie chodzi mi o to, co dziewczyna powie wprost. To już wielki wstyd, gdyby dziewczyna musiała powiedzieć: idź się umyj albo kup dezodorant, bo mi nieprzyjemnie jak mnie przytulasz. Ale każdy młody chłopak dba o czystość, jak nie wcześniej, to od chwili kiedy spotyka się z dziewczyną. Pewne rzeczy "same przychodzą", bo tak właśnie działa miłość: chcesz, żeby jej było przyjemnie, dobrze. Komentarze biblijne mogą pomóc, to prawda, ale ważniejsze jest czasem zabrać Pana Boga na telewizję i w pewnej chwili poczuć, że trzeba skorzystać z pilota i przełączyć program, bo nie wypada, żeby Pan Bóg, który siedzi obok, ten film oglądał ;))) Prawdziwa wiara jest wtedy, kiedy Bóg przenika całe nasze życie, a nie jedynie czas przeznaczony na modlitwę. Całe nasze życie ma się stać modlitwą, czyli spotkaniem z Bogiem. Jeśli masz dziewczynę, chcesz z nią spędzać jak najwięcej czasu. To dlatego pewnego dnia prosisz o rękę i bierzesz ślub. Ale przecież doskonale wiesz, że ślub nie daje wam 24 godzin przytulania, siedzenia razem tylko we dwoje, bo musisz pracować, w domu wiele obowiązków czeka, macie też znajomych, rodzinę. Ale masz do kogo wracać, myślisz o niej, wyślesz jakiś sms. Masz świadomość, że zawsze jesteście razem. Kiedy o tym zapominasz, to znaczy, że już nie jesteście tak naprawdę razem. Z Panem Bogiem też nie musisz poważnie rozmawiać w każdej wolnej chwili życia, chodzi o to, żeby w Twojej głowie był cały czas obok, żebyś pamiętał w każdej chwili, że jesteś "żonaty" z Panem Bogiem. Że to zobowiązuje.

Spotykasz czasem kogoś niby znajomego, ale jednak obcego. Z grzeczności rozmawiasz. O czym? O WAŻNYCH SPRAWACH. Polityce, katastrofie, pogodzie. Ależ tak, pogoda to bardzo ważny temat w rozmowie z kimś, komu się nie mówi o prywatnych, osobistych sprawach, bo jest zbyt obcy. Ale im ktoś jest bliższy, tym częściej rozmawiasz także o "byle czym". Nie wstydzisz się poruszać tematów mało ważnych, drobiazgów, ale w tej chwili siedzących w głowie. Pan Bóg nie powinien być KIMŚ OBCYM, z którym poruszasz tylko poważne tematy. Masz się z Nim razem śmiać, cieszyć, czasem nawet płakać. A czasem nawet się wściekać. Masz być wobec Niego szczery, prawdziwy. Nie będziesz taki do końca tylko podczas modlitwy jako odmawianiu formułek.

Jeśli każdą wolną chwilę życia przeznaczysz na modlitwę "formułkową" albo "poznawczą", to za rok, dwa stwierdzisz, że Bóg za dużo wymaga, bo nie masz czasu poznać dziewczyny i zacząć normalnego życia. I odejdziesz od takiego Boga, który za dużo wymaga. A przecież to nie Jego wymóg tylko Twoje niezrozumienie wiary. W takim życiu Bóg cały czas będzie kimś obcym i bardzo łatwo będzie Go porzucić. Będzie Ci tylko ciążył. Jak dziewczyna, której już nie kochasz, bo nie macie sobie nic do powiedzenia.
Pan Bóg nie chce być dla Ciebie kimś ważnym, ale obcym.

 Re: Straciłem miłość do modlitwy, a moja wiara stoi w miejscu.
Autor: wanda (---.stansat.pl)
Data:   2015-03-10 10:29

Modlitwa to rozmowa i słuchanie co Pan chce mi powiedzieć. Różaniec jest piękną modlitwą i rozważanie kolejnych jego tajemnic staje się, że uczestniczę razem z Maryją i Jezusem w Ich życiu i zapraszam do swojego.
Zamiast na odmawianiu dużo i byle jak, przeczytaj test z danego dnia i rozważaj w sercu co Pan che Ci tego dnia powiedzieć.
Proś Ducha Świętego, aby pokazał Ci jak się modlić.

 Re: Straciłem miłość do modlitwy, a moja wiara stoi w miejscu.
Autor: Sebastian (---.centertel.pl)
Data:   2015-03-10 11:00

Witaj,
Bóg jest po twojej stronie. Może Ci się to nie spodoba ale nie jesteś w stanie zadowolić Boga. On zawsze jest szczęśliwy
On jest pełnią szczęścia. Życzę Ci aby Bóg mógł odpocząć w Twoim sercu.

 Re: Straciłem miłość do modlitwy, a moja wiara stoi w miejscu.
Autor: Alicja (---.nwrknj.fios.verizon.net)
Data:   2015-03-10 14:06

Twoja modlitwa stala sie praca. Zapytaj Boga jaka jest Jego wola wzgledem Twojego planu modlitwy.
Z Bogiem

 Re: Straciłem miłość do modlitwy, a moja wiara stoi w miejscu.
Autor: 3247 (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2015-03-11 16:03

Nie zgadzam się, że Bogu nie podoba się Twoja odbębniona modlitwa. Dajesz Mu swój czas, w Twoim przypadku bardzo dużo czasu. A że w życiu człowieka są momenty kiedy modlitwa go nie "cieszy" to trudno, masz dwie alternatywy, abo modlić się nadal tak jak się modlisz próbując zmienić nastawienie albo przestać to robić bo "Twoja modlitwa nie jest miła Bogu"...
A co jeśli już nigdy modlitwa nie będzie dawała Ci satysfakcji choćbyś na rzęsach stawał by to zmienić? będziesz złym katolikiem? gorszym człowiekiem? niemiłym Bogu?

Proponuję poszukać dobrego spowiednika, który nie powie Ci, że "Twoja modlitwa nie jest miła Bogu" bo to nieprawda i pomoże jakoś przejść przez ten okres.
Odradzam robienie czegoś na własną rękę - w końcu możesz się przestać modlić.

http://mateusz.pl/wam/zd/57-01.htm

 Re: Straciłem miłość do modlitwy, a moja wiara stoi w miejscu.
Autor: Maria - Magdalena (---.elblag.vectranet.pl)
Data:   2015-03-11 18:09

"Módl się często ale krótko" - to polecenie Ks. Pawlukiewicza.
http://gloria.tv/?media=434708&language=YiwzPCkSG6u

I trwaj:
http://tv-trwam.pl/film/pytasz-i-wiesz-czy-mozna-modlic-sie-za-duzo

Pozdrawiam.

 Re: Straciłem miłość do modlitwy, a moja wiara stoi w miejscu.
Autor: Aneta (---.elblag.vectranet.pl)
Data:   2015-03-11 18:44

Pozwól, że opowiem Ci historyjkę: do kaplicy wieczystej adoracji Najświętszego Sakramentu sióstr Klarysek przyszedł pan w stanie mocno wskazującym (przychodzi tam pewnie stale, w godzinach porannych), ulokował się w ławce (z kieszeni wystawała butelka) po czym nie zważając na panującą tam ciszę, swoim przepitym, zdartym głosem zapytał głośno o godzinę. Kobieta odpowiedziała mu. Po czym ów człowiek równie głośno oznajmił: trzeba się pomodlić. Chwilę jeszcze pohałasował w ławce i oparłszy na niej głowę, szybciutko... zasnął. Za chwilę już bardzo głośno chrapał. I być może ten sen, to właśnie ta najpiękniejsza i najprawdziwsza modlitwa człowieka słabego. Modlitwa dająca autentyczne wytchnienie, ukojenie. Bez rozproszeń, bez znudzenia etc.
A Pan Jezus widzi przecież wszystko.

 Re: Straciłem miłość do modlitwy, a moja wiara stoi w miejscu.
Autor: Franciszka (---.45.217.26.citimedia.pl)
Data:   2015-03-12 13:24

"być może ten sen, to właśnie ta najpiękniejsza i najprawdziwsza modlitwa człowieka słabego" - Ten pan nie dokonał żadnego odkrycia, bo wcześniej św. Teresa od Dzieciątka Jezus zasypiała na modlitwie w swoim chórze klasztornym. Współsiostry miały jej to za złe, ale nie przeszkodziło to jej zostać świętą i Doktorem Kościoła.

 Re: Straciłem miłość do modlitwy, a moja wiara stoi w miejscu.
Autor: danusia (178.219.104.---)
Data:   2015-03-13 21:35

Duch Święty przychodzi z pomocą tym, którzy nie potrafią się modlić. Tak jak wyżej zauważono, że mamy w naszym intensywnym życiu, czas modlitwy ustnej, myślnej, serca. Forma przewija się w zależności od tego, jak prowadzi Cię Pan. Nie martw się więc ale pozwól słyszeć, bo to już słyszysz - "I jakoś tak straciłem miłość do tej modlitwy, a moja wiara stoi w miejscu, a w grzech popadam chyba jeszcze łatwiej niż kiedyś... dostrzegam, że coś tu jest nie tak, ale nie bardzo wiem, jak to wszystko zmienić. "

Teraz tylko czas, byś zaczął słuchać, a jak słuchasz, to i zaczniesz odpowiadać i będzie wszystko grało. Może być dzień, gdzie nic nie zrobisz ale w taki właśnie sposób spełnisz wolę Bożą. Tak na marginesie, piszesz, że straciłeś miłość do modlitwy. To chyba dobry znak, bo gorzej gdybyś utracił miłość do Boga.
Zacznij więc miłować Boga. Duch Święty Ci pokaże i poprowadzi, bądź gotów na słowo, które Ciałem się stało i zamieszkało między nami, Emmanuel Bóg z nami.

 Re: Straciłem miłość do modlitwy, a moja wiara stoi w miejscu.
Autor: Dejv (---.play-internet.pl)
Data:   2015-03-13 22:25

Bardzo dziękuję za wszystkie odpowiedzi.
Pomogły, wnioski wyciągnięte, kroki poczynione, jest lepiej.
Dziękuję :)

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: